Dziś chciałbym przedstawić Wam nową, niezwykłą książkę, wbrew tytułowi kierowaną nie tylko do mieszkańców Krakowa czy Małopolski. „Ekobiografia Krakowa” to pozycja, która przeciwnie do skojarzenia wcale nie jest poświęcona ekologii czy sozologii (ochronie przyrody i środowiska) Krakowa. Jest to książka napisana przez krakowskich naukowców (głównie historyków, ale nie tylko) o historii Krakowa w kontekście szeroko pojętej przyrody. Czyli jak natura, jej zasoby, pogoda i klimat oddziaływały na Małopolan i wzajemnie.
„Ekobiografia Krakowa” – autorzy i tematyka
Autorami „Ekobiografii Krakowa”
są polscy naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu, Polskiej Akademii Nauk, Uniwersytetu Ekonomicznego w
Krakowie: Adam Izdebski (historyk), Konrad Wnęk (historyk), Andrzej Chwalba
(historyk), Aldona Mueller-Bieniek (botanik), Piotr Miodunka (historyk), Rafał
Szmytka (antropolog i historyk), Ewelina Szpak (historyk), Małgorzata Praczyk
(historyk).
są polscy naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu, Polskiej Akademii Nauk, Uniwersytetu Ekonomicznego w
Krakowie: Adam Izdebski (historyk), Konrad Wnęk (historyk), Andrzej Chwalba
(historyk), Aldona Mueller-Bieniek (botanik), Piotr Miodunka (historyk), Rafał
Szmytka (antropolog i historyk), Ewelina Szpak (historyk), Małgorzata Praczyk
(historyk).
W „Ekobiografii Krakowa”
znajdziemy historię klimatu, historię powodzi, historię żywienia, historię plag
nieurodzajów, historię zanieczyszczeń czy historię epidemii. Wszystko to w
odniesieniu do Krakowa i Małopolski. Na początku jednak autorzy wyjaśniają czym
jest historia środowiskowa jako dyscyplina naukowa, przytaczając jej rozwój i
poszczególnych badaczy.
znajdziemy historię klimatu, historię powodzi, historię żywienia, historię plag
nieurodzajów, historię zanieczyszczeń czy historię epidemii. Wszystko to w
odniesieniu do Krakowa i Małopolski. Na początku jednak autorzy wyjaśniają czym
jest historia środowiskowa jako dyscyplina naukowa, przytaczając jej rozwój i
poszczególnych badaczy.
Pierwsza książka w dziedzinie
historii środowiskowej omawiała kwestię dzikiej przyrody w tożsamości
Amerykanów. Tutaj szczególnie ważnym dla pierwszych specjalistów tematem okazała
się zmiana ekosystemów amerykańskich po kolonizacji przez Europejczyków. W tym
miejscu chciałbym przytoczyć fragment książki. „Składały się na ten krajobraz
lasy, które przypominały Europejczykom rajskie ogrody i parki –
ale w rzeczywistości rdzenni Amerykanie swoje lasy regularnie wypalali,
tak aby zlikwidować nieprzenikniony gąszcz zarośli i ułatwić zwierzynie
łownej znalezienie pożywienia i przemieszczanie się. Gdy dodamy do tego
umiejętnie wykorzystywane zatoki, zarośla nadmorskie pełne ptactwa, wreszcie
rzeki, zaczynamy rozumieć, jak bardzo złożony, a równocześnie głęboko
przekształcony przez człowieka był krajobraz Nowej Anglii, gdy przybyli do
niego Europejczycy. Był on jednak tak odmienny od tego znanego im ze Starego
Świata, że nie rozpoznali w nim ludzkiej interwencji”. „Ekobiografia
Krakowa” jest tego rodzaju opowieścią – bardzo odmienną od amerykańskiej ze
względu na niekolonizacyjną historię – o Krakowie.
historii środowiskowej omawiała kwestię dzikiej przyrody w tożsamości
Amerykanów. Tutaj szczególnie ważnym dla pierwszych specjalistów tematem okazała
się zmiana ekosystemów amerykańskich po kolonizacji przez Europejczyków. W tym
miejscu chciałbym przytoczyć fragment książki. „Składały się na ten krajobraz
lasy, które przypominały Europejczykom rajskie ogrody i parki –
ale w rzeczywistości rdzenni Amerykanie swoje lasy regularnie wypalali,
tak aby zlikwidować nieprzenikniony gąszcz zarośli i ułatwić zwierzynie
łownej znalezienie pożywienia i przemieszczanie się. Gdy dodamy do tego
umiejętnie wykorzystywane zatoki, zarośla nadmorskie pełne ptactwa, wreszcie
rzeki, zaczynamy rozumieć, jak bardzo złożony, a równocześnie głęboko
przekształcony przez człowieka był krajobraz Nowej Anglii, gdy przybyli do
niego Europejczycy. Był on jednak tak odmienny od tego znanego im ze Starego
Świata, że nie rozpoznali w nim ludzkiej interwencji”. „Ekobiografia
Krakowa” jest tego rodzaju opowieścią – bardzo odmienną od amerykańskiej ze
względu na niekolonizacyjną historię – o Krakowie.
Historia klimatu i pogody w „Ekobiografii Krakowa”
Ważną częścią książki jest
omówienie historii klimatu Krakowa. Dowiemy się tutaj na przykład tego,
dlaczego pojęcie „średniowieczne optimum klimatyczne” jest niepoprawne i
przestarzałe, a zamiast niego należy mówić o „średniowiecznej anomalii
klimatycznej” – historycy piszą, że ocieplenie pojawiło się jedynie w niektórych obszarach
na Ziemi (i nawet nie miało miejsca w całej Europie) i, jak podają autorzy,
„było przerywane krótkimi epizodami znacznego ochłodzenia”.
omówienie historii klimatu Krakowa. Dowiemy się tutaj na przykład tego,
dlaczego pojęcie „średniowieczne optimum klimatyczne” jest niepoprawne i
przestarzałe, a zamiast niego należy mówić o „średniowiecznej anomalii
klimatycznej” – historycy piszą, że ocieplenie pojawiło się jedynie w niektórych obszarach
na Ziemi (i nawet nie miało miejsca w całej Europie) i, jak podają autorzy,
„było przerywane krótkimi epizodami znacznego ochłodzenia”.
W bezpośrednim odniesieniu do
samego już Krakowa w „Ekobiografii Krakowa” przeczytamy o tym, kiedy zaczęto
prowadzić zapisy obserwacji pogodowych i w jaki sposób owe obserwacje
przeprowadzano. „Pierwsze obserwacje zwane kronikami pogody prowadzili
profesorowie Akademii (m.in. Marcin Biem) w latach 1502–1517
i 1525–1540” – piszą autorzy książki i dodają, że na początku zapisy
bazowały jedynie na ludzkim oku; dopiero w XVIII wieku zaczęto przeprowadzać
pomiary instrumentalne. Ciekawy jest też opis odczytywania temperatur z
przeszłości na podstawie pomiarów modrzewia. Przytoczony został tu dendrolog
Ulf Büntgen, który zrekonstruował wstecz temperatury późnej wiosny z regionu
Tatr dla północnej Słowacji i Małopolski aż do 1040 roku. Znaczna część książki
poświęcona jest też powodziom w Krakowie i ogólnie Wiśle – temu jak
wykorzystywano wodę jako surowiec, jak topiono w niej skazywanych przez sądy
złodziei czy jak ją zanieczyszczano. Nie zabrakło oczywiście miejsca dla smogu.
samego już Krakowa w „Ekobiografii Krakowa” przeczytamy o tym, kiedy zaczęto
prowadzić zapisy obserwacji pogodowych i w jaki sposób owe obserwacje
przeprowadzano. „Pierwsze obserwacje zwane kronikami pogody prowadzili
profesorowie Akademii (m.in. Marcin Biem) w latach 1502–1517
i 1525–1540” – piszą autorzy książki i dodają, że na początku zapisy
bazowały jedynie na ludzkim oku; dopiero w XVIII wieku zaczęto przeprowadzać
pomiary instrumentalne. Ciekawy jest też opis odczytywania temperatur z
przeszłości na podstawie pomiarów modrzewia. Przytoczony został tu dendrolog
Ulf Büntgen, który zrekonstruował wstecz temperatury późnej wiosny z regionu
Tatr dla północnej Słowacji i Małopolski aż do 1040 roku. Znaczna część książki
poświęcona jest też powodziom w Krakowie i ogólnie Wiśle – temu jak
wykorzystywano wodę jako surowiec, jak topiono w niej skazywanych przez sądy
złodziei czy jak ją zanieczyszczano. Nie zabrakło oczywiście miejsca dla smogu.
Zasoby Krakowa i Małopolski
Chociaż w
„Ekobiografii Krakowa” znajdziemy różne tematy i zagadnienia dotyczące przyrody
i środowiska w kontekście historycznym, to chciałem jeszcze wspomnieć o kilku. W
książce omówione są zasoby wodne, energetyczne (drewno) czy mineralne i
historia ich eksploatacji. Mowa jest również o plagach, nieurodzajach, klęskach
głodu. Na przykład opisana została zaraza ziemniaczana lat 40. XIX wieku.
Następujący fragment książki wywołuje gęsią skórkę. „Wygłodniali ludzie
z całej Galicji przybywali do Krakowa, na co przez jakiś czas policja
patrzyła obojętnie. Usiłowano nakarmić rzesze żebrzących: klasztory rozdawały
za darmo ponad 1300 porcji zupy, jednak mimo to wielu umierało z głodu.
Szpitale krakowskie nigdy nie miały jeszcze tylu chorych, głównie na tyfus
i cholerę, co w roku 1847. Garnizon krakowski liczący niespełna 4000
osób miał przeciętnie każdego dnia 540 chorych. Umieralność w Krakowie
z każdym dniem rosła (…) W niektórych górskich
wioskach w Galicji ocalała jedynie
1/12 mieszkańców. W związku z tym straszliwym głodem
dochodziło do aktów kanibalizmu. We wsi Buchcice niedaleko Tarnowa
dwunastoletni chłopiec z głodu zabił i upiekł młodszego brata,
w Stanisławowie pod Kalwarią matka zabiła własne dziecko, ponieważ nie
miała mu co dać jeść, w Kobierniku pod Izdebnikiem ojciec żywił się ciałem
zmarłego z głodu syna.” – tak autorzy opisują najgorszy okres.
„Ekobiografii Krakowa” znajdziemy różne tematy i zagadnienia dotyczące przyrody
i środowiska w kontekście historycznym, to chciałem jeszcze wspomnieć o kilku. W
książce omówione są zasoby wodne, energetyczne (drewno) czy mineralne i
historia ich eksploatacji. Mowa jest również o plagach, nieurodzajach, klęskach
głodu. Na przykład opisana została zaraza ziemniaczana lat 40. XIX wieku.
Następujący fragment książki wywołuje gęsią skórkę. „Wygłodniali ludzie
z całej Galicji przybywali do Krakowa, na co przez jakiś czas policja
patrzyła obojętnie. Usiłowano nakarmić rzesze żebrzących: klasztory rozdawały
za darmo ponad 1300 porcji zupy, jednak mimo to wielu umierało z głodu.
Szpitale krakowskie nigdy nie miały jeszcze tylu chorych, głównie na tyfus
i cholerę, co w roku 1847. Garnizon krakowski liczący niespełna 4000
osób miał przeciętnie każdego dnia 540 chorych. Umieralność w Krakowie
z każdym dniem rosła (…) W niektórych górskich
wioskach w Galicji ocalała jedynie
1/12 mieszkańców. W związku z tym straszliwym głodem
dochodziło do aktów kanibalizmu. We wsi Buchcice niedaleko Tarnowa
dwunastoletni chłopiec z głodu zabił i upiekł młodszego brata,
w Stanisławowie pod Kalwarią matka zabiła własne dziecko, ponieważ nie
miała mu co dać jeść, w Kobierniku pod Izdebnikiem ojciec żywił się ciałem
zmarłego z głodu syna.” – tak autorzy opisują najgorszy okres.
Klęska głodu
ewidentnie była spowodowana przez szkodniki (w tamtych czasach nie znano
nowoczesnych pestycydów zapobiegających takim katastrofom). Sama gleba
natomiast, uważa się, że była dobra. Po północno-wschodnich okolicach Krakowa
znajdowały się żyzne czarnoziemy i lessy. Miejscowości takie jak Czarna i Nowa
Wieś oraz Łobzów założono jako wsie ogrodnicze. W Krakowie w XIX wieku
spożywano duże ilości pożywienia w postaci owoców. Średnio jeden mieszkaniec,
według informacji pochodzących z okolic 1880 roku, zjadał rocznie 36,9 kg
świeżych owoców i 4,3 kg owoców suszonych. Autorzy „Ekobiografii Krakowa”
przytaczają od razu porównanie z Lwowem, gdzie konsumpcja tych pierwszych
wynosiła rocznie 17,2 kg, a suszonych – 1,7 kg. Ilości te były jeszcze mniejsze
w ówczesnym Wiedniu, granicząc z niespełna 13 kg na mieszkańca rocznie.
ewidentnie była spowodowana przez szkodniki (w tamtych czasach nie znano
nowoczesnych pestycydów zapobiegających takim katastrofom). Sama gleba
natomiast, uważa się, że była dobra. Po północno-wschodnich okolicach Krakowa
znajdowały się żyzne czarnoziemy i lessy. Miejscowości takie jak Czarna i Nowa
Wieś oraz Łobzów założono jako wsie ogrodnicze. W Krakowie w XIX wieku
spożywano duże ilości pożywienia w postaci owoców. Średnio jeden mieszkaniec,
według informacji pochodzących z okolic 1880 roku, zjadał rocznie 36,9 kg
świeżych owoców i 4,3 kg owoców suszonych. Autorzy „Ekobiografii Krakowa”
przytaczają od razu porównanie z Lwowem, gdzie konsumpcja tych pierwszych
wynosiła rocznie 17,2 kg, a suszonych – 1,7 kg. Ilości te były jeszcze mniejsze
w ówczesnym Wiedniu, granicząc z niespełna 13 kg na mieszkańca rocznie.
„Ekobiografia Krakowa” warta przeczytania w 2019
Gdy czytałem „Ekobiografię
Krakowa”, byłem oczarowany i marzyłem (nadal marzę) by taką ekobiografię
napisano także dla mojego rodzimego i ukochanego miasta – Poznania oraz całej
Wielkopolski. Książka jest napisana w bardzo przystępny sposób. Czyta się ją
trochę jak lekką powieść historyczną (oczywiście bez jej fabularnej
specyfikacji). Po przeczytaniu można spojrzeć na różne znane nam miejsca (a
także zachowania, zwyczaje czy prowadzone polityki) z innej perspektywy, co
nadaje im nieco „magii”. Jest to uczucie bliskie temu, jakie znamy gdy np.
odwiedzamy nasze rodzinne okolice z dzieciństwa po wielu latach nieobecności i
porównujemy jak się zmieniły. Książka jest dobra merytorycznie, bogata w
konkretne informacje (znajdziemy w niej też mnóstwo przypisów) i intelektualnie
podniecająca.
Krakowa”, byłem oczarowany i marzyłem (nadal marzę) by taką ekobiografię
napisano także dla mojego rodzimego i ukochanego miasta – Poznania oraz całej
Wielkopolski. Książka jest napisana w bardzo przystępny sposób. Czyta się ją
trochę jak lekką powieść historyczną (oczywiście bez jej fabularnej
specyfikacji). Po przeczytaniu można spojrzeć na różne znane nam miejsca (a
także zachowania, zwyczaje czy prowadzone polityki) z innej perspektywy, co
nadaje im nieco „magii”. Jest to uczucie bliskie temu, jakie znamy gdy np.
odwiedzamy nasze rodzinne okolice z dzieciństwa po wielu latach nieobecności i
porównujemy jak się zmieniły. Książka jest dobra merytorycznie, bogata w
konkretne informacje (znajdziemy w niej też mnóstwo przypisów) i intelektualnie
podniecająca.
Tekst napisałem w ramach współpracy z wydawnictwem Znak
Horyzont.
Horyzont.
A czy krótka notka biograficzna o Smoku Wawelskim jest? Wszak jegomość wpisuje się w ekosystem Krakowa.
Nie zdradzam. Zachęcam do przeczytania. 😉