W historii dziejów powstało wiele poglądów na temat tego, po czym rozpoznać, że wąż, pająk czy żaba mogą być jadowite. Niektóre z nich siłą przypadku okazują się w części sytuacji zgodne z prawdą, inne są kompletnie nietrafione. Jedną z nich zaproponował Cezary Pazura w podkaście „Kobieta z Pazurem”, za którą otrzymał nominację do Biologicznej Bzdury Roku 2024. Aktor stwierdził że węże w Australii nie są jadowite poza jednym brązowym, ponieważ pozostałe są zielone. Jest to błąd, ponieważ kolor niekoniecznie informuje o jadowitości, a przede wszystkim w Australii jest wiele jadowitych węży, w tym sporo o zabarwieniu brązowym.
Partnerem Biologicznej Bzdury Roku 2024 jest portal informacyjno-publicystyczny Holistic News.
Zdarza się, że kolor faktycznie może sygnalizować jadowitość. Np. u drzewołazów, które charakteryzują się intensywnymi kolorami. Aczkolwiek nie sam kolor determinuje jadowitość, tylko pokarm – gdy drzewołazy trzymane są w niewoli i nie jedzą trujących stawonogów, same też nie są jadowite. Tak czy inaczej niekoniecznie i nie zawsze musi być tak, że silny czerwony czy żółty kolor skóry informuje, że stworzenie jest jadowite.
Mimikra kontra pogląd Cezarego Pazury
Istnieją dwa zjawiska, które bardzo komplikują pogląd przedstawiony przez Cezarego Pazurę. Pierwszym jest mimikra, która polega na upodobnianiu się jednego bezbronnego gatunku do innego, który słynie z bycia jadowitym, agresywnym czy w inny sposób niebezpiecznym. Dzięki tej strategii ewolucyjnej słaby gatunek w określonych sytuacjach może liczyć na to, że jego potencjalni drapieżcy po prostu się go wystraszą lub ominą szerokim łukiem.
W Polsce dobrym przykładem mimikry są pszczoły bądź osy oraz bzygi. Te pierwsze należą do grupy błonkówek i mogą żądlić, a ich bzyczenie i intensywnie żółto-czarny kolor nieodzownie kojarzy się z możliwością nieprzyjemnego kontaktu pierwszego stopnia. Bzygi natomiast są muchówkami, czyli podgrupą much. Nie są niebezpieczne, ale imitują pszczoły lub osy i na takie próbują pozować. Można je rozpoznać po innym, muszym kształcie ciała oraz „zawisaniu” w jednym miejscu w powietrzu.
Bardziej egzotyczny przykład to wąż koralowy – jadowity i niebezpieczny gatunek, występujący w Ameryce Północnej, należący do wymownej rodziny zdradnicowatych. Ale jest i wąż królewski, zwany też mlecznym. Jego zasięg występowania jest podobny, choć dochodzi również do północnych regionów Ameryki Południowej. Nie jest jadowity, ale tak upodobnił się w toku ewolucji do koralówki, że wiele gatunków potencjalnych wrogów czy drapieżców może go z tego powodu unikać.
Mimetyzm a ubarwienie
Pokrewnym zjawiskiem jest mimetyzm. W tym przypadku zwierzę czy roślina nie upodabnia się do innego gatunku, lecz do otoczenia. Jest to znacznie powszechniejszy mechanizm, obecny nie tylko u znanych z tego patyczaków, ale nawet u ssaków czy ptaków – np. sów o ubarwieniu przypominającym korę drzewa. Jedna z najbardziej jadowitych ryb na Ziemi to szkaradnica, czająca się w skałach i sama wyglądająca jak niezbyt urodziwy i nieokrzesany minerał, który w odpowiednim momencie otwiera swą paszczę by wciągnąć weń ofiarę.
Mimetyzm nieczęsto prowadzi do barwnego umaszczenia, ponieważ otoczenie rzadko takie jest, może jednak wiązać się z intensywnymi kolorami choćby w środowisku raf koralowych, znanych ze swej wielobarwności.
Jak to się dzieje, że organizmy upodabniają się do siebie lub środowiska?
Koniecznie trzeba podkreślić, na jakiej zasadzie dochodzi do takiego upodabniania się zwierząt czy roślin, na bazie mimetyzmu lub mimikry. Nie jest tak, jak można by w pierwszej chwili pomyśleć – że dane zwierzę „myśli sobie”, że zacznie wyglądać jak jadowity kuzyn, bo to uchroni go przed atakami drapieżników. Mimetyzm nie wynika również z „rozumowania”, że warto przypominać otoczenie, bo łatwiej jest się ukryć.
Mechanizmy odpowiadające za mimetyzm i mimikrę to dobór naturalny oraz mutacje genetyczne. Te ostatnie prowadzą do powstawania nowych cech lub modyfikacji tych starych, w tym przypadku dotyczących ubarwienia czy rogowatości i wypustek na skórze. W toku ewolucji wystąpi mnóstwo osobników, rodzin i pokoleń, u których nasilać się będzie określone ubarwienie wraz z kolejnymi mutacjami, aż zacznie przypominać konkretny inny gatunek czy środowisko.
Dobór naturalny odpowiada tutaj za „weryfikację” tych mutacji, ponieważ w praktyce wygląda to tak, że im bardziej dane osobniki przypominają inne – groźniejsze, jadowite – tym rzadziej padają ofiarami drapieżników, a tym samym łatwiej się rozmnażają i wydają na świat więcej potomstwa. W efekcie cechy mimikrowe czy mimetyczne upowszechniają się w populacji dość szybko.
Wyrafinowana ewolucja tego typu wymaga wielu lat mutacji i działania doboru naturalnego, ale prostsze formy mogą pojawiać się stosunkowo szybko. Na przykład w silnie zurbanizowanym środowisku miejskim niektóre gatunki owadów czy ptaków przybierają bardziej szarawe umaszczenie. Jak? Najpierw zachodzą generujące taką zmianę mutacje, a potem dobór naturalny weryfikuje ją w postaci drapieżników, które rzadziej rozpoznają ciemniejsze osobniki.
A na koniec, z całą sympatią do Cezarego Pazury oraz z silną obawą przed podróżą do Australii – istnieje wiele gatunków jadowitych węży na tym kontynencie. Zarówno umaszczonych na brązowo np. nibykobra siatkowana, wąż tygrysi, czy tajpan pustynny. Ale jest ziarno prawdy w tym, co powiedział aktor. Pospolity w Australii Dendrelaphis punctulatus, zwany zielonym wężem drzewnym, faktycznie jadowity nie jest. Występuje też w wielu odmianach umaszczenia, więc przedstawiciele tego gatunku nie zawsze są zielone.
Nie ma to jak komika nominować za jego filmiki rozrywkowe, które nie mają w żaden sposób przekazywać wiedzy a jedynie rozrywkę. Jak będziesz szedł w tą stronę, to wymyślimy nagrodę na najgrubszy kij w dupie.
A za stręczenie wszystkim substancji zwanej dowcipnie „szczepionką” nominacji dla p. Cezarego nie było? Mimo że ta substancja zwiększała prawdopodobieństwo zakażenia i zgonu jak się okazało później.