Badanie żywej kropli krwi. Jest to „diagnostyka”, o której pisałem już kiedyś pobieżnie, a w tym tekście chciałbym poświęcić jej więcej miejsca i opisać dokładniej. Skłoniło mnie do tego przejrzenie wyniku z takiego badania, które chciałbym omówić i porównać do fachowych badań diagnostycznych krwi, zarówno jeśli chodzi o rzetelność przekazywanej pacjentowi informacji na temat jego zdrowia, jak i w kontekście ceny testu.
Badanie żywej kropli krwi polega
na pokazywaniu pacjentowi obrazu mikroskopowego preparatu z jego krwi, na który
nanoszony są różnego rodzaju dziwne obiekty, nie występujące w jej plazmie bądź
też na których są widoczne rożne artefakty, „fafoły” (elementy dodane np. przypadkiem
na preparat) i inne tego typu rzeczy. Następnie wmawia się pacjentowi, że te
obiekty są grzybami, metalami ciężkimi, toksynami, robakami pasożytniczymi itp., często (choć nie zawsze) namawiając go przy tym na kupno drogich, „naturalnych” suplementów diety, mających
wyleczyć te zaburzenia.
na pokazywaniu pacjentowi obrazu mikroskopowego preparatu z jego krwi, na który
nanoszony są różnego rodzaju dziwne obiekty, nie występujące w jej plazmie bądź
też na których są widoczne rożne artefakty, „fafoły” (elementy dodane np. przypadkiem
na preparat) i inne tego typu rzeczy. Następnie wmawia się pacjentowi, że te
obiekty są grzybami, metalami ciężkimi, toksynami, robakami pasożytniczymi itp., często (choć nie zawsze) namawiając go przy tym na kupno drogich, „naturalnych” suplementów diety, mających
wyleczyć te zaburzenia.
https://web.facebook.com/uniwersytety.dla.nauki.pajace.docyrku |
Przede wszystkim trzeba
podkreślić, że w takim obrazie mikroskopowym krwi nie zobaczymy żadnych toksyn,
metali ciężkich itp., bo jeśli one są (a że cały czas coś spożywamy, wdychamy
itd. i metabolizujemy, to w jakichś niewielkich stężeniach być powinny), to są
o wiele za małe, by widzieć je w mikroskopie świetlnym (optycznym). Są
rozpuszczone we krwi albo przenoszone przez np. lipoproteiny. Wmawianie
„pacjentowi”, że na preparacie z jego krwi widać toksyny to okłamywanie go
prosto w twarz.
podkreślić, że w takim obrazie mikroskopowym krwi nie zobaczymy żadnych toksyn,
metali ciężkich itp., bo jeśli one są (a że cały czas coś spożywamy, wdychamy
itd. i metabolizujemy, to w jakichś niewielkich stężeniach być powinny), to są
o wiele za małe, by widzieć je w mikroskopie świetlnym (optycznym). Są
rozpuszczone we krwi albo przenoszone przez np. lipoproteiny. Wmawianie
„pacjentowi”, że na preparacie z jego krwi widać toksyny to okłamywanie go
prosto w twarz.
Po drugie, w tego typu preparacie
nie zobaczymy też żadnych grzybów, ich komórki są za małe, trudne do
uchwycenia, barwi się je inaczej, niż normalny preparat krwi, ponieważ grzyby
mają ścianę komórkową (a komórki zwierzęce, w tym ludzkie – tylko błonę),
wysyconą chityną. Co więcej, gdyby pacjent
miał ogólnoustrojową grzybicę, z zachowanymi w jakiś sposób koloniami komórek
we krwi, to prawdopodobnie leżałby ciężko chory w szpitalu lub byłby martwy, a
nie chodził na podejrzane badania do oszustów.
nie zobaczymy też żadnych grzybów, ich komórki są za małe, trudne do
uchwycenia, barwi się je inaczej, niż normalny preparat krwi, ponieważ grzyby
mają ścianę komórkową (a komórki zwierzęce, w tym ludzkie – tylko błonę),
wysyconą chityną. Co więcej, gdyby pacjent
miał ogólnoustrojową grzybicę, z zachowanymi w jakiś sposób koloniami komórek
we krwi, to prawdopodobnie leżałby ciężko chory w szpitalu lub byłby martwy, a
nie chodził na podejrzane badania do oszustów.
Po trzecie, robaki nieczęsto
krążą sobie we krwi. Raczej wędrują np. ze ściany jelit do wątroby czy w inne
miejsca, drążąc w różnych rodzajach tkanek. Poza tym rozpoznawane na takich
preparatach pasożyty zawsze są zwykłymi „fafołami”. Pisanie o żywych larwach we
krwi przy takim badaniu jest całkowicie niepoważne. Białka pasożytów natomiast
można by wykryć za pomocą metod biologii molekularnej (np. techniką western
blot), ale nie w ten sposób.
krążą sobie we krwi. Raczej wędrują np. ze ściany jelit do wątroby czy w inne
miejsca, drążąc w różnych rodzajach tkanek. Poza tym rozpoznawane na takich
preparatach pasożyty zawsze są zwykłymi „fafołami”. Pisanie o żywych larwach we
krwi przy takim badaniu jest całkowicie niepoważne. Białka pasożytów natomiast
można by wykryć za pomocą metod biologii molekularnej (np. techniką western
blot), ale nie w ten sposób.
Zauważmy też, że w takim badaniu nie
jesteśmy w stanie stwierdzić czy erytrocyty są zapalne, można co najwyżej
zaobserwować jakieś zaburzenia w ich budowie. Istnieją różne markery stanu
zapalnego w organizmie jak np. białko C-reaktywne (CRP), OB (odczyn
Biernackiego, badanie tempa opadania krwinek), LDH (dehydrogenaza mleczanowa) i
inne. Nie sprawdzimy też w badaniu żywej kropli krwi hemolizy i właściwie w tym
przypadku nie miałoby to nawet sensu. Wykrywanie cholesterolu też polega na
czymś zupełnie innym. Kolejną bzdurą jest badanie półprzepuszczalności błon
podczas tego testu, a wykrywanie w ten sposób ich zaburzeń jest w ogóle
abstrakcją, niemym śmiechem z udanego oszustwa „diagnosty” od badania żywej
kropli krwi. Półprzepuszczalność jest naturalną właściwością błon biologicznych i ewentualnych ich zaburzeń nie sprawdzimy w ten sposób, a osoba, która faktycznie by je miała, to o ile w ogóle by się narodziła (a nie umarła na etapie rozwoju zarodkowego), byłaby poważnie chora i jak w przypadku ogólnoustrojowej grzybicy – nie chodziłaby na fałszywe badania, lecz na prawdziwą terapię.
jesteśmy w stanie stwierdzić czy erytrocyty są zapalne, można co najwyżej
zaobserwować jakieś zaburzenia w ich budowie. Istnieją różne markery stanu
zapalnego w organizmie jak np. białko C-reaktywne (CRP), OB (odczyn
Biernackiego, badanie tempa opadania krwinek), LDH (dehydrogenaza mleczanowa) i
inne. Nie sprawdzimy też w badaniu żywej kropli krwi hemolizy i właściwie w tym
przypadku nie miałoby to nawet sensu. Wykrywanie cholesterolu też polega na
czymś zupełnie innym. Kolejną bzdurą jest badanie półprzepuszczalności błon
podczas tego testu, a wykrywanie w ten sposób ich zaburzeń jest w ogóle
abstrakcją, niemym śmiechem z udanego oszustwa „diagnosty” od badania żywej
kropli krwi. Półprzepuszczalność jest naturalną właściwością błon biologicznych i ewentualnych ich zaburzeń nie sprawdzimy w ten sposób, a osoba, która faktycznie by je miała, to o ile w ogóle by się narodziła (a nie umarła na etapie rozwoju zarodkowego), byłaby poważnie chora i jak w przypadku ogólnoustrojowej grzybicy – nie chodziłaby na fałszywe badania, lecz na prawdziwą terapię.
Po piąte – dysbioza. Oznacza
zaburzenia w mikrobiomie jelitowym (florze bakteryjnej). Jest to zjawisko
groźne, bo potencjalnie może prowadzić do różnych zaburzeń np. układu
odpornościowego albo nadwagi (dlatego przy i po antybiotykoterapii trzeba
stosować probiotyki, obecnie zresztą uważa się, że niezależnie od tego powinno
się regularnie spożywać produkty bogate w korzystne dla człowieka bakterie symbiotyczne). Skład
mikroorganizmów w naszym przewodzie pokarmowym bada się np. przez pobranie kału
i poddanie go badaniom genetycznym na obecność sekwencji typowych dla danych
bakterii i szczepów. Nie da się poprzez spojrzenie na preparat krwi przez
mikroskop wykryć jakie mamy bakterie w przewodzie pokarmowym – jest to kolejne
ewidentne oszustwo tego badania. Żeby w ogóle zobaczyć jakieś bakterie w
mikroskopie świetlnym, to musi być on dobrej jakości, mieć bardzo duże
powiększenie, często też specjalne płyny kontrastujące oraz barwienie (i jak przy grzybach – bakterie również mają ściany komórkowe, tyle że wysycone
mureiną).
zaburzenia w mikrobiomie jelitowym (florze bakteryjnej). Jest to zjawisko
groźne, bo potencjalnie może prowadzić do różnych zaburzeń np. układu
odpornościowego albo nadwagi (dlatego przy i po antybiotykoterapii trzeba
stosować probiotyki, obecnie zresztą uważa się, że niezależnie od tego powinno
się regularnie spożywać produkty bogate w korzystne dla człowieka bakterie symbiotyczne). Skład
mikroorganizmów w naszym przewodzie pokarmowym bada się np. przez pobranie kału
i poddanie go badaniom genetycznym na obecność sekwencji typowych dla danych
bakterii i szczepów. Nie da się poprzez spojrzenie na preparat krwi przez
mikroskop wykryć jakie mamy bakterie w przewodzie pokarmowym – jest to kolejne
ewidentne oszustwo tego badania. Żeby w ogóle zobaczyć jakieś bakterie w
mikroskopie świetlnym, to musi być on dobrej jakości, mieć bardzo duże
powiększenie, często też specjalne płyny kontrastujące oraz barwienie (i jak przy grzybach – bakterie również mają ściany komórkowe, tyle że wysycone
mureiną).
Opinie o badaniu żywej kropli
krwi są w Internecie przeróżne, ale sprawdzając je miejcie na uwadze to, że te
pozytywne są pisane przez zwolenników tej metody, którzy dali się nabrać. Jak
właściwie mają sprawdzić, czy wynik jest słuszny? Skoro nie wykryli, że to
oszustwo, często napiszą po prostu pozytywną opinię o takim badaniu. Porównajmy
jeszcze ceny. Badanie żywej kropli krwi kosztuje około 150-200 złotych,
natomiast morfologia krwi z rozmazem 5-10 złotych, cholesterol około 20-30
złotych, CRP około 20 złotych, OB około 10 złotych. Mamy więc niecałe dwieście
złotych za fałszywe informacje o naszym zdrowiu lub około 70 złotych za
prawdziwe, które w dodatku można wykonać na NFZ ze skierowaniem od lekarza
rodzinnego.
krwi są w Internecie przeróżne, ale sprawdzając je miejcie na uwadze to, że te
pozytywne są pisane przez zwolenników tej metody, którzy dali się nabrać. Jak
właściwie mają sprawdzić, czy wynik jest słuszny? Skoro nie wykryli, że to
oszustwo, często napiszą po prostu pozytywną opinię o takim badaniu. Porównajmy
jeszcze ceny. Badanie żywej kropli krwi kosztuje około 150-200 złotych,
natomiast morfologia krwi z rozmazem 5-10 złotych, cholesterol około 20-30
złotych, CRP około 20 złotych, OB około 10 złotych. Mamy więc niecałe dwieście
złotych za fałszywe informacje o naszym zdrowiu lub około 70 złotych za
prawdziwe, które w dodatku można wykonać na NFZ ze skierowaniem od lekarza
rodzinnego.
Osobiście powiem, że gdy widzę
coś takiego, jak badanie żywej kropli krwi, to zwyczajnie denerwuje mnie
bezczelność ludzi, którzy to organizują. Każdy, kto ma jakieś średnio
zaawansowane pojęcie o biologii, chemii i medycynie już na pierwszy rzut oka
dostrzeże w tym oszustwo. Jeśli gabinety zajmujące się taką „diagnozą” prowadzą
biotechnolodzy z wykształcenia, to z pewnością mają świadomość, że to co robią,
to naciąganie chorych lub zmartwionych przez potencjalną chorobę i podawanie im fałszywych informacji na temat ich
zdrowia. Jest to działanie na granicy prawa, a być może jest zwyczajnie
nielegalne. Na pewno powinno takie być.
coś takiego, jak badanie żywej kropli krwi, to zwyczajnie denerwuje mnie
bezczelność ludzi, którzy to organizują. Każdy, kto ma jakieś średnio
zaawansowane pojęcie o biologii, chemii i medycynie już na pierwszy rzut oka
dostrzeże w tym oszustwo. Jeśli gabinety zajmujące się taką „diagnozą” prowadzą
biotechnolodzy z wykształcenia, to z pewnością mają świadomość, że to co robią,
to naciąganie chorych lub zmartwionych przez potencjalną chorobę i podawanie im fałszywych informacji na temat ich
zdrowia. Jest to działanie na granicy prawa, a być może jest zwyczajnie
nielegalne. Na pewno powinno takie być.
Chcesz wesprzeć rozwój mojego bloga? Możesz to zrobić zostając jego patronem tutaj.
Owszem, bakterie I grzyby sa widoczne pod mokroskopem po wybarwieniu. Nigdy nie widzialam ich we krwii. Hemoliza czesto jest powodowana przez uszkodzone czerwcu krwinki, ktore sa widoczne na barwionych preparatach. Zapalenie oral infekcje w organizmie sa rozpoznawalne kiedy patrze sie na preparat krwi po zmianach w wygladala I ilosci bialych krwinek. Mozna nawet okreslic czy jest to infekcja wirusowa, bakteryjna czy alergia. Po wygladzie czerwonych krwinek mozna rozpoznac wiele dolegliwosci I okreslic ktory organ organizmu nie domaga. Robaki? Parazyty krwi jak Malaria sa widoczne po wybarwieniu preparatu. Z malej kropli krwi robi sie preparat, barwionych sie go Romanowsky stain I na tej podstawie jestem w stanie zdiagnozowac wiele dolegliwosci.musze jednak zaznaczyc, ze ja nie naciagam nikogo na pieniadze. Pracuje w sluzbie zdrowia. Ja decyduje czy potrzebne jest robic preparat po sprawdzona wyniki morfologii krwi I Pacjent nie ma pojecia o tym. taka diagnoza ratuje zdrowie, czasami ratuje, lum w najgorszym przypadku przedluza zycie
Mówisz chyba o normalnych badaniach, a nie o badaniu żywej kropli krwi.
Tez bardzo chciałbym się dowiedzieć jaki jest podmiot tego komentarza 🙂
Jeżeli równie dobrze jak języka polskiego, używasz mikroskopu to biedni ci Twoi "pacjenci"
Ale z polskiego to Ty chyba nie zdałes.
Hm?
to chyba był komentarz do komentarza powyżej – tego nie za bardzo po polsku napisanego…
Zięba jest biochemikiem, a tutaj mamy biotechnologa (na pieczątce), ktoś powinien ścigać z urzędu dodawanie sobie dla wiarygodności takich "tytułów".
Z ciekawości, jak wygląda przygotowanie tego preparatu do badania żywej kropli? I co rozumiesz przez "nanoszenie różnego rodzaju dziwnych obiektów"? W odpowiednio przygotowanych preparatach sporo można zobaczyć ale te omawiane we wpisie wyniki to wg mnie (jestem biotechnologiem, nie diagnostą więc mogę się mylić :), cytując klasyka, bzdura.
Prawdę mówiąc, to mam wątpliwości czy pokazywany pacjentowi obraz w ogóle pochodzi z preparatu jego krwi.
Przykre jest, że firma prowadząca taką działalność dostała dofinansowanie z Urzędu Pracy i pokonała kilkanaście innych w staraniach o wsparcie Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości.
Dzięki za ciekawy tekst! Każdy wykonujący takie parabadanie łamie przepisy ustawy o zawodzie diagnosty laboratoryjnego. Zastanawiam się – czysto teoretycznie – czy gdybym pozwolił wykonać sobie takie badanie, to uprawniałoby mnie to do oskarżenia wykonawcy o oszustwo? Bardzo łatwo udowodnić, że nie ma możliwości zaobserwowania metali ciężkich, toksyn czy białek w mikroskopie świetlnym.
Ale to nie są żadni diagności. Wystarczy mieć mikroskop i już można naciągać ludzi. Nie trzeba mieć nawet wykształcenia do "analizowania żywej kropli krwi". Wystarczy bujna wyobraźnia (żeby rozpoznać tam np. różne typy robaków) oraz tupet, żeby zbijać kasę kosztem naiwnych ludzi.
A czy lekarze ktorzy przepisuja tony lekarstw ktore w wielu przypatkach do niczego pacjentowi nie sa potrzebne a wrecz przeciwnie niszcza organizm pacjenta nie lamia przepisow i zobowiazan ktorych sie podejeli w momencie kiedy zostali "lekarzami"?
Jesli pisze sie na temat naukowy wypadaloby podac konkretne dane z badan, zacytowac prace, podac linki do prac naukowych a nie po prostu pisac bo tak pasuje. Ktos inny latwo moglbym napisac artykul uzywajac wyszukanej terminologii ktory bylby kompletnym zaprzeczeniem stwierdzen tu podanych a przecietny czytelnik wzial by to za fakt. Kwestia – co sie chce przepchac. Pozdrawiam.
To ja w takim razie pana Anonimowego proszę o własne dane z badań, cytaty z prac czy linki do badań; najlepiej dowodzące tematy takie jak:
1. Sensowność badania żywej kropli krwi
2. Lekarze przepisujący te tony niepotrzebnych lekarstw 😉
Bo jak na razie to Anonim też pisze tak, jak mu pasuje.
Chciałabym też przypomnieć, że to na zwolennikach danej metody leży ciężar udowodnienia, że jest to metoda skuteczna!!! Jeśli ja uznam, że doskonałą metodą diagnostyki jest moje pomacanie pacjentowi pięty to JA muszę udowodnić, że ta metoda działa – a nie że lekarze muszą udowodnić, że moja metoda nie działa.
Jeśli znajdą się źródła naukowe dowodzące efektywności badania żywej kropli krwi to będę pierwsza w kolejce do uderzenia się w pierś i posypania głowy popiołem. Więc CZEKAM.
Jakbyś szukał kolejnego tematu do opisania to polecam zapoznać się z tym "cudownym" produktem http://www.wodaredox.com/woda-redox-wlasciwosci.html
Wspominam o tym tutaj bo sprzedawali to na pewnych targach zaraz obok stanowiska, na którym można było sobie zrobić badanie żywej kropli krwi. Żywa woda, żywa krew – takie combo
A ja mam jeszcze lepszy temat: covid 19. Czy ktoś zna lepsze oszustwo?
Mały błąd się wkradł, w przypadku błony komórkowej mówimy o selektywnej przepuszczalności, nie o półprzepuszczalności. 😉
@To tylko teoria – jak to jest z popularnymi ostatnio "kroplówkami witaminowymi"? Czy to kolejny pic na wodę czy faktycznie ma sens w stosowaniu jako suplementacja witaminami i składnikami mineralnymi?
Niech każdy negatywnie wypowiadający się na forum zada sobie pytanie, czy w swoim życiu był bardzo chory a lekarze rozkładali ręce? Otóż ja byłam, przez lekarzy którzy przez pół roku nie mogli stwierdzić co mi dolega, prawie jeździłam na wózku. A stwierdzono u mnie RZS i gdyby nie to badanie nigdy nie dowiedziałabym się co jest przyczyną moich dolegliwości i do końca życia brałabym leki, które w końcu wykończyłyby moją wątrobę i nerki. A przyczyna tkwiła w zarobaczeniu organizmu (glista kocia) która wydzielała toksyny, co uszkadzało moje stawy. Diagnoza spod mikroskopu potwierdziła się, gdy po odrobaczaniu w toalecie widziałam na własne oczy larwy robaków-które nie były artefaktami..Zatem proszę Was jeśli się nie znacie nie wypowiadajcie się na ten temat, bo ludzie naprawdę poszukujący pomocy przeczytają wasze opłacone komentarze i będą cierpieć dalej..
Kolejne pierdoły
cyt " w toalecie widziałam na własne oczy larwy robaków-które nie były artefaktami " no to masz super wzrok ,istny mikroskop w oczach….
Dramat to przede wszystkim fakt, że na pieczątce widnieje tytuł biotechnologa… Skandal i niedowierzanie. Sama skończyłam biotechnologię i spotykam takich kolegów "po fachu", że tylko ręce załamać :(. Oszuści czy niedouczeni "specjaliści"?
Ten artykuł jest kompletnie bzdurny. Opiszę swój przypadek pokrótce. Wypadały mi włosy garściami, poszedłem do lekarza i powiedział mi że to nic dziwnego i nie dał żadnych badań, ponieważ mam już 27 lat i powinienem się cieszyć, że mam w ogóle jeszcze włosy. Poszukałem w necie analizy kropli krwi i Pani powiedziała mi że nam straszne pasożyty. Nie wierzyłem, więc zrobiłem badanie w szpitalu i wyszło że nie mam pasożytów. Zadzwoniłem do tej Pani i powiedziałem że nie mam a ta poprosiła mnie żebym powtórzył badanie w szpitalu za dwa tygodnie i wyszło że jednak mam pasożyty. Dzięki niej mam dziś włosy. Pozdrawiam wszystkich, którzy w to nie wierzą. Nie czytajcie bzdurnych artykułów nie chodźcie do znachorów tylko do ludzi, którzy oprócz badania z kropli krwi się znają i nie oszukują. Polecam Panią Elżbietę Zadworną w Lubaczowie. Pani Zadworna to kopalnia wiedzy. Trzeba było by 10 lekarzy, żeby dorównali jej wiedzy.
Tytułem wstępu – nie jestem diagnostą laboratoryjnym ale obracam się w środowisku akademii medycznej więc mam kontakty z diagnostami, profesorami i lekarzami. Zapytałem się kilku co sądzą o tym badaniu i nieźle się pośmialiśmy. Chciałbym jednakże zwrócić uwagę na coś innego. Na zdjęciach przedstawiony jest wynik badania. Sądzę że ma to być badanie diagnostyczne (bo przesiewowe to to nie jest). Zgodnie z informacjami Z KIDL (Krajowa Izba Diagnostów Laboratoryjnych), która zrzesza diagnostów z całego kraju: "KRDL informuje, że wynik podpisany przez osobę, która nie znajduje się na liście jest NIEWAŻNYM DOKUMENTEM MEDYCZNYM (podstawa prawna: ustawa o diagnostyce laboratoryjnej z dn. 27.07.2001 r., tekst jednolity Dz. U. z 2004 r., Nr 144, poz. 1529 ze zm.)." Oznacza to że każdy pretendent do bycia diagnostą, jeżeli zda egzamin i zostanie diagnostą, dostaje też nr PWZDL (Prawo Wykonywania Zawodu Diagnosty Laboratoryjnego) tak samo jak lekarze dostają nr PWZ. Każdy wynik NIE podpisany przez osobę legitymującą się PWZDL jest nie ważny i można go wyrzucić do kosza. Nie ma znaczenia czy podpisuje to inżynier, magister, doktor czy profesor. Nie ma znaczenia czy jest nim biolog, biotechnolog, biolog molekularny, dietetyk czy nawet lekarz. Lekarz nie jest diagnostą. Na zdjęciu jest pieczątka i podpis osoby, która jest biotechnologiem i diet coach`em (sic!). Ten wynik nic nie znaczy. Każdy lekarz, któremu to pokażecie Was wyśmieje.