Za: www.queerty.com |
Przeprogramowanie komórek
Rozmnażanie płciowe a przeprogramowanie komórek
Piętnowanie gametyczne a przeprogramowanie komórek
Zjawisko imprintingu (piętnowania) gametycznego (nie mylić z tym etologicznym, zwanym wdrukowaniem) polega na charakterystycznym dla danej płci oznaczaniu grupami metylowymi określonych genów. Niektóre znakowane są ze strony matki, inne ojca. U zarodka, który posiada już diploidalny zestaw chromosomów od obojga rodziców, w komórkach somatycznych niektóre geny są więc imprintowane (piętnowane) po ojcu, a niektóre po matce. Natomiast w komórkach płciowych (spermatocytach i oocytach) znoszona jest metylacja charakterystyczna dla rodzica płci przeciwnej. Piętnowanie rodzica tej samej płci, co dziecko, pozostaje. Oznacza to, że w plemnikach samca piętnowane są te same geny, które piętnował jego ojciec. W oocytach samicy piętnowane są te geny, które piętnowała jej matka.
Udany zabieg
Przeprogramowanie komórek: nadzieja dla przeszczepów
Bardzo interesujcy artykuł. Jedyny problem polega na tym, że jego język jest za bardzo hermetyczny, w związku z czym zrozumieją go naukowcy i studenci, ale laik będzie miał dużo poblemów, choćby z fachowymi nazwami. Zwykły człowiek chce się dowiedzieć od razu, o co chodzi i nie będzie sprawdzać w googlu, co oznaczają poszczególne sformułowania. 😉 Pozdrawiam!
Dlatego właśnie 3/4 artykułu to wprowadzenie z wyjaśnieniem różnych zjawisk i pojęć. 🙂 Ale racja, niektóre artykuły tutaj na blogu są łatwiejsze, inne trudniejsze i niestety nie potrafię tego obejść.
A może przed opublikowaniem artykułów o tematyce biologicznej daj je do przeczytania komuś niezwiązanemu z tą tematyką. Bo specjaliście trudno jest ocenić, które zdania i określenia są niezrozumiałe dla laika. Dla mnie dużo fragmentów jest nie do przebrnięcia. (dla jasności – jestem fizykiem). A wszystko da się napisać tak, żeby zrozumiał to gimnazjalista, historyk i kasjerka w biedronce. To jest do przeskoczenia. Tylko trzeba się postarać, bo to wymaga jednak dużo pracy. Ale wydaje mi się, że warto, bo skoro ten blog ma promować podejście naukowe, to powinien dać się czytać nie tylko specjalistom.
Nie przesadzajmy. Nie padają tu za bardzo pojęcia których by nie było w szkole na biologii. Jak ktoś na tyle nie uważał to teraz niech cierpi…
Zastanawia mnie taka hipotetyczna sytuacja: jeżeli osoba wymagająca przeszczepu wątroby z powodu nowotworu otrzyma wyhodowaną z własnych komórek (z całym tym procesem powrotu do komórek macierzystych pluripotencjalnych) wątrobę, to czy nie istnieje poważne ryzyko nawrotu choroby? Rzecz jasna, mam na myśli sytuację, gdy występują mutacje onkogenów, a nie gdy nowotworzenie spowodowane jest, np., marskością (załóżmy więc przez czynniki zewnętrzne).
Myślę, że pacjent mając do wyboru umrzeć albo przedłużyć życie o kilka lub więcej lat, nawet z takim ryzykiem przyjmie taki przeszczep. Konkretnie co do pytania, to przeprogramować w komórki wątrobowe można np. komórki skóry, które zapewne nie będą zawierały tych mutacji, jakie ma pierwsza, nowotworoząca wątroba u pacjenta. Gorszym ryzykiem jest potworniak.
Nie chce dyskutować z kwestią decyzyjności pacjenta, to z pewnością ważki argument. Zainteresowała mnie po prostu kwestia potencjalnych nawrotów 🙂
Jak już uzyskasz linie komórkową nieobciążoną mutacjami to nie ma problemów by przeszczep przyniósł pełne wyleczenie. Problem jest dość inny. Nawet jak już będziemy mogli hodować w pełni funkcjonalne wątroby to nadal pozostanie pewna paląca kwestia… Mianowicie zdecydowana większość zmian nowotworowych znajdowanych w wątrobie stanowi przerzuty z innych pierwotnych nowotworów. W tych przypadkach przeszczep nie załatwi w prosty sposób sprawy.
🙁
Super post 🙂
"To drugie [bezpłciowe] jest ewolucyjnie STRASZNE i oznacza klonowanie" a podobno "Stułbia-normalna rodzina" ;). Oczywiście to żart, zwracam uwagę tylko na zabawną literówkę. Świetny i bardzo interesujący artykuł (jak zwykle). Jest to kwestia, która od dłuższego czasu mnie zastanawiała i tutaj to wszystko jest ładnie i przystępnie wytłumaczone. Bardzo dziękuję za artykuł i pozdrawiam!
Dzięki za uwagę, poprawione! 🙂
Ciekawy artykuł.
W szkole nie porusza się szczegółów partenogenezy dotyczących tego co się dzieje w gametach podczas tego procesu i w sumie nie rozumiem jak (w naturze) z haploidalnej gamety żeńskiej powstaje diploidalny zarodek?
Ciekawy artykuł.
W szkole nie porusza się szczegółów partenogenezy dotyczących tego co się dzieje w gametach podczas tego procesu i w sumie nie rozumiem jak (w naturze) z haploidalnej gamety żeńskiej powstaje diploidalny zarodek, bo w zasadzie to w materiałach internetowych brak jakichkolwiek szczegółów?
Przez duplikację. 🙂
trochę to bardziej skomplikowane są różne rodzaje partenogenezy… Może być tak że z niezapłodnionego jaja haploidalnego rozwija się haploidalny organizm, może być tak że komórki rozrodcze nie przechodzą mejozy i są diploidalne albo jeszcze tak, że przechodzą mejozę ale jądra się łączą lub rzeczywiscie przechodzą endomitozę czyli duplikację i mamy w efekcie diploidalnego osobnika… artykuł bardzo ciekawy i przystępnie napisany zrozumiale dla każdego kto w liceum miał biologię 🙂
Tylko czy możemy mówić o dwóch biologicznych ojcach lub matkach, jeżeli do poczęcia musi dojść za pomocą skomplikowanych działań człowieka, które naturalnie nie mają szans zaistnieć?
Tak ponieważ urodzone dziecko nadal ma tych dwóch rodziców (czy to dwie matki, czy dwóch ojców) jako biologicznych? To czy powstanie to 'naturalnie' czy w laboratorium nie ma znaczenia. To tak jakby powiedzieć że rodzice dziecka z in vitro nie byli jego biologicznymi rodzicami?
Zauważam sporą różnicę pomiędzy parą, która została rodzicami dzięki metodzie in vitro, a parą, która zostałaby "rodzicami" w sposób opisany powyżej. Jakby nie patrzeć, to rodzice dzieci z in vitro, gdyby nie różnego rodzaju przeszkody w organizmie, mogliby tymi rodzicami w naturalny sposób być, ponieważ ich organizmy, ogólnie, są do tego przystosowane. Dwoje osób tej samej płci nigdy w naturalny sposób (a przynajmniej na razie natura nie zna takiej możliwości) nie mogliby posiadać dziecka, więc jak można by było ich nazwać biologicznymi rodzicami.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Dwóch mężczyzn może mieć dziecko już teraz, jeżeli jeden z nich jest mężczyzną trans.
To prawda, ale w artykule piszę o dwóch osobach genetycznie tej samej płci, które produkują, mogą produkować lub mogłyby (np. po odstawieniu terapii hormonalnej, nawiązując do osób trans) tego samego rodzaju gamety, czyli para osób produkująca plemniki albo para osób produkująca oocyty.
czyli jeśli może udać się to dwóm osobom tej samej płci, to mógłbym mieć dziecko ze samym sobą?
Eee, klonowanie?
Z biopsji polocytów w wyniku selekcji, można wybrać oocyty z największą liczbą wspólnych chromosomów z bratem i przeznaczyć je do zapłodnienia nasieniem partnera brata.Rzadko rodzeństwo (siostra z bratem) może nie odziedziczyć ani jednego wspólnego chromosomu, ale może być i tak , że wszystkie chromosomy odziedziczone po rodzicach(poza Y) będą wspólne .
Natura nie lubi zbytniej ingerencji i bywa mściwa.
Nie wszystko zostało już przez naukowców odkryte.
Mnie bardziej interesuje jaka jest gwarancja na zdrowe dziecko? I czy potem nie będzie trzeba dokonywać…labolatoryjnych aborcji