„Jedną z największych niespodzianek wynikających z nowoczesnych badań stanów świadomości jest to, że Freud miał rację: nie można zrozumieć świadomości bez rozumienia tego, że świadomą myśl przenikają złożone mentalne procesy nieświadome”. A także, że „całe świadome postrzeganie opiera się na procesach nieświadomych”, zauważa prof. Eric Kandel, neurobiolog europejskiego pochodzenia, niedawny laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny lub fizjologii za badania nad pamięcią, autor książki „Zaburzony umysł. Co nietypowe mózgi mówią o nas samych” [1], którą niniejszym recenzuję.
„Zaburzony umysł. Co nietypowe mózgi mówią o nas samych” a psychoanaliza
Po kilku dekadach dewaluacji Zygmunt Freud i unowocześniona o współczesne neuronauki psychoanaliza wracają do łask naukowców. Podobnie, jak wywodząca się z niej psychoterapia psychodynamiczna, której efekty utrzymują się znacznie dłużej, niż psychoterapii poznawczo-behawioralnej czy farmakoterapii. Jej skuteczność kliniczną udało się dowieść w badaniach naukowych i w metaanalizach [2], [3], [4a], [4b], [4c], [4d]. Prof. Kandel pisze, że „badania obrazowe dostarczyły świadectw, że psychoanaliza (…) jest leczeniem biologicznym – skutkuje realnymi, wykrywalnymi, trwałymi zmianami fizycznymi w mózgu i w zachowaniach”.
„Freud udokumentował rolę nieświadomego myślenia, które nie jest racjonalne ani nie przestrzega zasad czasu, przestrzeni czy logiki. Ponadto wskazał sny jako królewską drogę do nieświadomości” – wprowadza prof. Eric Kandel. Dodaje też: „Jeśli psychoanaliza ma odzyskać swą intelektualną żywotność i wpływy – a powinna – musi wejść w konstruktywny dialog z nową biologią psychiki”. Jego komentarze są dla mnie o tyle ważne, że do niedawna sam deprecjonowałem psychoanalizę. Gdy okazało się, że jest jednak oparta na dowodach, było to dla mnie istotnym zaskoczeniem.
Psychoanaliza a metodologia naukowa
Dziś wiem, że trudności w badaniach nad psychoanalizą wynikają z kwestii metodologicznych. Psychoterapia psychodynamiczna jest nastawiona na fenomenologię (poznanie fenomenologiczne, czyli to, co ktoś naprawdę czuje i dlaczego), a nie jedynie behawiorystyczność (obserwowalne z zewnątrz efekty tych uczuć i motywacji). Ten pierwszy, głębszy poziom poznania znacznie trudniej jest empirycznie potwierdzić i zweryfikować.
Dodatkowo, silne zindywidualizowanie terapii psychodynamicznej ogranicza prowadzenie statystyk według klasycznej metodologii naukowej. Jest tak, ponieważ każdy człowiek ma inne wspomnienia i wynikające z nich ślady w świadomości. To zaś zmniejsza pole do naukowych uogólnień. Jednak niewątpliwe działanie psychoterapii psychodynamicznej na przyczyny problemów psychicznych sprawia, że jej pozytywne skutki utrzymują się o wiele dłużej, niż po działających zwykle objawowo terapiach poznawczo-behawioralnych i farmakoterapiach. Nie oznacza to, że te ostatnie należy odrzucić. Ważne jest rozróżnienie, że na niektóre choroby lepiej działa terapia poznawczo-behawioralna, na inne farmakoterapia, a na kolejne właśnie psychoterapia psychodynamiczna.
W każdym razie, dewaluowałem psychoanalizę i terapię psychodynamiczną, podobnie jak czyni to wielu zwłaszcza młodych psychologów. (Gdy to piszę, widzę oczami wyobraźni, jak moi znajomi psychologowie społeczni zgrzytają zębami czytając te akapity, a zaprzyjaźnieni psychologowie kliniczni uśmiechają się z zadowoleniem). Jednak pochłaniając coraz więcej fachowej literatury psychologicznej zacząłem dostrzegać podparty neurobiologią i psychologią sens w niektórych spostrzeżeniach Freuda. Szczególnie, gdy odsieje się od nich stwierdzenia nienaukowe (fazy analne, oralne itp.) czy nadinterpretacje (m.in. kompleks Edypa), do których wiedeński psychiatra, jak na poziom ówczesnej wiedzy, miał prawo. Ocenianie ludzi z przeszłości, że „czegoś nie wiedzieli”, przez pryzmat współczesnej myśli i etyki, jest nie tylko nieuczciwe, ale też po prostu bezzasadne. To tak, jakby mieć pretensje do Karola Darwina, że nie zawarł w swoich dziełach informacji o DNA lub pomylił się co do niektórych elementów doboru naturalnego. Tego rodzaju prezentyzm sam w sobie jest błędem poznawczym i prowadzi na manowce.
Zaburzony umysł a kreatywność
Bardzo zaciekawił mnie w „Zaburzonym umyśle” rozdział o kreatywności, w którym autor opisuje biologiczne podstawy tego zjawiska. Tłumaczy, skąd się bierze to, co nazywamy weną, natchnieniem czy byciem pod wpływem muz, a co ma tak duże znaczenie dla pisarzy i innych artystów. Sam, pisząc już od lat, wiem jak znacząco pozytywnie stan ten wpływa na pomysłowość i na tworzoną treść.
W rozdziale tym prof. Kandel pokazał również, jak choroby psychiczne, takie jak schizofrenia, wpłynęły na rozwój artystycznego nurtu dadaistycznego czy surrealistycznego. W środku książki znajdziemy nawet reprodukcje obrazów, a w tekście ich naukowe analizy. Obalił zarazem pewne mity dotyczące chorób psychicznych. „Myśl, że twórczość jest skorelowana z chorobą psychiczną, to fałszywy mit romantyków” – pisze. I wyjaśnia, że co najwyżej psychoza i słabsze stany rozpadu osobowości wyzwalają kreatywność i uwalniają od konwencji wychowawczych. Niemniej istnieją inne metody wszczynające owo wyzwolenie. Brakowało mi tu jednak, przy tak licznych odniesieniach do schizofrenii czy cyklofrenii (choroby afektywnej dwubiegunowej), nawiązań do innych zaburzeń psychicznych. Na przykład zaburzenia osobowości z pogranicza (borderline) i innych zaburzeń osobowości.
Zaburzony umysł i zaburzona tożsamość płciowa
Prof. Kandel odkłamuje też w książce narrację denialistów płci, że płeć i gender to sprawa wyboru. „Charakterystyczne dla płci zachowania, zwłaszcza seksualności i agresji, są zaskakująco podobne we wszystkich gatunkach, co wskazuje, że zostały one pieczołowicie zachowane w toku ewolucji” – argumentuje. Opisuje dalej wpływ hormonów i struktur mózgu na zachowania płciowe. Zaznacza też, że jeśli chodzi o ludzki mózg, to „występują w nim wyraźne dymorfizmy płciowe”. Sam mózg jednak nie jest płcią ani płci nie determinuje.
Naukowiec przestrzega zarazem, że „nie dysponujemy solidną wiedzą o tym, jak dymorfizmy płciowe w mózgu człowieka zarządzają takimi funkcjami poznawczymi, jak tożsamość płciowa”. O bardzo kontrowersyjnych blokerach dojrzewania, które podawane są nastolatkom twierdzącym, że chcą zmienić płeć, prof. Kandel pisze tak: „skutki uboczne tych leków wciąż jednak pozostają w dużej mierze nieznane”. Od czasu premiery tej książki udowodniono, że powodują osteopenię lub osteoporozę, guzy rzekome mózgu, nowotwory hormonozależne, uszkodzenia wątroby czy depresje i myśli samobójcze [5], [6], [7], [8].
Neurobiolog zaznacza też, że „do momentu pokwitania 75% dzieci, które kwestionowały swoją tożsamość płciową, identyfikuje się z płcią przypisaną im w chwili urodzenia”. Faktycznie – najnowsze badania naukowe pokazują, że od 60% do ponad 90% osób wyrasta z dysforii płciowej wraz z wiekiem [9], [10], [11], [12], [13].
Czy emocje i uczucia są nierozerwalnie związane z ciałem?
Z książki tej osoby fantazjujące o transhumanizmie albo twierdzące, że oprócz mózgu ciało nie ma większego znaczenia, mogłyby się wiele nauczyć. W rzeczywistości mózg ludzki, a za nim ludzki umysł, bez ciała byłby skrajnie dysfunkcyjny. Czy trwałby w stanie psychozy? Być może, ale na pewno „nasza cielesna reakcja na strach występuje jako pierwsza i uruchamia świadome odczucie. Tym samym bez ciała nie byłoby strachu” – wyjaśnia prof. Kandel. To samo odnosi się do innych emocji oraz do wielu uczuć. A „bez emocji ulega zachwianiu nasza zdolność podejmowania mądrych decyzji”.
Neurobiolog objaśnia to zagadnienie, porównując dylemat wagonika i kładki. W dylemacie wagonika o zabitych zadecyduje przesunięta przez nas dźwignia, a w dylemacie kładki – zepchnięcie człowieka pod jadący wagon. Pośrednie zabicie jednego człowieka (przez użycie dźwigni) dla uratowania kilku innych nie jest zwykle uznawane za zabójstwo czy za coś niemoralnego, a bezpośrednie – zepchnięcie własnymi rękami pod pociąg – już tak. Jest tak, ponieważ w pierwszym przypadku jedynie „podejmujemy decyzję” (dotyczącą dźwigni), a w drugim bezpośrednio używamy naszego ciała, działając na ciało drugiej osoby. Podobnie, „strach przed wyrządzeniem komuś krzywdy może powstrzymywać nas przed zadaniem gwałtu”. Strachu tego bez ciała by nie było, a odseparowany od ciała umysł najpewniej nie miałby oporu przed podejmowaniem najmroczniejszych decyzji. Nienawiść, która strumieniami leje się w Internecie, gdy nie mamy z ludźmi bezpośredniej styczności, także doskonale tego dowodzi.
Zaburzony umysł a moralność i etyka
Tymczasem dzięki emocjom następuje rywalizacja między wewnętrznymi systemami moralnymi człowieka. „Z jednej strony mamy system emocjonalny, który woła: „Nie, nie rób tego!”, niczym dzwon bijący na alarm. Z drugiej strony mamy system, który mówi: „Chcemy uratować jak najwięcej istnień ludzkich, więc pięć za jedno wygląda na dobre rozwiązanie”. U zwykłych ludzi te systemy moralne rywalizują ze sobą, ale u osób z uszkodzeniami mózgu (…) jeden układ jest całkowicie nieobecny, a drugi pozostaje nienaruszony”.
Z dzisiejszych badań neurobiologicznych wynika wprost, „że Kartezjusz był w błędzie, kiedy twierdził, iż emocje i rozum, ciało i umysł są rozdzielone”. Umysł podejmujący decyzje bez ciała, o ile mógłby w ogóle istnieć, byłby prawdopodobnie skrajnie niemoralny. To jeden z powodów, przez który tak wielu naukowców i inżynierów martwi się powstaniem prawdziwej sztucznej inteligencji. Takiej, która byłaby naprawdę „inteligentna” i „świadoma”.
Eric Kandel o paradoksach uzależnienia
Z rozdziału o uzależnieniach w książce „Zaburzony umysł” Erica Kandela dowiemy się, że bez tak a nie inaczej działającego układu nagrody, który przez swoje mechanizmy umożliwia także uzależnianie się, mielibyśmy problem z uczeniem się, nabywaniem nawyków i motywacją. Nauka – w szczegółach – odkrywa więc prawdy, które z alegorycznych mitów znali już starożytni. W tym przypadku: coś za coś, uczenie i motywacja za ryzyko popadnięcia w nałogi.
To, czego mi w tej części książki bardzo brakowało, to kompletne pominięcie tematu znacznie istotniejszego od leczenia uzależnień. Mianowicie zapobiegania im. Jest to problem i niedoróbka wielu pozycji popularnonaukowych na tematy dotyczące chorób cywilizacyjnych, przewlekłych i ewolucyjnych. Ich autorzy skupiają się głównie na mechanizmach biologicznych i leczeniu uzależnień, otyłości, cukrzycy, nowotworów czy zaburzeń osobowości. Zapominając o kluczowej prewencji, która jest ważna zwłaszcza dla młodych ludzi. Niemniej wskazanie przez prof. Erica Kandela, że palenie papierosów zmienia neurony, zwiększając podatność na uzależnienia od twardszych narkotyków, można przy dobrej woli podciągnąć pod nawiązanie do prewencji.
Na marginesie, co do otyłości, bardzo ciekawe jest, że autor też o niej pisze. Omawia w swojej książce badania pokazujące, że otyłość rozprzestrzenia się pośrednio poprzez „zarażanie społeczne” niezdrowymi nawykami. „Otyłość zdawała się rozprzestrzeniać w sieci społecznej jak wirus” – stwierdza po streszczeniu wyników badań naukowych. O zjawisku tym pisałem już kiedyś na blogu, tutaj.
Tajemnica świadomości
Świadome i racjonalne decydowanie nie zawsze jest najlepsze, przekonuje autor: „Wielu z nas, stając przed ważnym wyborem, bierze przysłowiową kartkę i robi listę plusów i minusów, by ułatwić sobie podjęcie decyzji. Jednak eksperymenty wskazują, że może to nie być najlepsza metoda decydowania. Jeśli działamy nadto świadomie, możemy wmówić sobie, że wolimy coś, co w rzeczywistości nam nie odpowiada. Zamiast tego najlepiej wychodzi się na zebraniu jak największej ilości informacji dotyczących danej decyzji, a następnie na pozwoleniu, by ten wywar się nieświadomie „pichcił””. W „Zaburzonym umyśle” zdarzają się też sytuacyjne ciekawostki. Z książki tej dowiemy się na przykład, czemu po kłótni małżeństwa znacznie intensywniej odczuwają zbliżenie erotyczne.
W każdym razie dla mnie, jako dziennikarza, blogera i popularyzatora nauki, najważniejszym wnioskiem płynącym z tej lektury jest to, że świadoma wiedza i decyzje wynikają nie z przedstawiania ludziom suchych faktów, lecz ze zdobywania przez nich doświadczeń, skojarzeń, informacji i trwania w stanach uczuciowych, które potem podświadomość „mieli”, by wydać na światło świadomości produkt w postaci tego, co uważamy na dany temat.
Recenzja ta nie jest sponsorowaną reklamą. Mogłem ją napisać dzięki wsparciu Patronów na portalu Patronite. Jeśli Ci się podoba, zachęcam do odwiedzenia mojego profilu w tym serwisie i dołączenia do moich Patronów. Pięć lub dziesięć złotych nie jest dużą kwotą. Jednak przy wsparciu wielu mogę dzięki niemu poświęcać czas na pisanie artykułów, nagrywanie podkastów oraz utrzymywać i rozwijać stronę.
Literatura: psychoanaliza i zaburzony umysł, cz. 1
[1] Eric R. Kandel. „Zaburzony umysł. Co nietypowe mózgi mówią o nas samych”. Copernicus Center Press (2020).
[2] J. Shedler. „The efficacy of psychodynamic psychotherapy”. American Psychologist/APA (2010).
[3] F. Leichsenring. „Are psychodynamic and psychoanalytic therapies effective?: A review of empirical data”. The International Journal of Psychoanalysis (2005).
[4a] S. Rabung i wsp. „Long-term psychodynamic psychotherapy in complex mental disorders: update of a meta-analysis”. The British Journal of Psychiatry (2011).
[4b] Qiqi Zhang i wsp. „The efficacy of psychodynamic therapy for social anxiety disorder: A comprehensive meta-analysis”. Psychiatry Research (2022).
[4c] Joel M. Town i wsp. „The anger-depression mechanism in dynamic therapy: Experiencing previously avoided anger positively predicts reduction in depression via working alliance and insight”. Journal of counseling psychology (2022).
[4d] Kenneth N. Levy i wsp. „Research support for psychodynamic constructs”. Contemporary Psychodynamic Psychotherapy. Academic Press (2019).
Literatura: psychoanaliza i zaburzony umysł, cz. 2
[5] H. Braun i wsp. „Cancer in Transgender People: Evidence and Methodological Considerations”. Epidemiologic Review (2017).
[6] D. Klink i wsp. „Bone mass in young adulthood following gonadotropin-releasing hormone analog treatment and cross-sex hormone treatment in adolescents with gender dysphoria”. The Journal of Clinical Endocrinology & Metabolism. (2015)
[7] P. J. Connelly i wsp. „Gender-affirming hormone therapy, vascular health and cardiovascular disease in transgender adults”. Hypertension (2019).
[8] „Risk of pseudotumor cerebri added to labeling for gonadotropin-releasing hormone agonists”. American Academy of pediatrics (2022).
[9] T. D. Steensma i wsp. „Factors associated with desistence and persistence of childhood gender dysphoria: a quantitative follow-up study”. Journal of the American Academy of Child & Adolescent Psychiatry (2013).
[10] M. S. C. Wallien i wsp. „Psychosexual outcome of gender-dysphoric children”. Journal of the American Academy of Child & Adolescent Psychiatry (2008).
[11] D. Singh i wsp. „A follow-up study of boys with gender identity disorder”. Frontiers in Psychiatry (2021).
[12] A. Korte i wsp. „Gender identity disorders in childhood and adolescence: currently debated concepts and treatment strategies”. Deutsches Ärzteblatt International (2008).
[13] J. Ristori i wsp. „Gender dysphoria in childhood”. International Review of Psychiatry (2016).
To zdanie jest osobliwe i zasadniczo fałszywe:
>„Jedną z największych niespodzianek wynikających z nowoczesnych badań stanów świadomości jest to, że Freud miał rację: nie można zrozumieć świadomości bez rozumienia tego, że świadomą myśl przenikają złożone mentalne procesy nieświadome”.
Z neurobiologicznego punktu widzenia nie ma czegoś takiego jak „świadomość i „nieświadomość”.
Neurobiologia jest nauką ścisłą i jako taka nie zajmuje się zasadniczo bytami filozoficznymi konstruktami.
Pzdr.
„Ważne jest rozróżnienie, że na niektóre choroby lepiej działa terapia poznawczo-behawioralna, na inne farmakoterapia, a na kolejne właśnie psychoterapia psychodynamiczna.”
Skąd ta wiedza? Nie podajesz bezpośrednio źródła tego zdania, a moim zdaniem jest mylne. Nie wiem na jakie zaburzenia działa najlepiej psychodynamiczna, wiem natomiast że przy wszelkich zaburzeniach, nawet tam gdzie farmakoterapia jest bardzo pomocna (bo nie zawsze niezbędna) potrzebnym uzupełnieniem jest psychoterapia bo choroby psychiczne prawie zawsze są wieloczynnikowe. No chyba, że ktoś ma guza mózgu, ale to mu i leki psychiatryczne wtedy nie pomogą.
Co do recenzji samej książki się nie przyczepię, książka kusi, żeby przeczytać. Tylko… ta książka nie jest o psychoanalizie tylko o neurobiologii. Rozumiem, że jest tam poruszany wątek psychoterapii a w tym psychoanalizy, ale nie rozumiem czy to recenzja konkretnej książki czy polemika na temat psychoanalizy? Jesli tak to wspominasz o niej na początku, a potem już nic się do niej nie odnosisz.
A może „nieświadomość” utożsamiasz tylko z psychoanalizą czy terapią psychodynamiczną? Jeśli tak to gruby błąd bo jest to standard w każdej terapii, w tym poznawczo-behawioralnej. Poznawczo behawioralna to nie behawioralna czyli oparta tylko na zachowaniu. Poznawcza znaczy oparta na myślach i emocjach, schematach poznawczych wytworzonych w ciągu życia. Wiele schematów, emocji jest nieświadomych i nad tym tez się w takich terapiach pracuje. Również na symbolach, narracji, relacji. Nie powielaj mitów, że psychodynamiczna to spojrzenie wgłąb myśli, a psychodynamiczna to tylko skrypt na zmianę złych nawyków na dobre albo behawioralne odwrażliwianie się na bodźce budzące lęk.