Karol Darwin to współtwórca teorii ewolucji biologicznej. Choć o istnieniu zjawiska ewolucji wiedziano wcześniej, to brytyjski przyrodnik i lekarz jako pierwszy, wraz z Alfredem Wallacem, usystematyzował fakty i przedstawił dowody. Jednak to Darwinowi przypadło być tym, który jest powszechnie cytowany i określany jako ojciec współczesnej biologii. Co więcej, pierwotną wersję teorii ewolucji – do dziś znacznie uaktualnioną, szczególnie o genetykę – nazywa się darwinizmem. Metaforyczne i niedosłowne przełożenie niektórych jego aspektów na życie społeczne obwołano zaś darwinizmem społecznym.

 

Darwinizm społeczny
Źródło: WikiImages i Pixabay, z późn. zm.

 

Darwinizm społeczny kiedyś i dziś

Darwinizm społeczny, zwany też socjodarwinizmem, to pogląd, według którego społeczeństwo ewoluuje na wzór głównego mechanizmu ewolucji biologicznej, czyli doboru naturalnego. W darwinizmie społecznym przetrwać mieli najsilniejsi. Ideologia ta była krytyczna wobec takich idei, jak prawa pracownicze, poprawianie warunków bytowych wszystkich ludzi, łagodzenie różnic klasowych, systemy prorodzinne, powszechna służba zdrowia i system edukacji. Sprzyjała za to walce rasowej, aborcjom, sterylizacjom i przymusowemu rozdzielaniu małżeństw, szczególnie wśród biednych.

 

Karol Darwin nie tylko nie wymyślił koncepcji darwinizmu społecznego, lecz również nie był jej zwolennikiem. Ale wśród głównych orędowników tego światopoglądu obok Thomasa Malthusa był Francis Galton, przyrodni kuzyn Karola Darwina. I tak jak Malthus rozwijał jeden główny człon socjodarwinizmu – maltuzjanizm (dziś neomaltuzjanizm), czyli ograniczanie dzietności, pomocy ubogim, poprawy warunków pracy – tak Galton był czołowym propagatorem drugiego kluczowego czynnika darwinizmu społecznego: eugeniki.

 

W Europie (i częściowo w Japonii) w trakcie II Wojny Światowej (a w Niemczech jeszcze przed) wdrażano zasady darwinizmu społecznego w postaci walki rasowej (dyskryminacja, a potem zabijanie Żydów, Słowian), eugeniki (przymusowe aborcje i sterylizacje), drastycznych eksperymentów medycznych (amputacje i doszywanie kończyn, łączenie ciał różnych ludzi w „jedno”, operacje zmiany płci, „leczenie” homoseksualizmu, eksperymenty na ciężarnych kobietach i żywych ludzkich płodach), jak i systemowego wspierania nierówności klasowych.

 

 

Po trwającym kilka lat chaosie społeczeństwa zachodnie zdecydowanie odrzuciły koncepcje socjodarwinizmu. Podobnie postąpiła demokratyzująca się Japonia. Obecne postulaty libertarianizmu, neoliberalizmu, postmodernizmu, indywidualizmu społecznego czy anarchizmu są jedynie cieniem dawnej świetności tej mrocznej ideologii. Choć dla mieszkańców niektórych dzielnic (i jak dotąd tylko dzielnic) Berlina, Hagi, Paryża, Sztokholmu, Los Angeles, Waszyngtonu czy Vancouver nie jest to takie oczywiste. Podobnie jak dla obywateli współczesnych Chin czy państw islamskich.

 

Karol Darwin o darwinizmie społecznym

Przejdźmy jednak do wątku Karola Darwina i tego, co łączyło go z darwinizmem społecznym. Darwin był zdecydowanym i otwarcie wypowiadającym się przeciwnikiem niewolnictwa, które w resztkowych formach istniało jeszcze w XIX wieku w świecie Zachodnim (a wciąż ma się dobrze w niektórych krajach muzułmańskich oraz powszechne jest w Chinach; w Europie występuje jedynie w „branży” prostytucji).

 

„Należy zauważyć, iż Darwin oświadczył, że sam nie był darwinistą społecznym i wielu wczesnych zwolenników darwinizmu [biologicznego – przyp. red.] jako teorii naukowej, takich jak Thomas Huxley, najskuteczniejszy promotor teorii ewolucji [biologicznej – przyp. red.] w drugiej połowie XIX wieku, również odrzucił darwinizm społeczny” – można przeczytać w opracowaniu antropologa z Northwerstern University, prof. Williama Ironsa.

 

Świat. Historia rodzinna
Reklama: Historie rodzinne Darwina w kontekście historii świata, jak również wątki innych istotnych w tym kontekście rodzin, opisuje książka „Świat. Historia rodzinna”, tom 1 i tom 2, wydana przez Wydawnictwo Znak. Książkę można zakupić tutaj (Tom 1) i tutaj (Tom 2).

 

Karol Darwin nie wspierał zatem darwinizmu społecznego, rasizmu czy klasizmu, a wręcz oficjalnie wypowiadał się przeciwko nim. Podobnie zresztą, jak inni słynni biolodzy ewolucyjni, w tym nie tylko XIX-wieczni, jak Huxley, lecz również do dziś aktywni zawodowo prof. Richard Dawkins, prof. Jared Diamond czy prof. Jerry Coyne, wielokrotnie krytykujący współczesne cienie darwinizmu społecznego, w tym rasizm, homofobię, klasizm, czy postmodernizm.

 

Dlaczego niektóre religie i ideologie zwalczają teorię ewolucji biologicznej?

Istnieją dwa zasadnicze powody dla uwydatniania odcinania się Karola Darwina od darwinizmu społecznego. Fakt, że Kościół Katolicki i generalnie chrześcijaństwo tak późno zaakceptowały teorię ewolucji biologicznej (podkreślam, że „teorię”, a nie „hipotezę”) jako fakt naukowy, wynikały nie tylko z argumentów teologicznych, lecz również z obaw o wykorzystywanie biologii ewolucyjnej do opowiadania się za darwinizmem społecznym, który Kościół systemowo potępiał – nawet jeśli lokalnie czy okresowo układał się z socjodarwinistycznymi reżimami, robił to zwykle bardziej z konieczności niż z wolnego wyboru.

 

Znamienne jest, że dopiero po jednoznacznym pokonaniu faszyzmu i nazizmu Watykan przestał negować biologię ewolucyjną. Po raz pierwszy zrobił to otwarcie i oficjalnie papież Pius XII (papiestwo w latach 1939-1958), dokładnie w 1950 roku. Stwierdził on, że prawa ewolucji biologicznej nie są sprzeczne z wiarą chrześcijańską, a jego stanowisko potwierdzili papież Paweł IV (papiestwo w latach 1963-1978) i papież Jan Paweł II (papiestwo w latach 1978-2005), dodając, że ewolucja biologiczna to prawo naukowe, a nie jedynie hipoteza. Trzeba więc podkreślić, że aktualnie w chrześcijaństwie jedynie fundamentaliści religijni i skrajni ortodoksi negują biologię ewolucyjną.

 

Drugi powód znaczenia odłączania Karola Darwina i darwinizmu od darwinizmu społecznego jest bardziej współczesny. Dzisiejsze ruchy „sprawiedliwości społecznej”, jak same siebie nazywają, coraz częściej negują ewolucję biologiczną, a Karola Darwina określają jako promotora rasizmu czy klasizmu. Takie szkalowanie autorytetu naukowego skutkuje coraz częstszym traktowaniem biologii ewolucyjnej jako wrogiej, zwłaszcza w środowiskach tzw. progresywistów.

 

 

Stosunki rodzinne Galtona i Darwina a darwinizm społeczny

Znacznie bardziej niejednoznaczną postacią od Darwina był jego przyrodni kuzyn, Francis Galton. To twórca nowoczesnej statystyki. Dzięki opracowanym przez niego metodom, w tym współczynnikom korelacji i regresji oraz koncepcji odchylenia standardowego – tego, o którym ciągle słyszymy np. przy okazji omawiania sondaży politycznych – poprawiła się jakość opracowań wyników i zbiorów danych, a w efekcie poprawność faktograficzna pochodzących z nich wniosków, zwłaszcza w badaniach ilościowych.

 

Jednak oprócz niezaprzeczalnych zasług na rzecz statystyki, a w efekcie wszelkich dziedzin, bo techniki statystyczne są niezbędne od fizyki, przez chemię, biologię i medycynę, po psychologię i socjologię, Galton ewidentnie przyczynił się też do stworzenia i rozwoju ruchu eugenicznego: przymusowych sterylizacji, aborcji, łączenia i rozłączania par. Przy czym nie miały nim kierować pobudki klasistowskie. Jak podaje encyklopedia Brittanica, „jego celem nie było stworzenie arystokratycznej elity, ale populacji składającej się z genetycznie lepszych mężczyzn i kobiet”. Motywowało go więc raczej coś, co dziś nazywamy transhumanizmem i inżynierią społeczną poprzez metody biologiczne.

 

Dodajmy, że nie znano jeszcze wówczas praw dziedziczenia Grzegorza Mendla, więc z perspektywy Galtona jego koncepcje mogły wydawać się sensowne. Choć nie jestem zwolennikiem relatywizmu moralnego (warto dodać, że moralność wbrew obiegowej opinii pt. „każdy ma swoją”, jest zjawiskiem dość uniwersalnym, wynikającym z neurobiologii i psychologii moralności; to co jest względne i subiektywne to systemy etyczne), to przy ocenie różnych postaw należy brać pod uwagę również kontekst. W tym ten historyczny. Ocenianie czegoś negatywnie po fakcie, ze współczesną wiedzą i normami, w znikomym stopniu oddaje realizm osądów i wyborów w określonych czasach czy okolicznościach. Zaś co do Galtona, to jak na ironię nie rozmnożył się. Umarł bezdzietny w 1911 roku. W przeciwieństwie do Karola Darwina, który spłodził dziesięcioro dzieci.

 

Artykuł napisałem w ramach współpracy z wydawnictwem Znak.

 

 

Najnowsze wpisy

`

10 komentarzy do “Co łączyło Darwina z darwinizmem społecznym?

  1. „warto dodać, że moralność wbrew obiegowej opinii pt. „każdy ma swoją”, jest zjawiskiem dość uniwersalnym, wynikającym z neurobiologii i psychologii moralności.”

    Z psychologii moralności wywodzi się zaproponowana przez Jonathana Haidt’a teoria fundamentów moralnych, która ma celu wyjaśnienie pochodzenia i zmienności ludzkiego rozumowania moralnego na podstawie wrodzonych fundamentów. Teoria obecnie składa się z sześciu „dobrych” fundamentów, które mają swoich „złych” antagonistów”: Opieka vs Szkoda
    Sprawiedliwość vs Oszukiwanie, Lojalność vs Zdrada, Władza vs Wywrotowość, Świętość vs Degradacja, Wolność vs Ucisk.

    Teoria swą budową przypomina pięcioczynnikowy model osobowości zwany „Wielką piątką”. Wielka piątka, podobnie jak „teoria fundamentów moralnych”, zakłada niezmienność, uniwersalizm i biologicznie uwarunkowane.
    Model Wielkiej piątki obejmuje czynniki osobowości, które również mają swoich antagonistów: Neurotyczność vs Stałość emocjonalna, Ekstrawersja vs Introwersja, Otwartość na doświadczenia vs Zamkniętość, Ugodowość vs Antagonizm, Sumienność vs Nieukierunkowanie.

    To co jednak odróżnia „Wielką piątkę” od „teorii „fundamentów moralnych”, to brak formułowana sądów oceniających, zawierających aprobatę lub dezaprobatę danego stanu rzeczy. Przykładowo wysoki wynik w skali otwartości nie ma wyłącznie cech pozytywnych, podobnie jak niski – negatywnych.

    Generalnie do „psychologii moralności” należy podchodzić z pewną rezerwą, bowiem jej główna postać miesza świat nauki z polityką.

    1. Rodzina nuklearna” to konstrukt autorstwa Talcotta Parsonsa,

      Jak widzę słowo 'konstrukt’ to z miejsca widzę kreacjonistę: albo biskupa albo dyrdymalistę marxistowskiego bądź potomnego. Pierwsi twierdzą że porządek społeczny homo sapiens jest wykreowany przez boga, drudzy że przez samych ludzi. Jedni i drudzy są pełni introspekcji i puści pomiarów.

      Rodzina nuklearna to zestaw rodzice-dzieci w którym aktywność pokamowa rodziców jest nakierowana wyłącznie n utrzymanie swoich dzieci (chyba że zostali oszukani, np, przez kukułkę). Aktywność na rzecz stada to np. ostrzeganie i odpędzainie drapieżników + wspólny lot sezonowy w kluczu optymalizującym dynamikę lotu. Definicja jest prosta i ma cechy obserwabli.
      Jakich terminów używają dyrdymaliści nie ma znaczenia, bo to nie są obserwable. Tzw nauki społeczne mają tyle wspólnego z Nauką co jasnowidzenie i teologia. Fakt iż uniwersytety zatrudniają tych szarlatanów nie czyni z nich naukowców. Teologów zatrudniały od samego początku.
      Świadomie wykreowany jest naskórek tkanki społecznej (nie tylko homo sapiens): przedszkole jest konstruktem ministra edukacji Fryderyka Wielkiego. Role płci, tak samo jak kształt uzębienia są fundamentalnie genetyczne.

  2. Niezłe pomieszanie pojęć. Malthusa ciężko nazwać socjodarwinistą, co wykazałeś sam, Autorze: jego koncepcje to „… ograniczanie dzietności, pomoc ubogim, poprawa warunków pracy”. Malthus tylko twierdził, że liczba ludzi na świecie rośnie szybciej niż produkcja żywności, co grozi masowym głodem. Ale nic nie słyszałem, żeby namawiał do zabijania nienarodzonych. Zresztą nie miał racji, bo wzrost liczby ludzi i produkcji żywności gdzieś do pierwszej połowy XIX wieku był w miarę wyrównany (mimo wojen), potem nawet ogólny standard życia zaczął rosnąć. Po drugie, nazizm itp. odmiany socjalizmu też nie był darwinizmem społecznym, bo jego autorzy nie uważali, że ewolucja pozwoli przetrwać najsilniejszym tylko postanowili jej dopomóc. Jaki metodami, wszyscy wiemy. Choć akurat „nierówności klasowych” nie wspierali, a nawet wręcz przeciwnie. Podobnie było z Galtonem, który, z tego co wiem był tylko teoretykiem. Obwinianie go o późniejsze pomysły eugeników to trochę tak jak obwinianie Einsteina o Hiroszimę i Nagasaki. Zresztą obwinianie o społeczny darwinizm samego Darwina też nie ma większego sensu. Równie dobrze można zrzucić winę na wynalazcę szachów czy go – tam też wygrywa najsilniejszy, a słabsi giną. A tak przy okazji: już Marksa o leninizm obwiniać można, bo był on zwolennikiem przemocy, a tych, którzy jej się sprzeciwiali wyśmiewał (tylko, bo na szczęście nie miał możliwości wprowadzenia swoich idei w życie).

    Fragment „Po trwającym kilka lat chaosie społeczeństwa zachodnie zdecydowanie odrzuciły koncepcje socjodarwinizmu. Podobnie postąpiła demokratyzująca się Japonia. Obecne postulaty libertarianizmu, neoliberalizmu, postmodernizmu, indywidualizmu społecznego czy anarchizmu są jedynie cieniem dawnej świetności tej mrocznej ideologii”. Zasługuje na osobny paragraf. Jeżeli ten „kilkuletni chaos” to wojny światowe, to napisałem już wcześniej co o tym sądzę. Jeżeli nie, to jest to nic nieznaczące zdanie. A te wszystkie doktryny wymienione jednym tchem w drugim zdaniu są tak odrębne od siebie, że łączy je chyba tylko niechęć do nich Autora.

    Z rzeczy drobniejszych: Galton jest twórcą modeli regresji (i m. in. deski Galtona – piękna w swojej prostocie rzecz, swoją drogą). Współczynnik korelacji stworzył K. Pearson, zaś odchylenie standardowe znano dużo wcześniej.

    A o tym czy teoria ewolucji (czyli tak naprawdę hipoteza) została udowodniona pewnie wypowiedzą się inni. Karl Popper napisałby najwyżej o koroboracji, a Andrzej Dragan (nie mylić z Wojciechem o tym samym nazwisku) zaprzeczyłby, choć chrześcijańskim fundamentalistą nie jest. W każdym razie na takiego nie wygląda. A ja mogę chętnie podyskutować o tym czy poza matematyką (i może filozofią) istnieją teorie, które nie są hipotezami.

    1. Jak wątłe są czytankowe refutacje obserwacji Malthusa (najbardziej znana pochodzi od Marxa, ale całkiem przytomni ekonomiści powtarzali podobne argumenty) łatwo przekonać się, zaglądając bodaj do Wikipedii (EN): artykuły o kształtowaniu się populacji i głodzie w czasach historycznych. Europa np. wielokrotnie wpadała w pułapkę malthuzjańską, gdy po okresie dobrej pogody i wzrostu liczebności Europejczycy wymierali gdy tylko warunki pogorszyły się na okres bodaj jednego roku.
      Obecnie właśnie wchodzimy w kolejną pułapkę, tylko już w skali planetarnej i obserwujemy najazd wygłodniałych mieszkańców Trzeciego Świata, niezdolnych do nakarmienia się wzajemnie. Obecna pułapka dotyczy wszystkich zasobów planety, nie tylko żywności, bo ciśnienie selekcyjne doboru seksualnego w stadach Homo Sapiens, napędza wyścig po dobra konsumpcyjne.

      Współczesna lewica istotnie spienia się słysząc nazwisko Galtona, ale najbardziej znienawidzony jest Ronald Fisher – trzeci biolog, twórca Statystyki Matematycznej – za opinię, jaką wygłosił po uchwaleniu UNESCO Statement on Race w 1950, która to uchwała wprowadzała dogmatykę Szkoły Frankfurckiej jako niemal prawo międzynarodowe. Mnóstwo aktywiszcz tak uważa. Fisher, zdecydowanie najbardziej kompetentna ówcześnie osoba do opiniowania stwierdził: „practical international problem is that of learning to share the resources of this planet amicably with persons of materially different nature, and that this problem is being obscured by entirely well-intentioned efforts to minimize the real differences that exist.”

      1. Malthus „przewidywał” długookresowe trendy i nie miał w tym racji. Roczne spadki produkcji żywności nie potwierdzają jego przewidywań. A ci „wygłodniali mieszkańcy Trzeciego świata” przyjeżdżają tu nie z powodu głodu (obecnie produkcja żywności jest wystarczająca nawet w biednych krajach) tylko po tłusty socjal.

        1. ’Tłusty socjal’ to jest wyjaśnienie na poziomie cioci Kloci w dyskusji na imieninach u babci Gieni. Użyłem określenia 'wygłodniali’ w odniesieniu do wszelkich dóbr, a nie tylko żywności. Wyścig po te dobra jest napędzany doborem seksualnym w stadach Homo Sapiens, gdzie samiec musi osiągnąć pozycję lokalnie dominującą, co jest manifestowane prezentacją dóbr materialnych. Tyle tylko, że genom nie trudzi się wyjaśnieniami dla swoich organizmów, a po prostu instruuje: gromadź atrybuty przyciągające samice. Homo Sapiens, jako jedyny gatunek ssaków żyje w stadach rodzin nuklearnych tak jak wiele gatunków ptaków i za sprawą takiego samego ciśnienia selekcyjnego: użycie samca do odchowania młodych. Struktura stada rodzin powoduje, że samice również mają ambicje społeczne co komplikuje obraz. Tak jak u ptaków to samica decyduje o wyborze samca, jeśli decyduje jej ojciec, to na podstawie bardzo podobnych kryteriów jak samica w krajach pierwszego świata, Amerykach i kilku mniejszych kulturach Dalekiego Wschodu.

          'Tłusty socjal, to dążenie do błyśnięcia 10 letnim VW, bo w ojczyźnie dostępne są powypadkowe 30 letnie.
          Naiwniakom z lewicy, których myślenie sięga najdalej 'tłustego socjalu’, wydaje się zatem. że jak pogadają wygłodniałymi, to może przekonają ich grzecznie do pozostania w kraju. To jest fantasmagoria. Płot na granicy szturmują nie chciwi imigranci, tylko ich genomy i żadne działania oprócz takich, w których genom traci zastrzelony narząd reprodukcyjny nie są silniejszym argumentem niż szansa reprodukcji z samiczka przywabioną rzeczonym VW.

          1. „Rodzina nuklearna” to konstrukt autorstwa Talcotta Parsonsa, twórcy socjologicznego funkcjonalizmu, wyznawcy American exceptionalism

          2. Skoro przywołałeś Malthusa, to napisałem o tym samym co on – o żywności. W głowach migrantów nie siedzę ale podejrzewam, że tylko niektórzy chcą zabłysnąć przed swoją samiczką. Większość przyciągają miejscowe samiczki (im 10-letni VW nie zaimponuje), które uważają za ogólnodostępne, bo kobieta, która odkrywa coś więcej niż twarz na taką wygląda. A „inżynierowie”, „lekarze” i „kobiety w ciąży” czyli młode byczki ante portas rzadko używają do myślenia głowy.

        2. Ostatni wpis nie ma linku odpowiedz:

          „W głowach migrantów nie siedzę ale podejrzewam, że tylko niektórzy chcą zabłysnąć przed swoją samiczką”

          Tak jak bardzo wiele osób nie rozumiesz mechanizmu ewolucji. Jak znakomita większość wciskasz tam metafizykę. Nie tylko ewolucja ma z tym problem: wszyscy moi szkolni nauczyciele fizyki wierzyli w siłę odśrodkową:)
          Nie ma najmniejszego znaczenia co sobie myśli organizm i „jak racjonalizuje swoje decyzje”. [Cudzysłów, bo ta uwaga podana tylko dla sugestii wyjaśnienia sama jest metafizycznym argumentem cioci Kloci].
          Organizm jest narządem rozrodczym genomu, nie PO TO aby reprodukować genom, tylko DLATEGO, że tak dobrze go reprodukuje. Wszystkie błędy replikacji, które doprowadziły do „tak doskonałego” reproduktora były przypadkowe. Ciśnienie selekcyjne wykształcone u pierwszych zwierząt stadnych każe samcom błyszczeć zasobami, a te najłatwiej pokazać przypływając do Europy. Błysk zasobów nie musi się przekładać na świadome dążenie do bzykania. Dziesięciolatek marzy o ajfonie aby zaszpanować kolegom, a jest w wieku, w którym nienawidzi dziewczyn. Nic nie szkodzi, wykonuje program genomu uzyskania dominacji w grupie samców. Jak będzie na szczycie i kapkę starszy to same przyjdą wykonując program żeńskiego genomu.

          Jeszcze taka uwaga: furia euro-samców jest zwyczajną reakcją obronną stada, któremu sąsiednie stado odbija samice. To jest powszechne wśród zwierząt stadnych i rozpuszcza chów wsobny. Dla ewolucji odbijanie samic europejczykom nie ma znaczenia, bo organizmy samiczek chcą się bzykać, ale wcale nie chcą potomstwa z przybyszem. Liczba takich urodzeń jest marginalnie niska. Euro-samiczki reprodukują się tylko z przybyszami na samym szczycie: np. piłkarzami górnej ligi.

          1. Ciocia Klocia może być, bo takie ciocie nierzadko mają więcej rozumu niż uczeni mężowie. Ale byłbym niewdzięcznikiem, gdybym nie zrewanżował się podobnym komplementem. Otóż tłumaczenie wszystkiego jednym czynnikiem (jak u Marksa, Freuda, Dawkinsa czy ideologów feminizmu i antyrasizmu) jest dobre w licealnym kole zainteresowań. Ale raczej w I klasie, bo w maturalnej powinno się już dostrzegać więcej wymiarów. Wyjaśnianie wszystkiego chęcią przekazania genów jest wygodne, bo nie da się tego obalić. Wprawdzie wcześniej czy później przyjdzie jakiś kadet Biegler i powie „Melduję posłusznie: Jezus, Maria, nic się nie zgadza” ale zawsze można powiedzieć, że ktoś działa pod wpływem nieuświadomionej chęci przekazania genów. Owóż to wcale niezła Myśl i z grzybkami dobra, tylko ją nieco podsmażyć i śmietanką podlać; ale cóż kiedy już przez Naukę Radziecką odkryta w postaci Schizofrenii Bezobjawowej. Rozumiem, że Twoje wpisy tutaj mają na celu znalezienie optymalnej odbiorczyni genów, być może bez udziału świadomości. Jeśli można coś sugerować, to od czasu do czasu wtrąciłbym coś dyskretnie o majątku i walorach fizycznych. Aha, i adres trzeba będzie podać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *