Takie mamy czasy, że co miesiąc wychodzi mnóstwo nowych książek. Trudno jest zorientować się w tym gąszczu i zdecydować, na czym skupić swoją uwagę oraz na co warto wydać pieniądze. W zasadzie, o ile nie siedzimy w danym temacie, nie będziemy zwyczajnie w stanie przeczytać wszystkiego, co na to zasługuje, a przecież poza książkami popularnonaukowymi wychodzi jeszcze wiele innych, jak choćby błyskotliwe powieści i rzetelne reportaże. Postanowiłem więc wybrać trzy naprawdę dobre i „pozamainstreamowe” książki popularnonaukowe, które miały premierę w 2020. Nie znaczy to, że nie było lepszych lub równie dobrych. Potraktujcie to bardziej jako mocne polecenia, niż ranking.
Jared Diamond, „Strzelby, zarazki, stal”
Choć książka ta swoją pierwszą premierę miała pod koniec lat 90. i niektóre pomniejsze informacje w niej podane się zdezaktualizowały, to zasadnicze wyjaśnienie pośrednich i bezpośrednich oraz pierwotnych i wtórnych przyczyn tego, dlaczego to Europejczycy iczęść ludów Azji zdominowała i skolonizowała świat, a nie rdzenni Amerykanie, Aborygeni, Nowogwinejczycy czy Afrykanie (co do wyjaśnienia na temat tych ostatnich jest wciąż najwięcej wątpliwości) jest w niej jasno merytorycznie wyjaśniona. W Polsce „Strzelby, zarazki i stal” ukazała się na początku XXI wieku pod nazwą „Strzelby, zarazki, maszyny”, a w 2020 roku miała nowe, premierowe wznowienie. Zdecydowanie warta jest poświęcenia czasu na pochłonięcie jej dosyć, jak na popularnonaukową książkę, dużej objętości. Jest to w ogóle jedna z lepszych pozycji popularnonaukowych, jakie czytałem, nie tylko ubiegły rok licząc, choć jest nie bez wad. Główna z nich to obecność mo ralnych ocen zachowań ludzi z przeszłości na podstawie dzisiejszych, a nie ówczesnych norm społecznych, kulturowych i etycznych.
Zofia Karaś, „Wcierki rtęciowe i obcęgi”
Kolejna pozycja to pamiętnik Zofii Karaś, która w dwudziestoleciu międzywojennym pracowała jako lekarka prowincjonalna w prywatnej praktyce medycznej i z kontraktem z bardzo młodą wówczas ubezpieczalnią, odpowiednikiem ZUSu. W roku 2020 publikacja miała wznowienie (pierwotnie wydana była wśród innych pamiętników lekarzy, w latach 30. XX wieku) i doskonale ukazuje, jak ważne są, mimo upływu wieku, dobrej jakości i szerokiej dostępności usługi publiczne z zakresu ochrony zdrowia. Historie nieubezpieczonych chłopów, często bardzo drastyczne (zwłaszcza kiedy autorka opisywała chłopki i ich problemy okołoporodowe, ale nie tylko), gdy spojrzeć na nie w sposób systemowy, dobitnie przemawiają za tym – tak samo, jak dzisiejsze rozterki związane z NFZtem – żeby lepiej organizować i dofinansować państwową służbę zdrowia.
Joshua S. Goldstein i Steffan A. Qvist, „Energia dla klimatu”
Na początku roku 2020, zanim jeszcze pandemia znalazła się w centrum uwagi, kiedy dużo więcej mówiło się o klimacie i energetyce oraz bezpieczeństwie energetycznym, wydana została książka „Energia dla klimatu”. Autorzy odkłamują w niej mity na temat energetyki jądrowej i argumentują za tym, że dla uratowania klimatu oraz zabezpieczenia energetycznego wielu krajów niezbędne będzie zainwestowanie lub rozszerzenie programów energetyki jądrowej. Czyni tak coraz więcej administracji, poza mogącymi pozwolić sobie na głupotę w tej dziedzinie bogatymi państwami zachodnimi, gdzie partie i ruchy „zielone” mają dużo do powiedzenia.
Poza tymi trzema polecę też trochę innych książek popularnonaukowych oraz szerzej, z zakresu literatury faktu, z roku 2020 (a po jeszcze więcej zapraszam na moje profile na FB, IG lub TT): Juan Luis Arsuaga, „Życie”; Roger Mcnamee, „Nabici w Facebooka”; James Wynbrandt, „Bolesna historia stomatologii”; David Barrie, „Supernawigatorzy”; Jennifer Wright, „Co nas (nie) zabije”; Kate Fazzini, „Królestwo kłamstw”; Judith Grisel, „Nigdy dość”; Christopher Wylie, „Mindf*ck”; Adam Kucharski „Prawa epidemii”, Tomasz Ulanowski „O powstawaniu Polaków”.
do przeczytania