Od czasu do czasu spotykam się z poglądem, że eksperymenty na zwierzętach są niepotrzebne. Okrutne, bezsensowne i trzeba ich bezwzględnie zakazać na całym świecie. Czasami, zwłaszcza w zachodnich krajach, przebijają się one również do polityki. Jednak są często populistyczne i oderwane od rzeczywistości, a także niezgodne z prawdą. Bazują na emocjach współczucia do zwierząt, a pomijają cały szereg nieoderwanych od nich, pragmatycznych kwestii, potrzeb i konieczności.
Testy na zwierzętach i współczesna perspektywa
Już od dawna nosiłem się z zamiarem napisania artykułu na ten temat. Zawsze znajdowałem coś pilniejszego, ale tym razem zmotywowała mnie wypowiedź pewnej polityczki, chcącej całkowitego zakazu eksperymentów na zwierzętach na całym świecie. Jej szanse na dopięcie swego są w tej chwili zerowe. Jednak warto uświadamiać i edukować dlaczego takie są oraz czemu eksperymenty na zwierzętach są niestety w wielu przypadkach niezbędne.
Artykuł piszę ze swojej perspektywy i z wiedzą, jaką posiadam. Mam świadomość tego, do czego służyły i do czego służą eksperymenty na zwierzętach, z całym szeregiem skutków z nimi związanych, o których za moment napiszę. Przez jakiś czas brałem też udział w badaniach na zwierzętach. Widziałem różne zwierzętarnie (laboratoria zwierzęce) i wiem jak to wygląda w praktyce, przynajmniej w jednostkach o zachodnich standardach, które obowiązują i są, w mniejszym lub większym stopniu, wdrażane w całej Unii Europejskiej.
Po co są eksperymenty na zwierzętach i czy są niezbędne?
Zacznę od tego, w jakim celu przeprowadza się badania na zwierzętach. Są to np. testy toksykologiczne, czyli sprawdzające w jakich dawkach określone substancje są niebezpieczne i śmiertelne. Z oczywistych przyczyn nie możemy badać tego na ludziach. W testach takich ustala się parametr LD50, czyli dawkę, w przeliczeniu liczby miligramów danego związku na kilogram masy ciała, która zabije połowę populacji. Badacze korygują to potem, by wynik ekstrapolować. Czyli „przełożyć” obserwowane reakcje u zwierząt na spodziewane reakcje u człowieka. Dzięki temu wiadomo, jakie są bezpieczne dawki np. dodatków do żywności, które można spożywać codziennie, do końca życia, bez efektów toksyczności.
Kolejnym, bardzo ważnym powodem, dla którego prowadzi się badania na zwierzętach, jest szeroko pojęta medycyna i biologia medyczna oraz dietetyka i badania żywieniowe. Na zwierzętach muszą być testowane leki oraz nowe techniki np. operacyjne, a także długotrwały wpływ poszczególnych związków chemicznych z żywności na zdrowie. Zwolennicy całkowitego zakazu eksperymentów na zwierzętach argumentują, że można je zastąpić badaniami in vitro czy symulacjami komputerowymi, co jednak nie jest prawdą. Choć faktycznie część badań przeprowadza się w warunkach in vitro lub za pomocą innych modeli, to nie są one w stanie zastąpić warunków in vivo, czyli całego, żywego organizmu.
Dlaczego? Ponieważ ważne jest całe ciało. Na przykład w przypadku badań leków konieczne jest sprawdzenie w jaki sposób są one metabolizowane przez mikrobiom przewodu pokarmowego. Bądź jaka jest ich wchłanialność i farmakokinetyka – rozprowadzanie po organizmie. Jak modyfikuje je wątroba, jak reagują poszczególne narządy. Tego typu eksperymenty nie są możliwe bez udziału zwierząt. Gdy potencjalny lek okaże się bezpieczny i wstępnie korzystny, dopiero wówczas naukowcy badają go na ludziach.
Eksperymenty na zwierzętach w badaniach podstawowych
Oprócz badań bezpośrednio aplikacyjnych, istnieje też szereg potrzeb związanych z eksperymentami na zwierzętach, które służą podstawowej nauce. Mogą to być na przykład badania z zakresu tzw. eco-evo, czyli ekologii i ewolucji (biologii ewolucyjnej), pozwalające testować hipotezy dotyczące np. działania doboru naturalnego, dryfu genetycznego, preferencji rozrodczych itd. Ważne są także badania neurobiologiczne, behawioralne i psychologiczne, dla których znalezienie alternatywy jest niemożliwe. Zwierzęta są również niezbędne do wielu fundamentalnych badań z zakresu genetyki i epigenetyki.
Prostą i być może brutalną prawdą jest więc, że eksperymenty na zwierzętach są nam niezbędne. Wielu ich przeciwników w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, że najprawdopodobniej zawdzięczają im życie. Testowano bowiem na nich antybiotyki, szczepionki, leki przeciwgorączkowe i wiele innych, z których chyba każdy z nas korzystał i zawdzięcza im zdrowie lub życie. Zwłaszcza w okresie ponarodzeniowym i dziecięcym. Wszystko to nie znaczy jednak, że nie ma badań prowadzonych na zwierzętach niepotrzebnie, bo i z tym się spotkałem. Ze sprawdzaniem czegoś, co już niejednokrotnie potwierdzono. Takie robienie badań dla robienia badań, bez wyższego, naukowego celu. W takich przypadkach eksperymenty na zwierzętach faktycznie powinny zostać ukrócone.
Czy zwierzęta laboratoryjne cierpią?
Odrębnym zagadnieniem jest dobrostan zwierząt laboratoryjnych. Przeciwni eksperymentom na zwierzętach aktywiści na zdjęciach i filmach pokazują często ekstremalne sytuacje. Takie, w których szczury czy króliki są w jakiś sposób krzywdzone. Trzeba zdawać sobie jednak sprawę, że tego typu materiały w przeważającej większości pochodzą z XX wieku. Kiedy obostrzenia prawne i normy były inne lub żadne, albo były nagrywane w krajach „niezachodnich”, poza UE, USA czy Australią. Czyli tam, gdzie standardy etyczne utrzymywania zwierząt mogą w niektórych sytuacjach budzić wątpliwości. Pamiętajmy też, że nie zawsze coś, co wygląda strasznie, faktycznie takie jest. Bezpośrednie pobudzanie poszczególnych części mózgu elektrodami, choć wygląda koszmarnie, w rzeczywistości dla badanego może być nawet przyjemne.
Codzienna, laboratoryjna rzeczywistość zwierząt służących do eksperymentów jest tak naprawdę dobra. Wymogi dotyczące sposobu ich utrzymywania, a także coraz powszechniejsza empatia wśród techników zajmujących się ich hodowlą, jak również wśród badających ich naukowców, sprawiają że często zwierzęta laboratoryjne mają lepsze warunki niż niejeden „domowy przyjaciel” czy zwierzęta trzymane w sklepach zoologicznych. Poza tym bolesne eksperymenty są nieczęste. Zdecydowana większość to np. podawanie jakichś badanych substancji w pokarmie. W ich trakcie zwierzęta żyją sobie spokojnie w odpowiednio dużych klatkach. Z dostępem do wody i jedzenia, urozmaiceniami do aktywności typowych dla danego gatunku itd. Natomiast jeśli są już przeprowadzane eksperymenty mogące być bolesnymi, to z reguły konieczne jest podawanie środków znieczulających, anestezja itp. Oczywiście ostatecznie sporo może też zależeć od zarządzającego. Z jednej zwierzętarni szybko odszedłem, gdyż szef był despotą traktującym przedmiotowo zarówno swoich pracowników, studentów, jak i zwierzęta.
Badania na zwierzętach kiedyś i dziś
Ruchy aktywistów walczących o całkowity zakaz badań na zwierzętach kojarzą nam się z nowoczesnością. Ale prawda jest taka, że działają już od ponad stu lat. W książce „Sprawy sercowe” autor ciekawie opisał przypadek, gdy pomysł działaczy prozwierzęcych o zakazaniu badań na zwierzętach (m.in. z zakresu kardiochirurgii) trafił do amerykańskiego Kongresu na początku XX wieku. Po wystąpieniu lekarza i jego uratowanej dzięki badaniom młodej pacjentki amerykańscy deputowani odrzucili postulaty aktywistów chcących delegalizacji badań na zwierzętach. Twardo i jasno pokazuje to, że wcale nie ma złych naukowców i dobrych aktywistów. Jest po prostu racjonalna konieczność, obwarowana obecnie etycznymi restrykcjami, które z czysto moralnych powodów są potrzebne.
Prowadzenie bloga naukowego wymaga ponoszenia kosztów. Merytoryczne przygotowanie do napisania artykułu to często godziny czytania podręczników i publikacji. Zdecydowałem się więc stworzyć profil na Patronite, gdzie w prosty sposób można ustawić comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki temu może on funkcjonować i będzie lepiej się rozwijać. Pięć lub dziesięć złotych miesięcznie nie jest dla jednej osoby dużą kwotą. Jednak przy wsparciu wielu staje się realnym, finansowym patronatem bloga, dzięki któremu mogę poświęcać więcej czasu na pisanie artykułów.
Jeszcze są konieczne ale można i należy dążyć do ich redukcji
To się nazywa hamowanie rozwoju nauki
Nie, jeżeli znalazłyby się takie możliwości dzięki którym testy na zwierzętach można by zastąpić, byłoby to ogromnym postępem. W takim układzie zadawanie bólu byłoby hamowaniem nauki
Zawsze będą konieczne, chociaż, jak zaznacza autor, CZASEM konkretne badanie jest przeprowadzane niepotrzebnie.
Bardzo fajny artykuł. Większość osób które wypowiadają się publicznie na te tematy nie miała nawet styczności z pracą ze zwierzakami. Warto byłoby dodać, że wcale nie odstajemy tak bardzo, jeżeli chodzi o kontrolę takowych badań. Każdy kto w nich uczestniczy musi przejść szereg szkoleń, oraz uzyskać zgodę komisji bioetycznej o którą często jest niełatwo. Zawsze też jeżeli istnieje tylko taka możliwość, prowadzi się badania in vitro w celu minimalizacji ilości zwierząt potrzebnych do uzyskania wiarygodnego wyniku. Do całkowitej rezygnacji jeszcze daleko, i kto wie czy będzie ona kiedykolwiek możliwa.
Moim zdaniem artykuł nie odpowiada na zadane w tytule pytanie. W zasadzie wniosek z niego płynący można ująć w stwierdzeniu: "Eksperymenty na zwierzętach są potrzebne, ponieważ są konieczne".
Dla prostoty wypunktuję fragmenty, które mnie kłują (brałem pod uwagę cały kontekst, a nie tylko zdania z niego wyrwane):
1. Z oczywistych przyczyn nie możemy badać tego na ludziach.
Dla czego? Czy chodzi o techniczne problemy czyniące ten proceder niepraktycznym czy o kwestie czysto moralne?
2. Na zwierzętach muszą być testowane leki oraz nowe techniki np. operacyjne, a także długotrwały wpływ poszczególnych związków chemicznych z żywności na zdrowie.
To samo pytanie. Dla czego muszą? Dla czego nie mogą być testowane na ludziach? Niepraktyczne np. gdyż ludzie żyją długo czy niemoralne?
3. (ten sam akapit) Tego typu eksperymenty nie są możliwe bez udziału zwierząt.
Niepraktyczne czy niemoralne?
4. Zwierzęta są również niezbędne do wielu fundamentalnych badań z zakresu genetyki i epigenetyki.
Proszę o rozwinięcie. Zwierzęta są również niezbędne do ich jedzenia. Wielu z tym się nie zgodzi, w tym kanibale 🙂
Tak więc pański tekst uważam za stronniczy, stwierdzający, że ww. eksperymenty muszą być przeprowadzane na zwierzętach "bo tak".
Czy wykonywanie ich na ludziach było by niemoralne? Pewnie tak. Pamiętać jednak należy, że moralność jest względna. Zmieniała się na przestrzeni wieków i nadal będzie się zmieniać.
Zwierzęta zwykliśmy traktować jako niższe formy życia (lub raczej lubimy siebie uważać za o wiele wyższe). Dzięki temu możemy łatwo uznać się za panów ich losów, i uznać, że nie czują bólu, strachu czy innych emocji. I dzięki temu możemy je albo zjadać, albo właśnie wykorzystywać do eksperymentów.
Przecież to tylko zwierzęta. Kogo mielibyśmy używać do eksperymentów, kogo zjadać? Przecież nie ludzi.
Być może w przyszłości dojdziemy do wniosku, że badania na zwierzętach wcale nie są takie moralne? I może bardziej moralne było by poświęcenie samych siebie na ołtarzu nauki? Może nie, kto wie.
P.S.
A pro pos twierdzenia, że zwierzęta laboratoryjne mają się przeważnie dobrze. O ile mi wiadomo to jeszcze w XX wieku uważano, że niemowlęta nie odczuwają bólu (być może czytałem o tym na pańskim blogu) i poddawano je operacjom bez znieczulenia.
Czy przeprowadzano badania w kwestii odczuwania szeroko pojętego dyskomfortu zwierząt laboratoryjnych? Strzelam, że nie. Jeszcze by się okazało, że wcale nie jest im tak wspaniale.
M.
Eksperymenty na zwierzętach są potrzebne, ponieważ nie da się prowadzić badań i dokonywać postępu naukowego w nauce czy medycynie bez nich i wyjaśniłem w artykule dlaczego.
Co do dalszych wątpliwości, to: 1) Nie można robić badań toksykologicznych na ludziach, oznaczałoby to uśmiercanie ludzi w celu sprawdzenia jak duża musi być dawka danego związku, by zabiła połowę badanych 2) Trochę jak wyżej tylko z mniejszym ryzykiem. Badania od razu na ludziach byłyby bez sensu i z przyczyn moralnych, etycznych i statystycznych czy praktycznych 3) Jak wyżej 4) Badanie jednego czy paru osobników nie daje pełnego obrazu sytuacji i to dotyczy mnóstwa dziedzin. Jeśli chcemy sprawdzić jak coś wpływa np. na modyfikacje epigenetyczne to musimy w tych samych warunkach i tym samym czasie, ale przy modyfikacji określonego czynnika, przeprowadzić eksperyment z odpowiednią liczbą zwierząt itd.
Ostatecznie faktycznie część ustaleń opiera się o to, że lepiej ryzykować zdrowiem i życiem zwierząt laboratoryjnych niż ludzi. W obliczu potrzeby dokonywania postępu naukowego i medycznego oraz w obliczu tego, że choć nikt współcześnie w świecie nauki nie odbiera wielu zwierzętom, zwłaszcza kręgowym (ale nie tylko) odczuwania bólu, to niezaprzeczalnie u ludzi funkcje poznawcze, głębia emocjonalna, relacje rodzinne i społeczne itd. są jednymi z najbardziej rozwiniętych, a i tylko ludzie mogą wyrazić wolę, że nie chcą być badani. Jednak ze względu na również dosyć mocno zaawansowane nazwijmy to ogólnie neurobiologiczno-psychologiczne potrzeby np. u małp człekokształtnych, w wielu krajach eksperymenty na nich są całkiem zakazane lub bardzo, bardzo obostrzone.
Co do przyszłości i moralności badań na zwierzętach, to nikt nie twierdzi, że są moralne czy niemoralne. Po prostu robimy to dla postępu naukowego i medycznego, przy możliwie największym zmniejszeniu ich dyskomfortu i cierpienia, i tak jak napisałem w tekście, niemal pewne jest, że również Ty zawdzięczasz eksperymentom na zwierzętach swoje zdrowie i/lub życie. Jeśli nie ma się alternatywy, to trudno nazywać eksperymenty na zwierzętach niemoralnymi. Gorzej, jeśli eksperymenty na zwierzętach są przeprowadzane by zbadać coś, co jest już dobrze przebadane albo robi się jakieś bezsensowne badania dla robienia samych badań, a nie postępu naukowego i w takie sytuacje faktycznie nie powinny mieć miejsca.
„Nie można robić badań toksykologicznych na ludziach, oznaczałoby to uśmiercanie ludzi w celu sprawdzenia jak duża musi być dawka danego związku, by zabiła połowę badanych” – no właśnie. Ale dlaczego można robić takie badania na zwierzętach? Czemu autor uważa, że uśmiercanie zwierząt jest okej? Przecież to nie jest żaden aksjomat.
Nie twierdzę, że jest "okej", ale jest jedyną dostępną alternatywą. Łatwo jest być obrońcą uciśnionych, kiedy nie proponuje się nic sensownego w zamian, pozując tylko na bohatera, ale świat tak nie działa.
Ale jak to? 🙂 Przecież alternatywa istnieje: żadnych badań, które powodują uśmiercanie zwierząt, w tym ludzi. Przecież ludzie też są zwierzętami. Czemu o tym zapominamy? Czym gatunek Homo Sapiens jest lepszy od innych gatunków? Czym jest tak wyjątkowy? Świadomość? No tak naprawdę nic nie wiemy o świadomości zwierząt, ale jest bardzo prawdopodobne, że też ją mają. Owszem, rezygnacja z takich badań może mieć (i na pewno będzie miała) dla ludzkości skutki negatywne, ale dlaczego uznajemy dobrobyt ludzkości za najważniejszą rzecz na świecie, która ma determinować wszystko, co się dzieje na Ziemi? Obiektywnie nie ma na to żadnych powodów.
Mówisz o jednej stronie medalu, całkiem zapominając o drugiej stronie etyki i moralności, czyli ratowaniu ludzi i innych zwierząt też, dzięki takim badaniom naukowym. Co do świadomości natomiast, to w zasadzie trzeba by oceniać każdy gatunek z osobna, jednak żaden ze współcześnie istniejących nie jest na tym poziomie, co człowiek.
Właśnie na tym polega problem, że nie wiemy, czym jest świadomość i nie możemy jej obserwować. Dlatego nie da się oceniać pod tym względem każdy gatunek z osobna, bo nie mamy żadnych naukowo uzasadnionych kryteriów oceny. Zakładamy np. że poziom świadomości zwierząt jest niższy od naszego, ale jakie na to są dowody? To, że zwierzęta nie mają cywilizacji? Ludzie ją mają co najwyżej od 10 tysięcy lat, a człowiek anatomicznie współczesny istnieje co najmniej od 100 tysięcy, może więcej (oceny się różnią). Czy uznalibyśmy za dopuszczalne prowadzenie badań na tych pradawnych łowcach-zbieraczach jako na istotach z niższym poziomom świadomości? A na neandertalczykach, jako gatunku niższym od nas, gdyby udało się im przeżyć? Wydaje mi się, że jest całkiem spora szansa, że tak, przecież np. nazistom wystarczyło o wiele mniej znaczących różnic, żeby prowadzić badania na „gorszych” ludziach. I przyznajmy uczciwie: te badania bardzo się przyczyniły do zwiększenia wiedzy naukowej i z pewnego punktu widzenia na dłuższą metę uratowały dużo ludzi, ale czy to je usprawiedliwia? Chyba każdy się zgodzi, że nie. Moim zdaniem, dopóki nie mamy narzędzi do bezpośredniej obserwacji świadomości i wskutek tego nie mamy wiedzy naukowej na temat świadomości zwierząt, dopóty nie wolno nam twierdzić, że badania na zwierzętach są mniejszym złem. Warto powiedzieć uczciwie: robimy to, bo możemy i bo uznajemy dobro własnego gatunku za ważniejsze od dobra innych gatunków i nie trzeba tego przybierać w piękne słowa. A jak to oceniać to już sprawa osobista.
Świadomość ma swoje definicje i można ją badać. To nie jest sprawa zerojedynkowa, tak jak próbujesz to przedstawiać.
Dziękuję za odpowiedź.
M.
Bardzo dobry wpis. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na to, że nie mówimy "dobrobyt", a "dobrostan" zwierząt. Warto byłoby również zwrócić uwagę na fakt, że wszystkie doświadczenia przeprowadzane na zwierzętach, które mogą wywołać ból lub cierpienie zwierząt wymagają zgody komisji etycznej, która bardzo wnikliwie studiuje wszystkie wnioski.
Odpowiadając na jeden z komentarzy wyżej – badania skupiające się na bólu, cierpieniu, stresie, dyskomforcie i poprawie dobrostanu zwierząt laboratoryjnych, gospodarskich, towarzyszących, czy dziko żyjących są powszechne od wielu lat.
Mógłby pan się odnieść do ostatniej głośnej sprawy laboratorium w Niemczech? Oraz testowania kosmetyków i np. Papierosów na zwierzętach?
Jest jeden wątek, którego autor nie poruszył a jest dość ważny i powoduje u mnie podejrzenia o stronniczość. A mianowicie, to że nie wszystkie organizmy reagują na daną substancję identycznie. Oznacza to, że nigdy nie ma pewności, że wyniki badań będą przydatne czy nawet nie odrzuci się na etapie badań na zwierzętach "cudownego leku" dla ludzi. Chciałabym usłyszeć rozwinięcie tego tematu ze strony osoby kompetentnej, jak w takim razie dobierane są gatunki do doświadczeń by dać jak największą szansę ma miarodajne wyniki. Odnośnie badań na zwierzętach vs rozwój kardiochirurgi, należy pamiętać, że najbardziej do rozwoju chirurgi przyczyniały się wojny, co nie znaczy, że można je tym usprawiedliwiać czy promować.
Zależy o jakich badaniach mowa. Bo jeśli toksykologicznych to nikt nie narazi życia ludzi by sprawdzić toksyczność. Przy tworzeniu nowych leków eksperymenty na zwierzętach są jednym z kolejnych etapów. Pisałem o obu tych kwestiach na blogu.
Jesteś człowieku upośledzony twierdząc, że te zwierzęta mają lepiej niż niejeden domowy. https://www.youtube.com/watch?v=SnzA4fdu1aQ
Szczególnie te zakwalifikowane do testów toksykologicznych mają super życie.
wspolczuje Panu (piszacemu) takich wypocin, i ludzi porzucajacych czysta logike dla empatii, i zwierzatka kolorowe mile, jak je boli. Czy naprawde padaly tutaj argumenty czemu nie bada sie toksycznych/smiertelnych substancji na ludziach? Proponuje zglosic sie z cala rodzina, ku rozwojowi nauki. Te same badania maja na celu zminimalizowanie zagrozen, swiadomosc dzialania substancji, ochronie zycia. Nikt nie prowadzi farmy smierci, zeby ciac zwierzaki na kawalki i wrzucac na snapchata. Przypisywanie ponoszenia najmniejszego zla, zwracajac uwage ma bol, warunki chodu, stosowanie srodkow przeciwbolowych, i stosowania mozliwie jak najmniejszej ilosci bolu/zwierzat do jakichs sadystow, wywyzszania sie rasowego i nszistow, porzucajac jaki jest wgl cel tego wszystkiego, i ile dzieki temu zawdzieczamy… Wnioski mam dwa, 17 letnia dziewczynka nie znajaca zycia lub osoba nie inteligentna.
Szanuje pana opinię, jednak powinniśmy szukać innych rozwiązań. Ograniczenie cierpienia zwierząt jest moim zdaniem bardzo istotne. Szczególnie testy w dziedzinie kosmetycznej powinny być mocno ograniczone, co innego np. testowanie leków. Miejmy nadzieję że w przyszłości doświadczenia na zwierzętach zostaną zastąpione przez inne równie skuteczne modele.
W pełni się zgadzam z napisanym artykułem. Sam osobiście jestem weganinem z przesłanek moralnych i etycznych od dość długiego czasu, a mięsa to już nie spożywam połowę swojego życia. W tym samym też czasie jestem w pełni za nauką, więc wiem, że ciężko się obyć bez eksperymentów na zwierzętach. Jestem jak najbardziej za minimalizowaniem cierpienia zwierzęt, ale są też takie sytuacje jak te przedstawione w artykule, że nie mamy za bardzo innych alternatyw. Życie nie jest zero-jedynkowe, więc niestety musimy wybierać te najbardziej optymalne rozwiązania, nawet jeżeli nie da się obejść bez ofiar lub niejednokrotnie kontrowersyjnych kwestii.
Ciekawy artykuł. Szkoda, że wciąż brakuje alternatyw, ale mam nadzieję, że nauka przyniesie i na to rozwiązania. Nie mogę się zgodzić, że zwierzęta laboratoryjne mają lepiej niż niejeden domowy pupil. Nie kojarzę, żeby zwierzęta żyjące w laboratoriach miały jakiekolwiek urozmaicenia (jeśli mają, to dobrze byłoby załączyć grafikę albo przykład). Przestrzeń jest mocno ograniczona, brakuje schronień. Zastanawiam się, czy takie czynniki mogą wpływać na stan psychiczny zwierząt, a co za tym idzie na ich zdrowie (zaburzyłoby to wyniki badań).
Inna sprawa, to że nie wszystkie zwierzęta nadają się do badań. Okazuje się, że różnice genetyczne między niektórymi badanymi gatunkami a ludźmi są większe, niż wcześniej zakładano. Zatem wyniki eksperymentów mogły być błędnie interpretowane. Np. badane zwierzę może mieć wyższą tolerancję na truciznę, niż człowiek, inaczej reagować na leczenie. Zatem trzymanie się przetartych szlaków w nauce może zaprowadzić do ślepego zaułka.
Gdyby ktoś był ciekawy, przesyłam artykuł o myszach jako organizmach modelowych w badaniach chorób człowieka:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4875775/#__sec7title
To wszystko nie prawda że zwierzęta nie cierpią!!! Są torturowane ze brak słów. Widziałam filmik z Hamburga. Jak można nazwać eksperymentem na biednych zwierzętach bez bólu i cierpienia. Nie ma żadnego znieczulenia!!! Jak czytam te brednie to aż wyć mi się chce. Ludzie sami idźcie na eksperymenty. Nie Panu żywcem zdzierają skórę jak kotu z łapek, lub inne przerażające okrycie stówa!!!!! Brak słów. To też żywe istoty, które pragną miłości bez bólu i normalnego życia jak ludzie.
Do jakich eksperymentów się obdziera żywcem skórę ze zwierząt? I skąd wiesz, jakiego życia pragną zwierzęta?
Napewno nie pragną życia w laboratoriach gdzie każdego dnia boją się o własne życie, przeżywają męczarnie które dla ludzi są niczym bo niby po co mieliby się tym przejmować przecież to tylko zwierzęta. Skoro mają one tam lepsze warunki niż pupile domowe i nie odczuwają bólu to dlaczego takich testów nie przeprowadza się na ludziach? W czym jesteśmy lepsi? Chyba w zabijaniu dla przyjemności i dla własnych potrzeb bo jesteśmy tylko egoistami myślącymi o własnej dupie.
”Są to np. testy toksykologiczne, czyli sprawdzające w jakich dawkach określone substancje są niebezpieczne i śmiertelne. Z oczywistych przyczyn nie możemy badać tego na ludziach”
1. Co trzeba mieć w głowie, żeby nie rozumieć, że coś, co jest toksyczne dla człowieka, nie musi być takie dla innych zwierząt i na odwrót???
2. A jakież to oczywiste przyczyny nie pozwalają robić tych testów na ludziach? Chcesz stosować dane substancje czy leki, to testuj je na sobie! Boisz się stosować na sobie to tym bardziej nie testuj na kimś – proste.
3. skoro twierdzisz, że zwierzęta w nowoczesnych laboratoriach podczas badań i testów różnych środków są szczęśliwe, to dlaczego nie chcesz, żeby testowali je na tobie – nie chcesz być szczęśliwy Łukaszku??
Pomijam idiotyczny hejt z Pani strony i odsyłam do tekstu o ekstrapolacji: https://www.totylkoteoria.pl/ekstrapolacja/.