W ostatnim czasie Dariusz Aksamit i Dominika Surała z „Fundacji Marsz dla Nauki” opublikowali w mediach społecznościowych pełen kłamstw i manipulacji post, którym chcieli zachęcić ludzi do wpłacania datków na zbiórkę dla transaktywistów. Przedstawili mnie tam jako złodzieja i szantażystę, powołując się na kłamstwa, zmanipulowane informacje, fałszywy kontekst, zmienioną chronologię zdarzeń oraz wyrwane z szerszego ujęcia fragmenty korespondencji. W rzeczywistości przez kilka lat szedłem tym ludziom na rękę i pomagałem im na różne sposoby. Oni jednak próbowali mnie oszukać, następnie przejąć mój profil na Facebooku, a po załagodzeniu sytuacji, gdy dla świętego spokoju chciałem dojść z nimi na spokojnie do porozumienia, aby mieć ten temat z głowy, zorganizowali na mnie nagonkę.
Blog „To Tylko Teoria” istnieje dzięki wsparciu moich Patronów i Patronek. Jeżeli chcesz dołączyć do ich grona, możesz to zrobić na moim profilu w serwisie Patronite, wpłacając co miesiąc 5, 10 czy 25 zł na rzecz „To Tylko Teorii”.
Marsz dla Nauki i fundacja Marsz dla Nauki
W roku 2017 założyłem na Facebooku profil „Marsz dla Nauki”, który prowadziłem, promowałem i którego jestem właścicielem. Byłem też współzałożycielem inicjatywy „Marszu dla Nauki w Polsce” oraz przez jakiś czas współprowadziłem stronę www Marszu dla Nauki. Z czasem skupiła się wokół tej inicjatywy grupa ludzi – w tym Dominika Surała i Dariusz Aksamit – która założyła fundację „Fundacja Marsz dla Nauki”. Zgodziłem się udzielić im mój profil „Marsz dla Nauki”, aby nie musieli od zera tworzyć kanału na Facebooku. Po prostu poszedłem im na rękę, nieodpłatnie pozwalając na korzystanie z mojego profilu. Co więcej, co jakiś czas pomagałem im w drobnych rzeczach, zwłaszcza promowaniu niektórych projektów, przekazywaniu kontaktów do dziennikarzy, załatwianiu spraw.
Niestety jakiś czas później Dariusz Aksamit i Dominika Surała zaczęli wymazywać informacje o mnie, jako o twórcy profilu na FB i współzałożycielu inicjatywy Marszu dla Nauki w Polsce. Fakt ten zataili również na stronie www Marszu dla Nauki, choć wcześniej był on tam widoczny.
Z czasem zaczęli blokować publikowanie moich postów na moim własnym profilu na Facebooku. Mogli to robić, ponieważ wcześniej zgodziłem się, że moje posty będą z nimi konsultowane, żeby nie dysharmonizować ich planów publikacji wpisów w social media. Poszedłem im więc na rękę, a oni wykorzystali to, aby mnie cenzurować. Kiedy na początku 2023 roku opublikowałem na profilu Marszu dla Nauki post o tym, że wygrałem proces sądowy w Sądzie Okręgowym w Poznaniu z Jerzym Ziębą (linkując w poście nawet nie do mojego bloga, lecz do portalu „Wirtualne Media”, który o tym napisał), oni to usunęli. Uznałem, że wystarczy, że za bardzo poszedłem im na rękę, że zaczęli co do jednego realizować powiedzenie „dasz im palec, a wezmą całą rękę”. Odebrałem im role administratorskie na profilu do czasu ogarnięcia tej sprawy.
Wtedy skontaktowała się ze mną Dominika Surała z „Fundacji Marsz dla Nauki”. Rozmawialiśmy przez telefon z godzinę czy półtora i w trakcie tego połączenia pogodziliśmy się. Ustaliliśmy wspólnie, że będę publikował jeden post na miesiąc na moim profilu Marszu dla Nauki, a gdyby oni opublikowali mniej postów, to ja się ze swoimi wstrzymam (aby nie było np. dwóch moich postów pod rząd). Dominika Surała zaproponowała mi też, abym raz na jakiś czas napisał artykuł popularnonaukowy na stronę www Marszu dla Nauki (tę, którą w pierwszym roku działalności współtworzyłem, tę z której usunięto informacje, że jestem współtwórcą). Odebrałem to jako formę okazania skruchy za usuwanie moich postów i wyciągnięcie do mnie ręki i się zgodziłem. Surała obiecała też, że do marca doda na stronie www informację, że jestem współzałożycielem inicjatywy Marsz dla Nauki. Potem przywróciłem jej rolę administratora na profilu Marszu dla Nauki i zapomniałem o konflikcie, uznając że zapanowała zgoda.
Niestety byłem w błędzie. Kilka dni później otrzymałem nagle powiadomienie na adres e-mail, że usunięto mi rolę administratora z mojego własnego profilu Marszu dla Nauki. Dominika Surała oszukała mnie – wzbudziła moje zaufanie, abym przywrócił jej rolę administratora, by mogła jako administratorka usunąć stamtąd mnie.
Nie wiedziała jednak, że mam do tego profilu przypisaną własność poprzez konto profesjonalne/zawodowe (specjalne równoległe konto na Facebooku, przydające się czasem do np. sprawdzania statystyk postów). Z pozycji tego zawodowego/profesjonalnego konta mogłem przywrócić sobie rolę administratora oraz odebrać ją jej. Tak też uczyniłem, pozostawiając jednak osobom z „Fundacji Marsz dla Nauki” role redaktorskie, aby dalej mogli jako fundacja publikować swoje materiały – nie zależało mi na zaognianiu sytuacji, lecz na jej zrozumieniu i wyjaśnieniu (a fundacja z tej okazji skorzystała: próba przejęcia przez nich mojego profilu miała miejsce w styczniu 2023 roku, a do kwietnia 2023 roku publikowali tam swoje posty). Zobaczyłem też, że własność do mojego profilu próbował przypisać sobie Dariusz Aksamit – rzecz jasna usunąłem i jego.
Po tej próbie przejęcia mojego profilu i mojej reakcji zwrotnej z konta profesjonalnego/zawodowego, zadzwonił do mnie Dariusz Aksamit. Gdybym wiedział, że to on, w ogóle bym nie odbierał, ale nie kontaktowałem się z nim od paru lat, nie miałem zapisanego jego numeru, więc nie spodziewałem się, że właśnie ten człowiek do mnie dzwoni. Jego telefon był histeryczny – prawdopodobnie już wtedy wiedział, że zamiast szybkiego przejęcia profilu wdepnął w sytuację, w której zostawił dowody próby kradzieży mojego profilu. Z rozmowy nic nie wynikło, powiedziałem, że mogę rozmawiać na ten temat tylko z Dominiką Surałą, bo to z nią ustalałem wcześniej te kwestie i to ona oszukała mnie, łamiąc zasady naszej dopiero co zawartej zgody.
Tymczasem Dominika Surała chciała profil ten ode mnie odkupić. Ja poinformowałem ją, że widzę trzy rozwiązania: 1) Mogą dalej sobie z tego profilu korzystać, ale nie mogą mnie tam blokować i usuwać moich postów; 2) Mogą go ode mnie odkupić; 3) Może pozostać mój, bez dostępu dla nich, i wówczas zmienię jego nazwę z „Fundacja Marsz dla Nauki” na pierwotną „Marsz dla Nauki” lub jakąś inną. Zarzut ze strony Aksamita i Surały, że podszywałem się pod fundację jest zatem niepoważny, gdyż od początku mówiłem, że jeśli się nie porozumiemy i osoby z fundacji nie będą miały dostępu do profilu, ja zmienię jego nazwę i logo, aby nie wprowadzać nikogo w błąd.
Dominika Surała powiedziała, że jedynie opcja kupna profilu wchodzi dla niej w grę. Dodam, że już w 2019 roku chciała profil ten ode mnie odkupić – doskonale więc wiedziała, że należy on do mnie i to, że teraz przedstawia to razem z Dariuszem Aksamitem tak, jakbym to ja im go ukradł, jest oczywistą manipulacją, zbudowaną pod nagłą potrzebę zrobienia na mnie nagonki. Wówczas, w 2019 roku, powiedziałem jej, że nie chcę go sprzedawać, tylko razem współdziałać przy inicjatywach popularyzowania nauki. Gdybym miał przekazać do niego własność, zrobiłbym to za darmo.
Jednak po wydarzeniach z początku 2023 roku, czyli po tym, jak najpierw Dominika Surała oszukała mnie po naszym pogodzeniu się, a potem razem z Aksamitem próbowała przejąć mój profil, stwierdziłem, że nie chcę mieć z tymi ludźmi nic wspólnego i mogę ten profil odsprzedać. Zapytałem więc jaką kwotę Dominika proponuje. Zaoferowała kilkaset złotych. Potraktowałem to jako żart, ponieważ założyłem ten profil, współprowadziłem go, promowałem, tworzyłem też na początku stronę www Marszu dla Nauki i koordynowałem jego działania. Moje odsprzedanie profilu na FB byłoby równoznaczne z całkowitym zerwaniem z całą inicjatywą Marszu dla Nauki, o czym Dominika Surała wiedziała jeszcze lepiej ode mnie. Odpowiedziałem zatem, że moja propozycja to 15 tysięcy złotych, a także obowiązek umieszczenia na stronie www, w jakimś ustronnym miejscu, informacji, że jestem współzałożycielem inicjatywy Marszu dla Nauki w Polsce.
Dominika Surała poprosiła mnie, abym uzasadnił taką kwotę. Odpowiedziałem więc, że poświęciłem wiele godzin na współtworzenie strony www, stworzenie i prowadzenie profilu na Facebooku, a także promowałem Marsz dla Nauki i fundację w wielotysięcznych postach.
Zgodziłem się zarazem na obniżenie kwoty 15 tysięcy złotych do 12 tysięcy złotych. Prawda jest zresztą taka, że gdyby Dariusz Aksamit i Dominika Surała zachowali się wobec mnie uczciwie, tak że miałbym do nich zaufanie, to oddałbym im ten profil za darmo. Trudno jednak, żeby mieć zaufanie do osób, które zachowują się w taki sposób. Aksamit i Surała pominęli te fakty, aby przedstawić mnie jako pazernego, zignorowali też to, że tak naprawdę przez te kilka lat szedłem im na rękę i pomagałem.
Dodam też, że choć Aksamit i Surała twierdzą, że prowadzone były jakieś mediacje z udziałem prawników, to jest to kolejne ich kłamstwo, wybielające ich intencje – żadnych takich mediacji nie było. Wymieniłem jedynie parę e-maili z Dominiką Surałą. Jeszcze dwa tygodnie temu (przed zorganizowaniem przez nich nagonki na mnie) wysłałem Dominice Surale wiadomość e-mail, że będę w Warszawie (jestem z Poznania; przyjechałem do stolicy na galę Kryształowych Piór oraz na wystąpienie w programie „Hejt Park”) i zaproponowałem spotkanie się, aby się jakoś porozumieć.
Od początku do końca dążyłem do spokojnego załatwienia tej sprawy, aby mieć ją z głowy. Natomiast Dominika Surała i Dariusz Aksamit z ewidentnie złymi intencjami postanowili zrobić aferę i rozpuścić na mój temat kłamstwa, aby się na tym wybić i zebrać pieniądze dla transseksualistów. Takie brudne zagrywki ze strony tych osób nie są niczym nowym – dowiedziałem się na przykład, że Dariusz Aksamit wypisywał do moich znajomych prywatne wiadomości, w których przekonywał ich, że jestem oszustem i obrażał mnie na inne sposoby. Niektórzy z nich w ogóle go wcześniej nie znali – po prostu pisał do obcych sobie osób, wiedząc, że ja je znam, aby mnie oczernić.
Na wyjaśnienie zasługuje jeszcze jeden wątek: Surała i Aksamit twierdzą, że nie byłem fizycznie na marszu w Warszawie w 2017 i 2018 roku, podając to jako argument przeciwko mnie. Tymczasem nigdzie nie rościłem sobie prawa do bycia organizatorem fizycznego przemarszu, bo faktycznie na marsz do Warszawy nie pojechałem, borykając się wówczas z wychodzeniem z problemów, których wątek szerzej opisałem tutaj. W 2018 roku byłem też, dokładnie w dniu marszu, „przykuty” do laboratorium, w którym wtedy pracowałem – ze względu na specyfikę pracy musiałem tam być, w innym mieście. Dominika Surała o tym wie doskonale, bo jej to powiedziałem – przedstawianie tego teraz jako mój brak zaangażowania to kolejny dowód jej złej woli. Natomiast próba odwrócenia tym wątkiem uwagi od sedna sprawy – tego, kto jest właścicielem profilu na Facebooku i jaki był przebieg wydarzeń co do próby przejęcia go, a potem odkupienia – jest kolejną erystyczną manipulacją Surały i Aksamita.
Sytuacja wygląda więc tak, że jestem założycielem, twórcą i właścicielem profilu Marsz dla Nauki. Przez kilka lat szedłem Dominice Surale i Dariuszowi Aksamitowi na rękę, udzielając im do niego dostęp, pomagając im w promowaniu go, tworząc niektóre materiały czy załatwiając im kontakty do dziennikarzy różnych mediów, aby sami mogli siebie promować. Z czasem zaczęli ideologizować i upolityczniać naukę, idąc również w cancel culture. Zaczęli też wymazywać informacje o moim wkładzie w całą inicjatywę. Kiedy zaczęli usuwać moje posty na moim własnym profilu, powstał konflikt, po którym pogodziliśmy się, ale kilka dni później Dominika Surała zgodę tę złamała i próbowała razem z Aksamitem przejąć mój profil. Nie udało im się to, bo nie wiedzieli, że mam odpowiednie zabezpieczenia własności na Facebooku, więc chcieli go odkupić. Pomimo mojej ugodowości, obniżenia kwoty sprzedaży i chęci dojścia do porozumienia, zdecydowali się na zorganizowanie na mnie nagonki, aby zdobyć popularność i zebrać pieniądze w zbiórce dla fundacji transseksualistów „Trans-Fuzja”.
Co warte odnotowania, profil, który chcieli przejąć, a potem kupić, ma 5-6 tys. obserwujących osób, tymczasem profil, który przemianowali ostatnio na nowo jako „Fundacja Marsz dla Nauki” ma ponad 20 tysięcy osób. Realnie rzecz biorąc nie było im to więc do niczego potrzebne – po prostu chcieli zorganizować nagonkę, rozpowszechnić na mój temat kłamstwa i zebrać pieniądze na rzecz transaktywistów.
Cała sprawa szkalowania mnie przez Dariusza Aksamita, Dominikę Surałę i inne osoby, które upowszechniały kłamstwo, że jestem „złodziejem”, „oszustem”, „szantażystą” itp., zostanie oceniona przez Sąd. Proszę o nie reagowanie na działania tej dwójki, nastawionej na sensację, nagonkę i hejt.
Jeżeli chcesz wesprzeć moją działalność popularyzowania nauki, a teraz również procesowania się z organizującymi na mnie nagonki ludźmi złej woli, zapraszam na mój profil w serwisie Patronite.
Współczuję konieczności siłowania się z ludźmi na takim żenującym poziomie.