Kategorie:

Muzeum Przyrodnicze Instytutu Systematyki i Ewolucji Ssaków PAN w Krakowie

Zrobiłem sobie niedawno małą wycieczkę do Krakowa. Jednym z miejsc, które planowałem odwiedzić, było Muzeum Instytutu Systematyki i Ewolucji Ssaków Polskiej Akademii Nauk. Zależało mi na zwiedzeniu Muzeum Edukacji Przyrodniczej Uniwersytetu Jagiellońskiego, niestety jest ono jeszcze w przygotowaniu, więc musiałem zadowolić się tym, co było. W niniejszym tekście chciałem Wam opisać, jak mi się podobało i dlaczego właśnie tak. Będzie sporo zdjęć.
Muzeum Instytutu Systematyki i Ewolucji Ssaków PAN w Krakowie

Pierwsza rzecz, na jaką chcę
zwrócić uwagę, to cena. Piętnaście złotych za bilet ulgowy to naprawdę dużo,
zwłaszcza, jak na takie malutkie muzeum. Jeszcze trochę, a przez tę kwotę bym
się nie zdecydował. Byłem w wielu miejscach edukacji przyrodniczej w Polsce i
mam porównanie, które pozwala mi stwierdzić, że cena jest o co najmniej kilka
złotych za wysoka. Różnica pomiędzy zwykłym biletem, a ulgowym też niewielka,
bo ten pierwszy kosztował 16 złotych. Koleżance, z którą poszedłem, też było
trochę szkoda. No, ale uznaliśmy, że wchodzimy.
Muzeum Przyrodnicze Kraków
Choć jest to Muzeum Przyrodnicze Instytutu Systematyki i
Ewolucji ssaków, to bardzo dużą część stanowią zbiory minerałów, wiele wystaw
poświęconych było innym grupom zwierząt, jak choćby ptakom, czy mięczakom. Ssaki miały
właściwie niewiele tutaj to zaprezentowania, ale jeśli już się pojawiały, np. w
postaci szczątków nosorożca włochatego, odkrytego na terenach Polski przed II
Wojną Światową, to robiły wrażenie.
Muzeum systematyki i ewolucji ssaków kraków
Wiele wystaw, np. z minerałami
czy skamieniałościami właśnie, było moim zdaniem zbyt wypchanych. To znaczy, na
każdą półkę przypadało wiele różnych „kamieni” i w efekcie ktoś, kto nie zajmuje się
mineralogią, już na starcie czuł się tym przytłoczony i zniechęcony. Choć w
przypadku skamieniałości pobawiłem się trochę w rozpoznawanie, bo w jakimś tam
stopniu, niewielkim ale jednak, jest to też moja działka i przede wszystkim
interesowałem się tym jako dziecko, tak na setki minerałów upchanych w jednej
gablotce od razu odechciewało się patrzeć. Ma to moim zdaniem charakter antyedukacyjny, choć z pewnością nieumyślnie. 
Muzeum Ewolucji Kraków
Było parę zaskakujących i
dziwnych wystaw, jak choćby manekiny z perłami czy leżące obok książeczki
religijne (tj., zdobione krzyżami), które, chyba nie zrozumiałem jak, miały nawiązywać do tematyki
muzeum. W Muzeum Przyrodniczym Instytutu zajmującego się ssakami przełknę jeszcze dominujące minerały, ale znaki
religijne już niekoniecznie. Placówka ma dwa piętra dostępne dla zwiedzających,
na drugim znajdowały się głównie terraria z gadami, płazami i akwaria z rybami.
Nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia, a niektóre wydały mi się wyjątkowo małe,
zwłaszcza jedno, w którym przebywały małpiatki. Na schodach atrakcją miał być
widok na pole, na którym kiedyś stały bodajże zakonnice albo księża. Super…
Muzeum Instytutu Systematyki i Ewolucji Ssaków PAN w Krakowie
Jedna z niewielu wystaw, która
chwilowo mnie zaciekawiła, ukazywała pokój dawnego przyrodnika z różnymi
eksponatami. Takie widoki zawsze ładnie się prezentują, pozwalając poczuć ten
specyficzny klimat, który dla Darwina i innych był czymś normalnym, tak jak dla
nas laboratorium z nowoczesnym sprzętem czy sale wykładowe lub ćwiczeniowe z
mikroskopem dla każdego studenta. Z tej okazji warto podkreślić, że
wszechstronność dawnych naukowców nie wynikała stąd, że kiedyś ludzie byli
mądrzejsi. Absolutnie im nie umniejszając, po prostu wówczas poziom naszej
wiedzy był dużo niższy, nie było tyle informacji, co dziś i w efekcie łatwiej
było znać się na fizyce, chemii, biologii, medycynie, filozofii i historii
jednocześnie. Dziś zapewne sama tylko genetyka jest bardziej obszerna od tych wszystkich
wymienionych razem wziętych, sprzed 200. lat.
Muzeum Przyrodnicze Systematyki i Ewolucji Kraków
Podsumowując, muzeum to warto
sobie zwiedzić, tak o. Dzieciom pewnie się spodoba, ale starsze osoby,
zwłaszcza te, które widziały więcej, niż prywatną kolekcję zapalonego leśnika
czy przeciętny ogród zoologiczny, będą zapewne zawiedzione. Można by odpuścić
to uczucie, gdyby nie stosunkowo wysoka cena. Odczucia koleżanki były takie
same, jeśli nie bardziej negatywne, od moich. 
Uniwersytet Jagielloński
Szczerze powiedziawszy, sama
tylko rekonstrukcja dinozaura, witająca przy przejściu do centrum kampusu
Uniwersytetu Jagiellońskiego, zrobiła na mnie lepsze wrażenie, od całego Muzeum
Instytutu Systematyki i Ewolucji Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Krakowie. Gdy otwarte
zostanie Muzeum Edukacji Przyrodniczej Uniwersytetu Jagiellońskiego, to to opisywane tutaj będzie w
konkurencji bez szans, niestety. Oby nastały dla niego lepsze czasy. Choć jako Poznaniak i tak mogę tylko zazdrościć. Tu, w Poznaniu, mamy zaledwie jedno, bardzo stare, małe, obskurne muzeum przyrodnicze, w Małym (Starym) Zoo, wyglądające jak prywatny zbiór myśliwego. Nic więcej. Niektórzy zastanawiają się, co zrobić z pustoszejącymi centrami handlowymi, których w Poznaniu w przeliczeniu metrów kwadratowych na jednego mieszkańca, jest najwięcej w skali Polski. Gdyby to ode mnie zależało, przerobiłbym jedno z nich na porządne Muzeum Historii Naturalnej.

Chcesz wesprzeć rozwój mojego bloga? Możesz to zrobić zostając jego patronem tutaj

 

Najnowsze wpisy

`

29 komentarzy do “Muzeum Przyrodnicze Instytutu Systematyki i Ewolucji Ssaków PAN w Krakowie

  1. Ja choć w Krakowie po muzeach wychodziłam się naprawdę sporo… do tego nigdy nie trafiłam.
    Jeśli w Poznaniu nie ma ciekawego muzeum przyrodniczego, a masz na niego plan… może warto byłoby porozmawiać z jakąś osobą decyzyjną. Wbrew pozorom czasem pomysły obywateli są brane pod uwagę.
    Pozdrawiam.

  2. Z tego co czytam to warto się wybrać, żeby zobaczyć jak wyglądały wszystkie polskie muzea jeszcze 20 lat temu: duszno, ciasno, ubogo i nudno 😀

  3. A te manekiny z paniami mają coś wspólnego z tą biologią?
    Ja nie byłem w Krakowie, a jeżeli chodzi o muzeum to byłem w muzeum leśnictwa w Gołuchowie. Bardzo lubię muzea, gdzie można obejrzeć dawne narzędzia, jakie stosowano w rolnictwie i w gospodarstwie domowym. Pozdrawiam.

  4. Marzy mi sie zwiedzenie muzeum przyrody z prawdziwego zdarzenia, bo dotąd oglądałam same namiastki. Ceny biletów bywają zniechęcające, także w przypadku zamków i skansenów. Nie wiem kto je ustala, ale czasem za symboliczną kwotę można zobaczyć więcej, niż w innym miejscu za wielokrotność i bez nakładów organizatora ekspozycji.

  5. Swojego czasu wynudziłem się na wystawie w Muzeum Ziemi w Warszawie, ale akurat tam poszedłem po raz pierwszy (potem może z dwa razy wracałem) ze szkołą. Też jak dla mnie za dużo specjalistycznych elementów zawierała tamta wystawa, dużo minerałów, skał, które bez komentarza specjalisty nie zawsze jawiły się jako warte uwagi.

    Mnie ciekawi tylko w jakim stopniu ten film został oparty o książkę dotyczącą ojca i syna, a w jakim o jakieś inne opowieści o Beksińskich. Choć gra aktorska też stanowi pewien element przyciągający mnie do kina.

    Pozdrawiam!

  6. 6 lat w Krakowie i nie miałam pojęcia o tym miejscu. Fajnie od razu przeczytać recenzję, by wiedzieć czego się spodziewać. A czego raczej nie spodziewać 🙂

    Pozdrawiam!

  7. Rzeczywiście, o ile minerały można przełknąć, to rzeczy z tematyki religijnej nijak się mają do założeń i nazwy muzeum.

  8. Też nie ogarniam tych manekinów. 😀 Okej, człowiek też ssak, ale wg. mnie to takie zupełnie bez żadnego powiązania. Szkoda, że nazwa muzeum nie pokrywa się z eksponatami pokazywanymi w środku. Może kiedyś ktoś to ogarnie. Bo jak dla mnie panuje tam konkretny chaos.

  9. Nie miałam pojęcia o tym muzeum, przyznaję, że tak dluga nazwa nie jest zachęcająca, a zbiory dość zaskakujące. Może wystarczyłoby: muzeum osobliwości ? ;))

  10. Chyba troszkę się tam z tym wszystkim pogubili. Cena faktycznie mało zachęcająca ale chyba i tak wolałabym pooglądać za tą kasę takie minerały niż niejeden film w kinie 🙂

  11. Muzeum Przyrodnicze PAN, znane jest w Krakowie nieoficjalnie jako Muzeum Nosorożca, jako że jego główną gwiazdą jest nosorożec włochaty z Orunii. Reszta została zorganizowana wokół niego. Muzeum to miało burzliwą historię, może dlatego jego charakter jest nieco niezdecydowany.

  12. No niestety, szału nie ma, dupy nie urywa, mam wrażenie, że est tak z większością polskich muzeum. Nasze Górnośląskie to jest porażka 😀

  13. Może to spóźniona reakcja, ale nowy wygląd bloga jest bardzo fajny, taki odświeżony :D.
    A bilet faktycznie drogi :/.

  14. Zapraszam do Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, gdzie można zobaczyć kolekcję ornitologiczną i entomologiczną Działu Przyrody, która jest czwartą pod względem wielkości w Polsce, po Warszawie, Wrocławiu i Krakowie. Mamy też nowoczesną wystawę stałą pokazującą środowiska przyrodnicze Górnego Śląska. A eksponatami na skalę nosorożca włochatego, a może i go przewyższającymi, są żubry Planta i Plebejer, które odegrały kluczową role w odratowaniu gatunku w Polsce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *