Płacz u zwierząt. Dotychczasowy konsensus naukowy był taki, że wyłącznie ludzie płaczą z przyczyn emocjonalnych. Jednak opublikowano ostatnio artykuł naukowy – a zaraz za nim artykuły prasowe – na temat płaczu zwierząt. Według doniesień medialnych badanie, które przedstawili naukowcy, dowodzi że psy mogą płakać z radości. W rzeczywistości takie wnioski są nieuprawnione, a sprawa dużo bardziej skomplikowana.
Płacz u zwierząt
Człowiek według systematyki biologicznej jest zwierzęciem. Jednak neurobiologicznie, psychologicznie, filozoficznie i „życiowo” różnice między nami a innymi zwierzętami są tak ogromne, że trudno nie wyodrębnić naszego gatunku spod parasola „zwierzęta” w wielu fundamentalnych kontekstach. Żadne inne zwierzę nie ma tak silnie rozwiniętych procesów poznawczych, emocji, samoświadomości. Pozostałe zwierzęta nie tworzą też społeczeństw, państw, gospodarek, systemów ochrony zdrowia, polityki, sztuki, nauki czy stosunków międzynarodowych. Niezależnie od wszelkich podobieństw oraz jakichkolwiek wad, jesteśmy jako Homo sapiens naprawdę wyjątkowi. „Emocje ludzkie w porównaniu z analogicznymi stanami u zwierząt odznaczają się znacznie wyższym stopniem organizacji” – tłumaczy prof. Bogdan Sadowski w akademickim podręczniku „Biologiczne mechanizmy zachowania się ludzi i zwierząt” [1].
Jedną z cech wyjątkowych dla ludzi jest płakanie z przyczyn emocjonalnych. Pod wpływem smutku, zadumy, radości, bólu, rozpaczy, bezradności, sentymentu czy szczęścia uruchamiają się w nas procesy neurobiopsychologiczne, skutkujące wydzielaniem łez. „Człowiek to jedyne zwierzę płaczące w obliczu smutku” – pisze autor kursu oksfordzkiego, poświęconego emocjom [2]. „Należy przyjąć, że ta ekspresja emocjonalna wykształciła się już po oddzieleniu się linii ewolucyjnej człowieka od linii ewolucyjnej szympansa” – kontynuuje. „U naczelnych ważnym przejawem emocji jest mimika, a u ludzi płacz i śmiech” – pisze z kolei wspomniany wcześniej prof. Sadowski [1]. „Zwierzęta wytwarzają łzy, ale tylko po to, by zwilżyć oczy” – informuje Bryan Amaral z waszyngtońskiego ogrodu zoologicznego [3]. Dosadny jest też tytuł jednej z niedawnych publikacji naukowych na ten temat: „Dlaczego tylko ludzie ronią emocjonalne łzy: perspektywa ewolucyjna i kulturowa” [4].
Choć doniesienia o płakaniu zwierząt z przyczyn emocjonalnych pojawiają się w mediach, a zwłaszcza w materiałach propagandowych aktywistów prozwierzęcych, to dotychczas nie udowodniono tego zjawiska. Pomimo starań, etologowie, psycholodzy ewolucyjni, biolodzy ewolucyjni czy neurobiolodzy nie zdołali znaleźć dowodu na emocjonalnie umotywowany płacz u zwierząt. Nie jest to zresztą zaskakujące, ponieważ ujawnianie emocji jest korzystne jedynie w tak skomplikowanych dynamikach rodzinnych i społecznych, jakie tworzą ludzie.
Zwierzęta nie płaczą z przyczyn emocjonalnych. Reakcja medialna na nowe badanie
W sierpniu 2022 roku opublikowano jednak badanie, które zasugerowało, że psy mogą płakać ze szczęścia. Tak przynajmniej wynika z nagłówków medialnych. „Psy mogą płakać, kiedy właściciele wracają do domu, sugerują badania” – BBC. Independent: „Psy „płaczą szczęśliwymi łzami”, gdy właściciele wracają do domu”. „Psy płaczą, gdy ponownie spotykają się z właścicielami, wynika z badań” – The Guardian. Interia: „Psy płaczą ze szczęścia gdy widzą swoich właścicieli”. „Psy płaczą z radości, kiedy po dłuższej rozłące widzą właścicieli” – TVN. „Psy płaczą na widok właściciela. To wszystko ze szczęścia” – NOIZZ.
Bardziej sceptyczny był za to polski National Geographic („Psy płaczą z emocji, gdy widzą swojego opiekuna po dłuższej przerwie? Kontrowersyjne badanie”) czy Smithsonian Magazine, który w podtytule napisał: „Eksperci są podzieleni co do nowego badania sugerującego, że łzy psów są związane z emocjami”. Ja również jestem krytycznie nastawiony do optymistycznych twierdzeń na ten temat. Dlaczego? Z powodu metodologii naukowej i błędów poznawczych oraz błędów logicznych. Już tłumaczę.
Metodologia badania a płacz u zwierząt
Nowe badanie na temat płaczu psów z powodów emocjonalnych opublikowano w czasopiśmie „Current Biology” [5]. Jego autorami jest zespół japońskich badaczy z Kanagawy. We wstępie piszą oni, że „psy podobno mają podobne do człowieka umiejętności społeczno-poznawcze, które są uważane za wynik zbieżnej ewolucji z ludźmi”. Ów „podobno” bazuje na jednej publikacji sprzed ponad 15 lat, w której rozważano przyczyny wyewoluowania pewnych cech u psowatych. „Postawiliśmy hipotezę, że psy wydzielają łzy podczas spotkań z właścicielami, że w wydzielaniu łez pośredniczy oksytocyna, i że łzy w oczach psów mogą ułatwiać ludzkie zachowanie opiekuńcze” – tłumaczą naukowcy.
W eksperymencie wykorzystano 18 psów. Sprawdzano natężenie wydzielania przez nie łez w obecności właściciela oraz pięć minut po kilkugodzinnej rozłące z nim. Porównano też objętość łez po spotkaniu z właścicielem i po spotkaniu ze znanym psu człowiekiem, ale nie będącym jego opiekunem. Autorzy podsumowują, że: (1) objętość łez była większa po rozłące w porównaniu do objętości zmierzonej podczas obecności z właścicielem; (2) więcej łez było również wtedy, gdy do psa wracał właściciel, niż niewłaściciel. Dalsze analizy dotyczyły roli oksytocyny i subiektywnych odczuć właścicieli co do zachowania czworonogów.
Czy psy płaczą z radości? Nowe badanie niczego takiego nie dowiodło
Teraz czas na krytyczną analizę. Po pierwsze, badanie było ograniczone do bardzo małej liczby zwierząt. Wzięło w nim udział zaledwie 18 psów. Nie opisano też, w jaki sposób dobierano psy i właścicieli do badań. Czy była to próba losowa? Jakie istotne cechy miały te psy? Jacy byli ich właściciele? Jakie gesty wykonywali oni podczas powitania po rozłące? Tak naprawdę nic na ten temat nie wiadomo i wobec tego już zapala mi się czerwona lampka, że w ogóle opublikowano taką pracę w czasopiśmie naukowym.
Po trzecie, znaczenie mogą mieć okoliczności takich spotkań po kilkugodzinnej rozłące. Czy odbywały się w głośnym czy cichym miejscu? W pobliżu smakowitych zapachów czy niekoniecznie? Albo czy powietrze było drażniące czy czyste? Ile wody psy wypiły w ciągu ostatniej doby i kiedy konkretnie? Co więcej, skąd w ogóle badacze wiedzieli, że psy były szczęśliwe lub radosne? To, że na takie wyglądały z ludzkiej perspektywy, wcale nie musiało oznaczać, że faktycznie tak się czuły. Wreszcie, te objętości łez po „rozstaniach” wcale nie były „potokami łez”, jakie mają ludzie, gdy płaczą z przyczyn emocjonalnych. Różnice nie były również duże, jeśli porównamy reakcję psa na właściciela z reakcją na niewłaściciela.
Pomiar łez: płacz u zwierząt
Kolejna sprawa to sposób pomiaru objętości łez. Przeprowadzono tzw. test Schirmera, polegający na umieszczeniu pod dolną powieką paseczka z bibuły na 60 sekund (u psa) lub 5 minut (u ludzi) i zmierzeniu jego nawilżonej długości. Podczas tego badania nie powinno się zamykać oczu. Trzeba też unikać mrugania. Test nie jest zbyt dokładny, a w przypadku psów, które nie mogą spełnić niektórych jego kryteriów – tym bardziej. Samo drażnienie oka też wpływa na wydzielanie przez nie łez (i nie jest to przyczyna emocjonalna).
Dodatkowo, psy – w przeciwieństwie do człowieka – nie rozumieją, po co robi się taki test. Mogą więc na niego zareagować nieprawidłowo. Nie wiemy, czy jest on w ogóle adekwatny do badania objętości łez u zwierząt. Jest tak wiele niewiadomych przy tym eksperymencie, że trudno nazwać go w ogóle eksperymentem naukowym.
Naukowcy ulegają błędom logicznym i poznawczym, czego dowodem jest niniejsze badanie
Przy tak wielu błędach metodologicznych, jakie popełnili autorzy tej pracy, nie da się wyciągnąć z niej żadnych wniosków. Gdyby spersonifikować alegoryczną, rzetelną naukę i spojrzeć na jej reakcję po zapoznaniu się z tym badaniem, prawdopodobnie byłaby ona lekceważąca, ignorująca lub prześmiewcza. Przeprowadzony przez japońskich naukowców eksperyment bardziej wygląda jak „naukowa zabawa” dla dzieci, niż prawdziwa nauka. Po takiej publikacji powinna spaść na nich wszechstronna krytyka, a nie poważne zainteresowanie mediów. Mamy tu do czynienia z „tiktokeryzowaniem nauki”, a nie z uprawianiem nauki.
Symptomatyczne jest to, jak naiwnie do zagadnienia płaczu emocjonalnego u zwierząt podeszli nie tylko badacze, ale i recenzenci oraz redaktorzy z czasopisma naukowego. (O paradoksalnej, nagłówkowej reakcji dziennikarzy już wspomniałem). Mamy tutaj do czynienia z typowymi błędami poznawczymi i logicznymi. Na przykład z błędem antropomorfizacji, czyli subiektywnym przypisywaniem zwierzętom ludzkich uczuć, myśli i motywacji. Bez jakiejkolwiek weryfikacji. Mamy również błąd przeżywalności – wielu kluczowych danych po prostu w tym badaniu nie pozyskano. Płacz u zwierząt to zagadnienie, które wymaga zdecydowanie więcej rzetelności.
A gdyby eksperyment ten okazał się poprawny metodologicznie?
Wyobraźmy sobie jednak, że w eksperymencie tym poprawnie przeprowadzono procedury naukowe. Próba badawcza była większa (powiedzmy, że 500 psów), warunki kontrolowane, zaś weryfikacja łzawienia adekwatna dla psów. Czy gdyby wówczas wyniki pokazały większą objętość łez, znaczyłoby to, że psy płaczą z przyczyn emocjonalnych? Nie. Oto dlaczego.
Argument pierwszy to ponownie antropomorfizacja. To, że psy wydzielałyby więcej łez po spotkaniu z opiekunem nie oznaczałoby jeszcze, że to z powodu radości. Taki wniosek nadal bazowałby na błędzie antropomrofizacji. Drugi argument jest taki, że byłoby to pierwsze badanie dokumentujące coś takiego. Dla potwierdzenia potrzeba by było jeszcze wielu, wielu kolejnych. Nie mielibyśmy zatem do czynienia z ugruntowaną wiedzą naukową, lecz z niepewną nowinką-ciekawostką. Trzecia sprawa to wyjątkowość „płaczących psów”. Mogłoby być tak, że ekstrapolacja na ogół nie byłaby przez nią uprawniona. Nie byłaby to cecha typowa dla psów, lecz specyficzna, wyjątkowa i „wymuszona”. A na koniec: nawet jeśli udowodniono by płacz emocjonalny u psów, nie oznaczałoby to, że występuje on także u kotów, królików, krów czy niedźwiedzi.
Artykuł ten mogłem napisać dzięki wsparciu na portalu Patronite. Jeśli Ci się podoba, zachęcam do odwiedzenia mojego profilu w tym serwisie i dołączenia do moich Patronów. Pięć lub dziesięć złotych nie jest dużą kwotą. Jednak przy wsparciu wielu mogę dzięki niemu poświęcać czas na pisanie artykułów, nagrywanie podkastów oraz utrzymywać i rozwijać stronę.
Literatura
[1] Bogdan Sadowski. „Biologiczne mechanizmy zachowania się ludzi i zwierząt”. PWN (2012).
[2] Dylan Evans. „Krótki kurs. Emocje”. PWN (2022).
[3] Anna Diamond. „Do other animals cry and more questions from our readers”. Smitshonian Magazine (2017).
[4] Asmir Gračanin i wsp. „Why only humans shed emotional tears”. Human Nature (2018).
[5] Kaori Murata i wsp. „Increase of tear volume in dogs after reunion with owners is mediated by oxytocin”. Current Biology (2022).
Tak na szybko i może trochę nieskładny wniosek się nasuwa: naukowcy czasem próbują udowodnić hipotezy które są medialne i „klikalne”. Dobry artykuł. Gratuluję
Tak nieraz bywa. Dziękuję.
Wciąż pokutuje (nawet pośród mieniących się postępowymi) popularyzatorów duch Kartezjusza…
Owszem metodologia behawiorystyczna w tym przypadku wydaje się mocno podejrzana, co innego gdyby był badany poziom hormonów oraz wykonywany fMRI mózgu psiakow – wtedy można by zakładać że ich zachowania miały taki a nie inny powód. Ale odrzucanie uczuciowości psów na zasadzie „bo to ie są ludzie” jest zwyczajnym antynaukowym wsteczniactwem.
Tu nikt nie odrzuca uczuć (czy emocji) psów, tylko podważa sposób ich przejawiania.
Napiszę jako kochająca opiekunka pieska. Otóż kilka lat temu zostawiłam mojego psa w zupełnie obcym domu pod opieką obcego człowieka. Pojechałam na pogrzeb i miałam wrócić późnym popołudniem. Niestety zaufałam nieodpowiedniej osobie i moja Nadusia została na placu przed domem sama wraz z innymi zwierzętami. W trakcie powrotu dotarła do mnie wiadomość, że mój piesek próbował wydostać się z posesji i utknął w płocie. Na szczęście została uratowana. Kiedy wróciłam, z okna samochodu zobaczyłam mojego ukochanego psa, jak patrzy bezradnie przed siebie a z oczka spływała najprawdziwsza łza. Do tej pory spóźnienie to wywołuje u mnie silne emocje i łamie mi serce. Naukowcy prowadząca badania ale prawdziwie kochający opiekunowie wiedzą swoje i wiedzą lepiej. Sekret tkwi w tym aby do naszych pupili podchodzić jak do rownoprawnych członków rodziny a nie „tylko zwierząt „. Pozdrawiam
Psy mogą ronić łzy, ale nie dlatego, że są smutne czy szczęśliwe. To mógł byś skutek bólu albo suchych oczu, bo pies nie pił jakiś czas.
Pana artykuł oraz komentarze nie zawierają ani jednego przykładu badani naukowego potwierdzającego Pana wywód i teorie. Dlaczego? Osobiste poglądy, jak PAN sam zauważył to nie badania naukowe.
Źródła są podane na dole, pod banerem Patronite.
Nie wiem na jakiej podstawie tacy pseudonaukowcy to ignorują, przecież w warunkach sztucznych to nawet ja nie potrafiłbym płakać… Ale tak na poważnie, moja jamniczka była bardzo wrażliwym emocjonalnie pieskiem i gdy pierwszy raz musiałam ją zostawić na kilka godzin samą, chyba na 6 godzin, nie dłużej, to po moim powrocie płakała jak bóbr wielkimi łzami. I to jest fakt, a ja widziałam to pierwszy i ostatni raz w życiu. Potem się to już nie powtórzyło. Mój Wet potwierdził, że zdarza się to u bardzo wrażliwych piesków.
A czy zostały wykluczone inne przyczyny, przez które pies mógł łzawić?
Podobnych głupot nie czytałm. I niby oni sie mają za naukowców? Nie trzeba być naukowcem by stwierdzić czy twój domowy pupil płacze ze smutku czy radości. Każdy kto dobrze zna swojego psa czy kota wie kiedy sprawia mu przykrości a kiedy przyjaciel jest szczęśliwy. Moja suczka płacze kiedy powiem jej cos nie przyjemnego. Wiem bo już nie raz ocierałam jej wilgotne ślipka od łez po powiedzeniu że jej nie lubie nie kocham jest brzydka i oddam ją do zoo. Pies potrafi odróżnić dobro od zła bez wyszkolenia profesjonalnego. Jeżeli był chowany z nami od małego. Takie jest moje zdanie.
A skąd to Pani wie? Przecież pies nawet nie rozumiał tych słów.
Płaczą. Raz widziałam kota płaczącego z bólu, innym razem ze strachu. Naukowcy od siedmiu boleści!
Skąd wiadomo, że ze strachu (z bólu to już prędzej)?
Wydaje mi się, że podważanie płaczu psa, czy innych zwierząt bierze się ze zwiększonej opieki i miłości do tychże maluczkich.
Kiedyś nie wierzono, że zwierzę cierpi ból, a jednak. Miałam psa i kota w swoim życiu ( a żyje dość długo) znam ich uczucia; szczęścia i bólu. Nikt nie wmówi mi, że pies nie płacze, nawet jeśli ma łzy. A skowyt psa, co oznacza, może to też zwykły odgłos czegoś tam… Eh
To trochę powalony artykuł… Ok wszystko jest ok. Ale jak ktoś twierdzi że ludzie płaczą np. ze szczęścia czyli z emocji, a psy nie mają emocji ale płaczą jak właściciel wraca po dłuższej rozłące to nie z emocji płaczą? No chyba że ktoś katuje psa to jak widzi oprawce to płacze ale to też z emocji….
Człowiek za to jest największym ślepcem wśród wszystkich zwierząt. Jego zadufanie w sobie jest poza wszelkie skale.
Aha! Czyli kolejny antynaukowy, antynaturalny, pseudokartezjańsku bełkot, napisany tylko i wyłącznie po to, aby uzasadnić swoją uprzywilejowaną pozycję, względem innych Zwierząt i zracjonalizować wyzysk oraz nieusprawiedliwalne przejawy gatunkizmu wobec Zwierząt laboratoryjnych (w tym psów!!!)! Nauka od lat ma tradycję TORTUROWANIA i dyskryminowania innych Zwierząt, tylko po to, aby dowieść (czytaj: uroić sobie) wyższości naszego „gatunku” (który, nieważne jak bardzo chciałbyś to wyprzeć, jest konstruktem społecznym); kiedy jednak pojawili się prawdziwi, niezindoktrynowani fantazjami o własnej wyjątkowości Naukowcy i UDOWODNILI NA 100%, ŻE ZWIERZĘTA PŁACZĄ I CZYJĄ EMOCJE TAK SAMO JAK lUDZIE, nasz szanowny pan szowinista gatunkowy od razu płacze, że to nie tak i wypiera niewygodną prawdę tylko po to, aby uchronić się przed wyrzutami sumienia i zamknąć w wygodnej, szczelnej bańce ludzkich przywilejów. W latach 40 pan z wąsem używał tych samych pseudoargumentów, aby uzasadnić dokładnie te same eksperymenty, tylko na ludziach. Żałosne.
prime.peta.org/news/crying-dogs-and-giggling-rats/
Smutne, że przy każdym temacie potrafimy rozpętać wojnę. Nie doczytałam się w artykule żadnych „szowinizmów”. Autor jedynie zwrócił uwagę, że badania, mające udowodnić tezę o płaczu zwierząt, zostały przeprowadzone nierzetelnie, na niewielkiej liczbie osobników. Dlatego poddaje w wątpliwość wysnute z nich wnioski. Kropka.