Wywiad z Piotrem Rzymskim,
doktorem habilitowanym nauk medycznych z Uniwersytetu Medycznego im. Karola
Marcinkowskiego w Poznaniu, o białej księdze „Szczepienia przeciw COVID-19.
Innowacyjne technologie i efektywność”, stworzonej w ramach projektu „Nauka
przeciw pandemii”, o szczepionce na COVID-19 oraz o pandemii.
Dr hab. n. med. Piotr Rzymski |
Wraz z innymi naukowcami
napisałeś białą księgę „Szczepienia
przeciw COVID-19. Innowacyjne technologie i efektywność”. Skąd pomysł
na taką publikację?
Pomysł na inicjatywę „Nauka Przeciw Pandemii” i księgę wypłynął od prof.
Andrzeja Fala. Chodziło o to, by odpowiedzieć na ogromne zapotrzebowanie na
rzetelne informacje o szczepionkach przeciw COVID-19, również pośród personelu
medycznego. Działaliśmy w ekspresowym tempie, pracując po nocach, bo z jednej
strony było wiadomo, że pierwsze dawki lada dzień trafią do Polski, a z drugiej
rząd spóźniał się z kampanią informacyjną. A to skrzętnie wykorzystywały pewne
grupy, wywołując istną pandemię nieprawd, którymi starały się zakazić jak
najwięcej osób poprzez media społecznościowe. Proszę zwrócić uwagę na
rozpiętość strachu jaki próbowano zasiać. Znalazło się tam wszystko, od
szczepionkowego holokaustu, depopulacji, sterylizacji, aż po modyfikację
genomu. W imię czego i w interesie kogo? Bo z pewnością nie dobra społecznego.
Zjednoczyliśmy więc siły. Są wśród nas zarówno klinicyści, lekarze podstawowej
opieki zdrowotnej, epidemiolodzy, wirusolodzy, biochemicy i biolodzy medyczni. Nie
pracujemy na czyjeś zlecenie, tylko z poczucia obowiązku, jakim jest
informowanie opinii publicznej o ważnych sprawach związanych z ochroną zdrowia.
Polacy na to zasługują. Każdy z nas robił to od początku pandemii, teraz po
prostu robimy to razem. Pro publico bono.
O czym dokładnie jest biała
księga?
To opracowanie ma na celu w
prosty, zrozumiały dla niespecjalistów sposób wyjaśniać, jakiego rodzaju
przeciwnikiem jest koronawirus, w jakiej sytuacji postawiła nas pandemia
COVID-19, jakie są główne typy opracowywanych szczepionek i mechanizmy ich
działania, w jaki sposób przebiegał proces ich badania, na jakiej podstawie
zostały zarejestrowane i wreszcie, dlaczego warto się zaszczepić. Opracowane
szczepionki są innowacyjne, stoją na gruncie fundamentalnych odkryć biologii
molekularnej i rozwoju naukowo-technologicznego ostatnich dekad. To właśnie
m.in. dlatego udało się je tak szybko wprowadzić do fazy badań klinicznych i
uzyskać dane dotyczące bezpieczeństwa, immunogenności i skuteczności. Ale nie
może być tak, że to wie tylko ograniczona grupa osób, tym trzeba po prostu się
dzielić. Każdy powinien mieć dostęp do tego typu informacji, podanych w
rzetelny, ale zrozumiały sposób. W przeciwnym razie staje się łatwym celem dla
manipulatorów.
Jakie są reakcje na
publikację? Czy powoływały się już na nią instytucje rządowe, stacje sanitarno-epidemiologiczne,
szpitale?
Reakcja przeszła nasze oczekiwania. Celowaliśmy przede wszystkim w
przedstawicieli grupy zero, podczas gdy medialny zasięg w pierwszym tygodniu od
publikacji przekroczył 10 milionów. Biała księga została oczywiście zauważona
przez instytucje rządowe i jednostki medyczne, wspiera nas coraz więcej
poważnych organizacji i uczelni, nie tylko bezpośrednio związanych z ochroną
zdrowia. Co ważne, zauważona została przez ludzi, o czym świadczy ogromna
liczba ciepłych słów, podziękowań od rzeszy rozmaitych osób, które bombardowane
fałszywymi informacjami nie wiedziały, co zrobić.
Wpływają też, drogą mailową, liczne pytania, na które odpowiadamy.
Założyliśmy na stronie „Nauki przeciw pandemii” sekcję najczęściej zadawanych pytań – FAQ –
i będziemy ją rozwijać. Biała księga doczekała się wersji anglojęzycznej, która
teraz trafia do krajów wciąż oczekujących na szczepionkę na COVID-19. Niektórym
z nich przyjdzie poczekać na nią do 2022 r. Proszę sobie wyobrazić, co do tego
czasu może wyrządzić kampania fałszywych newsów, np. w niektórych krajach
afrykańskich, gdzie dostęp do edukacji na wysokim poziomie jest wciąż istotnie
ograniczony. Chcemy więc wspierać naukowców i medyków na świecie w prowadzonej
przez nich komunikacji naukowej. COVID-19 to problem globalny, ponad podziałami,
dotyka wszystkich. Wszyscy za jednego, jeden za wszystkich. Tak należy to
traktować, bo tylko tak uda nam się zwalczyć koronawirusa.
Jak działa szczepionka mRNA na
COVID-19?
Podczas, gdy celem klasycznych szczepionek było dostarczenie antygenu, preparaty
oparte o odpowiednio przygotowane mRNA dostarczają naszym komórkom instrukcji
jak go wyprodukować. W przypadku COVID-19 tym antygenem jest białko S
koronawirusa. mRNA w komórce ulega na rybosomach translacji [zjawisko biosyntezy
białka].
Takie rozwiązanie ma szereg zalet. Synteza pożądanego odcinka mRNA jest
szybkim procesem. Nie trzeba długotrwałej pracy z czynnikiem zakaźnym,
ateunowania go [osłabianie] czy inaktywowania. Wystarczy informacja o sekwencji
genomu wirusa i pewne istotne informacje dotyczące jego biologii. W przypadku
SARS-CoV-2 pierwszy w pełni zsekwencjonowany genom opublikowano 10 stycznia, a
szereg ważnych kwestii związanych np. z ruchami konformacyjnymi podjednostki S1
białka szczytowego był już znany z wcześniejszych badań koronawirusów SARS i
MERS. Ruchy te, zresztą dobrze zakonserwowane w rodzinie koronawirusów,
potwierdzono również dla SARS-CoV-2. To trochę jak ruch zawiasów w drzwiach. W
jednej konformacji domena wiążąca receptor nie jest dostępna, a w drugiej jest.
Ta wiedza pozwoliła na takie zaprojektowanie mRNA w szczepionce, by powstające
na drodze translacji białko było stabilne w tym drugim stanie, bo to poprawia
antygenowość takiego preparatu. Prace nad taką szczepionką można było rozpocząć
niezwykle szybko. Amerykańska Moderna pierwszą partię swojego kandydata,
mRNA-1227, otrzymała już na początku lutego. Nic dziwnego, że bardzo szybko, bo
już w marcu, wszedł on do fazy badań klinicznych, czyli z udziałem
wolontariuszy.
Chociaż rozwiązania w szczepionce mRNA są innowacyjne, to nad ich
zastosowaniem pracowano od dawna. To nie tak, że gdy pojawił się COVID-19 to na
prędko wymyślono całą tego typu technologię. Ona zaczęła powstawać 3 dekady
temu. Eksperymentalnie próbowano podawać „nagie” mRNA, ale ono szybko się
degradowało, był problem z jego dostarczeniem do komórek. Z pomocą przyszedł
rozwój otoczek lipidowych, w których teraz takie cząsteczki RNA się
umiejscawia, a także zrozumienie dlaczego układ immunologiczny wcześniej
potrafił je rozpoznawać i niszczyć. To, że wreszcie się to udało, a energią
wyzwalającą była potrzeba wywołana pandemią, to ogromne osiągnięcie
wieloletnich wysiłków naukowych. Jestem przekonany, że szczepionki mRNA są
technologią przyszłości. Możliwe, że dzięki tej platformie będziemy w stanie
przygotowywać bardziej skuteczne i uniwersalne preparaty przeciwko wirusowi
grypy, ale także przeciw innym, niebezpiecznym patogenom. Co więcej,
technologia mRNA pozwala bardzo szybko odpowiadać na istotne zmiany zachodzące
na poziomie materiału genetycznego patogenu, które znoszą czy zmniejszają
skuteczność dostępnej szczepionki. W przypadku SARS-CoV-2 nie obserwowano
dotychczas takich zmian, ale dobrze, że mamy wydajną technikę biotechnologiczną
w zanadrzu, gdyby jednak do nich doszło.
Czy opinie o tym, że
szczepionka mRNA może być niebezpieczna, są uzasadnione?
One biorą się z trzech głównych przyczyn. Po pierwsze, pojawia się strach
przed tym co nowe. Z psychologicznego punktu widzenia jest on zrozumiały. Dlatego
tak ważna jest potrzeba wyjaśniana na czym ta nowość polega i jakie są jej
zalety. Po drugie, zrozumienie innowacyjności tych szczepionek wymaga jednak
przypomnienia sobie pewnych informacji z zakresu biologii. O ile w ogóle jest
co przypominać. To bardzo ułatwia ataki na szczepionkę mRNA, zwłaszcza gdy są
one podrasowane specjalistyczną terminologią i wypowiadane przez osobę z
tytułem profesora. Jako Nauka Przeciw Pandemii opublikowaliśmy niedawno artykuł w Tygodniku Polityka, który rozprawia się z fake newsami, które w
nieuprawniony sposób wykorzystują terminologię naukową. Ten tekst to doskonały
przykład maksymy, którą niegdyś usłyszałem: dwie dobrze sformułowane bzdury
wymagają dwóch stron wyjaśnienia. Trzeci powód to przekonanie, że szczepionki
wprowadzono za szybko, bez badań. A prawda jest taka, że dopuszczane
szczepionki musiały przejść przez trzy fazy badań klinicznych, a ta ostatnia
zawsze obejmuje bardzo dużą liczbę uczestników. Ostatecznie, wynikami tych
badań zajmują się niezależne instytucje, które biorą pod uwagę trzy aspekty:
bezpieczeństwo, immunogenność i skuteczność. W czasie pandemii zespoły te działały
bardzo szybko, powołano do tego osobne zespoły eksperckie, co znacznie
przyśpieszyło bieg spraw. Wreszcie, badania organizowano tak, że prowadząc
jedną fazę, planowano już kolejną, a niekiedy fazy takie szły równolegle.
Normalnie się tak nie robi, bo można wydać dużo pieniędzy i je stracić.
Zresztą, proszę spojrzeć na przykład szczepionki firmy Sanofi. Okazał się za
mało immunogenny dla osób starszych, trzeba teraz powtórzyć badania z udziałem
wyższych dawek, a potencjalny czas rejestracji preparatu wydłuży się
przynajmniej do końca 2021 r. Koncern stracił dużo pieniędzy, ale takie jest
życie. To nie firmy farmaceutyczne decydują o dopuszczeniu szczepionki do
użytku.
Czy są bezdyskusyjne
przeciwwskazania do szczepienia?
Decyzję o kwalifikacji do szczepienia podejmuje zawsze lekarz na
podstawie wywiadu i historii pacjenta. Przeciwskazaniem do zaszczepienia jest wystąpienie
w przeszłości silnej reakcji alergicznej, takiej jak wstrząs anafilaktyczny.
Wszyscy słyszeli o słynnych dwóch przypadkach takiej reakcji u dwóch medyków w
Wielkiej Brytanii. Tylko należy podkreślić, że to są reakcje niezwykle rzadkie.
Zaszczepionych na świecie na COVID-19 jest już ponad 5 milionów osób, a wstrząs
odnotowano u kilku. Problem w tym, że takie zdarzenia są obecnie bardzo
nagłaśnianie i wykorzystywane do straszenia ludzi. A o to łatwo, bo dostęp do Internetu
i mediów społecznościowych online jest powszechny. Jeżeli nigdy, podobnie jak
zdecydowana większość ludzi, nie mieliśmy wstrząsu anafilaktycznego to nie mamy
się czego obawiać. Dla spokoju zostańmy w placówce medycznej 15 minut po zaszczepieniu
[by w razie niepożądanej reakcji podać stosowny lek]. Tak powinno się czynić zawsze
po otrzymaniu jakiejkolwiek szczepionki. Poza tym, jeżeli na szczepienie
zgłasza się osoba z gorączką, dusznością albo zaostrzeniem stanu przewlekłej
choroby to podanie preparatu trzeba odroczyć.
Warto przypomnieć, że szczepionka na terenie Unii Europejskiej jest
obecnie dopuszczona dla osób od 16 roku życia. To dlatego, że choć prowadzone są badania na osobach
młodszych, to rozpoczęto je później, a grupy nie były jeszcze wystarczająco
liczne, by móc ocenić uzyskane wyniki. Dodatkowo, szczepionka nie jest
dopuszczona dla kobiet w ciąży i w okresie laktacji. Nie dlatego, że może
wpływać na przebieg ciąży tylko dlatego, że wymaga odrębnych badań. Wpierw
eksperymentalnych, na zwierzętach, określających bezpieczeństwo reprodukcyjne,
na których podstawie może zostać dopuszczona do badań klinicznych z udziałem
ciężarnych. Innymi słowy fakt, że nie jest dostępna dla kobiet w ciąży nie
oznacza, że jest dla nich niebezpieczna, tylko że proces badania tych
szczepionek [ich wpływu na kobiety ciężarne i karmiące] i ich oceny przez
niezależne organy przebiega w sposób prawidłowy.
Wiadomo już, na jak długo
szczepionka mRNA daje odporność?
Nie. Podobnie zresztą nie wiadomo jak długa jest odporność po
przechorowaniu COVID-19. Ważne, by podkreślić, że sama odpowiedź układu
odporności u ozdrowieńców jest istotnie związana z przebiegiem klinicznym – na
ogół najwyższy poziom przeciwciał notuje się u osób, które przeszły ciężki stan
choroby. Podanie szczepionki powoduje natomiast relatywnie równomierną, silną
odpowiedź ze strony układu immunologicznego, niekiedy silniejszą niż u
ozdrowieńców. Istnieje więc szansa, że zaszczepienie będzie chroniło przed
COVID-19 dłużej niż przechorowanie. Czas pokaże. Warto jednak pamiętać, że
odpowiedź układu immunologicznego ma również charakter komórkowy, nie tylko
humoralny, czyli związany z produkcją przeciwciał. Co więcej, to że obserwuje
się spadek ich poziomu nie oznacza od razu, że odporność przemija. Przy
ponownym kontakcie z patogenem mechanizmy pamięci immunologicznej umożliwiają
bowiem bardzo szybką, ponowną ich produkcję i skutecznie chronią organizm.
Co sądzisz o innych, nie
bazujących na mRNA szczepieniach, które też są w drodze?
Przede wszystkim chapeau bas dla wszystkich, którzy zaangażowali
się w opracowywanie jakichkolwiek kandydatów na szczepionkę. Prace ruszyły
bowiem w ekspresowym tempie, z ogromnym zaangażowaniem wielu ośrodków na
świecie. W przeciągu niespełna roku, na różnych etapach badań, znajdowało się
już kilkaset preparatów. Większość z nich nigdy nie trafi do użytku. Z jednej
strony oznacza to zmarnowane pieniądze, najczęściej prywatne, ale z drugiej
postęp. Po przy okazji takich prac zawsze czyni się pewne kroki do przodu,
które mogą zaowocować w przyszłości. W każdym razie, oprócz szczepionki mRNA,
trwają prace nad szczepionkami wykorzystującymi bardziej klasyczne rozwiązania,
takie jak inaktywowany wirus czy wyizolowane białka, a także te bardziej
nowoczesne, np. wirusopodobne cząstki i szczepionki wektorowe.
Przykładem tej ostatniej jest preparat firmy Astra Zeneca, opracowany
wraz z naukowcami z oksfordzkiego uniwersytetu. Wykorzystuje rekombinowanego
adenowirusa, którego genom poszerzono o gen S koronawirusa. Taki wirus to
wektor, który ma ten gen wprowadzić do komórki, by uległ ekspresji. Czyli
rezultat jest taki sam, jak w przypadku szczepionki mRNA. Proces jest tylko
dłuższy, bo adenowirusy należą do wirusów DNA. Wpierw potrzebna jest więc
transkrypcja do mRNA, a dopiero potem zachodzi translacja. Warto tu podkreślić
dwie ważne sprawy. Po pierwsze, adenowirusy są wirusami nieintegrującymi – wprowadzają
swoje DNA do jądra komórkowego w sposób episomalny, czyli bez integracji z
materiałem chromosomowym. W takiej formie wirusowe DNA trwa do końca życia
komórki. Po drugie, adenowirus Astry Zeneci nie jest w stanie się replikować,
bo ma usunięte dwa regiony genowe, krytyczne dla tego procesu. Nie ma więc
możliwości, że się upowszechni w organizmie, wywoła jakąś chorobę. Według badań
ta szczepionka ma niższą skuteczność, niż szczepionki mRNA opracowane przez
Pfizera/BioNTech i Modernę. Ale ona wciąż jest zadowalająco wysoka. Nie
wybrzydzałbym.
Plusem tej szczepionki,
którego nie posiadają preparaty na bazie RNA, jest trwałość. Można ją przechowywać
w dużo mniej wymagających logistycznie warunkach, w wyższych temperaturach, co
będzie miało znaczenie zwłaszcza w krajach słabiej rozwiniętych, podobnie jak
jej znacznie niższa cena. A czy Ty się już zaszczepiłeś?
Jestem w blokach startowych, przynależę do grupy zero. Czekam z
niecierpliwością, to lada dzień. Wpierw oczywiście priorytet musiało mieć
koleżeństwo z pierwszej linii frontu. Oni tej szczepionki potrzebują
najbardziej. Byłoby niepoważnym wpychać się im w kolejkę. Kiedy odsłonię ramię,
będę w pełni świadomy, że jestem beneficjentem nie tylko ogromnego,
wielomiesięcznego wysiłku naukowego, ale tak naprawdę fundamentalnych i aplikacyjnych
odkryć z zakresu biologii. To właśnie musimy zrozumieć: z odkryć naukowych
korzystamy każdego dnia, one wymiernie i korzystnie wpływają na naszą jakość
życia. Problem polega na tym, że społecznie to w ogóle nie bywa kojarzone z
postępem naukowo-technologicznym. Ile osób ma taką świadomość korzystając np. z
powszechnie dostępnych leków, GPS, Internetu, albo jedząc piękne, duże warzywa
kupione w sklepie? Mam więc nadzieję, że nie zemdleje ze wzruszenia kiedy
otrzymam, umieszczone w otoczce lipidowej, mRNA kodujące białko S koronawirusa.
Bo owszem, osiągnięcia nauki potrafią doprowadzić mnie do takich stanów. Nie
wstydzę się tego.
Na koniec, poza tematem,
zapytam o Biologiczną Bzdurę Roku 2020. Na kogo głosowałeś?
To był rok nie tylko pandemii COVID-19, ale i swoistej infodemii, zalewu
fake newsów i manipulacji, które rozprzestrzeniały się, nomen omen, wiralnie.
Konkurencja jest bardzo duża. Wciąż jeszcze się nie zdecydowałem, bo
zastanawiam się czy prócz samych słów brać również pod uwagę siłę oddziaływania
ich autora. Jest ona bowiem inna, gdy wypowiada ją znany milionom ludzi
celebryta niż gdy stoi za nią człowiek z tytułem naukowym. W obu przypadkach
jednak może być ona wysoce szkodliwa społecznie. Tę szkodliwość trzeba przede
wszystkim podkreślać, wyciągać wnioski i konsekwencje. Odnoszę bowiem wrażenie,
że niektórym ludziom demokratyczna wolność słowa myli się z wolnością od
odpowiedzialności za wypowiadane tezy.
Zachęcam do odwiedzenia strony
„Nauka przeciw pandemii”.
Kardiolog,endokrynolog,urolog i ortopeda czy są przeciwwskazania do szczepienia na cowid?
NIE JESTEM ortodoksyjnym przeciwnikiem szczepień, ale…
Szczepionka Pfizera to temat do poważnych rozważań z zakresu hipokratejskiej zasady "Primum non nocere" – "Po pierwsze nie szkodzić".
Nie przypominam sobie, aby ta zasada została oficjalnie zanegowana w medycynie.
Każdy powinien mieć prawo do indywidualnego wyboru w zakresie własnego zdrowia i politykom nic do tego.
Szczepionka Pfizera, abstrahując od szybkości jej wyprodukowania, niesie poważne ryzyko zainicjowania pewnych niebezpiecznych reakcji immunologicznych w organizmie.
Choroby z autoagresji polegają na tworzeniu przez organizm ludzki przeciwciał przeciwko własnym tkankom, komórkom, strukturom wewnątrzkomórkowym, w tym materiałowi genetycznemu.
Szczepionka Pfizera programuje komórkę ludzką do produkowania białka…wirusa SARS-CoV-2, aby układ immunologiczny zaczął produkować przeciwko niemu przeciwciała.
Czy jest na świecie naukowiec, który poświęci swoją reputację zapewniając, że na 100% w takiej sytuacji nie dojdzie do zainicjowania ciężkiego procesu chorobowego ze spektrum chorób autoimmunologicznych ?
Gdyby największe autorytety z zakresu immunologii i genetyki poparły tezę o bezpieczeństwie tej szczepionki, niewątpliwie Pfizer nie umyłby rąk przed wypłacaniem odszkodowań…
By rozpocząć dyskusję na poziome wpierw potrzeba przedstawić dowody. Dlaczego akurat ta szczepionka ma sprzyjać autoimmunizacji? Proszę przedstawić konkretne, podparte dowodami, argumenty.
1. Białko S, produkowane w komórce przez rybosomy na podstawie mRNA ze szczepionki jest wydalane z komórki i to tam ma z nim do czynienia układ odpornościowy.
2. mRNA nie jest wirusem, nie replikuje się, nie "zaraża" kolejnych komórek: gdyby nawet układ odpornościowy zaatakował komórki produkujące białko S, byłby to tylko ograniczony zbiór komórek.
3. Wysoce zaraźliwy wirus produkuje w naszych komórkach nie tylko białko S, ale także replikuje sam siebie, zarażając i niszcząc kolejne komórki. Jeżeli obawiamy się efektów wywołanych działaniem szczepionki, musimy zdawać sobie sprawę z wielokrotnie groźniejszych i bardziej prawdopodobnych skutków infekcji. Dlatego przyjęcie szczepionki oznacza dla naszego organizmu mniejsze ryzyko, niż pozostawianie go niezabezpieczonym przed wystąpieniem choroby.
Trzeba byc baranem i owca do potegi by dac sie zaszczepic na chorobe ktora da sie wykryc tylko testem ktory jest nie do tego wynaleziony, smiertelna pandemie z ktora walczy caly swiat, chorobe ktora przechodzi sie bez objawowo i szczepic sie na nia 2 razy w roku by miec jej objawy. Takiej bzdury to system dawno nie wymysli i przesadzil co mnie osobiscie cieszy. A was corpotrupy co zachecacie do ludobojstwa to spoleczenstwo osadzi i wyda surowy wyrok, bo ludzie beda umierac i cierpiec z powodu tej nowej technologi.
Dziękuję za ten głos! Dobrze że są jeszcze ludzie kryrycznie myślący, a nie pelikany!
Eeee… Co?
Koledze dawno peron odjechał
Stwierdziłem że nie ma sensu komentować anonimowych wypowiedzi z 4 stycznia 😉
Szurię powinno się banować raz na zawsze.
Od Pfitzera, GSK, czy AstraZeneca, bym suszarki do włosów nie kupił, bałbym sie, że mnie zabije.
Poproszę o wyjaśnienie jak działa szczepionka mRNA dostając się do komórki nowotworowej. Za odpowiedzi "tak samo jak do każdej innej" z góry dziękuję.