Zimą smog jest niestety zjawiskiem powszechnym i jakby naturalnym w naszym kraju. Podobnie zresztą, jak w wielu innych miejscach, o państwach azjatyckich nie wspominając. Jako dziecko nie znałem pochodzenia tego dymnego zapachu, po prostu kojarzył mi się ze śniegiem. Kiedy w wieku nastu lat zainteresowałem się ochroną przyrody i środowiska, dopiero wówczas zrozumiałem, czym jest. Zanim zimą 2015/2016 media zaczęły masowo poruszać temat smogu, a w kolejnych latach maski antysmogowe stały się modne, widok osoby z zasłoniętą twarzą był rzadkością. W 2020 błyskawicznie się upowszechnił, ale jak wiadomo, z zupełnie innego powodu.
Czym jest smog?
Choć słowo „smog” brzmi polsko, to pochodzi z połączenia angielskich słów: „smoke” (dym) i „fog” (mgła). Paradoksalnie, wyraz z angielskiego prezentuje się w naszym języku znacznie lepiej, niż typowo polska konstrukcja „dymgła”, którą próbowano niegdyś wprowadzić. Bezskutecznie.
Smog jest zatem mieszaniną dymu, pochodzącego z zanieczyszczeń emitowanych do atmosfery, i mgły. Mogą być nim też imitujące mgłę, same niemal spaliny. W skład smogu wchodzą różne związki siarki (tlenki siarki), azotu (tlenki azotu), węgla (w tym węglowodory, z siejącymi grozę benzopirenami na czele), ozon czy pyły zawieszone w powietrzu niczym para wodna. Te ostatnie klasyfikuje się według średnicy. Drobniejsze – a więc łatwiej i głębiej wnikające w drogi oddechowe – to pyły PM 2,5 (czyli do 2,5 mikrometra) i PM 10 (do 10 mikrometrów).
Zasadniczo rozróżnia się dwa rodzaje smogu: zimowy (londyński) i letni (Los Angeles). W Polsce mamy do czynienia przede wszystkim z tym pierwszym, bogatym w pyły zawieszone i tlenki azotu, siarki oraz węgla. Przy letnim (fotochemicznym) smogu problem stanowią podwyższone stężenie toksycznego ozonu, ale też szkodliwe lotne związki organiczne, powstałe na skutek reakcji spalin ze światłem słonecznym i przy odpowiedniej, wysokiej temperaturze. Poza tym na zanieczyszczenie ozonem wpływ mają produkujące izopreny rośliny. Naturalnym źródłem smogu – zwanego w tym przypadku wogiem – są też wulkany, emitujące głównie związki siarki i pyły zawieszone. Ponieważ tego rodzaju zanieczyszczenie w Polsce nie występuje, to wyraz „wog” (od wulkanu i smogu) się u nas nie upowszechnił.
Skąd się bierze smog i gdzie jest go najwięcej?
Jednym z najczęściej powielanych w mediach mitów na temat smogu jest ten o jego pochodzeniu z elektrowni węglowych. Ich marginalizowanie ma sens ze względu na emisję ogrzewającego naszą planetę dwutlenku węgla, wypuszczanego do atmosfery w nadmiarze od około 150-200 lat. Natomiast w kontekście smogu energetyka jest od dawna jednym z najmniejszych jego źródeł. Znacznie poważniejszym jest tzw. niska emisja, czyli spaliny z kotłów i pieców ogrzewających domostwa. Dalsze miejsca zajmuje przemysł (ciężka produkcja czy branża odzieżowa), transport drogowy, rolnictwo, a dopiero potem sektor energetyczny. Hierarchia ta jest uogólnieniem, bo przy analizie pojedynczych składników smogu kolejność ulegnie zmianie.
Ze smogowego zanieczyszczenia historycznie słynęły zwłaszcza miasta brytyjskie: Londyn czy górnicze Glasgow. Na świecie problem smogu występował lub występuje jednak w bardzo wielu krajach i regionach. Są to m.in. Kanada, Kalifornia (zwłaszcza Los Angeles), Meksyk, Bałkany. Rekordy często biją aglomeracje w Chinach, Indiach, Pakistanie, Kazachstanie. W Unii Europejskiej jednym z najbardziej problematycznych państw jest Polska. Niejednokrotnie tutejsze miasta lądują w rankingach z najsilniej zanieczyszczonym powietrzem. Zwykle są to miejscowości małopolskie (np. Kraków) i śląskie (Bytom, Rybnik, Bielsko-Biała, Częstochowa), ale też Warszawa, Wrocław czy Poznań. Z reguły najczyściej – ale też często pozostawiając wiele do życzenia – witają miejscowości nadmorskie.
Jak można zapobiegać występowaniu zjawiska smogu?
Przeciwdziałanie występowaniu smogu, aby było skuteczne, musi być systemowe. Nie może to być ciekawostka dla pojedynczych jednostek, zafiksowanych na punkcie ochrony przyrody i środowiska. Albo coś, na co pozwolić sobie może tylko klasa średnia i ludzie bogaci. Pamiętam, jak uprzejmi wyjaśnili mi kiedyś, ładnych parę lat temu, gdy miałem bardzo złe zdanie o domostwach produkujących smog, że wielu mieszkańców pali kiepskiej jakości paliwem z powodu biedy. Oczywiście, zawsze znajdą się ludzie średniozamożni i zasobni, którzy chcąc zaoszczędzić najdrobniejszy grosz, będą zatruwać przestrzeń innym – i wieść o takich chętnie się niesie – ale nie stanowią oni większości.
Programy antysmogowe powinny docierać wobec tego pod strzechy, być szeroko dostępnymi. W ich ramach należy dbać o jakość sprzedawanych na opał materiałów i nie dopuścić, aby kosztowały zbyt dużo. Służy temu regulacja przez odpowiednie instytucje państwowe, gdyż, jak pokazały badania i obserwacje z ostatnich trzech dekad, podejście wolnorynkowe bez odgórnych kierunkowskazów nie działa. Postęp w tej dziedzinie zachodzi także dzięki dofinansowywaniu wymiany pieców i kotłów na nowoczesne, w których powstaje mniej zanieczyszczeń. Ponadto ważne jest zakładanie filtrów. Inne rozwiązanie to podłączanie kolejnych ulic i budynków do cieplika miejskiego.
Jeszcze jednym systemowym działaniem jest ograniczenie transportu indywidualnego na rzecz publicznego. Jego skuteczność wynika z faktu, że emisja z samochodów także dokłada istotną część zanieczyszczeń do powstawania smogu. Autobus, tramwaj, kolej przewiozą znacznie więcej osób wyraźnie niższym kosztem energetycznym. Dzięki temu emisja spalin per capita i sumarycznie spada. Wiosną, latem, jesienią oraz zimą, gdy nie ma śniegu, a temperatura nie spada poniżej zera, warto promować poruszanie się po mieście rowerem. Z korzyścią dla zdrowia.
Jak wdychanie smogu wpływa na zdrowie?
Wiadomo, że smog jest szkodliwy dla zdrowia. Pytanie, jak konkretnie na nie wpływa? Co powoduje albo ryzyko jakich chorób zwiększa? W sferze potwierdzonych faktów jest to, że smog uszkadza nabłonek dróg oddechowych, przez co ten słabiej chroni przed patogenami. Nie tylko zresztą oddechowych, bo jego negatywne oddziaływanie dotyczy też śluzówki oka. Smog jest przyczyną duszności, kaszlu, problemów z oddychaniem. Wysoce prawdopodobnym przypuszczeniem, graniczącym z pewnością, jest zwiększanie przez smog szansy zachorowania na astmę, rozedmę płucną, zapalenie oskrzeli, obturacyjną chorobę płuc. Potwierdzono też, że smog zaostrza ich objawy.
Podczas nasilonych epizodów smogowych wzrasta liczba hospitalizacji i śmiertelność. Poza korelacją ma to najpewniej także charakter przyczynowo-skutkowy. Przy regularnej ekspozycji na zanieczyszczenia obecne w smogu można mówić również o podniesionym ryzyku wystąpienia nowotworów dróg oddechowych. Badane są efekty wdychania smogu przez kobiety ciężarne na płody i rozwijanie u nich wad wrodzonych. Poza tym na moment warto pomyśleć o pośrednich skutkach smogu, np. częstszych wypadkach przez ból głowy, rzadszej aktywności fizycznej przez unikanie przebywania na zewnątrz.
Jak chronić swoje zdrowie przed smogiem?
Ponieważ systemowe rozwiązania nie przynoszą efektów z dnia na dzień, dobrze jest chronić się przed smogiem doraźnie. Indywidualna ochrona, zmniejszająca jego negatywny wpływ na zdrowie, wskazana jest szczególnie dla osób o podwyższonym ryzyku, z chorobami dróg oddechowych.
Najbardziej podstawowym akcesorium ochronnym jest maseczka antysmogowa. Najlepiej, żeby miała filtr FFP3 (ale słabsze filtry też warto stosować; ze smogiem jest trochę jak z wirusem – maseczka gorszej jakości przepuści większą ilość szkodliwych związków i drobin pyłu, jednakże wciąż znaczną ich część zatrzyma). Trzeba go regularnie wymieniać, zwłaszcza gdy przebywa się na dworze w smogu przez kilka godzin z rzędu. Odradzam za to korki antysmogowe do nosa. Zimą często z niego cieknie. Szczególnie tym z problemami dróg oddechowych, czyli do których kierowane są takie rzeczy – przez co raczej się nie sprawdzają.
Oczyszczacz powietrza na smog
Gdy zjawisko smogu jest tak silne, że ostrzeżenia meteorologiczne nakłaniają nas do pozostania w domu, to niestety zanieczyszczenia mogą spenetrować także nasze mieszkanie. Nie będzie to, rzecz jasna, tak wysokie stężenie spalin, jak na dworze, ale będzie wyraźne i odczuwalne. Wówczas dobrze jest zadbać o czyste powietrze również wewnątrz. W tym celu można wypróbować takie wynalazki, jak antysmogowe wkładki do okien czy oczyszczacze powietrza, które je filtrują.
Najlepiej, aby oczyszczacz powietrza posiadał filtr wstępny, filtr węglowy oraz filtr HEPA. Zapewnia to dokładniejsze pozbywanie się z wnętrza smogowych związków i drobin. Dodatkowo, warto zwrócić uwagę na wydajność, która będzie różna, zależnie od filtrowanej objętości powietrza. Czyli im większa powierzchnia i wysokość mieszkania, tym silniejszy musi być oczyszczacz. Kolejna sprawa to głośność – dobrze, jeśli urządzenie nie niepokoi nas dźwiękami powyżej 25 decybeli na podstawowym biegu. W kontekście ekonomicznym istotne są też kompatybilne dla danego modelu filtry. Trzeba je co jakiś czas wymieniać, więc mądrze jest wybrać taki oczyszczacz, który nie wymaga trudno dostępnych i drogich wkładów.
Dla pewności dobrą praktyką jest sprawdzenie, czy produkt posiada atest Państwowego Zakładu Higieny. Jednocześnie spokój przy wyborze modelu oczyszczacza powietrza zapewnić powinien fakt, że urządzenie to, podobnie jak filtry w maseczkach, nie działa zero-jedynkowo: albo usunie wszystkie zanieczyszczenia albo żadne. Pozbycie się nawet 60-90% spalin to wysoki efekt, który powinien zaspokoić neurotyczne dążenia do „całkowitej sterylności”.
Czyste powietrze w przyszłości
Wszyscy powinniśmy dbać o to, aby powietrze w najbliższych latach z sezonu smogowego (i grzewczego) na sezon było coraz czystsze. Nie poprzestając na odgradzaniu się od problemu za pomocą maseczek czy oczyszczaczy, należy spokojnie i bez antagonizowania przekonywać ludzi do zmiany opisanych wyżej nawyków transportowych czy grzewczych. Zwracać uwagę na tę kwestię w dyskursie publicznym – na przykład u lokalnych polityków, samorządowców. Połączenie rozwiązań systemowych, edukacji i indywidualnej ochrony, bez naiwnego ekozafiksowania czy indywidualistycznego podejścia, to najlepszy przepis na rozwiązanie problemu.
Artykuł napisałem w ramach współpracy z GoodAIR i zawiera on reklamę oczyszczacza powietrza.
Autorze, pozwól zgłosić zastrzeżenia co do akapitu o paleniu byle czym i niskiej/wysokiej jakości paliwach. Przy tak, proszę wybaczyć, powierzchownym traktowaniu sprawy – z problemem zimowego, smogu, czy jak kto woli typu londyńskiego, nigdy się nie uporamy. Prowadzę czasem pokazy prawidłowego spalania paliw stałych w pewnej państwowej JBR. Z doświadczenia zapewniam, że źródłem problemu jest niemal zerowa wiedza palaczy-amatorów o procesach spalania paliw stałych. Bez akcji edukacyjnej nigdy nie połaczą kropek. Do rzeczy: drewno czy węgiel spalają się w trzech etapach. 1) odparowanie wody. Suche drewno ma wilgotność kilkanaście %. Kładę do kominka 4 kilo drewna – najpierw musi odparować pół litra wody. Podobnie jak z 10 kg węgla. Wniosek? Świeżego paliwa nie wolno wrzucać na górę, na żar. Intuicja tak podpowiada, ale podpowiada źle! 2) odgazowanie. To właśnie wtedy powstają PM 2,5 i 10, węglowodory, CO itd. Co je łączy? 2 cechy. To właśnie one są wskaźnikami jakości powietrza. No i wszystkie są palne. Jeśli umiejętnie pokierować procesami spalania, w większości utlenią do dwutlenku węgla i wody. Chcemy mieć czyste powietrze? Zadbajmy o prawidłowe proporcje paliwa i powietrza w palenisku. Dym to nie odpad, to niespalone paliwo. 3. etap to bezdymne spalanie koksu lub węgla drzewnego. Tu nie ma o czym mówić.
I teraz o jakości paliw. Mylnie utożsamiamy jakość paliwa z wartością opałową. Otóż „kaloryczniejsze” drewno czy węgiel dają więcej ciepła, gdyż wytwarzają więcej frakcji lotnych. One są „lepsze” o ile trafią w ręce świadomego palacza. Jeśli nie – z kominów wylatuje więcej gęstego dymu. Im „lepsze” paliwo, tym więcej dymu, ot taki paradoks. Proszę zwrócić uwagę, że kiepskiej jakości powietrze pojawia się najczęściej nad osiedlami nowych domków. Porządni ludzie palą w wysokiej jakości kominkach, dobrym, suchym drewnem. I dymią niemiłosiernie. Z biedy? Nie, z niewiedzy.
O paleniu śmieciami to może kiedy indziej, rozpisałem się.
Pozdrawiam
Radosław Kasperek
No nie do końca – pyły to np zawarta w węglu kamiennym skała płonna która z definicji palna nie jest, a dymy nad nowymi domami, to najczęściej kwestia wentylatorów wspomagających proces palenia.
W zasadzie ze wszystkim się zgadzam poza „oczyszczaczami powietrza” … to lipa i pic – kiedyś badaliśmy to w pracy i skuteczność w oczyszczaniu powietrza w określonym pomieszczeniu pozostawała mizerna.
Ok. Każdy region ma swoją specyfikę – jestem zielonogórnick. 😉 Ale to konkretnie trzeba popatrzeć na skład zanieczyszczeń, o których informują nas stacje monitorujące stan powietrza. O ile występowałyby same pyły – to może i tak być. Jak są w pakiecie z: węglowodorami, BaP w pyle i CO – to jednak mamy do czynienia z niedopalonymi paliwami stałymi pochodzenia organicznego.