Algorytmy mediów społecznościowych, platform wideo i wyszukiwarek stworzyły (a raczej wyolbrzymiły i rozpowszechniły) poważny problem. Jest nim bańka informacyjna. Zwana też bańkami filtrującymi lub komorami pogłosowymi, sprawia że grzęźniemy w przekazie bliskim naszym poglądom. Efektem tego zjawiska jest coraz rzadsze obcowanie z odmiennym przekazem i narracją, jak również odseparowanie się od rozmaitych tematów. To z kolei sprzyja radykalizowaniu poglądów, zanikowi pluralizmu, zatracaniu obiektywizmu. Pułapka ta nie jest zero-jedynkowa i ostateczna. Wielu z nas potrafi się z niej wydostawać, zanim znów algorytmy i profile w social media nas usidlą. Jednakże jest też sporo osób zamkniętych w swoich bańkach bardzo szczelnie. O tym, jak rozpoznać tego symptomy, piszę w niniejszym artykule.
Bańka informacyjna i argumenty grupowe
Ludzie pod uwiądem baniek informacyjnych chętnie stosują argumenty grupowe. Chodzi o pozamerytoryczny sposób przekonywania, opierający się na przynależności do grupy. Na przykład: „jak może mówić tak ktoś, kto reprezentuje osoby niepełnosprawne?”; „Jak, będąc prawicowcem, możesz krytykować Kościół?”; „Żaden z Ciebie lewicowiec, jeśli jesteś przeciwko mikromniejszościom!”; „W tej grupie się tak nie myśli!”; „Te poglądy są u nas piętnowane/wyśmiewane/krytykowane!”.
Tak naprawdę przynależność do grupy – zwłaszcza nieformalnej, jak w przypadku forów internetowych i grup w social media – nie musi wiązać się z akceptacją wszystkich jej zwyczajów. Jednak osoby zamknięte w bańkach informacyjnych mają problem, aby to pojąć. Ktoś, kto się z nimi w czymś nie zgadza, burzy ich zdeformowaną pogłosem i błędami poznawczymi wizję świata. Dlatego próbują podważać czyjąś obecność w grupie, jeśli występuje odmienność poglądów w danej kwestii.
Podobne narracje i niedopuszczalne interpretacje w bańce filtrującej
Fakty są faktami, ale wiele zależy od tego, w jakiej narracji się je przedstawia oraz jak interpretuje. Nawet z najoczywistszych dowodów można wywieść niestworzone wnioski, byle podciągnąć je pod skrajne poglądy. Tak też często robią osoby tkwiące w bańkach filtrujących. Przykładowo, odkryte szczątki dziwacznego stworzenia, które żyło miliony lat temu, zinterpretują jako żart kreacjonistycznego stwórcy. Nie zaś jako twór nacisku specyficznych warunków doboru naturalnego.
Ta część układanki jest znacznie bardziej widoczna w kwestiach gorących społecznie i politycznie. Ci, którzy żyją w bańkach informacyjnych, nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że narracja ich ulubionego medium na temat wyborów czy referendum nie jest jedyną słuszną. I, przede wszystkim, że jest wyłącznie właśnie narracją, nie encyklopedycznym spisem faktów. Kto kiedykolwiek dyskutował z zagorzałymi przeciwnikami PO lub PiS, odczuł to na sobie. Tusk jako podnóżek Merkelowej albo Kaczyński będący rzekomo sojusznikiem Putina – obojętnie co by obaj nie zrobili – to jedyna dopuszczalna narracja.
Widać to zjawisko wyraźnie także w dyskusjach o roli Niemiec w konflikcie Rosja-Ukraina. Gorliwi przeciwnicy naszych zachodnich sąsiadów wszystko odbiorą jako sprzyjanie Rosji. Zaś zwolennicy czy media promujące niemiecką narrację – jako trudne, lecz uzasadnione decyzje. Popadanie w takie zawsze jednostronne oceny czy w teorie spiskowe istniało oczywiście od dawna. Jednak media społecznościowe sprawiły, że znacznie więcej osób je podziela bądź że są one lepiej zorganizowane.
Unikanie zapoznania się z argumentami strony przeciwnej
O ile w ogóle osoby w bańkach informacyjnych zapoznają się z argumentami strony przeciwnej, to robią to głównie za pomocą skrajnie uproszczonego i prześmiewczego przekazu. Czyli krótkich postów i filmików, memów, ewentualnie publikowanych na odrębnych stronach www, ale jednostronnych polemik. Źródła, które mogłyby negować ich poglądy, są z gruntu traktowane jako niewiarygodne. Wtedy też szukają jakiegokolwiek argumentu, aby je ośmieszyć (np. „W tym medium opublikowali kiedyś wywiad z tym dzbanem X, więc jak można traktować je na poważnie?”).
Wobec tego, zamiast zapoznania się z tematem, przeczytania czegoś więcej niż post w medium społecznościowym, czy obejrzenia filmiku na YT, osoby zamknięte w bańkach poprzestają na zmanipulowanym, uproszczonym przekazie. Świetnym przykładem były wojenki o to, czy historyczna białoskóra postać może być grana przez osobę czarnoskórą. Zwolennicy takiego podejścia ignorowali obiekcje co do poprawności faktograficznej, trywializowania społeczności czarnoskórych czy tego, że producenci zdecydowali się wykorzystać czarną aktorkę aby wzbudzić żenującą sensację. Żaden merytoryczny argument nie miał znaczenia, był za to szufladkowany jako ukryty rasizm. I to pomimo, iż krytyka tej decyzji bazowała na całkowicie pozarasowych przesłankach.
W kwestii argumentacji i dowodzenia jest coś jeszcze. Osoby zamknięte w bańkach ulegają łatwo efektowi potwierdzenia. Łykają prawie wszystko, co jest zgodne z ich opinią, choćby było tylko niepotwierdzoną plotką z komentarza na portalu „Facebook”. Zarazem są niezwykle podejrzliwi wobec najznakomitszych dowodów, z wynikami eksperymentów naukowych włącznie. Są też skłonne do fałszywego antysymetryzmu: zarzucają go każdemu, kto ma inne zdanie. Nie ma znaczenia, czy logicznie i merytorycznie biorąc dane argumenty faktycznie są symetrystyczne. Chodzi o takie ich oznakowanie, aby usprawiedliwić (również przed sobą) niezapoznawanie się z nimi.
Prymitywne szufladkowanie ludzi
Mocno uwikłani w relacje z bańki informacyjnej z łatwością szufladkują osoby spoza niej. Wiąże się to po części z argumentowaniem według grupy. Jeśli ma się odmienne opinie, jest się szybko odpowiednio znakowanym. Przykładowo, skoro jesteś w bańce zwolenników partii X, ale przy którymś postulacie masz pogląd bliższy partii Y, to zostaniesz zaatakowany jako „zwolennik partii Y”. Nie ma to najmniejszego sensu, bo każdy dorosły człowiek wie, że nie zawsze i nie we wszystkim trzeba się zgadzać. Jednak dla osób ulegających błędom poznawczym na prawach echa pogłosowego jest to coś niedopuszczalnego.
Jeżeli więc masz poglądy lewicowe, ale zostaniesz uznany za prawicę, bo masz rozbieżną opinię w jakieś kwestii „lewicowej” lub na odwrót (masz prawicowe spojrzenie na świat, ale nie w każdym możliwym aspekcie), bardzo możliwe że osoby, które Cię tak osądziły, są blisko centrum bańki informacyjnej i informacje oraz argumenty spoza niej do ich świadomości nie docierają.
Bańka informacyjna a autorytety i antyautorytety
Osobom w bańkach informacyjnych bardzo cwanie wychodzi posługiwanie się autorytetami. A właściwie argumentami autorytetów. Czyli powoływanie się na opinie osób uznanych za wartościowe albo negowanie czegoś, bo jakiś „antyautorytet” to popiera. Forma – negatywna bądź pozytywna – zależy od bieżącej potrzeby. „Ekspert X ma poglądy XX [sprzeczne z moimi], więc na pewno gada bzdury” – tak wygląda wersja odwrócona. A tak – „Ekspert Y ma poglądy YY [zgodne z moimi], więc musi mieć rację” – pozytywna. W takim toku myślenia dowody i logika są bez znaczenia.
Wiadomo, jak jest z autorytetami – nie każdy je uznaje, a poza tym nie ma ludzi świętych. Nawet najwybitniejsi naukowcy, politycy, artyści czy filozofowie mają w swoich biografiach jakieś ciemne okresy. Osoby zamknięte w bańkach informacyjnych bardzo chętnie będą wyciągać na wierzch cokolwiek, co nie sprzyja ich wizji świata. Włącznie z oczernianiem realnych autorytetów na bazie ich nie nieskazitelnego życia, oraz sięganiem po znane postacie o mizernym dorobku, które akurat potwierdzą coś pożądanego.
Niedawnym przykładem byli denialiści płci, atakujący biologa ewolucyjnego Richarda Dawkinsa, który zburzył ich pogląd o tym, że płeć jest kwestią wyboru. Z powszechnie szanowanego przyrodnika i popularyzatora nauki zrobiono rzekomego mizogina i transfoba. Odebrano mu nawet nagrodę humanisty roku, przyznaną ponad 20 lat wcześniej. (Taka infantylna małostkowość to również cecha typowa dla osób zafiksowanych na pojedynczej narracji, nie dopuszczających do siebie informacji spoza bańki). Podobna sytuacja wydarzyła się w stosunku do psychologa Stevena Pinkera, którego chciano wyrzucić z towarzystwa językoznawczego (również za „transfobię”). Zarazem ci sami krytycy, odrzucając wiedzę i dorobek obu naukowców, bezrefleksyjnie powtarzali błędne merytorycznie argumenty transseksualnych influencerów o tym, że płeć jest do wyboru i że można ją zawsze zmienić.
Wrogość i nielojalność wobec osób o innych poglądach
Cechą fanatyków jest wierność ideom ponad lojalność wobec ludzi – w tym przyjaciół, partnerów, rodziny. Ale dotyczy to także osób zamkniętych w bańkach informacyjnych. Po części dlatego, że są tak zradykalizowani, że zahaczają o fanatyczne postawy.
Z tego względu człowieka zamkniętego w bańce informacyjnej poznać można po jego nastawieniu do ludzi. Postawa ta jest zależna od ich opinii. Dziś możesz być dobrym znajomym, a jutro śmiertelnym wrogiem, którego prywatne tajemnice trzeba w jak najgorszej wierze zdradzić światu, jeśli tylko okazało się, że w którejś istotnej dla danej bańki informacyjnej sprawie masz odmienne zdanie.
Jeśli więc ktoś obraża lub odtrąca ze względu na poglądy – czy to zmienione, czy też ujawnione w trakcie znajomości – prawdopodobne jest, że tkwi w zdeformowanym przez komorę pogłosową świecie informacyjnym. Nie jest to jedyne wytłumaczenie takiego zachowania (może być nim coś innego, niż bańka informacyjna), ale jedno z bardzo możliwych.
Dyskutowanie dla poniżenia, gdy bańka informacyjna jest odrębna
Przybywanie do dyskusji internetowych w celu poniżenia lub obrażenia jest nie tylko zachowaniem antyspołecznym. To także objaw tkwienia w bańkach informacyjnych. Osoby takie zwołują się w nich, aby swoją masą komentarzy przytłoczyć autorów lub pozostałych komentujących. Nie chodzi im tak naprawdę o rozmowę, wymianę argumentów, konstruktywne uwagi. Chodzi o zaatakowanie tych, którzy napisali coś sprzecznego z ich poglądami. Jeżeli ktoś zachowuje się w taki właśnie sposób, niemal na pewno jest odseparowany od rzetelnych informacji i bazuje w dużej mierze na swoich zradykalizowanych przekonaniach.
Bańka informacyjna to zjawisko, które bardzo się rozpowszechniło ze względu na media społecznościowe i jest jednym z najgorszych ich produktów. (Ciekawostka: sam „mam” kilkanaście grup hejterów, stworzonych tylko do organizowania nagonek na mnie w komentarzach). Jest szkodliwe nie tylko przez swoją formułę, ale również to, jak oddziałuje na pozostałe strony dyskusji. Ludziom odechciewa się pisać lub nagrywać konkretne, rozbudowane polemiki na poziomie, kiedy widzą do czego to prowadzi.
Podatność na bańki informacyjne
Każdy jest podatny na bańki informacyjne, ale nie w równym stopniu. W szczególności są to ci, którzy nie mają świadomości takiego zjawiska. Bądź też ci mający obsesję na określonym temacie – zwłaszcza politycznym, ideologicznym, społecznym, religijnym. Zdarzają się również wojownicy wprost negujący bańki informacyjne i towarzyszące im zachowania, takie jak hejt, cancelling (unieważnianie), negowanie faktów. Dlatego ludzie pogrążeni w informacyjnym fałszu i odseparowaniu od nieprzystających informacji i narracji są tak często politykami, aktywistami lub zaangażowanymi sympatykami jednych czy drugich.
Od pewnego czasu osobiście bardzo cenię sobie spokój dyskusji toczących się poza mediami społecznościowymi. Uwielbiam, gdy ktoś publikuje lub przesyła mi polemikę do mojego artykułu, będącą faktyczną, merytoryczną i konstruktywną krytyką, nie zaś rozległym zbiorem personalnych ataków, manipulacji informacjami, argumentów błędnych logicznie, chwytów erystycznych (polecam też przeczytanie analizy erystycznej dyskusji z Krzysztofem Majem). Niestety, taka forma nie przynosi wzburzenia emocjonalnego, szaleństwa internetowych tłumów i w efekcie uzyskania popularności na ich fali. Gdy bańka informacyjna zostaje przebita, człowiek musi na poważnie zmierzyć się z określonym zagadnieniem. Tymczasem nie każdy jest na to psychicznie gotowy.
Artykuł ten mogłem napisać dzięki wsparciu na portalu Patronite. Jeśli Ci się podoba, zachęcam do odwiedzenia mojego profilu w tym serwisie i dołączenia do moich Patronów. Pięć lub dziesięć złotych nie jest dużą kwotą. Jednak przy wsparciu wielu mogę dzięki niemu poświęcać czas na pisanie artykułów, nagrywanie podkastów oraz utrzymywać i rozwijać stronę.
Problem pojawia się, gdy chce się poznać argumenty drugiej strony a słysz się tylko: nie masz racji, nie będę p tym dyskutować oto. 🤷🏻♀️
Mam tak z teściem, który jest zafascynowany Tuskiem. Kilka razy prosiłam, żeby mnie przekonał lub przynajmniej powiedział czemu go fascynuje. Zawsze słyszałam powyższe odpowiedzi…
Jak wobec powyższego spojrzeć na świat oczyma ludzi o innych poglądach? 🤷🏻♀️
Masz rację, też się z tym często spotykam
Ludzie często są zafascynowani drugim człowiekiem nie myśląc za bardzo czy on prawde gada czy nie …
Oj znam, znam… Nawet jednego profesora biologi znam…