Światowe Stowarzyszenie Profesjonalistów na Rzecz Zdrowia Transseksualistów (ang. World Professional Association for Transgender Health), czyli WPATH, to międzynarodowa, bardzo wpływowa jak dotąd organizacja zrzeszająca transaktywistów, ale także sprzyjających im psychologów, psychiatrów, seksuologów, endokrynologów, chirurgów oraz prawników. Tworzy ona wytyczne i zalecenia o tym, jak ich zdaniem powinna wyglądać medyczna opieka nad osobami z dysforią płciową, które przyjęły tożsamość transseksualną/tożsamość płci przeciwnej.
Artykuł napisałem dzięki wsparciu moich Patronów i Patronek. To dzięki nim blog ten może istnieć i się rozwijać, a publikowane tutaj teksty i artykuły są niezależne. Jeśli chcesz wesprzeć moją działalność, możesz to zrobić na moim profilu Patronite.
WPATH promuje chirurgiczną i hormonalną ingerencję w ciało – czyli tranzycję płci/zmianę płci – mającą upodobnić człowieka do płci przeciwnej. Główne postulaty WPATH to zmiana płci na żądanie, minimalizowanie liczby badań diagnostycznych przed podaniem leków hormonalnych i wykonaniem operacji zmiany płci, przekonywanie osób wahających się co do decyzji o zmianie płci, żeby ją podjęły. Zarazem organizacja WPATH sprzeciwia się psychoterapii i zmianom środowiskowym, mającym na celu znalezienie przyczyn dysforii płciowej danego człowieka i wyleczenie jej u podstaw – zamiast inwazyjnych modyfikacji ciała.
WPATH propaguje też możliwość zmiany płci u osób małoletnich, jak i u dorosłych z autyzmem czy osobowością borderline, a dwa lata temu oficjalnie ogłosiła istnienie kolejnej tożsamości płciowej. Obok identyfikacji „agenderowej”, „bigenderowej”, „queergenderowej”, „transgenderowej”, „fluidowej” itp. umieściła tożsamość „eunucha”, czyli młodego chłopca, mającego rzekomo pragnąć kastracji. Od tej decyzji zaczęły się pierwsze problemy WPATH, ale dopiero teraz – dwa lata później – ujawniono skandal na międzynarodową skalę, który poskutkował szybkim wycofywaniem się kolejnych krajów ze stosowania wytycznych WPATH i zakazywaniem zmiany płci u dzieci oraz ograniczania możliwości wykonania jej u dorosłych.
Wytyczne i wpływy WPATH
Według wytycznych WPATH zmiana płci to proces ratujący życie, bez którego osoby deklarujące, że identyfikują się jako trans, nie poradzą sobie. WPATH poleca podawanie hormonów płci przeciwnej oraz blokerów własnych hormonów płciowych. Rekomenduje też operacje chirurgiczne: usunięcia piersi (mastektomia) oraz jajników i macicy (histerektomia) u kobiet, a także jąder (orchidektomia) u mężczyzn. Co więcej, zaleca wykonywanie u mężczyzn imitacji waginy poprzez wszycie penisa do jamy brzusznej, a u kobiet – imitacji penisa za pomocą przyszycia rurki-implantu, otoczonej skórą zdjętą z przedramienia. Procedury sterylizacji (chemiczne lub chirurgiczne) WPATH poleca nawet u dzieci.
Wytyczne WPATH były dotychczas szeroko rozpowszechnione. Uznawała i polecała je Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), Światowe Towarzystwo Endokrynologiczne (ang. Endocrine Society), amerykańskie towarzystwa naukowe (np. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne czy Amerykańskie Towarzystwo Pediatryczne), ale też analogiczne organizacje w krajach europejskich, w tym do dziś rekomendacje WPATH oficjalnie poleca Polskie Towarzystwo Seksuologiczne. Oprócz tego krajowe służby zdrowia bazowały na WPATH, np. irlandzka HSE, brytyjska NHS, szwedzka Socialstyrelsen i inne.
Na autorytet WPATH powoływało się nie tylko wielu seksuologów, psychiatrów i psychologów propagujących zmianę płci i zarabiających na wykonywaniu jej. Retorycznie robiły to też liczni publicyści przedstawiający tranzycję płci jako proces „ratujący życie”, a także transaktywiści, którzy wciąż dążą do ułatwienia procesu zmiany płci oraz obniżenia wieku, kiedy można ją wykonać. W Polsce aktywiści walczą o to, by tranzycja była legalna przed 18 rokiem życia, bez konieczności weryfikacji tego procesu przez sądy.
Pierwsze pęknięcie we WPATH: skandal pedofilski
Po raz pierwszy organizacja WPATH mierzyła się z poważnymi zarzutami po tym, gdy ogłosiła, że oficjalnie należy uznać „tożsamość płciową eunucha”, czyli kastrata – młodego chłopca, mającego pragnąć usunięcia mu jąder, chcącego prowadzić swoje życie jako zawodowy kastrat. Brzmi jak niesmaczny żart, ale WPATH i rzesze seksuologów, psychiatrów oraz psychologów od tranzycji – również w Polsce – przekonywali, że obok „gender fluid”, „agender”, „bigender”, „gendermoon”, „ksenogender” i innych tworów tego typu należy dopisać eunucha.
Taki krok ekspertów WPATH wzbudził podejrzenia wielu osób, w tym grupy feministycznych dziennikarek z organizacji „Reduxx”, które postanowiły zbadać głębiej działalność WPATH. Wyszły one z założenia, że osoby propagujące operacje plastyczne na narządach płciowych dzieci i nastolatków, a także chcące podawać im blokery dojrzewania (aby dłużej miały dziecięce cechy wyglądu), mogą kierować się pedofilskimi motywami.
Dziennikarki sprawdziły więc forum pedofilskie i sadystyczne, gdzie fantazjuje się o okaleczaniu narządów płciowych małych chłopców. Odkryły – i potwierdziły – że udzielają się na nim osoby związane z WPATH. Wyniki śledztwa zostały opublikowane w serii trzech tekstów na stronie „Reduxx” (pierwszy, drugi, trzeci). WPATH nie zaprzeczyło opublikowanym dowodom ani nie pozwało autorek artykułów o zniesławienie. Wszystko wskazuje na to, że co najmniej niektórzy powiązani z WPATH są pedofilami oraz sadystami, i że było to jedną z motywacji propagowania zmiany płci nie tylko u dorosłych, lecz również u niepełnoletnich, w tym u małych dzieci.
Ostatnio ukazał się polski wywiad z współautorką śledztwa, Genevieve Gluck, który można przeczytać w Tygodniku Wprost. „To istniejące od lat forum skupiające mężczyzn o skłonnościach fetyszystycznych. Można na nim znaleźć tysiące fikcyjnych opowieści o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich chłopców. Są to bardzo mroczne, brutalne historie opisujące także tortury i zabijanie dzieci. Zainteresowałam się tym forum w 2021 roku, kiedy naukowcy związani z WPATH (…) opublikowali artykuł we współpracy z… członkami tego przerażającego forum” – powiedziała Gluck. „Artykuł ten badał powody, dla których niektórzy mężczyźni poddają się dobrowolnej kastracji, badania były przeprowadzone właśnie wśród mężczyzn z fetyszem kastracji. Potem ze zdziwieniem spostrzegłam, że na XXVII Sympozjum Naukowym w Montrealu jeden z członków WPATH mówił o … <<eunuchu jako identyfikacji płciowej>>” – kontynuuje dziennikarka w rozmowie z Krystyną Romanowską.
Dalej wyjaśnia, że „cofnęła się w dziennikarskim śledztwie do roku 2011 i okazało się, że w konferencji w Atlancie, podczas której zapadła decyzja o tym, aby zmienić klasyfikację zaburzenia tożsamości płciowej jako zaburzenia psychicznego i zarekomendowano pojęcie <<dysforii płciowej>>, brali udział – na zaproszenie naukowców – aktywni członkowie tego <<kastracyjnego forum>>. Co prowadzi nas do konstatacji, że za rozluźnieniem ograniczenia w dostępie osób nieletnich do hormonów i blokerów dojrzewania mogą stać nie tylko naukowcy, ale i osoby z forum, których część odsiaduje dzisiaj kary więzienia za przestępstwa molestowania i krzywdzenia nieletnich”. Polecam cały wywiad, dostępny tutaj.
Kilka dni temu Genevieve Gluck na stronie „Reduxx” opublikowała wyniki kolejnego śledztwa na temat prominentnego działacza WPATH – Laury A. Jacobs (widoczny na nagłówku artykułu). Przekonywał on, że powinno się zacząć przeprowadzać operacje chirurgiczne, mające na celu stworzenie narządów płciowych w kształcie kwiatów albo wytworzenia imitacji organów obu płci u jednej osoby. Dziennikarka dotarła też do treści parapedofilskich i sadystycznych. Efekty jej pracy można przeczytać tutaj.
Na uboczu tematu warto dodać, że nie był to jedyny skandal pedofilski w organizacjach trans. Inny dotyczył jednej z największych fundacji na rzecz ruchu trans w Wielkiej Brytanii, o nazwie Mermaids. O jej powiązaniach z pedofilami donosił „The Times” czy „BBC”. Szefowa tej organizacji, Susie Green, zmieniła płeć swojemu synowi w tak młodym wieku („diagnozę” dysforii płciowej dostał mając 7 lat), że nawet w Wielkiej Brytanii był za mały na uzyskanie zgody ze strony lekarzy. Matka zabrała go więc do Tajlandii i tam wykastrowała, gdy miał zaledwie 16 lat (od tamtego czasu Tajlandia zakazała operacji zmiany płci przed 18-stką). Nie wyraził on świadomej zgody na cały proces zmiany płci, gdyż cierpiał na depresję i miał za sobą próby samobójcze – nie był w stanie podejmować świadomych decyzji. Londyńska klinika Tavistock, która skierowała chłopca na zmianę płci, została zamknięta w 2022 roku decyzją tamtejszych władz. Młodzi ludzie po dorośnięciu uznawali bowiem zmianę płci za okaleczenie i zaczęli masowo pozywać genderową klinikę Tavistock oraz lekarzy i psychologów.
Szefowa Mermaids chwaliła się kastracją swojego syna w mediach, przez pewien czas będąc na szczycie popularności – traktowano ją jak matkę bohaterkę. Jednak po ujawnieniu powiązań pedofilskich oraz faktu, że wysyłała ona bindery (specjalne spłaszczające biust pasy, mające pomagać kobietom w imitowaniu męskiej klatki piersiowej) niepełnoletnim dziewczynkom bez wiedzy ich rodziców, odeszła w niesławie, a wiele mediów, które nachalnie ją promowały, pousuwało treści z jej udziałem. Dziś nie zobaczymy już jej słynnego wystąpienia na TEDx: ono również zostało skasowane.
Wyciek danych i międzynarodowy skandal w organizacji transseksualnej WPATH
W pierwszej połowie marca 2024 roku organizacja Environmental Progress, zajmująca się ochroną środowiska (w tym przede wszystkim przeciwdziałaniem zmianie klimatu poprzez sprzyjanie elektrowniom jądrowym), ujawniła wewnętrzne dokumenty WPATH, dyskusje na zamkniętym forum członków oraz nagrania z ich spotkań. Co z nich wynika?
Przede wszystkim członkowie WPATH wiedzą, że nie ma żadnego dowodu na to, by zmiana płci komukolwiek pomagała. Dotychczas nie przeprowadzono ani jednego badania klinicznego nad tranzycją, które byłoby randomizowane, miało dokładne grupy kontrolne, podwójną ślepą próbę i trwało co najmniej 10 lat. A mimo to eksperci WPATH tranzycję płci polecali, za nimi zaś robiły to różne organizacje – w tym WHO czy Polskie Towarzystwo Seksuologiczne – i rzesze wpływowych w mediach ludzi.
Kolejna rzecz to wątpliwości co do możliwości wyrażenia świadomej zgody przez nieletnich do wykonania na nich zmiany płci. Otóż WPATH i organizacje kopiujące jej wytyczne mówiły o tym, że dzieci „same wiedzą, jakiej płci się czują”, więc nie należy drążyć tematu tylko z marszu przypisywać blokery dojrzewania, hormony płci przeciwnej i robić operacje narządów płciowych. Podejście takie nazwano formalnie „modelem świadomej zgody”. Z ujawnionych danych z wewnętrznych plików WPATH wynika, że lekarze i psycholodzy widzieli, że dzieci tak naprawdę nie są w stanie wydać świadomej zgody. Jeden z seksuologów zauważał, że kiedy tłumaczy dzieciom konsekwencje podawania blokerów dojrzewania, to widzi, że są kompletnie nieświadome tego, o czym do nich mówi.
„W jednym [ujawnionym – przyp. red.] filmie lekarze przyznają, że pacjenci są czasami zbyt młodzi, aby w pełni zrozumieć konsekwencje blokowania dojrzewania i podawania hormonów dla ich płodności. «Zawsze dobrym założeniem jest, że rozmawiam o zachowaniu płodności z 14-latkiem, ale wiem, że mówię do ściany», mówi jeden z kanadyjskich endokrynologów” – przytacza „The Guardian”. Na zewnątrz eksperci od zmiany płci głosili zatem, że osoby nieletnie mogą wyrazić świadomą zgodę na tranzycję płciową, choć między sobą przyznawali, że to niemożliwe i wprost określali informowanie młodych pacjentów o skutkach tranzycji jako „mówienie do ściany”.
Zmiana płci zamiast psychoterapii i farmakoterapii u osób ciężko zaburzonych
Inna informacja wynikająca z wycieku WPATH dotyczy polecania zmiany płci nawet u osób ciężko zaburzonych psychicznie, neurologicznie i rozwojowo. Wiadomo na przykład, że osoby z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, osoby przejawiające cechy osobowości borderline i bardzo podobnego schorzenia – narcystycznego zaburzenia zaburzenia osobowości – a także ludzie z zaburzeniami lękowymi, depresyjnymi i obsesyjno-kompulsyjnymi, chorobą afektywną-dwubiegunową, schizofrenią czy PTSD (syndrom posttraumatyczny) nie powinny otrzymywać zgody na zmianę płci, gdyż dysforia płciowa jest skutkiem pobocznym tych zaburzeń i to je należy leczyć, a nie przeprowadzać tranzycję.
A jednak eksperci WPATH w wewnętrznych dyskusjach przyznawali, że zalecali zmianę płci nawet u… ludzi z dysocjacyjnym zaburzeniem tożsamości, czyli osobowością mnogą, nazywaną też rozdwojeniem jaźni. Według WPATH jeśli któraś z niezintegrowanych tożsamości mnogich jest płci przeciwnej do faktycznej płci, to osobę taką zamiast leczyć na zaburzenia tożsamości powinno się kierować na terapię hormonalną i sterylizację. Na wewnętrznym forum WPATH przywoływano także przykład „pacjentki z PTSD, dużą depresją i cechami schizoidalnego zaburzenia osobowości”.
Jak zwrócił uwagę Newsweek (anglojęzyczny), specjaliści WPATH zdają sobie sprawę jeszcze z tego, że przyjmowanie blokerów własnych hormonów (tzw. blokery dojrzewania – leki te stosuje się też do chemicznej kastracji pedofilów) oraz hormonów płci przeciwnej niesie duże ryzyko problemów zdrowotnych. W badaniach klinicznych wykazano, że farmakoterapia taka często powoduje zaburzenia lękowe i depresyjne (co dodatkowo sprawia, że nie ma mowy, by ludzie na takich lekach mogli wyrazić świadomą zgodę na późniejsze obcięcie piersi, macicy, jajników czy jąder), osteopenię i osteoporozę, choroby serca i naczyń krwionośnych, toksyczne uszkodzenie wątroby i nerek, ginekomastię czy atrofię pochwy, niepłodność bądź bezpłodność, jak również nowotwory wątroby i nerek, a w skrajnych przypadkach guzy prawdziwe i guzy rzekome mózgu. I o nowotworowym wpływie tych leków na ciało członkowie WPATH także wiedzieli, jak dowiodły ujawnione pliki organizacji.
„Osoba — zidentyfikowana w wycieku jako lekarz — powiedziała, że u kolegi [kobiety identyfikującej się jako mężczyzna – przyp. red.] rozwinęły się guzy wątroby, po 8-10 latach przyjmowania testosteronu. «Zgodnie z moją najlepszą wiedzą było to związane z jego leczeniem hormonalnym». «Niestety nie mam dużo więcej szczegółów, ponieważ nowotwór był tak zaawansowany, że [kolega – przyp. red.] zdecydował się na opiekę paliatywną i zmarł kilka miesięcy później” – podaje amerykański „Newsweek”. Gazeta zwraca też uwagę, że z plików WPATH wynika, że coraz liczniejsze przypadki wycofywania się ze zmiany płci, są bagatelizowane, ignorowane czy wyśmiewane przez specjalistów promujących i przeprowadzających tranzycję płciową.
Polacy we WPATH
A kto z Polaków należy(ał) do WPATH? Przede wszystkim dr Bartosz Grabski – wiceprezes Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, kierownik Pracowni Seksuologii w Katedrze Psychiatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego, jak również pracownik Centrum Dobrej Terapii w Krakowie. Grabski propagował zmianę płci, w tym jest współautorem pseudoedukacyjnej broszury, którą stworzył z transaktywistami z portalu Tranzycja.pl i fundacji Trans-Fuzja. W broszurze tej autorzy nakłaniają do tranzycji, polecają nieetyczne praktyki medyczne i psychologiczne oraz dezinformują na temat procesu i skutków zmiany płci. O broszurze tej napisałem osobną analizę, którą można przeczytać tutaj. Grabski jest również współautorem poradnika pt. „Dysforia i niezgodność płciowa. Kompendium dla praktyków”, wydanej – o dziwo – przez uznane wydawnictwo naukowe PZWL. W książce tej roi się od błędów i manipulacji, powielanych za WPATH, która jest w tej publikacji cytowana bardzo obficie. Ponadto Polskie Towarzystwo Seksuologiczne wdrożyło wytyczne WPATH pod kierownictwem właśnie Grabskiego (są tam też inni bardzo ciekawi współautorzy).
Poznałem młodą kobietę, którą dr Bartosz Grabski skierował na zmianę płci w młodym, ledwo pełnoletnim wieku. Obecnie wycofuje się ona z tranzycji, głęboko żałując tego, że do niej doszło i uznając cały proces za „okaleczenie”. „Miałam taką mapę dysforii. Pamiętam, że był na niej człowiek i określałam, które strefy są u mnie najbardziej dysforyczne” – rozpoczyna młoda kobieta, opisując infantylny sposób diagnostyki Grabskiego, jak gdyby prowadził jakąś zabawę dla kilkuletnich dzieci, a nie poważną praktykę medyczną. „I pisałam dla niego życiorys, nic poza tym. Nie miałam zlecenia badania kariotypu, nie miałam badania osobowości, nie zlecił mi nawet badań przysadki mózgowej, ale to akurat dołączyłam sama, bo robiłam je kiedyś z powodu wykluczenia guza przysadki. Łącznie miałam u Bartosza Grabskiego raptem 6 wizyt. To nie było rzetelne, a z powodu podawanych leków zostałam okaleczona. Na szczęście nie zdecydowałam się na żadną operację chirurgiczną” – mówi mi i pokazuje zaświadczenie Grabskiego, gdzie poświadcza on, że jej „tożsamość męska” jest „stabilna i trwała”. W medycznych dokumentach, przeznaczonych także do sądu, Grabski poświadczył nieprawdę o stałości transseksualnej tożsamości męskiej.
Kobieta dodaje też, że Grabski nie poinformował jej o pełnym ryzyku tranzycji. „Mówił jedynie o osteoporozie, łysieniu oraz niepłodności i żebym przemyślała zamrożenie jajeczek, oraz dosłał dokument z możliwymi powikłaniami, których jednak ze mną już wcale nie omówił” – opowiada. Ale skoro mówił o ryzyku związanym z płodnością, to znaczy, że był świadomy sterylizacyjnego efektu tranzycji. A mimo to na nią skierował. „Gdybym o tym wszystkim wiedziała, od razu bym się wycofała ze zmiany płci” – podsumowuje w rozmowie ze mną.
Kilka dni po wycieku WPATH krakowski portal „Life in Kraków” opublikował wywiad z Grabskim, w którym ten zachwalał zmianę płci. Aktualnie za jedną wizytę bierze on aż 550 (!) złotych. Ponad pół tysiąca. Chirurdzy biorą tyle za drobniejsze operacje. Tymczasem za porozmawianie z Bartoszem Grabskim należy zapłacić ponad pół tysiąca złotych. Napisałem do Bartosza Grabskiego z informacją o niniejszym materiale, aby dać mu możliwość ustosunkowania się do tego. Wiadomość wysłałem e-mailem oraz na Facebooku. Grabski nie odpowiedział, ale mnie zablokował.
Oprócz Bartosza Grabskiego we WPATH z Polski są: Angelika Kołomańska z Clinic for Sexology and Psychotherapy w Kopenhadze, Karolina Stachowiak z Centrum Terapii Dominik Haak w Poznaniu i Małgorzata Trofimiuk-Müldner, która pracuje w Centrum Terapii Synteza w Krakowie.
Reakcja WPATH na skandal
Jak WPATH zareagowała na ujawnienie wewnętrznych dyskusji i nagrań ze spotkań? Ogólnie rzecz ujmując: dziwnie. Nie odpowiedziała na zarzuty, nie odniosła się też do skandalicznych sprzeczności między zewnętrznym przekazem (m.in. o „świadomej zgodnie u dzieci”) a wewnętrznymi dyskusjami. Stwierdziła natomiast, że próbuje się ją zastraszyć. „Jesteśmy profesjonalistami, którzy najlepiej znają potrzeby medyczne osób transseksualnych i różnorodnych genderowo – i sprzeciwiamy się osobom, które poprzez taktykę zastraszania fałszywie przedstawiają i delegitymizują różnorodne tożsamości i złożone potrzeby tej populacji” – broni się WPATH.
Kilka dni po wycieczku czasopismo „naukowe” wydawane przez WPATH opublikowało publikację „naukową”, w której atakuje krytyków za bycie „cis-suprematystami” (osobami nie negującymi swojej płci). Autorem tekstu jest Cal Horton ze Szkoły Biznesu Oxfrod Brooks (jest to całkowicie inny uniwersytet, niż słynny Uniwersytet Oksfordzki).
Opinie o skandalu
„Jeśli ujawnienie materiałów archiwalnych WPATH było dla wielu szokiem, to jeszcze większym zdziwieniem jest to, że zwolennicy zdyskredytowanej ideologii nie odstępują od swojej narracji i, kolokwialnie rzecz ujmując, idą w zaparte. Niestety to nic nowego. Podobnie było po odkryciu szkód, jakie wyrządzała terapia odzyskiwania wspomnień czy terapie konwersyjne. Zawsze znajdowali się ludzie broniący zażarcie straconych pozycji. Odpowiedzialny jest za to mechanizm dysonansu poznawczego. Nie potrafimy poradzić sobie z faktem, że uczestniczyliśmy w czymś z gruntu złym, przyznać się do błędu i starać się zadośćuczynić ofiarom. O wiele łatwiej jest szukać uzasadnień dla tego, co robiliśmy, choćby najbardziej pokrętnych. <<Błądzą wszyscy, ale nie ja>> – tak lapidarnie podsumował ten mechanizm wybitny psycholog społeczny Eliot Aronson” – komentuje wyciek i reakcję WPATH psycholog, dr Tomasz Witkowski.
„Materiał ujawnia liczne niebezpieczne dla zdrowia i życia praktyki WPATH. Skupiłabym się na dwóch obszarach naruszających aksjologiczne podstawy zawodów medycznych: po pierwsze nie szkodzić, a po drugie uzyskać świadomą zgodę na procedury. Sądzę, że opublikowane przecieki powinny spowodować wycofanie zaleceń WPATH ze standardów specjalistycznej opieki nad osobami transseksualnymi i powrót do zasad o nie szkodzeniu i świadomej zgodzie” – ocenia Milena Karlińska-Nehrebecka, psychoterapeuta z 30-letnim doświadczeniem, dyrektor Polskiego Instytutu Psychoterapii Integratywnej i prezes Polskiej Federacji Psychoterapii oraz superwizor i nauczyciel psychoterapii.
Szymon Pękala z kanału „Wojna Idei”, przytacza, że „na [ujawnionych – przyp. red.] nagraniach z wewnętrznych spotkań wyraźnie widać, iż zdają sobie sprawę, że ich zalecenia nie mają dostatecznego poparcia w dowodach naukowych, a ich skutki nie zostały dobrze przebadane, by móc mówić o bezpieczeństwie czy skuteczności. Innymi słowy, że ich stosowanie nie ma uzasadnienia naukowego. Sami opisują przypadki, w których wydawali zalecenia kontynuowania tranzycji pomimo jej widocznych już negatywnych rezultatów, albo nakłaniali do niej młodych pacjentów, którzy ewidentnie nie rozumieli jej znaczenia i skutków. Co łamie jedną z podstawowych zasad leżących u podstaw medycyny, czyli po pierwsze, nie szkodzić”. Szymon Pękala dodaje na koniec: „Zauważmy, że uznawanie procesu tak zwanej zmiany płci jako wartości samej w sobie wpasowuje się w postmodernistyczną tendencję do zacierania granic pomiędzy kategoriami, i w dekonstrukcję biologicznych oraz kulturowych faktów”.
Magdalenę Lewandowską, autorkę bloga „Wokiem”, szczególnie poruszył: „wspomniany w aktach WPATH 17-letni chłopak, który poddał się operacji waginoplastyki, czyli kastracji połączonej z chirurgicznym stworzeniem jamy, mającej służyć jako imitacja pochwy, a następnie, kiedy dojrzał, dokonał detranzycji. I chciał odwrócić operację waginoplastyki. Specjaliści propagujący zmianę płci doradzili mu, aby poddał się operacji wytworzenia atrapy penisa ze skóry z przedramienia lub uda”.
„Wśród młodych deklarujących się jako osoby transseksualne zdecydowana większość jest zainteresowana osobami własnej płci. Tranzycja daje nadzieję na łatwiejsze funkcjonowanie w związkach z osobami tej samej płci. W niektórych rodzinach w Polsce homoseksualizm dziecka wciąż otoczony jest ogromną stygmą. Dla niektórych rodziców łatwiejsza do zaakceptowania jest tranzycja, bo dzięki niej mogą żyć w przekonaniu, że ich dziecko jest heteroseksualne, tylko <<urodziło się w złym ciele>>. Wydaje im się, że gdy dziecko dokona tranzycji, nie będą już mieć córki <<chłopczycy>>, tylko niczym niewyróżniającego się <<syna>>. Dlatego właśnie wczesne tranzycje dzieci i nastolatków zaczęto na Zachodzie porównywać do terapii konwersyjnej dla homoseksualistów” – tłumaczy grupa lesbijek skupiona pod nazwą „Labrys”. W istocie, minister równości Wielkiej Brytanii, Kemi Badenoch, zapowiadając ustawę o zakazie terapii konwersyjnej powiedziała, że obejmie ona częściowo proceder zmiany płci. Decyzja zapadła po tym, jak zamknięto genderową klinikę Tavistock, gdzie – jak wynika ze śledztwa dziennikarki BBC Hannah Barnes – powszechnie żartowano, że dzięki działalności trans „niedługo nie będzie już żadnych gejów i lesbijek”.
Dotarłem także do byłej pracownicy jednego z największych polskich ośrodków zajmujących się zmianą płci. „Chciałam w swojej pracy wspierać osoby ze środowiska LGBT i pomagać przy tranzycji. Z czasem zaczęłam zauważać nieprawidłowości i docierały do mnie komunikaty bądź sugestie ze strony kierownictwa placówki, że wystawiane przez nas opinie pozwalające na rozpoczęcie zmiany płci powinny być raczej pozytywne. Kłóciło się to z moją wiedzą, a także etyką zawodową. Najpierw odmówiłam wystawiania diagnoz osobom niepełnoletnim, a potem zdecydowałam się zakończyć pracę w tym miejscu” – mówi mi Marzena, psycholożka, która narazie woli pozostać anonimowa.
Fabrykowanie konsensusu naukowego, nowomowa i upadłe autorytety
Zmienianie dzieciom płci bez ich świadomej zgody WPATH nazwała „modelem świadomej zgody”. Proces zmiany płci zaczęto za WPATH nazywać „terapią afirmacji płci”, choć faktycznie jest nie afirmacją, lecz okaleczeniem narządów płciowych. Płeć przeformułowano na „płeć przypisaną przy urodzeniu”, mimo że płeć determinowana jest w momencie zapłodnienia i jest niezmienna do końca życia. Metrykalną zmianę płci w dokumentach, czyli fikcję prawną, że ktoś jest innej płci, niż faktycznie jest, przemianowano na „uzgodnienie płci”. I wreszcie, mężczyzn imitujących kobiety zaczęto nazywać kobietami, a kobiety imitujące mężczyzn – mężczyznami. Zaś zwrócenie uwagi, że to jedynie modyfikacje upodabniające ciało do płci przeciwnej, a nie faktyczna zmiana czy tranzycja płci, powszechnie zaczęło być uznawane za „transfobię”, „enbyfobię” i mowę nienawiści.
Kiedy następnym razem przeczytacie gdzieś o tym, że tranzycję płci jako „proces ratujący życie” poleca WHO, Endocrine Society, Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne czy Polskie Towarzystwo Seksuologiczne, pamiętajcie, że one wszystkie bazują na wytycznych WPATH. Wytycznych rekomendujących podawanie blokerów własnych hormonów płciowych, leków z hormonami płci przeciwnej, jak również operacje chirurgiczne, pomimo braku jakichkolwiek dowodów, że pomagają one osobom z dysforią płciową i pomimo istnienia dowodów, że proces tranzycji powoduje zaburzenia lękowe, depresyjne, samobójstwa oraz, przede wszystkim, rosnący odsetek osób wycofujących się ze zmiany płci i żałujących tej decyzji.
Zakaz lub ograniczenia zmiany płci wprowadziły: Finlandia (w 2020), Szwecja (w 2022), Anglia (w 2023), Francja (w 2023), Dania (w 2023), Norwegia (w 2023), Irlandia (w 2024), cała Wielka Brytania (w 2024) oraz poszczególne stany USA w ciągu ostatnich kilku lat. Natomiast w Polsce powstała petycja, wzywająca Ministerstwo Zdrowia do sporządzenia przeglądu dowodów medycznych nad skutkami zmiany płci.
Tymczasem kolejne kraje szykują się do posprzątania po tym gigantycznym skandalu medycznym, który objął praktycznie cały Zachód oraz międzynarodowe organizacje (WHO) i doprowadził do okaleczenia setek tysięcy ludzi. Ja byłem jednym z nich – opisałem to w autobiograficznym reportażu pt. „Jak cofnąłem zmianę płci. Tranzycja i detranzycja”, który można przeczytać tutaj.
Jeżeli podoba Ci się mój artykuł, jak i szerzej moja działalność pronaukowa, dziennikarska i analityczna, zachęcam do dołączenia do grona moich Patronów. Dzięki ich wsparciu mogę utrzymywać i rozwijać tego bloga. Szczególne podziękowania dla najhojniejszych osób, a są to: Marcin, Grzegorz, Marcin, Małgorzata, Łukasz, Kacper, Mariusz, Miłosz, Agnieszka, Magdalena, Tomasz, Paweł, Katarzyna, Jacek, Andrzej, Marek, Adam, Radosław, Daniel, Wojciech, Michał.
„Zauważmy, że uznawanie procesu tak zwanej zmiany płci jako wartości samej w sobie wpasowuje się w postmodernistyczną tendencję do zacierania granic pomiędzy kategoriami, i w dekonstrukcję biologicznych oraz kulturowych faktów”.
Kulturowe fakty? Postawienie biologii i kultury w jednym szeregu może tworzyć fałszywe przekonanie, że istnieje jakaś jedna prawdziwa kultura. „Fakty biologiczne” od „faktów społecznych” różni to, że te drugie podlegają zmianom – są ciągle tworzone przez społeczeństwo. Społeczeństwo, przede wszystkim jego najbardziej wpływowa część, jest twórcą porządku normatywnego – rozporządza wartościami, normami oraz obsadza jednostki w „rolach społecznych”. W systemie neoliberalnym jednostka w zamian za otrzymaną „wolność” (pojmowaną w sposób negatywny) ma cechować się podporządkowaniem, zdyscyplinowaniem i poszanowaniem dla hierarchii. Prawdopodobnie jest to przyczyną biernej postawy względem każdego, kto posiada eksperckie papiery – wszak ekspert, szczególnie ten związany ze zdrowiem, dysponuje wiedzą „obiektywną”, „profesjonalną” i „zamkniętą”.
Istnieją fakty kulturowe, to nie koliduje z tym, że kultura się zmienia.
„Faktem kulturowym” niewątpliwie jest jakieś zdarzenie, które stało się składnikiem kultury, np. powstanie jakiegoś dzieła literackiego – to jest obiektywny fakt. Problem zaczyna się wtedy, gdy tę aurę obiektywności wykorzystuje się po to, by narzucać innym jakieś „prawdy” zawarte w tym dziele – fakcie kulturowym.
W 1967 roku ukazała się rozprawa Leszka Kołakowskiego pt. „Etyka bez kodeksu”. Filozof dokonał w niej podziału na dwie grupy, które odrzucają „odpowiedzialność za świat” – do pierwszej należą nihiliści, którzy kierują się tylko swoim interesem, do drugiej konserwatyści, którzy kierują się interesem swojej grupy. W ujęciu autora konserwatysta to ktoś, kto kieruje się w życiu tytułowym „kodeksem”, który czyni z niego wyznawcę zasad – trwałych i pewnych, co może sprzyjać postawie braku tolerancji.
Sformułowanie „dekonstrukcja kulturowych faktów” brzmi trochę tak, jakby ktoś próbował podważyć prawdy zawarte w jakimś kodeksie.
Eutanazja dla was wszystkich .Amen.
Wyrazy uznania dla autora za cenny i wartościowy artykuł. Niestety, brak w nim jednak głębszej refleksji na temat przyczyn tak masowej kolonizacji umysłów „autorytetów” świata Zachodu przez ideologię trans. Rozumiem, że nie wszystko na raz, ale może również na ten temat też warto by coś wkrótce napisać.
A tak na marginesie – czy autor nie publikował kiedyś na tych forach Oświadczenia Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego w sprawie homoseksualności i nie wystawiał im dużego plusa ?
Czy zatem ci sami ludzie raz są dla autora autorytetem, a drugi raz już nie, w zależności od tego na jaki temat się wypowiadają ?
Cóż, „nawet konklawe można doprowadzić do ludożerstwa, byle tylko postępować cierpliwie i powoli” (Stanisław Lem, a właściwie jeden z bohaterów „Glosu Pana”). Niestety praniem mózgu zajmują się fachowcy i są cierpliwi. I skuteczni, co widzę również po swoich rówieśnikach, którzy zaszczepieni przeciwko tandetnej propagandzie w PRL-u powinni być na taką propagandę teraz też odporni. Ale nie są, bo współczesna mutacja wirusa ma dużą przewagę nad tym komunistycznym – odwołuje się do tego „lepszego świata” czyli zachodniego. W PRL-u to nie przechodziło, bo ideałem miał być Związek Sowiecki. Obecnie przeciętny konsument me(r)diów „rozumuje” tak: Zachód jest bogaty i dopuszcza „zmianę płci” („śluby” sodomitów, aborcję itd.). Dopuśćmy i my, to też będziemy bogaci. Na szczęście przynajmniej ze „zmiany płci” ten wspaniały Zachód zaczyna się wycofywać, jak można przeczytać powyżej. Jednak zanim to dotrze do przeciętnego konsumenta me(r)diów sporo czasu jeszcze upłynie i pewnie niejedno dziecko zostanie przez postępowych rodziców skrzywdzone.
W oświadczeniu PTS ws. homoseksualizmu chodziło o coś innego. Oprócz tego wtedy były też inne władze Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego.
Oczywiście, że o coś innego. Bo wówczas „zatwierdzili” jedynie poglądy homoaktywistów, a dopiero później aktywistów trans. A władze były tylko częściowo inne, jednak tak samo ulegały naciskom politycznym jak i obecnie. PTS nigdy nie sprzeciwi się światowym „autorytetom” w dziedzinie seksuologii i będzie akceptować skreślanie kolejnych zaburzeń z listy dewiacji seksualnych, dokładnie tak jak oni to czynią już od wielu lat.
Coś innego, ponieważ zjawisko homoseksualizmu i transseksualizmu się diametralnie różnią. W tym pierwszym nie mamy do czynienia z okaleczaniem i zarabianiem pieniędzy na okaleczaniu. Swoją drogą, w czasach oświadczenia ws. homoseksualizmu prezesem był prof. Lew-Starowicz, który kiedyś „leczył” homoseksualizm, za co przeprosił później i przyznał, że to nieskuteczne i bezsensowne. Także sytuacja jest wręcz odwrotna niż w kwestii trans.
Przecież nikt nie twierdzi, że homoseksualizm i transseksualizm to jest to samo. Jednak metody działania aktywistów, zarówno homo jak i trans są bardzo podobne ( występowanie w roli ofiar rzekomo opresyjnego społeczeństwa, domaganie się uznania własnej przypadłości za normę, potem wysuwanie kolejnych żądań, dalej pod pretekstem dyskryminacji, domaganie się zmiany prawa i karania niepokornych za „homofobię” i „transfobię” itd.).
A gdyby tak homoseksualizm do dziś pozostał na liście zaburzeń to czy stałoby się gejom coś złego? Przeciwnie, zyskałoby całe społeczeństwo, w tym też i oni, choćby nawet dlatego, że nikomu nie przyszło by do głowy, aby skreślać z listy zaburzeń transseksualizm, gdyby wcześniej nie skreślono z niej homoseksualizmu. A kolejne dewiacje czekają w kolejce. Niektóre z nich już zostały skreślone (w icd-11)
A jeśli chodzi o terapię awersyjną, to stosowano ją w przeszłości także w leczeniu innych schorzeń psychiatrycznych. Także w innych dziedzinach medycyny wielokrotnie stosowano metody, z których się później wycofywano. A których pacjentów za to przepraszano?
No których, oprócz homoseksualistów?
Gdyby tylko istniały osoby zadowolone z tranzycji przeprowadzonej przed osiągnięciem dorosłości to podważałoby to jednoznaczne opinie autora tego tekstu.
Nie ma ani jednego badania metodologicznie poprawnego i podłużnego, które potwierdzałoby istnienie chociaż jednej takiej osoby.
Nadal różne feldgrały idą w zaparte.
Właśnie zobaczyłam na stronie PAP tekst, w którym udziela się Grabski i pomyślałam, że każdy zwolennik jego poglądów powinien przeczytać Pana tekst.
pap.pl/aktualnosci/psychiatra-zakaz-pomocy-medycznej-nastolatkom-z-niezgodnoscia-plciowa-bylby-okrutny-dla
Jako nastolatka poznałam w gimnazjum dziewczynę, która wyjawiła mi, że identyfikuje się jako „trans chłopak”. Spotkałam ją później w liceum – niewielkiej prywatnej szkole w jednej z większych miast Polski. Tam wszyscy nauczyciele zwracali się do niej męskim imieniem. Wtedy sama miałam wyprany mózg, aby to popierać. Po ukończeniu szkoły i utracie niektórych znajomości zaczęłam głębiej się nad tym zastanawiać. Zrozumiałam, że byłam niejako groomowana przez rówieśników i nauczycieli. Nigdy im tego nie wybaczę.
W jednej z dawnych rozmów owa znajoma FTM wyznała, że tranzycja spowoduje u niej postępujące uszkodzenia ciała (w tym pogorszenie stanu kości, wątroby), ale brak tranzycji doprowadziłby ją do samobójstwa. To perfidne, jak wykorzystuje się osoby z problemami w imię pseudonauki.
Zastanawiam się, ile takich historii może dziać się w polskich szkołach. Przymierzam się do napisania maila do Pana.
Jak mogłaś być groomowana przez rówieśników? Znasz znaczenie tego słowa?
Temat dysforii płciowej i tranzycji jest skomplikowany i jak najbardziej trzeba do tego podchodzić ostrożnie, ale istnieją osoby trans, które po dokonanej tranzycji poczuły się wreszcie sobą i może znana Ci osoba zalicza się do nich. Mówisz, że psudonaukowcy wykorzystują takie osoby, a sama też właśnie rościsz sobie prawo do tego, by osądzać, co ta osoba czuła/czuje.
Jeśli istnieje udowodniony przypadek udanej zmiany płci z pozytywnym skutkiem i wyleczeniem problemów będących przyczyną dysforii płciowej, potwierdzony rzetelnymi badaniami i długoletnią obserwacją, to chętnie się z nim zapoznam. Póki co nie istnieje ani jedno dokładne, merytoryczne i rzetelne metodologicznie badanie naukowe, które udowadniałoby istnienie choć jednego takiego przypadku.