greenpeace_padova z późn. zm. |
Zanim przejdę do opowieści o aktywności Greenpeace, chcę napisać jak zmieniał się mój osobisty stosunek do tej organizacji. Myślę, że może mieć to znaczenie i czuję, że powinienem się tym podzielić. Otóż jako nastolatek zagorzale ją wspierałem. W roku 2010 wraz z Greenpeace zbierałem podpisy pod społeczną inicjatywą ustawodawczą w sprawie ułatwienia tworzenia nowych parków narodowych. Działałem w tym zakresie na poznańskim Dniu Organizacji Pozarządowych (z PTOP Salamandra). I przed koncertem Stinga na stadionie „Lecha” przy ul. Bułgarskiej (z Greenpeace). Nie jest więc tak, że byłem z automatu uprzedzony. Niektóre działania Greenpeace są pożyteczne. Jednak im dalej do przodu szła moja edukacja, tym bardziej sceptyczny stawałem
się wobec tej międzynarodowej organizacji.
Klimat i globalne ocieplenie
Rondo w Berlinie zalane farbą przez Greenpeace, fot. Niemiecka Agencja Prasowa |
Blokowanie transportu
Energetyka jądrowa według Greenpeace
Greenpeace |
Manipulowanie informacjami przez Greenpeace
„Mniej więcej w tym samym czasie Szwajcaria zorganizowała własne referendum na temat szybkiego odejścia od energii jądrowej. Ponieważ kraj ten już dziś posiada zdekarbonizowaną energetykę, rezygnacja z tego źródła oznaczałaby wzrostimportu znacznie brudniejszej energii z Niemiec. Greenpeace w ramach swojej medialnej akcji stworzył napis widoczny z samolotu podchodzącego do lądowania na międzynarodowym lotnisku w Zurichu. Referendum skończyło się porażką, ale za drugim podejściem Szwajcarzy zdecydowali oodejściu od energii jądrowej, ku nieskrywanemu zadowoleniu partii Zielonych oraz Greenpeace. Tymczasem według IPCC i klimatologów energia jądrowa jest nam potrzebna, aby uniknąć ocieplenia planety o 2 stopnie Celsjusza. Rezygnowanie z tej sprawdzonej technologii czyni to wyzwanie znacznie trudniejszym. Oderwany od wyników badań naukowych i faktów aktywizm Greenpeace w obszarze energetyki przynosi więcej szkody niż pożytku dla klimatu i naszej planety” – podsumowuje Adam Błażowski.
Japonia i Korea Południowa: polityczny ekopopulizm
Greenpeace wobec ludzi
Greenpeace przy rysunkach z Nazca, fot. Thomas Reinecke/TV News |
Rolnictwo blokowane przez Greenpeace
Greenpeace i GMO
Walka z GMO
Finansowanie pseudonauki przez Greenpeace?
Fizyczne ataki dokonywane przez działaczy Greenpeace
Populistyczny protest Greenpeace przeciw GMO, za https://geneticliteracyproject.org
|
Greenpeace w Polsce
Adoptuj pszczołę?
Dezinformacja ze strony ekoaktywistów Greenpeace?
Społeczny Monitoring Pszczół
Społeczne liczenie pszczół wg Greenpeace, monitoringpszczol.pl/mapa |
Narodowa Strategia Ochrony Owadów Zapylających Greenpeace’u
Eksperci Greenpeace
Ręczne zapylanie grusz w Chinach
Pestycydy i pszczoły
Ręczne zapylanie gruszy w Chinach, fot. Kevin Frayer |
Greenpeace na świecie
Drobne pozytywy
jedna mała poprawka albo uszczegółowienie – niewiele ludzi, zrobiło dla naszej świadomości problemu i popularyzacji zainteresowania przyrodą tyle, ile GP. Owszem, analiza wsteczna zawsze skuteczna, ale bez tej armii pokręconych, idywidualnych ludzi, nasza wiedza albo może bardziej "wrażliwość" byłaby w powijakach. I tak, ja też bylem (a myślę, że nadal jestem) wolnym elektronem, z silnym związkiem emocjonalnym z GP, jako z ruchem budującym świadomość. Tę rolę spełnili wyjątkowo dobrze (i w wielu sprawach nadal pełnią). Polegli w starciu z evidence based science, przyznaję. Ale też sama twarda nauka nie przekonałaby mas do zauważenia o co kaman z emisją, zmianami klimatu etc bo byłaby zbyt hermetyczna. Ja swoją przygodę z GP rozpocząłem 30 lat temu, poważnie, na 1. piętrze Technikum Poligraficznego na ul. Stawki w WAW, gdy coś mi kliknęło i zrozumiałem, że te świry, które oglądam na Sky News robią coś więcej, niż tylko awanturę. Z tym przekonaniem pozostaję do dziś, gdy na Tamizie mijam przycumowany jeden ze statków GP, znając osobiście mnóstwo ludzi w środku. I wtedy, gdy mialem przyjemność wozić ich na Woodstock albo po prostu dać im kluczyki do samochodu, bo oni będą wiedzieli lepiej, co z nim zrobić. Tak jak ich wolontariusze, którzy pozwalali nam kąpać się w swoich domach w Kostrzynie. To coś ZUPEŁNIE innego, niż wycyzelowana nauka z wieloośrodkowymi testami czy cross reference. To jest jest ruch społeczny, idealny fire-starter. I tą rolę wypełnili świetnie, szacunek dla Was, przyjaciele w calej Polsce. A jeśli Cegła przeniesie ten płomień dalej, to tylko lepiej. Trzymam za Was wszystkich kciuki. Summa: nie skreślajmy GP, oni odwalili kawał solidnej roboty.
ciekawe spojrzenie :).
super, że to wszystko zebrałeś do kupy – bardzo dobry artykuł, czekałem na takie kompendium od dawna 🙂
Dobry artykuł, ale przecież nie od dziś wiadomo, że Greenpeace na samej górze to polityka, pieniądze i dopiero na trzecim miejscu wiara szeregowych aktywistów w ideały. Są wspierani finansowo przez lobby OZE, więc wymaga się od nich protestowania przeciw energetyce jądrowej.
Na msrginesie, największym problemem związanym z ociepleniem klimatu nie jest energetyka węglowa, lecz demografia – rosnąca populacja na świecie (bynajmniej nie w Europie) i wzrost konsumpcji dzięki chwalebnemu bogaceniu się narodów.
A jedno twoim zdaniem nie ma nic wspólnego z drugim? Jakby kraje rozwijające się nie dymiły na potęgę, to wzrost konsumpcji nie miałby dużego znaczenia.
Hmm… to ciekawe co piszesz. Wspierani przez lobby OZE. Masz na to jakieś dowody, czy tak sobie właśnie wymyśliłeś i piszesz co ślina na palce przyniesie?
Nadziei na powstrzymanie zmian klimatu nie ma… nie ma… serio… na to jest już za późno. A co do GMO <- konwencjonalne rolnictwo oraz GMO to główny powód zaniku bioróżnorodności a większość modyfikacji nie dotyczy tego, co wymieniłeś, ale tego na czym się zarabia – czyli, odporności na herbicyd. Potem są patenty nasion i jedna wielka machina rolniczo-finansowa na której żerują wielkie korporacje takie jak Bayer czy Monsanto. Polecam "Mądrość i cuda świata roślin" – Jane Goodall.
Wiele wskazuje na to że GP "robi politykę" pod płaszczykiem obrony środowiska. Chętnie bym się dowiedział i o źródła finansowania i o gronie decyzyjnym.
Dla mnie jest to kolejny dowód na ciągłe funkcjonowanie przemienności nurtów dionizyjskiego i apollińskiego tak w kulturze, jak i w nauce. Każde ludzkie działanie po określonym czasie przechodzi w swoje przeciwieństwo, a po zatoczeniu koła, na wyższym szczeblu cykl się znów powtarza. Upraszczając – mamy: technologia – ekologia – lepsza technologia – lepsza ekologia itd. Aczkolwiek, wielu z tych, którzy określają się jako ekolodzy – są tylko teoretykami, a ich teorie stają się coraz bardziej metateoretyczne. Tu wcale nie chodzi o to, aby dojść do celu, ale o to – aby wciąż iść, być w drodze.
w artykule częściowo zgoda, częściowo nie.
Może przede wszystkim to co mi się nie podobało:
* "Energia jądrowa jest opłacalnym […] źródłem energii w Europie". Czyżby? Hinkley Point C (kontrakt różnicowy na 35 (!!!) lat z ceną 87,5 funta), problemy w Finlandii i Francji z nowymi elektrowniami czy niekończąca się "Dyskusja" o atomie w Polsce pokazują coś zupełnie innego. Ciężko mówić o cenach powyżej 100€ za MW/h jako opłacalnym źródle energii, jeśli tańsze są już miksy oparte o offshore. Problemem atomu też jest to, że przede wszystkim działa jako base load (również ekonomicznie, biorąc pod uwagę dominujący faktor kosztów budowy w LCOE), więc pojawia się problem z miksem. Pytanie też, czy geopolitycznie atom na pewno jest najlepszym rozwiązaniem? Prywatnie nie mówię zdecydowanie nie, ale warto mieć to na uwadze. Naprawdę nie jest tak, że to (przynajmniej w 2018 roku) polityka węglowa blokuje atom w Polsce. Chodzi tylko o koszty i z tego powodu nawet PGE mówi przede wszystkim o offshore.
Co do pestycydów – mam wrażenie, że autor nieco uprawia cherry-picking podając korzyści, a jednak pomijając negatywne efekty zdrowotne. Nie jest tak, że użycie pestycydów o odpowiedniej porze powoduje, że automatycznie wszystko jest perfect. Nie piszę tym samym, że mamy ich w ogóle nie używać, ale też nie wprowadzajmy czytelnika w poczucie, że wszystko jest ok, a błędy się po prostu czasem zdarzają. Nie mam precyzyjnej wiedzy co do neonikotynoidów, ale z prezentacji na Uniwersytecie Utrechckim (jak się bardzo postaram, mogę spróbować odnaleźć autora, ale teraz nie mam na to czasu) wynikało, że problem jest naprawdę poważny, podobny głos słyszałem od kilku pszczelarzy, w tym z Niemiec. Nie chcę się zamieniać w instytut badań im. wujka z Reichu który coś powiedział (nie mam pełnej próby i wiedzy), ale niepokoi mnie wygładzanie w tym artykule problemu.
* co do GMO, ogólnie zgoda, choć zupełnie pominąłeś kwestię korporacyjną i tego, że nasiona GMO są też świetnym interesem i źródłem monopoli. Stąd też bierze się duża część niechęci w tej sprawie. Pominąłeś również sprawę potencjalnych alergenów, co, znów, przy monopolizacji rynku, może mieć nieciekawe konsekwencje w przyszłości.
Ogólnie jednak blisko mi do opinii komentującego "Mizgal" (bardzo ciekawej swoją drogą).
Co do komentarza "Maciej Beskidnick" – oczywiście, że GP robi politykę, przecież to są działania typowo polityczne (a co nie jest polityką?). To oczywiste i dziwi mnie w ogóle stawianie takiego stwierdzenia… Co do finansowania (również komentarz "anonim"): GP raczej w zdecydowanej większości utrzymuje się z datków drobnych darczyńców, właśnie po to, by uniknąć tego typu insynuacji. Oskarżanie, że GP jest finansowane przez lobby OZE jest trochę śmieszne patrząc na starania drugiej strony (branży naftowej, ale ostatnio, w przypadku naszego tzw. "społecznego Pre-COP", też branży węglowej w Polsce) finansujący pseudo-ekspertów negujących zjawisko antropogenicznego charakteru zmiany klimatu: http://serwisy.gazetaprawna.pl/ekologia/artykuly/1207252,baca-pogorzelska-o-ociepleniu-klimatu.html, https://en.wikipedia.org/wiki/The_Heartland_Institute, https://www.theguardian.com/environment/2012/feb/15/leak-exposes-heartland-institute-climate
Żeby jednak nie być tylko krytycznym: CAŁA PUSZCZA PARKIEM NARODOWYM ;)))).
Świetny artykuł! Z mojego doświadczenia, ilekroć ktoś z Greenpeace do mnie podchodzi, to zaczyna opowiadać o tym jak giną zwierzęta, podają jakieś liczby, informacje, a potem oczywiście prośba o kasę. Jest tylko jedno "ale" – jakakolwiek prośba o uszczegółowienie czegoś, pytanie o to w jaki sposób dokładnie chcą pomagać, co sprawia, że ich działania mają coś zmienić itd. – "można sobie przeczytać na naszej stronie". A na ich stronie to samo, czyli giną zwierzątka, trzeba pomóc. Pamiętam jak namawiali mnie na zapłacenie kasy, żeby walczyć z GMO. Osoba mówiła mi o tym, że badania o nieszkodliwości były zamówione przez firmę produkującą GMO. Zapytałem skąd oni mają badania, że są szkodliwe. "Zamówiliśmy w PAN". Ot, czyli oni mogą zamawiać. Potem jeszcze zapytałem czy ta kasa idzie na siłowe niszczenie upraw (akurat trochę wcześniej była dość znana sprawa ich wandalizmu) to usłyszałem, że oni nie korzystają z siły – to media im robią czarny PR 😉 O budowaniu uli też gadałem nie raz. Pytam czy skoro uważają, że budowanie uli ma uratować pszczoły, czy nie lepiej uczyć jak taki ul zbudować samodzielnie. Wyszło na to, że nie – oni to muszą robić. No dobra, to gdzie te ule są, skoro już podobno tyle zrobili? No i tu wymienili jeden, który akurat widziałem. Ot, drewniana buda do zrobienia za 5 zł.
A! Jeszcze pytanie "jak mogę pomóc bez płacenia". Odpowiedź jak na wszystko "na naszej stronie". Tylko tam nie ma nic konkretnego na ich stronie… 🙁
Po wielu takich przypadkach przestałem już dopytywać się, bo wiem, że są uczeni formułek na wyżebranie kasy, ale w żadnym przypadku nie są promotorami ekologii. Jeśli zbierają na rzeczywiście dobry i przydatny cel, a nie mają o nim pojęcia, to nie potrafiąc wytłumaczyć o co chodzi, mogą zupełnie zrazić osobę do danego celu.
1. Na poziomie samego stylu i języka – Autorze, jeśli chcesz być wiarygodny, to nad nim popracuj.
2. Bardzo wybiórczo prezentujesz argumenty.
Np. o GMO – wiele organizacji działa przeciwko rozwojowi GMO nie (lub nie wyłącznie) dla tych powodów, jakie podajesz. Chodzi o bioróżnorodność i społeczne konsekwencje stosowania GMO. Napisano o tym wiele i musisz o tym dobrze wiedzieć. Dalekie to od odznaki merytoryczności, jaką sam sobie przyznajesz.
Pojazd po rolnictwie ekologicznym – chętnie dowiem się, dlaczego w taki, a nie inny sposób dobierałeś dane do wysunięcia opinii. Na pewno wszędzie zdarzają się wypaczenia, ale producentom żywności ekologicznej pod wieloma względami o wiele bardziej patrzy się na ręce niż żywności konwencjonalnej. Wierzę w ruchy oddolne typu kooperatywy spożywcze lub odpowiedzialne sklepy, platformy zakupowe, w których producenci nie są anonimowi, pracują zgodnie z sezonami w naszym klimacie i ich produkcja spełnia o wiele wyższe standardy niż te "minimalne" określone prawem.
To co nazywasz efektywnym rolnictwem to często uprawy doprowadzające do degradacji gleby (nawożenie, same metody fizycznej pracy z ziemią – oranie pól itp. – to BARDZO wpływa na stan wód, zaś zasoby wodne w naszym kraju i regionie się kurczą), więc niby w krótkiej perspektywie możesz mówić o efektywności, ale w dłuższej nie służy to środowisku i ludziom. Zupełnie pomijasz ten aspekt produkcji żywności. Przez pryzmat jednego problemu pt. "pestycydy" wydajesz daleko idące oceny.
Ale czy glifosat jest naprawdę taki nieszkodliwy? Wiele całkiem wiarygodnych osób ma co do niego zastrzeżenia.
A co GMO, sama żywność GMO oczywiście nie szkodzi "fizycznie" (ale już towarzyszący jej nieodłącznie glifosat niekoniecznie). Ale szkodzi społecznie, z uwagi na to że rolnik uprawiający rośliny GMO jest zmuszony co roku kupować nasiona od firmy je produkującej, ponieważ nie da się – jak przy normalnych roślinach – wykorzystać nasion wytworzonych przez te rośliny do zasiewu na przyszły rok. Do tego jest związany z dostawcą nasion restrykcyjnymi umowami, np. nie wolno mu odsprzedać części nasion innemu rolnikowi (nasiona GMO traktowane są jako "własność intelektualna", co pozwala przy obecnym chorym prawie w tej dziedzinie na nakładanie znacznych restrykcji odnoście tego, w jaki sposób wolno ich używać). Autor wydaje się rozkosznie ignorować wszystkie te problemy bądź jest ich całkowicie nieświadomy.
Klasyfikacja glifosatu jako potencjalnie rakotwórczego była bezzasadna i wynikła z ujawnionego skandalu korupcyjnego:
https://www.totylkoteoria.pl/2018/10/jak-zwolniono-david-zaruk.html
https://www.totylkoteoria.pl/2018/08/sad-w-usa-orzek-ze-glifosat-powoduje-raka.html
https://www.totylkoteoria.pl/2019/02/czy-glifosat-powoduje-raka.html
https://www.totylkoteoria.pl/2019/07/glifosat-epigenetyka-toksyczny-dziedziczne.html
Ale co do glifosatu, naprawdę są do niego poważne wątpliwości i nie można ot tak sobie rozkosznie twierdzić, że jest on na pewno całkowicie nieszkodliwy.
Sama żywność GMO oczywiście nie szkodzi "fizycznie", ale za to wywołuje liczne negatywne skutki społeczne przez fakt, że nasiona GMO traktowane są jako "własność intelektualna", co przy obecnym chorym prawie w kwestii "własności intelektualnej" pozwala na nakładanie licznych restrykcji na uprawiających je rolników (np. nie wolno odsprzedać nadmiaru nasion innemu rolnikowi). Co roku trzeba też kupować nowe nasiona od dostawcy, bo rośliny GMO nie produkują nasion nadających się do rozmnażania, więc mamy tu klasyczny vendor lock-in. Autor wydaje się być albo całkowicie nieświadomy tych problemów, albo znowu je rozkosznie ignoruje…
Jak wyżej. Co do własności intelektualnej, to w UE są nią metody wytwarzania, a nie organizm sam w sobie. Zgadzam się, że patentowanie organizmów jest nieetyczne, niemoralne i antyspołeczne, ale to samo można robić w kontekście odmian nie-GMO, więc to problem związany ogólnie z branżą rolniczą i hodowlaną, a nie z GMO.
Fajnie i merytorycznie zazwyczaj piszesz autorze, tylko po co w takim art. jak wyżej polityczne wtręty typu: "w ostatnich latach nie mamy szczęścia do prezydentów" ? Nie piszesz przecież dla literówki… Po co wprowadzasz polaryzację społeczną w takim miejscu? Za mało masz nawalanki politycznej gdzie indziej, że chcesz ją mieć również u siebie na blogu?
Z przyjemnością przeczytałem i w większości popieram tezy z artykułu. Bardzo dobrze, że podejmujesz naukowe podejście do problemów bo w mediach głównego nurtu jest tylko sensacja. Czy myślałeś o takim pomyśle aby każdy właściciel ziemi (fragmentu powierzchni planety :))został zobowiązany do pozostawienia części swojej własności odłogiem. Na początek na przykład 5%. Nie musi sadzić lasu, ma tylko tego nie uprawiać. Myślę, że świat byłby ładniejszy a zwierzęta i rośliny miałyby więcej miejsca.
Muszę przyznać, że najciekawiej czyta się komentarze pod każdym wpisem na blogu. I to nie tylko tym blogu. Piszą je najczęściej osoby, które nie zgadzają się w 100% i te, które popierają tekst w 101%. Dobrze, że większość komentarzy pod tym wpisem jest kulturalna i nie obraża poprzednich komentatorów, jak to ma miejsce w innych dyskusjach. Co do samego tematu- Greenpeace jest organizacją taką samą, jak inne duże organizacje, czyli robiącą dużo dobrego, ale też związaną z dużą rzeszą ludzi, niekoniecznie uczciwych, którzy w większości mają jakieś tam polityczne poglądy i chcących (jak większość na tym świecie) zarobić pieniądze. Jako biolog jestem przekonana tylko w 50% do GMO. Stary orkisz produkował mniej ziaren, więc ludzie zaczęli przy nim kombinować i zafundowali sobie mega dawkę glutenu. Zdrowy człowiek sobie z glutenem poradzi, ale po co utrudniać naszemu organizmowi funkcjonowanie? Rośliny GMO są bardziej odporne na szkodniki, w związku z czym mogą wymagać mniej pestycydów. Super, do czasu, aż któryś szkodnik całkiem przypadkowo wyprodukuje mutację, dzięki której odporność diabli wezmą i trzeba będzie wynaleźć i zastosować inne, może bardziej inwazyjne środki ochrony roślin. Napisałam- możliwe, a nie na pewno i ktoś może mi zarzucić gdybanie, jednak osobiście jestem za jak najmniejszym ingerowaniem w przyrodę 🙂 A odnośnie ocieplenia klimatu, to już w ogóle mam mieszane uczucia. Na terenie Polski mieliśmy w dziejach Ziemi zarówno strefę tropikalną (lasy paprotnikowe, z których to obecnie czerpiemy węgiel), jak i epokę lodowcową (powstawanie gór itp). Zmiany klimatu na świecie są nieuniknione. Najbardziej śmieszą mnie pod tym względem ci wegetarianie, albo wręcz weganie którzy nie jedzą produktów pochodzenia zwierzęcego, gdyż pierdnięcie krowy zwiększa emisję gazów cieplarnianych. Zgadzam się z autorem, że akcja adoptuj pszczołę GP jest chyba najmniej trafioną akcją organizacji. Sama widuję trzmiele w mieście (mam 3-letniego synka zafascynowanego owadami), jak i na wsi, gdy jeżdżę do teściów. U teściów są 2 ule, wujek męża ma kilka kolejnych. Mają też sady, zwykłe nieekologiczne i pryskają te sady pestycydami. Zawsze jednak sprawdzają wcześniej, czy pszczoły i inne bziii, jak to mawia mój synek, nie latają już i czy można bezpiecznie wjechać traktorem w sad.
Ej, coś tu grubo nie pasuje odnośnie ofiar katastrofy w Czarnobylu… Mówiąc eufemistycznie.
Nie ma to jak manipulacja w artykule o manipulacji.