Czy uzasadniony jest pogląd, że mamy obecnie do czynienia z kryzysem w psychologii? Czy naprawdę wiele badań z psychologii eksperymentalnej okazuje się być niereplikowalnych – nie da się ich powtórzyć z takim samym lub podobnym wynikiem (a zatem jest on tak naprawdę bez znaczenia dla twardej wiedzy naukowej)? W dzisiejszym artykule przedstawię trochę faktów na temat psychologii oraz opiszę przykłady poważnych wpadek lub fałszerstw dokonanych na jej terenie.
Nauka jaką jest psychologia
Psychologia to stosunkowo młoda
dziedzina nauki. Zajmuje się badaniem psychiki człowieka i jest spokrewniona z
etologią, czyli gałęzią zoologii odnoszącą się do zachowań zwierząt. Chociaż psychologia
jest dyscypliną społeczną, to tak naprawdę niektóre jej obszary mogą być tzw.
twardą nauką, czyli science. Tak jak chemia,
biologia, chirurgia czy rolnictwo. Na przykład psychologia odegrała dużą rolę w
badaniach nad pamięcią czy chorobami neurorozwojowymi i neurodegeneracyjnymi. Wiedza
psychologiczna czerpie z biologii czy antropologii, ale w nie obie wnosi również
swoje trzy grosze (w antropologię nawet więcej).
dziedzina nauki. Zajmuje się badaniem psychiki człowieka i jest spokrewniona z
etologią, czyli gałęzią zoologii odnoszącą się do zachowań zwierząt. Chociaż psychologia
jest dyscypliną społeczną, to tak naprawdę niektóre jej obszary mogą być tzw.
twardą nauką, czyli science. Tak jak chemia,
biologia, chirurgia czy rolnictwo. Na przykład psychologia odegrała dużą rolę w
badaniach nad pamięcią czy chorobami neurorozwojowymi i neurodegeneracyjnymi. Wiedza
psychologiczna czerpie z biologii czy antropologii, ale w nie obie wnosi również
swoje trzy grosze (w antropologię nawet więcej).
Metodologiczny kryzys psychologii
Koniec słodzenia. Niestety prawdą
jest, że w psychologii dostrzeżono kryzys. Całkiem poważny kryzys, bo dotyczący
zarówno jej eksperymentalnej części, jak i tej opartej o badania ankietowe
(które zresztą często się uzupełniają). Nie znaczy to, że psychologia jest
nieprzydatną pseudonauką, ale daje do myślenia i przede wszystkim pozwala na
wyciągnięcie wniosków. Wydana w 2012 roku analiza artykułów naukowych odnoszących
się do replikacji (czyli powtarzania wyników wcześniejszych badań)
opublikowanych w 100 czasopismach psychologicznych na przestrzeni wieku (od
1900 roku) wykazała, że autorzy raptem 1,6% publikacji użyli słowa
„replikacja”. Spośród 500 artykułów, które zostały wybrane losowo, wyselekcjonowano
te gdzie autorzy zastosowali termin „replikacja”. W 68% przypadków były to
artykuły opisujące faktyczne replikacje poprzednio wykonanych badań, co na ogół
przełożyło się jako 1,07% badań-replikacji. Niezwykle słabo, prawda? Żeby było
jeszcze gorzej, to replikacje potwierdzające pierwotne wyniki często były
przeprowadzane przez współautorów pierwszych prac. Tymczasem rola replikacji w
nauce jest fundamentalna, bo co nam po badaniu, którego wyników nie można
powtórzyć? Nie mamy wtedy pewności, czy faktycznie jest tak, jak mówi dana
publikacja, a w nauce chodzi o dążenie do prawdy i odkrywania jak wygląda świat.
jest, że w psychologii dostrzeżono kryzys. Całkiem poważny kryzys, bo dotyczący
zarówno jej eksperymentalnej części, jak i tej opartej o badania ankietowe
(które zresztą często się uzupełniają). Nie znaczy to, że psychologia jest
nieprzydatną pseudonauką, ale daje do myślenia i przede wszystkim pozwala na
wyciągnięcie wniosków. Wydana w 2012 roku analiza artykułów naukowych odnoszących
się do replikacji (czyli powtarzania wyników wcześniejszych badań)
opublikowanych w 100 czasopismach psychologicznych na przestrzeni wieku (od
1900 roku) wykazała, że autorzy raptem 1,6% publikacji użyli słowa
„replikacja”. Spośród 500 artykułów, które zostały wybrane losowo, wyselekcjonowano
te gdzie autorzy zastosowali termin „replikacja”. W 68% przypadków były to
artykuły opisujące faktyczne replikacje poprzednio wykonanych badań, co na ogół
przełożyło się jako 1,07% badań-replikacji. Niezwykle słabo, prawda? Żeby było
jeszcze gorzej, to replikacje potwierdzające pierwotne wyniki często były
przeprowadzane przez współautorów pierwszych prac. Tymczasem rola replikacji w
nauce jest fundamentalna, bo co nam po badaniu, którego wyników nie można
powtórzyć? Nie mamy wtedy pewności, czy faktycznie jest tak, jak mówi dana
publikacja, a w nauce chodzi o dążenie do prawdy i odkrywania jak wygląda świat.
W innym artykule naukowym autorzy,
którzy także weryfikowali replikacje 100 eksperymentów opisanych w czasopismach
psychologicznych, konkludują że „(…) łącznie wyniki te dają jasny wniosek: duża
część replikacji słabiej potwierdza dane odkrycia, niż pierwotne badania”.
Naukowcom udało się potwierdzić wyniki jedynie dla 36-47% pierwotnych badań (to
jaki dokładnie był efekt dla danego badania zależało od przyjętych kryteriów do
oceny). Warto jednak zauważyć, że praca ta w roku następnym była krytykowana, a
autorzy negatywnych opinii wyciągali przeciwne wnioski – o dobrym stanie
powtarzalności badań psychologicznych. Niektóre wytknięte błędy były dość
poważne. Autorzy krytyki przytoczyli na przykład, że w oryginalnym badaniu
sprawdzano uprzedzenia Amerykanów do Afroamerykanów, a w powtórzeniu wykorzystano
Włochów, gdzie uwarunkowania kulturowe i historyczne, a w efekcie stereotypowe,
są inne. Jest to przestroga, by nie podchodzić do krytyki psychologii
bezkrytycznie. Niemniej jednak publikacji wnioskujących o kryzysie w
psychologii jest więcej, a ich siła dowodowa jest poważna, podobnie jak
akceptowanie ich przez środowisko naukowe. Być może niektórzy wyolbrzymiają
problem, ale nikt poważny nie przeczy temu, że istnieje.
którzy także weryfikowali replikacje 100 eksperymentów opisanych w czasopismach
psychologicznych, konkludują że „(…) łącznie wyniki te dają jasny wniosek: duża
część replikacji słabiej potwierdza dane odkrycia, niż pierwotne badania”.
Naukowcom udało się potwierdzić wyniki jedynie dla 36-47% pierwotnych badań (to
jaki dokładnie był efekt dla danego badania zależało od przyjętych kryteriów do
oceny). Warto jednak zauważyć, że praca ta w roku następnym była krytykowana, a
autorzy negatywnych opinii wyciągali przeciwne wnioski – o dobrym stanie
powtarzalności badań psychologicznych. Niektóre wytknięte błędy były dość
poważne. Autorzy krytyki przytoczyli na przykład, że w oryginalnym badaniu
sprawdzano uprzedzenia Amerykanów do Afroamerykanów, a w powtórzeniu wykorzystano
Włochów, gdzie uwarunkowania kulturowe i historyczne, a w efekcie stereotypowe,
są inne. Jest to przestroga, by nie podchodzić do krytyki psychologii
bezkrytycznie. Niemniej jednak publikacji wnioskujących o kryzysie w
psychologii jest więcej, a ich siła dowodowa jest poważna, podobnie jak
akceptowanie ich przez środowisko naukowe. Być może niektórzy wyolbrzymiają
problem, ale nikt poważny nie przeczy temu, że istnieje.
Kolejnym przedsięwzięciem mającym
sprawdzić powtarzalność wyników w badaniach psychologicznych, bez wskazanych
poprzednio błędów, był projekt „Many Labs 2”, którego efekty opublikowano w
2018 roku. Był on przeprowadzony bardzo rzetelnie i uważany jest za wiarygodny.
Jego wyniki pokazały, że zaledwie połowa eksperymentów psychologicznych była
replikowalna. O szerszą wypowiedź na temat „Many Labs 2” poprosiłem psychologa
i doktoranta psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego, Michała Misiaka. „Projekt ten
był odpowiedzią na krytykę poprzednich wielkich projektów replikacyjnych. Zarzucano,
że nie bierze się w nich pod uwagę zmiennych, które wpływają na różnice między
oryginalnym badaniem i badaniem replikacyjnym. Niepowodzenie replikacji można
było łatwo wytłumaczyć sugerując, że niektóre efekty psychologiczne działają
jedynie w konkretnych sytuacjach i populacjach ludzi. Drobne różnice w
przeprowadzeniu replikacji względem badania oryginalnego mogą też wpłynąć na
wyniki badania. W projekcie Many Labs 2 naukowcy kontrolowali te czynniki i
byli w stanie zmierzyć jak wielki mają wpływ na powodzenie replikacji. Wyniki
ich badań pokazują, że charakterystyka populacji, sytuacji i różnic
proceduralnych w małym stopniu tłumaczą niepowodzenia replikacji. Odbiera to
oręż w dyskusji osobom, które zaprzeczają, że psychologia jest w kryzysie.”
sprawdzić powtarzalność wyników w badaniach psychologicznych, bez wskazanych
poprzednio błędów, był projekt „Many Labs 2”, którego efekty opublikowano w
2018 roku. Był on przeprowadzony bardzo rzetelnie i uważany jest za wiarygodny.
Jego wyniki pokazały, że zaledwie połowa eksperymentów psychologicznych była
replikowalna. O szerszą wypowiedź na temat „Many Labs 2” poprosiłem psychologa
i doktoranta psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego, Michała Misiaka. „Projekt ten
był odpowiedzią na krytykę poprzednich wielkich projektów replikacyjnych. Zarzucano,
że nie bierze się w nich pod uwagę zmiennych, które wpływają na różnice między
oryginalnym badaniem i badaniem replikacyjnym. Niepowodzenie replikacji można
było łatwo wytłumaczyć sugerując, że niektóre efekty psychologiczne działają
jedynie w konkretnych sytuacjach i populacjach ludzi. Drobne różnice w
przeprowadzeniu replikacji względem badania oryginalnego mogą też wpłynąć na
wyniki badania. W projekcie Many Labs 2 naukowcy kontrolowali te czynniki i
byli w stanie zmierzyć jak wielki mają wpływ na powodzenie replikacji. Wyniki
ich badań pokazują, że charakterystyka populacji, sytuacji i różnic
proceduralnych w małym stopniu tłumaczą niepowodzenia replikacji. Odbiera to
oręż w dyskusji osobom, które zaprzeczają, że psychologia jest w kryzysie.”
Suchej nitki po zagubionej dziś
psychologii nie pozostawia słynny polski psycholog, dr
Tomasz Witkowski, którego poprosiłem o komentarz na temat kryzysu w tej
dziedzinie. „To, co nazywamy obecnie kryzysem w psychologii, w szczególności w
psychologii społecznej, to kumulacja problemów, które były dostrzegane od
kilkudziesięciu już lat i systematycznie ignorowane przez większość uczonych. O
bardzo słabej mocy statystycznej prowadzonych badań ostrzegano od początku lat
60. XX wieku. Podobnie wcześnie zwracano uwagę na problem braku dostępu do
danych surowych, brak replikacji, efekt szuflady i niechęć do publikacji
negatywnych wyników badań. Przed nami daleka droga do odzyskania naukowej
wiarygodności”. Problem badań w psychologii naprawdę istnieje i jest głęboko
zakorzeniony.
psychologii nie pozostawia słynny polski psycholog, dr
Tomasz Witkowski, którego poprosiłem o komentarz na temat kryzysu w tej
dziedzinie. „To, co nazywamy obecnie kryzysem w psychologii, w szczególności w
psychologii społecznej, to kumulacja problemów, które były dostrzegane od
kilkudziesięciu już lat i systematycznie ignorowane przez większość uczonych. O
bardzo słabej mocy statystycznej prowadzonych badań ostrzegano od początku lat
60. XX wieku. Podobnie wcześnie zwracano uwagę na problem braku dostępu do
danych surowych, brak replikacji, efekt szuflady i niechęć do publikacji
negatywnych wyników badań. Przed nami daleka droga do odzyskania naukowej
wiarygodności”. Problem badań w psychologii naprawdę istnieje i jest głęboko
zakorzeniony.
Cztery sławy psychologii: Diederik Stapel, Brian Wansink, Philip Zimbardo
i Amy Cuddy
W świecie psychologii znane są
cztery nazwiska, które kojarzą się tak, jak biologom i lekarzom antyszczepionkowiec
Andrew Wakefield (więcej na jego temat napisałem tutaj), Christopher Portier (więcej
o nim tutaj) czy Gilles-Eric Séralini,
który przeprowadził skrajnie niepoprawne metodologicznie badania mające „udowodnić”,
że spożywanie kukurydzy GMO powoduje nowotwory (więcej o tym napisałem tutaj). Mowa przede wszystkim o
Diederiku Stapelu i, w nieco mniej negatywnym kontekście, Brianie Wansinku.
Dodatkowo przytoczę Philipa Zimbardo i Amy Cuddy, którym nie zarzuca się
wprawdzie fałszowania wyników, ale i tak jako naukowcy mocno zgrzeszyli. Co
zatrważające, przed swoimi naukowymi kompromitacjami wszyscy wymienieni byli
mniej lub bardziej znanymi i cenionymi lub sławnymi i poważanymi badaczami z
zakresu nauk społecznych.
cztery nazwiska, które kojarzą się tak, jak biologom i lekarzom antyszczepionkowiec
Andrew Wakefield (więcej na jego temat napisałem tutaj), Christopher Portier (więcej
o nim tutaj) czy Gilles-Eric Séralini,
który przeprowadził skrajnie niepoprawne metodologicznie badania mające „udowodnić”,
że spożywanie kukurydzy GMO powoduje nowotwory (więcej o tym napisałem tutaj). Mowa przede wszystkim o
Diederiku Stapelu i, w nieco mniej negatywnym kontekście, Brianie Wansinku.
Dodatkowo przytoczę Philipa Zimbardo i Amy Cuddy, którym nie zarzuca się
wprawdzie fałszowania wyników, ale i tak jako naukowcy mocno zgrzeszyli. Co
zatrważające, przed swoimi naukowymi kompromitacjami wszyscy wymienieni byli
mniej lub bardziej znanymi i cenionymi lub sławnymi i poważanymi badaczami z
zakresu nauk społecznych.
Fałszerstwa Diederika Stapela, czyli jak oczernić mięsożerców
Diederik Stapel to holenderski
psycholog społeczny. Do niedawna profesor na Tilburg University. Posadę tę
stracił właśnie przez aferę, o której już za moment. Podobnie było z nagrodą
otrzymaną od Towarzystwa Eksperymentalnej Psychologii Społecznej (Society of
Experimental Social Psychology). Stapel zyskał sławę dzięki swoim interesującym
badaniom dotyczącym naszej społecznej i kulturowej natury, które skłaniały do
przemyśleń i wzbudzały zainteresowanie mediów. Zajmował się badaniem
stereotypów, dyskryminacji, tego jak postrzega się kogoś zależnie od skojarzeń
i wykonywanego zawodu, albo jak społeczne normy zmieniają nasze zachowania w
miejscach publicznych. Jest o czym pisać w gazecie czy na portalu internetowym,
prawda? Nagłówki o utajonym rasizmie niewątpliwie są klikalne.
psycholog społeczny. Do niedawna profesor na Tilburg University. Posadę tę
stracił właśnie przez aferę, o której już za moment. Podobnie było z nagrodą
otrzymaną od Towarzystwa Eksperymentalnej Psychologii Społecznej (Society of
Experimental Social Psychology). Stapel zyskał sławę dzięki swoim interesującym
badaniom dotyczącym naszej społecznej i kulturowej natury, które skłaniały do
przemyśleń i wzbudzały zainteresowanie mediów. Zajmował się badaniem
stereotypów, dyskryminacji, tego jak postrzega się kogoś zależnie od skojarzeń
i wykonywanego zawodu, albo jak społeczne normy zmieniają nasze zachowania w
miejscach publicznych. Jest o czym pisać w gazecie czy na portalu internetowym,
prawda? Nagłówki o utajonym rasizmie niewątpliwie są klikalne.
Diederik Stapel. Za: https://www.nu.nl |
Ciekawe i potencjalnie sensowne
wyniki, które uzyskiwał Diederik Stapel, wzbudziły podejrzenia jego studentów
(trójki młodych naukowców), ponieważ znaleźli oni błędy w danych swojego
profesora. Choć wielu bałoby się zwrócić na to uwagę (a część pewnie wmówiłaby
sobie, że to oni czegoś nie zrozumieli, a nie profesor popełnił błąd), to
wspomniane osoby odważyły się i zgłosiły nieprawidłowości innemu naukowcowi z
uniwersytetu. Następnie wszczęto postępowanie wyjaśniające. Okazało się, że
Diederik Stapel sfałszował wyniki badań do co najmniej kilkudziesięciu
publikacji. Co więcej, robił to także przy pracach doktorskich swoich
doktorantów. Wiele jego artykułów wycofano, a oprócz tego, że stracił pracę i
wyróżnienie Towarzystwa Eksperymentalnej Psychologii Społecznej, musiał także
przepracować bez wynagrodzenia (społecznie) 120 godzin, ponieważ na oszukane
badania brał pieniądze z grantów finansowanych z podatków.
wyniki, które uzyskiwał Diederik Stapel, wzbudziły podejrzenia jego studentów
(trójki młodych naukowców), ponieważ znaleźli oni błędy w danych swojego
profesora. Choć wielu bałoby się zwrócić na to uwagę (a część pewnie wmówiłaby
sobie, że to oni czegoś nie zrozumieli, a nie profesor popełnił błąd), to
wspomniane osoby odważyły się i zgłosiły nieprawidłowości innemu naukowcowi z
uniwersytetu. Następnie wszczęto postępowanie wyjaśniające. Okazało się, że
Diederik Stapel sfałszował wyniki badań do co najmniej kilkudziesięciu
publikacji. Co więcej, robił to także przy pracach doktorskich swoich
doktorantów. Wiele jego artykułów wycofano, a oprócz tego, że stracił pracę i
wyróżnienie Towarzystwa Eksperymentalnej Psychologii Społecznej, musiał także
przepracować bez wynagrodzenia (społecznie) 120 godzin, ponieważ na oszukane
badania brał pieniądze z grantów finansowanych z podatków.
Problem z oszustwami Stapela
dotyka kilku kwestii. Ta, którą czytając o skandalu dostrzegamy natychmiastowo,
to wprowadzanie w błąd świata naukowego. Ilu badaczy poszło nie tą drogą, którą
powinni, ponieważ uwierzyli w wyniki uznawanego w swojej dziedzinie naukowca? Ofiarami
kłamstw padli także studenci Holendra, którym na szczęście postanowiono nie
odbierać stopni naukowych, gdyż nie wiedzieli o przekrętach swojego promotora. Kolejna
rzecz to marnowanie pieniędzy. Przecież można by je wykorzystać do
przeprowadzenia uczciwych badań i analiz.
dotyka kilku kwestii. Ta, którą czytając o skandalu dostrzegamy natychmiastowo,
to wprowadzanie w błąd świata naukowego. Ilu badaczy poszło nie tą drogą, którą
powinni, ponieważ uwierzyli w wyniki uznawanego w swojej dziedzinie naukowca? Ofiarami
kłamstw padli także studenci Holendra, którym na szczęście postanowiono nie
odbierać stopni naukowych, gdyż nie wiedzieli o przekrętach swojego promotora. Kolejna
rzecz to marnowanie pieniędzy. Przecież można by je wykorzystać do
przeprowadzenia uczciwych badań i analiz.
Nie zapominajmy, że takie fałszowanie
wyników badań naukowych obniża zaufanie opinii publicznej do naukowców i nauki.
Antyspołeczność złych uczynków Stapela ma
jeszcze jeden wymiar. Starał się on na przykład dowieść, że osoby jedzące mięso
są bardziej egoistyczne od wegetarian, co potwierdzały jego wyniki, które
również okazały się być sfałszowane. Ideologizowanie nauki i podsycanie
konfliktów między grupami społecznymi to także poważny zarzut wobec Diederika
Stapela. Wreszcie, w roku 2012 wydano jego książkę nawiązującą do oszustw –
choć przyznał się, że fałszował dane, to ostatecznie postanowił na tym jeszcze
trochę zarobić i zyskać iskrę sławy. Być może książka warta jest uwagi, ale
jednocześnie już samo jej napisanie przez oszusta, po takich wydarzeniach, mówi
wiele.
wyników badań naukowych obniża zaufanie opinii publicznej do naukowców i nauki.
Antyspołeczność złych uczynków Stapela ma
jeszcze jeden wymiar. Starał się on na przykład dowieść, że osoby jedzące mięso
są bardziej egoistyczne od wegetarian, co potwierdzały jego wyniki, które
również okazały się być sfałszowane. Ideologizowanie nauki i podsycanie
konfliktów między grupami społecznymi to także poważny zarzut wobec Diederika
Stapela. Wreszcie, w roku 2012 wydano jego książkę nawiązującą do oszustw –
choć przyznał się, że fałszował dane, to ostatecznie postanowił na tym jeszcze
trochę zarobić i zyskać iskrę sławy. Być może książka warta jest uwagi, ale
jednocześnie już samo jej napisanie przez oszusta, po takich wydarzeniach, mówi
wiele.
Brian Wansink i
psychologia żywienia
Drugi przykład i antywzorzec to
Brian Wansink – amerykański psycholog zajmujący się zachowaniami dotyczącymi wyborów
konsumenckich i psychologii żywienia. Jego badania były również ciekawe i
intrygujące, podobnie jak te Diederika Stapela. Wansink sprawdzał jak różne
okoliczności wpływają na wybory dietetyczne człowieka, w tym na przykład wielkość
porcji posiłku czy obecność osoby wybierającej niezdrowe jedzenie. W 2007 roku
otrzymał nagrodę Ig Nobla za badanie, w którym badanym podał miski z zupą,
gdzie część misek miała aparat niezauważenie „dodający” zupę, gdy w czasie
jedzenia jej ubywało, a ich posiadacze jedli więcej. Dziesięć lat później
śledztwo pokazało, że wyniki zawierały nieprawidłowości. Na tym jednak
kompromitacja Wansinka się nie kończy.
Brian Wansink – amerykański psycholog zajmujący się zachowaniami dotyczącymi wyborów
konsumenckich i psychologii żywienia. Jego badania były również ciekawe i
intrygujące, podobnie jak te Diederika Stapela. Wansink sprawdzał jak różne
okoliczności wpływają na wybory dietetyczne człowieka, w tym na przykład wielkość
porcji posiłku czy obecność osoby wybierającej niezdrowe jedzenie. W 2007 roku
otrzymał nagrodę Ig Nobla za badanie, w którym badanym podał miski z zupą,
gdzie część misek miała aparat niezauważenie „dodający” zupę, gdy w czasie
jedzenia jej ubywało, a ich posiadacze jedli więcej. Dziesięć lat później
śledztwo pokazało, że wyniki zawierały nieprawidłowości. Na tym jednak
kompromitacja Wansinka się nie kończy.
Brian Wansink. Za: https://www.washington.edu |
Warto jeszcze dodać, że zanim
skandal wyszedł na jaw, Brian Wansink jako amerykańska sława naukowa od spraw
psychologii żywienia, zajął wysokie stanowisko w Centrum Polityki Żywienia i
Promocji przy Departamencie Rolnictwa USA, gdzie odpowiadał za kreowanie przez
rząd wizerunku właściwego żywienia dla Amerykanów. Był chętnie cytowany przez
media, w Ameryce znane są jego rady na temat tego co robić, by spożywać mniej
kalorii. Co również ważne i o czym trzeba pamiętać – pieniądze na swoją szeroko
pojętą działalność (nie tylko rządową) otrzymywał m.in. również z dotacji
publicznych.
skandal wyszedł na jaw, Brian Wansink jako amerykańska sława naukowa od spraw
psychologii żywienia, zajął wysokie stanowisko w Centrum Polityki Żywienia i
Promocji przy Departamencie Rolnictwa USA, gdzie odpowiadał za kreowanie przez
rząd wizerunku właściwego żywienia dla Amerykanów. Był chętnie cytowany przez
media, w Ameryce znane są jego rady na temat tego co robić, by spożywać mniej
kalorii. Co również ważne i o czym trzeba pamiętać – pieniądze na swoją szeroko
pojętą działalność (nie tylko rządową) otrzymywał m.in. również z dotacji
publicznych.
W przypadku Diederika Stapela
oszustwa zostały ujawnione dzięki odważnym studentom. Jak było w tej historii i
na czym polegały manipulacje Wansinka? Sami przyznacie, że nietypowo, bo Brian
Wansink wpadł przez wpis na swoim blogu. Chciał w nim doradzić studentom co
zrobić, by zerowe czy słabe wyniki podkręcić tak, aby można było zaprezentować
na ich podstawie ciekawe wnioski. Co gorsza, swoje instrukcje przedstawił na
przykładzie studentki, której sam zlecił podkoloryzowanie wyników, aby badanie
nie poszło na „marne” (w tym miejscu chcę zaznaczyć, że wyniki „zerowe”, czyli
wykazanie braku danej zależności, niepotwierdzenia się stawianej hipotezy, też
są wynikami wartościowymi i dającymi pewne informacje na dany temat, dlatego
unikanie ich publikowania przez naukowców czy odrzucanie takich prac przez
recenzentów czasopism powinno być, uogólniając, oceniane negatywnie). Chodziło
o eksperyment, gdzie część osób miała kupon na tzw. szwedzki stół (czyli
jedzenie dowoli) za 4 dolary, a część za 8 dolarów. Ci drudzy, z uwagi na
wyższą kwotę, mieliby jeść więcej („więcej wydałem, to więcej zjem, nawet jeśli
mam się objeść nadto”), ale ta prognoza nie potwierdziła się. Zamiast pozostawiać
wyniki takie, jakimi były, Wansink poradził by w takiej sytuacji manipulować
statystyką, aby uzyskać coś „lepszego” niż wynik „zerowy”. Reakcją na tekst
Briana Wansinka była ostra krytyka, a czasem również wrażenie, że psycholog nie
zna się na statystyce i jego rady nie wynikają z chęci fałszowania wyników, ale
braku wiedzy statystycznej.
oszustwa zostały ujawnione dzięki odważnym studentom. Jak było w tej historii i
na czym polegały manipulacje Wansinka? Sami przyznacie, że nietypowo, bo Brian
Wansink wpadł przez wpis na swoim blogu. Chciał w nim doradzić studentom co
zrobić, by zerowe czy słabe wyniki podkręcić tak, aby można było zaprezentować
na ich podstawie ciekawe wnioski. Co gorsza, swoje instrukcje przedstawił na
przykładzie studentki, której sam zlecił podkoloryzowanie wyników, aby badanie
nie poszło na „marne” (w tym miejscu chcę zaznaczyć, że wyniki „zerowe”, czyli
wykazanie braku danej zależności, niepotwierdzenia się stawianej hipotezy, też
są wynikami wartościowymi i dającymi pewne informacje na dany temat, dlatego
unikanie ich publikowania przez naukowców czy odrzucanie takich prac przez
recenzentów czasopism powinno być, uogólniając, oceniane negatywnie). Chodziło
o eksperyment, gdzie część osób miała kupon na tzw. szwedzki stół (czyli
jedzenie dowoli) za 4 dolary, a część za 8 dolarów. Ci drudzy, z uwagi na
wyższą kwotę, mieliby jeść więcej („więcej wydałem, to więcej zjem, nawet jeśli
mam się objeść nadto”), ale ta prognoza nie potwierdziła się. Zamiast pozostawiać
wyniki takie, jakimi były, Wansink poradził by w takiej sytuacji manipulować
statystyką, aby uzyskać coś „lepszego” niż wynik „zerowy”. Reakcją na tekst
Briana Wansinka była ostra krytyka, a czasem również wrażenie, że psycholog nie
zna się na statystyce i jego rady nie wynikają z chęci fałszowania wyników, ale
braku wiedzy statystycznej.
Po aferze związanej z blogiem
naukowcy chcieli przyjrzeć się danym z badań Wansinka. Dotyczyły także pizzy,
stąd dalsza część skandalu nazywana jest „pizza papers”. Choć nie mieli dostępu
do wszystkiego – Wansink odmówił udostępnienia materiałów, tłumacząc to ochroną
danych osobowych osób, które brały udział w badaniu – to zanalizowali to co
było dostępne, pod kątem statystycznym. Wykryli wówczas ponad 150 błędów. Na
tym nie poprzestali, sprawdzając następne prace Briana Wansinka. Był to kolejny
traf „w dziesiątkę” – również odkryto liczne błędy. Łącznie wycofano co
najmniej kilkanaście publikacji Wansinka. Opisane wydarzenia dotyczące wykrycia skandalu
i prowadzonego śledztwa naukowego toczyły się w roku 2017 i 2018 – jest to
stosunkowo świeża sprawa. Niewykluczone więc, że jeszcze będzie jej ciąg
dalszy.
naukowcy chcieli przyjrzeć się danym z badań Wansinka. Dotyczyły także pizzy,
stąd dalsza część skandalu nazywana jest „pizza papers”. Choć nie mieli dostępu
do wszystkiego – Wansink odmówił udostępnienia materiałów, tłumacząc to ochroną
danych osobowych osób, które brały udział w badaniu – to zanalizowali to co
było dostępne, pod kątem statystycznym. Wykryli wówczas ponad 150 błędów. Na
tym nie poprzestali, sprawdzając następne prace Briana Wansinka. Był to kolejny
traf „w dziesiątkę” – również odkryto liczne błędy. Łącznie wycofano co
najmniej kilkanaście publikacji Wansinka. Opisane wydarzenia dotyczące wykrycia skandalu
i prowadzonego śledztwa naukowego toczyły się w roku 2017 i 2018 – jest to
stosunkowo świeża sprawa. Niewykluczone więc, że jeszcze będzie jej ciąg
dalszy.
Philip Zimbardo i więzienny eksperyment
Przypadek Philipa Zimbardo jest
znany zapewne najszerszemu gronu Czytelników i Czytelniczek mojego bloga.
Wynika to z faktu, że jego więzienny eksperyment (przy czym nie był to
eksperyment w dosłownym znaczeniu) był szeroko opisywany na całym świecie,
także w mediach mainstreamowych. Na jego podstawie powstały różne dzieła
popkulturowe, w tym filmy z udziałem znanych aktorów, a wynikami badania
tłumaczono na przykład zachowania nazistów. Nietrudno więc o spory rozgłos.
Kiedy afera dotycząca zmanipulowania obrazu eksperymentu wyszła na jaw,
komentowano to także w wielu polskich stacjach radiowych, w gazetach i na
portalach internetowych.
znany zapewne najszerszemu gronu Czytelników i Czytelniczek mojego bloga.
Wynika to z faktu, że jego więzienny eksperyment (przy czym nie był to
eksperyment w dosłownym znaczeniu) był szeroko opisywany na całym świecie,
także w mediach mainstreamowych. Na jego podstawie powstały różne dzieła
popkulturowe, w tym filmy z udziałem znanych aktorów, a wynikami badania
tłumaczono na przykład zachowania nazistów. Nietrudno więc o spory rozgłos.
Kiedy afera dotycząca zmanipulowania obrazu eksperymentu wyszła na jaw,
komentowano to także w wielu polskich stacjach radiowych, w gazetach i na
portalach internetowych.
Philip Zimbardo. Za: Elekes Andor |
Eksperyment więzienny Philipa
Zimbardo polegał na przypisaniu badanym ról strażników więziennych i więźniów.
Pokazał, że osoby wczuwające się i wykonujące swoje zadanie mogą dopuszczać się
niemoralnych i nieetycznych czynów wobec innych osób. Wynikami tego badania
usprawiedliwiano różnych ludzi popełniających przestępstwa, w tym kuzyna
autora, który zdemaskował eksperyment Zimbardo – Bena Bluma. Mężczyzna ten
zarzucił, że osoby biorące udział w eksperymencie w rzeczywistości udawały. Dwójka z nich
przyznała się do tego – jeden premierowo w książce Bluma, a drugi już ponad
dekadę wcześniej (twierdził, że naśladował postać z telewizji). Dodatkowo,
prawdopodobne jest że ci, którzy odgrywali strażników, byli instruowani przez
osoby prowadzące eksperyment, że mają być wobec „więźniów” twardsze, bardziej
szorstkie. Blum wyjaśnił też, że wątpliwa była możliwość rezygnacji z
eksperymentu.
Zimbardo polegał na przypisaniu badanym ról strażników więziennych i więźniów.
Pokazał, że osoby wczuwające się i wykonujące swoje zadanie mogą dopuszczać się
niemoralnych i nieetycznych czynów wobec innych osób. Wynikami tego badania
usprawiedliwiano różnych ludzi popełniających przestępstwa, w tym kuzyna
autora, który zdemaskował eksperyment Zimbardo – Bena Bluma. Mężczyzna ten
zarzucił, że osoby biorące udział w eksperymencie w rzeczywistości udawały. Dwójka z nich
przyznała się do tego – jeden premierowo w książce Bluma, a drugi już ponad
dekadę wcześniej (twierdził, że naśladował postać z telewizji). Dodatkowo,
prawdopodobne jest że ci, którzy odgrywali strażników, byli instruowani przez
osoby prowadzące eksperyment, że mają być wobec „więźniów” twardsze, bardziej
szorstkie. Blum wyjaśnił też, że wątpliwa była możliwość rezygnacji z
eksperymentu.
To nie koniec zarzutów pod
adresem eksperymentu więziennego Zimbardo. Choć te znane są już od dłuższego
czasu, to podgrzały zeszłoroczną atmosferę skandalu po aktywności Bluma i
pozwoliły na ustanowienie konsensusu, że wyniki eksperymentu nie powinny być
traktowane poważnie. Do innych błędów należy na przykład brak grupy kontrolnej
w badaniu oraz zarysowany wyżej wpływ eksperymentatorów na badanych, co bardziej
uwidocznił Blum, a nad czym nie było kontroli, która by ten efekt niwelowała.
Gwoździem do trumny było ideologiczne nastawienie Philipa Zimbardo, a także
naukowców którzy przeprowadzali z nim badanie – byli przeciwnikami więziennictwa
i chcieli pokazać, że źle działa ono na ludzi.
adresem eksperymentu więziennego Zimbardo. Choć te znane są już od dłuższego
czasu, to podgrzały zeszłoroczną atmosferę skandalu po aktywności Bluma i
pozwoliły na ustanowienie konsensusu, że wyniki eksperymentu nie powinny być
traktowane poważnie. Do innych błędów należy na przykład brak grupy kontrolnej
w badaniu oraz zarysowany wyżej wpływ eksperymentatorów na badanych, co bardziej
uwidocznił Blum, a nad czym nie było kontroli, która by ten efekt niwelowała.
Gwoździem do trumny było ideologiczne nastawienie Philipa Zimbardo, a także
naukowców którzy przeprowadzali z nim badanie – byli przeciwnikami więziennictwa
i chcieli pokazać, że źle działa ono na ludzi.
Badanie więzienne Philipa
Zimbardo było więc przeprowadzone w niekontrolowanych warunkach i bez grupy
kontrolnej (a samych badanych też było niewielu), bez osłabienia efektu wpływu
eksperymentatora (a wręcz ze wzmocnieniem go przez sugestie moderatorów), zaś
sami uczestnicy, a przynajmniej ich część, udawała w czasie trwania
eksperymentu. W tym przypadku wielu jednak podkreśla, że Philip Zimbardo nie
fałszował, nie oszukiwał i nie kłamał, a „jedynie” naciągając pod tezę przeprowadził
po prostu słaby metodologicznie, ale medialnie nośny eksperyment, mający być
orężem w walce społeczno-politycznej z systemem więziennictwa.
Zimbardo było więc przeprowadzone w niekontrolowanych warunkach i bez grupy
kontrolnej (a samych badanych też było niewielu), bez osłabienia efektu wpływu
eksperymentatora (a wręcz ze wzmocnieniem go przez sugestie moderatorów), zaś
sami uczestnicy, a przynajmniej ich część, udawała w czasie trwania
eksperymentu. W tym przypadku wielu jednak podkreśla, że Philip Zimbardo nie
fałszował, nie oszukiwał i nie kłamał, a „jedynie” naciągając pod tezę przeprowadził
po prostu słaby metodologicznie, ale medialnie nośny eksperyment, mający być
orężem w walce społeczno-politycznej z systemem więziennictwa.
Amy Cuddy i dodawanie sobie odwagi pozą Wonder Woman
Kolejny przykład psychologicznej
porażki również był bardzo popularny w mediach, zanim go zdemaskowano. Pamiętam
jak różne blogi o coachingu, głoszące moc „pozytywnego myślenia” itp., bardzo
chętnie przytaczały go na poparcie swoich poglądów. Tym razem chodzi o
pozowanie na słynną Wonder Woman, które miałoby dodawać odwagi i obniżać poziom
stresu. Najpierw jednak przyjrzyjmy się kim w ogóle jest autorka takich tez. Amy
Cuddy to amerykańska psycholożka społeczna ze stopniem doktora. Wykładała na
kilku uniwersytetach, w tym na jednej z jednostek Harvardu. W roku 2010 z
dwiema współpracowniczkami przeprowadziła eksperyment, którego wyniki i wnioski
zaprezentowane w publikacji mówiły, że chwilowe przybranie dominującej i silnej
postawy wskazującej na gotowość do walki (czyli np. postawy Wonder Woman, stąd
popularne nawiązanie do niej w mediach opisujących badanie Cuddy, jak i przez
samą Cuddy) powoduje zwiększenie stężenia testosteronu we krwi, a zmniejszenie stężenia
kortyzolu (hormonu stresu). Psycholożka popularyzowała tezę o pozie dodającej
odwagi m.in. na wykładzie popularnonaukowym TED w 2012 roku, który miał ponad
40 milionów wyświetleń.
porażki również był bardzo popularny w mediach, zanim go zdemaskowano. Pamiętam
jak różne blogi o coachingu, głoszące moc „pozytywnego myślenia” itp., bardzo
chętnie przytaczały go na poparcie swoich poglądów. Tym razem chodzi o
pozowanie na słynną Wonder Woman, które miałoby dodawać odwagi i obniżać poziom
stresu. Najpierw jednak przyjrzyjmy się kim w ogóle jest autorka takich tez. Amy
Cuddy to amerykańska psycholożka społeczna ze stopniem doktora. Wykładała na
kilku uniwersytetach, w tym na jednej z jednostek Harvardu. W roku 2010 z
dwiema współpracowniczkami przeprowadziła eksperyment, którego wyniki i wnioski
zaprezentowane w publikacji mówiły, że chwilowe przybranie dominującej i silnej
postawy wskazującej na gotowość do walki (czyli np. postawy Wonder Woman, stąd
popularne nawiązanie do niej w mediach opisujących badanie Cuddy, jak i przez
samą Cuddy) powoduje zwiększenie stężenia testosteronu we krwi, a zmniejszenie stężenia
kortyzolu (hormonu stresu). Psycholożka popularyzowała tezę o pozie dodającej
odwagi m.in. na wykładzie popularnonaukowym TED w 2012 roku, który miał ponad
40 milionów wyświetleń.
Amy Cuddy podczas wystąpienia w 2011 roku. Autor: Erik (HASH) Hersman |
Przez jakiś czas motywacyjni,
coachingowi czy mentoringowi guru mogli wykorzystywać badanie do swoich
propagandowo-zarobkowych celów. Nie trwało to jednak zbyt długo, gdyż w roku
2014 inna ekipa badawcza powtórzyła ten eksperyment, czyli przeprowadziła jego
replikację, o odmiennej nieco metodologii. Zwiększono próbę badanych i zrobiono
podwójną ślepą próbę. Wyniki nie
pokazały, by przyjmowanie pozy Wonder Woman zmieniało poziom hormonów tak, jak
opisała to Amy Cuddy. Ziarnko niepewności co do pierwotnego eksperymentu
zostało zasiane. Psycholożka i współautorki jej pracy odpowiedziały, że 33 inne
prace pokazywały podobne wyniki do wyników ich eksperymentu. Słowa te do serca
wzięli sobie naukowcy z Uniwersytetu w Pensylwanii, którzy przeprowadzili
metaanalizę tychże badań i opublikowali ją na blogu „Datacolada”, a następnie w
czasopiśmie naukowym. Jej wyniki pokazały, że 33 publikacje wcale nie
potwierdzają tez Amy Cuddy i współautorek – wykazują bardzo słaby lub żaden
efekt postawy Wonder Woman na stężenie testosteronu i kortyzolu.
coachingowi czy mentoringowi guru mogli wykorzystywać badanie do swoich
propagandowo-zarobkowych celów. Nie trwało to jednak zbyt długo, gdyż w roku
2014 inna ekipa badawcza powtórzyła ten eksperyment, czyli przeprowadziła jego
replikację, o odmiennej nieco metodologii. Zwiększono próbę badanych i zrobiono
podwójną ślepą próbę. Wyniki nie
pokazały, by przyjmowanie pozy Wonder Woman zmieniało poziom hormonów tak, jak
opisała to Amy Cuddy. Ziarnko niepewności co do pierwotnego eksperymentu
zostało zasiane. Psycholożka i współautorki jej pracy odpowiedziały, że 33 inne
prace pokazywały podobne wyniki do wyników ich eksperymentu. Słowa te do serca
wzięli sobie naukowcy z Uniwersytetu w Pensylwanii, którzy przeprowadzili
metaanalizę tychże badań i opublikowali ją na blogu „Datacolada”, a następnie w
czasopiśmie naukowym. Jej wyniki pokazały, że 33 publikacje wcale nie
potwierdzają tez Amy Cuddy i współautorek – wykazują bardzo słaby lub żaden
efekt postawy Wonder Woman na stężenie testosteronu i kortyzolu.
Co było dalej? Amy Cuddy, tym
razem już bez pierwotnych współautorek, ale z innymi naukowcami z Harvardu,
odpowiedziała z przeglądem kolejnych 55 prac, które miały sprzyjać jej tezie. Także
tym razem naukowcy z „Datacolady” sprawdzili pracę Cuddy pokazując, że jej
analiza jest nieprzydatna, ponieważ uwzględnia tzw. outliersy, czyli zapisy
znacznie odstające od normy, będące najpewniej wynikiem błędu np. pomiarowego. Wszystko
to działo się już w roku 2017, a kolejne replikacje także nie powtórzyły
wyników Amy Cuddy. Jedna z współautorek oryginalnej publikacji z 2010 roku sama
przyznała, że obecnie nie zgadza
się z tezą o sile pozowania na Wonder Women. Sprawa ta nie wygląda wprawdzie na
fałszerstwo, ale z pewnością na słabo przeprowadzone badanie, a następnie
bronienie jego wyników i wniosków poprzez różnego rodzaju statystyczne
manipulacje. Eksperyment ten oraz początkowo ciepłe przyjęcie jego wyników
także składa się na obecny kryzys w psychologii.
razem już bez pierwotnych współautorek, ale z innymi naukowcami z Harvardu,
odpowiedziała z przeglądem kolejnych 55 prac, które miały sprzyjać jej tezie. Także
tym razem naukowcy z „Datacolady” sprawdzili pracę Cuddy pokazując, że jej
analiza jest nieprzydatna, ponieważ uwzględnia tzw. outliersy, czyli zapisy
znacznie odstające od normy, będące najpewniej wynikiem błędu np. pomiarowego. Wszystko
to działo się już w roku 2017, a kolejne replikacje także nie powtórzyły
wyników Amy Cuddy. Jedna z współautorek oryginalnej publikacji z 2010 roku sama
przyznała, że obecnie nie zgadza
się z tezą o sile pozowania na Wonder Women. Sprawa ta nie wygląda wprawdzie na
fałszerstwo, ale z pewnością na słabo przeprowadzone badanie, a następnie
bronienie jego wyników i wniosków poprzez różnego rodzaju statystyczne
manipulacje. Eksperyment ten oraz początkowo ciepłe przyjęcie jego wyników
także składa się na obecny kryzys w psychologii.
Prowokacja obnażająca słabość części systemu publikacyjnego w nauce
Pod koniec chciałbym jeszcze
napisać o głośnych ostatnio prowokacjach. Jedną przeprowadzili polscy naukowcy
– Piotr Sorokowski, Agnieszka Sorokowska, Emanuel Kulczycki i Katarzyna
Pisanski. Stworzyli oni fikcyjną postać – Annę Olgę Szust (Annę O. Szust) – i
rozesłali jej fikcyjne CV do różnych czasopism naukowych w ramach rekrutacji na
redaktora. Okazało się, że sporo naukowych periodyków przyjęło fałszywą postać
do redakcji. Były to w znacznym stopniu czasopisma drapieżne, czyli publikujące
czyjeś artykuły w zamian za zapłacenie pieniędzy przez autora. Ich celem jest
zarobek, publikowanie wszystkiego jak leci, byle otrzymać za to gotówkę. Niektórzy
naukowcy celowo publikują w takich czasopismach, by nabić sobie liczbę
publikacji, za którą są oceniani. Inni natomiast dają się po prostu nabrać, nie
wiedząc że mają do czynienia z czasopismami drapieżnymi. Jest to wprawdzie
problem dotykający wielu dziedzin nauki – nie tylko psychologii – ale świetnie
uwidacznia problem w tej dziedzinie nasilony.
napisać o głośnych ostatnio prowokacjach. Jedną przeprowadzili polscy naukowcy
– Piotr Sorokowski, Agnieszka Sorokowska, Emanuel Kulczycki i Katarzyna
Pisanski. Stworzyli oni fikcyjną postać – Annę Olgę Szust (Annę O. Szust) – i
rozesłali jej fikcyjne CV do różnych czasopism naukowych w ramach rekrutacji na
redaktora. Okazało się, że sporo naukowych periodyków przyjęło fałszywą postać
do redakcji. Były to w znacznym stopniu czasopisma drapieżne, czyli publikujące
czyjeś artykuły w zamian za zapłacenie pieniędzy przez autora. Ich celem jest
zarobek, publikowanie wszystkiego jak leci, byle otrzymać za to gotówkę. Niektórzy
naukowcy celowo publikują w takich czasopismach, by nabić sobie liczbę
publikacji, za którą są oceniani. Inni natomiast dają się po prostu nabrać, nie
wiedząc że mają do czynienia z czasopismami drapieżnymi. Jest to wprawdzie
problem dotykający wielu dziedzin nauki – nie tylko psychologii – ale świetnie
uwidacznia problem w tej dziedzinie nasilony.
Udana prowokacja wobec gender studies
Druga sprawa dotyczy gender
studies, czyli interdyscyplinarnego obszaru badań nad płcią kulturową. Jest to
wprawdzie w znacznym stopniu dział humanistyczny czyli humanities, a nie science.
W dosłownym znaczeniu nie jest więc nauką taką jak matematyka, fizyka, chemia,
biologia, medycyna, farmacja, dietetyka czy niektóre dyscypliny psychologii i
socjologii. Psychologia jest weń jednak mocno zaangażowana (a gender studies
może skupiać w sobie także biologię i socjologię – to taka wieloperspektywiczna
mieszanka), a sama prowokacja częściowo także do niej się odnosi.
studies, czyli interdyscyplinarnego obszaru badań nad płcią kulturową. Jest to
wprawdzie w znacznym stopniu dział humanistyczny czyli humanities, a nie science.
W dosłownym znaczeniu nie jest więc nauką taką jak matematyka, fizyka, chemia,
biologia, medycyna, farmacja, dietetyka czy niektóre dyscypliny psychologii i
socjologii. Psychologia jest weń jednak mocno zaangażowana (a gender studies
może skupiać w sobie także biologię i socjologię – to taka wieloperspektywiczna
mieszanka), a sama prowokacja częściowo także do niej się odnosi.
Helen Pluckrose badająca teksty
religijne na temat kobiet z okresu średniowiecza, dr Peter Boghossian będący
filozofem oraz dr James Lindsay – matematyk – przeprowadzili prowokacje, których
skutki były druzgocące dla czołowych, jednych z najważniejszych czasopism dla
obszaru gender studies – znaczna część nabrała się bez problemu. Sprawa jest
więc dodatkowo o tyle niepokojąca, że na prowokację złapały się nie czasopisma
drapieżne, słabe i bez dobrej reputacji, lecz wręcz przeciwnie.
religijne na temat kobiet z okresu średniowiecza, dr Peter Boghossian będący
filozofem oraz dr James Lindsay – matematyk – przeprowadzili prowokacje, których
skutki były druzgocące dla czołowych, jednych z najważniejszych czasopism dla
obszaru gender studies – znaczna część nabrała się bez problemu. Sprawa jest
więc dodatkowo o tyle niepokojąca, że na prowokację złapały się nie czasopisma
drapieżne, słabe i bez dobrej reputacji, lecz wręcz przeciwnie.
James Lindsay, Peter Boghossian i Helen Pluckrose. Za: Mike Nayna |
Wspomniani badacze oraz badaczka stworzyli
20 publikacji, których autorami były fikcyjne postacie, a ich treść była
zmyślona. Te prace, które były bardziej science
(czyli naukowe), obudowano w błędną statystykę albo wyciągnięto wnioski, które
miały się nijak do badania. Z kolei publikacje z gender studies, będące
bardziej w obszarze humanities, były
absurdalne i nieetyczne. Przykłady? Zmyślone obserwacje
dotyczące krycia suczek przez psy w parku jako dowód na to, że parki to miejsca
sprzyjające seksizmowi oraz – w innym artykule – teza, że rzadkość
wykorzystywania dildo przez heteroseksualnych mężczyzn wynika ze strachu przed
homoseksualizmem i transseksualizmem. Jeśli zaś chodzi o tę bardziej
humanistyczną część gender studies, to było to na przykład przełożenie do
publikacji „Mein Kampf” (tak, tego który napisał Adolf Hitler), ale zamiast
słownictwa nacjonalistycznego zastosowano slang radykalnego feminizmu, czy – w kolejnym
artykule – stworzony przez program komputerowy tekst bez sensu, napisany
rzekomo przez rozwiedzioną feministkę.
20 publikacji, których autorami były fikcyjne postacie, a ich treść była
zmyślona. Te prace, które były bardziej science
(czyli naukowe), obudowano w błędną statystykę albo wyciągnięto wnioski, które
miały się nijak do badania. Z kolei publikacje z gender studies, będące
bardziej w obszarze humanities, były
absurdalne i nieetyczne. Przykłady? Zmyślone obserwacje
dotyczące krycia suczek przez psy w parku jako dowód na to, że parki to miejsca
sprzyjające seksizmowi oraz – w innym artykule – teza, że rzadkość
wykorzystywania dildo przez heteroseksualnych mężczyzn wynika ze strachu przed
homoseksualizmem i transseksualizmem. Jeśli zaś chodzi o tę bardziej
humanistyczną część gender studies, to było to na przykład przełożenie do
publikacji „Mein Kampf” (tak, tego który napisał Adolf Hitler), ale zamiast
słownictwa nacjonalistycznego zastosowano slang radykalnego feminizmu, czy – w kolejnym
artykule – stworzony przez program komputerowy tekst bez sensu, napisany
rzekomo przez rozwiedzioną feministkę.
Tak poważna kompromitacja młodej
dziedziny, jaką jest gender studies, nie umknęła mediom i komentatorom. Dr
Tomasz Witkowski ostro wypowiada się na temat jakości badań i wiarygodności publikacji
z zakresu gender studies. „Pluckrose, Lindsay i Boghossian po raz kolejny w
historii nauki pokazali, że król jest nagi. O ile jednak ich poprzednicy (np.
Alan Sokal lub David Rosenhan) podejmowali pojedyncze próby zdemaskowania
niektórych naukowych nadużyć, prowokacja tych uczonych z ogromnym rozmachem w
systematyczny sposób obnażyła pseudonaukowe praktyki w całej dziedzinie gender
studies. Powinno to wstrząsnąć światem nauki i stać się impulsem do gruntownej
rewizji sposobu jej uprawiania w tym obszarze. Nie wstrząsnęło. Silniejsze
okazały się stare mechanizmy obronne i sprawdzone wymówki” – podsumowuje
ekspert. Nie znaczy to, że badania nad płcią kulturową są bez sensu, ale że ich
autorzy oraz redaktorzy czasopism do nich kierowanych powinni fundamentalnie
zrewidować swoje podejście: odrzucić ideologizację, obostrzyć sposób
prowadzenia badań i zempiryzować je na ile to możliwe, a także drastycznie
zwiększyć jakość systemu recenzji prac naukowych przed publikacją.
dziedziny, jaką jest gender studies, nie umknęła mediom i komentatorom. Dr
Tomasz Witkowski ostro wypowiada się na temat jakości badań i wiarygodności publikacji
z zakresu gender studies. „Pluckrose, Lindsay i Boghossian po raz kolejny w
historii nauki pokazali, że król jest nagi. O ile jednak ich poprzednicy (np.
Alan Sokal lub David Rosenhan) podejmowali pojedyncze próby zdemaskowania
niektórych naukowych nadużyć, prowokacja tych uczonych z ogromnym rozmachem w
systematyczny sposób obnażyła pseudonaukowe praktyki w całej dziedzinie gender
studies. Powinno to wstrząsnąć światem nauki i stać się impulsem do gruntownej
rewizji sposobu jej uprawiania w tym obszarze. Nie wstrząsnęło. Silniejsze
okazały się stare mechanizmy obronne i sprawdzone wymówki” – podsumowuje
ekspert. Nie znaczy to, że badania nad płcią kulturową są bez sensu, ale że ich
autorzy oraz redaktorzy czasopism do nich kierowanych powinni fundamentalnie
zrewidować swoje podejście: odrzucić ideologizację, obostrzyć sposób
prowadzenia badań i zempiryzować je na ile to możliwe, a także drastycznie
zwiększyć jakość systemu recenzji prac naukowych przed publikacją.
Psychologia kiedyś i dziś
Należy pamiętać, że psychologia
jest młodą dziedziną nauki, co często czyni jej ocenę łagodniejszą. Czy taka
ulga jest słuszna i uzasadniona? Ja nie potrafię zdecydowanie odpowiedzieć na
to pytanie. Uważam natomiast, że krytyka jest w pełni zasadna. Gdyby nie kryzys
w psychologii dotyczący metodologii czy systemu publikacji wyników badań,
zapewne nie doszłoby do tylu fałszerstw oraz manipulacji, a prowokacje nie udałyby
się, przynajmniej nie na taką skalę. Postęp jest wyraźny – psychologia przeszła
od tradycyjnej, znacząco pseudonaukowej (choć nie w pełni) psychoanalizy do
prowadzenia poważnych, dobrych metodologicznie eksperymentów empirycznych.
Kiedyś nauki o zdrowiu psychicznym uznawały homoseksualizm za chorobę, dziś zaś
często jako pierwsze zwracają uwagę, że homoseksualizm to nie choroba ani
zaburzenie czy dewiacja seksualna. Terapie psychologiczne podlegają badaniom
klinicznym. Nie jest więc tak, że psychologia to nieprzydatna dziedzina. Trzeba
natomiast krytykować, jeśli jest za co, i stanowczo mówić o patologiach, aby
jak najszybciej się ich pozbyć.
jest młodą dziedziną nauki, co często czyni jej ocenę łagodniejszą. Czy taka
ulga jest słuszna i uzasadniona? Ja nie potrafię zdecydowanie odpowiedzieć na
to pytanie. Uważam natomiast, że krytyka jest w pełni zasadna. Gdyby nie kryzys
w psychologii dotyczący metodologii czy systemu publikacji wyników badań,
zapewne nie doszłoby do tylu fałszerstw oraz manipulacji, a prowokacje nie udałyby
się, przynajmniej nie na taką skalę. Postęp jest wyraźny – psychologia przeszła
od tradycyjnej, znacząco pseudonaukowej (choć nie w pełni) psychoanalizy do
prowadzenia poważnych, dobrych metodologicznie eksperymentów empirycznych.
Kiedyś nauki o zdrowiu psychicznym uznawały homoseksualizm za chorobę, dziś zaś
często jako pierwsze zwracają uwagę, że homoseksualizm to nie choroba ani
zaburzenie czy dewiacja seksualna. Terapie psychologiczne podlegają badaniom
klinicznym. Nie jest więc tak, że psychologia to nieprzydatna dziedzina. Trzeba
natomiast krytykować, jeśli jest za co, i stanowczo mówić o patologiach, aby
jak najszybciej się ich pozbyć.
Prowadzenie bloga naukowego wymaga ponoszenia kosztów. Merytoryczne przygotowanie do napisania artykułu to często godziny czytania podręczników i publikacji. Zdecydowałem się więc stworzyć profil na Patronite, gdzie w prosty sposób można ustawić comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki temu może on funkcjonować i będzie lepiej się rozwijać. Pięć lub dziesięć złotych miesięcznie nie jest dla jednej osoby dużą kwotą, ale przy wsparciu wielu staje się realnym, finansowym patronatem bloga, dzięki któremu mogę poświęcać więcej czasu na pisanie artykułów.
Literatura
Blum,
B. Ranger Games: a story of soldiers, family and an inexplicable crime.
(2018).
B. Ranger Games: a story of soldiers, family and an inexplicable crime.
(2018).
Carney,
Dana R., Amy JC Cuddy, and Andy J. Yap. „Power posing: Brief nonverbal
displays affect neuroendocrine levels and risk
tolerance.” Psychological science (2010).
Dana R., Amy JC Cuddy, and Andy J. Yap. „Power posing: Brief nonverbal
displays affect neuroendocrine levels and risk
tolerance.” Psychological science (2010).
Garrison,
Katie E., David Tang, and Brandon J. Schmeichel. „Embodying power: A
preregistered replication and extension of the power pose
effect.” Social Psychological and Personality Science (2016).
Katie E., David Tang, and Brandon J. Schmeichel. „Embodying power: A
preregistered replication and extension of the power pose
effect.” Social Psychological and Personality Science (2016).
Gilbert,
Daniel T., et al. „Comment on “Estimating the reproducibility of
psychological science”.” Science (2016).
Daniel T., et al. „Comment on “Estimating the reproducibility of
psychological science”.” Science (2016).
http://datacolada.org/37
http://www.sciencemag.org/news/2007/10/ig-nobel-prizes-stranger-fiction
https://news.stanford.edu/pr/97/970108prisonexp.html
https://psycnet.apa.org/record/2014-20922-002
https://purl.stanford.edu/wn708sg0050
https://retractionwatch.com/2011/12/01/science-drops-other-shoe-in-stapel-case-retracts-recent-paper-on-chaos
https://retractionwatch.com/2018/09/19/jama-journals-retract-six-papers-by-food-marketing-researcher-brian-wansink
https://www.dutchnews.nl/features/2011/09/meat_eaters_absolved_professor
https://www.huffingtonpost.co.uk/entry/richard-dawkins-peter-boghossian_uk_5c35c152e4b0dbd06601c755
Klein,
Richard A., et al. „Many Labs 2: Investigating variation in replicability
across samples and settings.” Advances in Methods and Practices in
Psychological Science (2018).
Richard A., et al. „Many Labs 2: Investigating variation in replicability
across samples and settings.” Advances in Methods and Practices in
Psychological Science (2018).
Makel,
Matthew C., Jonathan A. Plucker, and Boyd Hegarty. „Replications in
psychology research: How often do they really occur?.” Perspectives
on Psychological Science (2012).
Matthew C., Jonathan A. Plucker, and Boyd Hegarty. „Replications in
psychology research: How often do they really occur?.” Perspectives
on Psychological Science (2012).
Martin
Enserink. „Dutch University Sacks Social Psychologist Over Faked
Data”. Science Magazine (2011).
Enserink. „Dutch University Sacks Social Psychologist Over Faked
Data”. Science Magazine (2011).
Open
Science Collaboration. „Estimating the reproducibility of psychological
science.” Science (2015).
Science Collaboration. „Estimating the reproducibility of psychological
science.” Science (2015).
Ranehill,
Eva, et al. „Assessing the robustness of power posing: No effect on
hormones and risk tolerance in a large sample of men and
women.” Psychological science (2015).
Eva, et al. „Assessing the robustness of power posing: No effect on
hormones and risk tolerance in a large sample of men and
women.” Psychological science (2015).
Siğirci,
Özge, and Brian Wansink. „RETRACTED ARTICLE: Low prices and high regret:
how pricing influences regret at all-you-can-eat buffets.” BMC
Nutrition (2015).
Özge, and Brian Wansink. „RETRACTED ARTICLE: Low prices and high regret:
how pricing influences regret at all-you-can-eat buffets.” BMC
Nutrition (2015).
Smith,
M. „Going in Through the Back Door: Challenging Straight Male
Homohysteria, Transhysteria, and Transphobia Through Receptive Penetrative Sex
Toy Use.” Sexuality & Culture (2018).
M. „Going in Through the Back Door: Challenging Straight Male
Homohysteria, Transhysteria, and Transphobia Through Receptive Penetrative Sex
Toy Use.” Sexuality & Culture (2018).
Sorokowski,
Piotr, et al. „Predatory journals recruit fake editor.” Nature
News (2017).
Piotr, et al. „Predatory journals recruit fake editor.” Nature
News (2017).
Tim
van der Zee, Jordan Anaya, and Nicholas JL Brown. „Statistical heartburn:
an attempt to digest four pizza publications from the Cornell Food and Brand
Lab.” BMC Nutrition (2017).
van der Zee, Jordan Anaya, and Nicholas JL Brown. „Statistical heartburn:
an attempt to digest four pizza publications from the Cornell Food and Brand
Lab.” BMC Nutrition (2017).
Wilson,
Helen. „Human reactions to rape culture and queer performativity at urban
dog parks in Portland, Oregon.” Gender, Place &
Culture (2018).
Helen. „Human reactions to rape culture and queer performativity at urban
dog parks in Portland, Oregon.” Gender, Place &
Culture (2018).
To, ze w danej dziedzinie popełnia się błędy, jeszcze nie musi dyskredytować calej dziedziny. Równie dobrze można by na przykład likwidować ortopedię, bo jeszcze w połowie XX wieku stosowano drewniane protezy. Albo wyrzucić astronomię na śmietnik, bo kiedyś była ściśle związana z astrologią.
Ale ja nie dyskredytuję tutaj całej dziedziny.
@anonim
1. Nie chodzi w tym tekście o to, że "popełnia się błędy" i z ich powodu "dyskredytuje to całą dziedzinę". Po cóż ta manipulacja? Problem w psychologii nie polega na tym, że "popełnia się błędy" – takie stwierdzenie nie mówi, ile się ich popełnia, dlaczego się je popełnia, jak się reaguje na popełniane błędy.
Gdyby nie manipulować po Twojemu, należy zauważyć, że powyższy tekst mówi o tym, że popełnia się fałszerstwa, a błędów broni się manipulacjami. Reakcją na błąd nie jest dostateczna poprawa procedur, jest nią natomiast często zamiatanie problemu pod dywan. I to już dyskredytuje całą dziedzinę.
2. "Równie dobrze" jest mocnym określeniem, obrońco oszustów, skoro podajesz zupełnie nieprzystające przykłady. Otóż astronomia była przez większość swego istnienia związana z astrologią. Gdyby była nadal, dyskredytowałoby to całą tę dziedzinę. Nastąpiło jednak jasne odcięcie się od błędów i poprawa metodologii. Wykrycie błędów nie jest ignorowane dla zachowania prestiżu dyscypliny i autorytetów. Drewniane protezy natomiast mogą być najlepszym, co da się w danych czasach zrobić. Dyskwalifikowałoby ortopedię poprzestawanie do dziś na drewnie, gdy mamy możliwość dokonania ulepszeń – dlatego szkodzi psychologii trwanie w błędzie i niewdrażanie odpowiednich procedur naprawczych.
3. Bowiem o psychologii nie można powiedzieć, że się od swoich błędów odżegnuje. Wielu psychologów działa analogicznie do astrologów i szamanów – operują żargonem, autorytetem, manipulują danymi, popełniają błędy poznawcze. Póki ich to w obrębie dziedziny nie kompromituje, ale są bronieni przez środowisko, jest to dyskredytujące dla całego środowiska.
"Ale ja nie dyskredytuję tutaj całej dziedziny."
Tytuł sugeruje coś kompletnie innego. Nie chcesz, żeby ludzie uważali że dyskredytujesz całą psychologię to nie pisz klickbaitowych tytułów w stylu "Upadek psychologii?" 😛 Można by było podobny artykuł odnieść do innych dziedzin nauki, ale jakoś nie napiszesz o "upadku nauki" 😛 Ludzie to całkowicie źle odbiorą i już w ogóle nie będą chcieli na terapie chodzić, chociaż potrzebują.
A jak tam w kwestii psychoanalizy? Czytalem kiedys "Wstep do psychoanalizy" Freuda i pomimo, ze pewne tezy wydaly mi sie kontrowersyjne, to jednak pewne elementy dot. interpretacji snow byly jak dla mnie bardzo trafnymi wnioskami, ktorych prawdziwosc bylem w stanie zweryfikowac na wlasnym przykladzie. Potem jednak dowiedzialem sie, ze psychoanaliza to tak naprawde pseudonauka i nie da sie jej sfalsyfikowac, choc jestem ciekaw czy naprawde z freudowska interpretacja snow, pomylek i natrectw jest az tak zle.
Hmmm… Powiem jak ja to widzę 🙂 Z tego, co wiem, Freud zajmował się tzw. studium przypadku. Zatem trzeba pamiętać, że uogólnianie wyników uzyskanych na podstawie jednostek nie jest prawidłowe, mamy ryzyko błędów. Dodatkowo, osoby które trafiały do Freuda, nie były dobierane losowo- czy w tamtych czasach chodziły tam osoby uważające się za "zdrowe"? Warto też zastanowić się nad tym, że Freud stosował sugestię, wiemy też trochę o zjawisku fake memories (wszczepianie wspomnień?- w Stanach Zjednoczonych były z tej instancji głośne sprawy..). Ponoć notatki Freuda nt. pacjentów nie były zgodne z rzeczywistością. Zarzucano mu, że przykłady zmyślił. Mogło dochodzić do nadinterpretacji ze strony psychoterapeuty. Taki wniosek, który można wyciągnąć z tego posta to to, że badacze czasem nie dążą do prawdy, a potwierdzenia swojej hipotezy. Z Freudem mogło być podobnie. Mamy w temacie "Freudowym" wiele zagwozdek, ale także wiele ciekawych wniosków- chociażby istnienie mechanizmów obronnych czy procesy nieświadome. Radzę jednak, by starać się mimo wszystko zachować nutkę krytyki, nie zaszkodzi na pewno 🙂 Czytając różne książki odsyłają nas do coraz to nowych źródeł, czasem może się okazać, że to ślepy zaułek. Ale nie traćmy wiary..:P Książka z której przeczytałam kilka ciekawostek to Historia współczesnej psychologii ,Schultz, Schultz.
Pozdrawiam.
@Wilhelm
Jak zweryfikować? Czy nie czasem poprzez systematyczne popełnianie błędu konfirmacji?
O przyzerowej jakości terapii pisze w listach sam Freud (zrozumieli to jego zwolennicy, cenzurując jego pisma). Późniejsze badania potwierdzają. Witkowski w "Zakazanej psychologii" opisuje różne patologie oparte na psychoanalizie, na przykład wmawianie "wypartych" wspomnień.
Za każdym razem, gdy ktoś dostarcza model funkcjonowania czegokolwiek (psychiki, przepływu cieczy, silnika rakietowego), model musi dostarczać przewidywań, które da się sprawdzić: rozbieżność z przewidywaniami świadczy o nieadekwatności modelu.
Model psychoanalityczny jest niemożliwy do obalenia – na wzór inkwizycji, badany jest "winny" jeśli zaprzecza winie lub gdy winę potwierdza – nie istnieją zjawiska, po których psychoanalityk mógłby się zreflektować, że błądzi. Każde, najbardziej nieprzewidywalne dane zostaną uznane przez teorię za dowód poprawności teorii. Dlatego to pseudonauka.
Te wszystkie wymienione problemy dotyczą nie tylko psychologii, ale i innych nauk empirycznych. Dlaczego więc martwić się akurat o psychologię? Czemu nie spytać czy w ogóle nauka jest w kryzysie?
@Anonim
Podobnie głód dotyczy milionów ginących w Afryce i Azji i mnie, bo wczoraj nie jadłem śniadania z braku czasu. Po co zajmować się Afryką?
Całe szczęście naukę od kilku tysięcy lat uprawia się ze świadomością, że istnieje skala zjawisk i nie wrzuca się do jednego worka wszystkiego, by pisać jakieś naiwne ogólniki. 😉
Dokładnie w punkt. Artykuł dotyka kwestii etyki i wiarygodności nauki jako takiej. Czemu więc drogi autorze skupiłeś się tylko na psychologii?
Zapewne ciężko stworzyć artykuł, który obejmowałby swoją treścią – jednocześnie pozostając w miarę szczegółowym – krytykę wszystkich nauk empirycznych 🙂
Pewnie ciężko napisać artykuł o przekrętach we wszystkich dziedzinach, ale akurat w psychologii, naprawdę takie to ważne?? Czym są koszty społeczne i ekonomiczne badania Zimbardo w porównaniu do ściemnionego badania skuteczności terapii przeciw rakowi. Jak dla mnie to pisanie o swoim głodzie bo śniadanie zbyt małe podczas gdy miliony dzieci w Afryce…
Nauka nie jest w "kryzysie", chyba że wierzy się w "objawiające prawdę" filmiki na Uniwersytecie Jutuba.
Problemy w nauce są. Punktoza i idący za nią brak chęci publikowania wyników negatywnych (bo fajniej pokazać że coś jest, a nie że eksperyment się nie udał) i replikacji (bo fajniej pokazać coś nowego). Brak pieniędzy na badania podstawowe (bo rządy tną kasę na naukę, a korporacja chce nowy lek na miażdżycę albo szybszy procesor a nie rozwiązywanie zagadek istnienia z których może takie leki i procesory wynikną ale nie wiadomo kiedy i czy na pewno u nas). Trochę się tego by zebrało, ale generalnie jest nie tak źle. A skoro badania nad rakiem są "ściemnione", to dlaczego dzisiaj udaje się wyleczyć nowotwory na które ludzie kiedyś umierali? Bo wiesz, nowe chemioterapeutyki jak sama nazwa wskazuje są nowe, a lewoskrętna witamina C istniała zawsze…
(Oczywiście, w medycynie, a dokładniej w farmacji też idealnie nie jest. Patenty i monopole na leki powodują absurdalne pompowanie cen – tak, wiem że wynalezienie leku kosztuje, ale system już dawno przestał chronić zwrot tych kosztów a zaczął pozwalać na patologie. Ponadto komercjalizacja badań nad lekami powoduje, że prowadzi się prace nad tym co generalnie się opłaca, czyli choroby chroniczne, w tym nowotwory wygrywają, a antybiotyków zaczyna brakować).
Problem z psychologią jest poważniejszy niż w stricte "ścisłych" dziedzinach.
Poważniejszy? Co jest podstawą takiego twierdzenia? Porównaj na przykład wpływ na społeczeństwo eksperymentu Zimbrado z doniesieniami Andrew Wakefielda, chociażby na naszym rodzimym gruncie. Jakoś efektów eksperymentu więziennego za bardzo nie widzę, natomiast ściemnione badania szczepienia-autyzm zbierają żniwo na szeroką skalę do tej pory, chociaż wiadomo już od dawna, że Wakefield fabrykował wyniki. Jak dla mnie ryzyko powrotu epidemii i zgony dzieci antyszczepionkowców to jednak większy kaliber niż chwila zadumy nad posłuszeństwem.
Albo cały przemysł ghostwritingu finansowany przez firmy farmaceutyczne, które piszą artykuły z badań z tak opracowaną metodą, że wynik wychodzi jak powinien i z narzuconym wnioskiem, po czym opłacają znanych naukowców, żeby udawali, że to ich własne badania? Nie ma chyba nigdzie tak zorganizowanych przewałów na tak dużą skalę jak w medycynie.
Eksperyment Zimbardo jest o tyle smutny przypadkiem, iż wielu innych poważanych naukowców i pisarzy zajmujących się psychologią często przytaczało jego badania w formie argumentacji do przedstawianych w swoich pozycjach tez. Jak teraz zrewidować całą swoją posiadaną wiedzę na temat psychologii i w jaki sposób szukać odpowiednich źródeł? Przydałaby się jakaś lista względnie "bezpiecznych pozycji", skoro nawet podręczniki akademickie często posługiwały się przykładem eksperymentu Zimbardo i niektórzy mogą czuć się nieco zdezorientowani.
Eksperyment Zimbardo jest o tyle smutnym przypadkiem, iż wielu poważnych naukowców i pisarzy książek o tematyce psychologicznej bardzo często przytaczały ten eksperyment jako argument dla wielu stawianych przez siebie tez. Psychologią interesuję się czysto hobbystycznie i nie mam w tej dziedzinie na tyle dużo kompetencji, aby móc bezproblemowo rozróżniać pozycję, których powinienem się wystrzegać od tych, które wciąż są względnie "bezpieczne" przed wpływami pseudonauki. W jaki sposób stosunkowo łatwo i bez konieczności czytania całych książek/artykułów oceniać ich rzetelność, gdy często nawet podręczniki akademickie okazują się nie być nieskazitelne? Przydałaby się jakaś lista podręczników relatywnie merytorycznych dla osób zielonych w tym temacie, takich jak ja.
Naprawdę czekałam, kiedy na którymś blogu ogólnonaukowym, który sledśl, pojawi się coś o psychologii. No i jest! I zrobiło mi się smutno… Trochę tak jakby jedyny artykuł o medycynie na jakimś blogu napisać w duchu "Upadek medycyny? Czy medycyna jest w kryzysie? Przypadki manipulowania badaniami i medycyna alternatywna". Nie tędy droga :/
Ale to bylby swietny artykul – medycyna jest w poteznym kryzysie – mniej w naukowym, chociaz na styku nauki i biznesu badania sa przeprowadzane czasem w sposob budzacy watpliowsci, ale bardziej w kryzysie wizerunkowym. Ludzie przestali ufac zinstytucjonalizowanej medycynie. Ufaja za to bioenergoterapeotom i szamanom internetowym. I co – nie pisac o tym? O tym trzeba pisac. To samo z psychologia. Zawsze mialem sporo zastrzezen do traktowania badan psychologicznych przez swiat nauki jako pewnego rodzaju dogmatow. A przeciez badania psychologiczne to nader delikatna sprawa – przeprowadzenie ich w odstepie 10 lat moze drastycznie zmienic wyniki ze wzgledu na odmienne warunki kulturowe czy nawet pogodowe. Psychologia moze uogolniac pewne trendy, moze sygnalizowac istnienie zjawisk, ale ze wzgledu na zlozonosc zaleznosci pomiedzy swiatem wewnetrznym i zewnetrznym czlowieka nigdy nie bedzie w stanie podac ostatecznych wnioskow – te beda bowiem ewoluowaly wraz z czlowiekiem jako gatunkiem. Znam psychologow, ktorzy dumni sa z tego, ze ich dziedzina jest 'intuicyjna' – ale jesli taka jest, to znaczy, ze tak naprawde nie jest nauka.
Czy o tym pisać? Pewnie. Ale pisanie o ogólnym, całościowym kryzysie medycyny przez pryzmat np. altmedów – to już mogłoby budzić mój sprzeciw, szczególnie jeśli byłby to jedyny wpis traktujący o medycynie na całym blogu.
Według mnie (bo też nie jestem specjalistą w dziedzinie, czasem hobbistycznie zgłębiam) psychologia ma swój solidny naukowy trzon. I właśnie wskazywania tego trzonu mi brakuje w przekazie. Tak żeby móc odróżniać psychologię od "psychologii", ośrodki terapeutyczne, opierających się na sprawdzonych naukowo metodach, superwizji etc. od "ośrodków terapeutycznych" (albo lepiej – coachingowych) uprawiających swoiste czary-mary, itd. itp.
"Tak poważna kompromitacja młodej dziedziny" – dla porządku dobrze by było jednak wspomnieć, że na 20 przygotowanych artykułów 3 zostały opublikowane, trzy przyjęte a reszta albo nadal była recenzowana albo odrzucona w chwili ujawnienia prowokacji. Co mogłoby wskazywać na to, że przynajmniej w części czasopism mechanizm redakcji jednak działał.
Z Zimbardo problem polega na tym, że kłopotliwe elementy eksperymentu w sumie nawet on sam opisał w swojej książce, tylko nikt nie chciał zauważać, że w związek z tym podważa to wartość eksperymentu. Tak, napisał o tym, że za bardzo się zaangażował w eksperyment; tak opisał jak pokazywał studentom materiały z badań nad więźniami; tak, opisał relację jednego ze strażników, że wzorował się na jakiejś postaci i że sprawdzał na jak dużo mu pozwolą; tak, opisał że sam w ramach izolacji uczestników wprowadził upokarzający rytuał (wyjście do kibla z wiadrami na głowach). Tylko jakoś nie udało się nikomu połączyć jednego z drugim i zakrzyknąć, że król jest nagi.
Poza tym że ideologizacja nie jest wypaczeniem gender, ale cechą charakterystyczną, to z resztą mogę się zgodzić.
Inna sprawa że powtórzenie badania i uzyskanie takich samych rezultatów jak to wymagane jest no w fizyce czy chemii, raczej w psychologii a zwłaszcza psychologii społecznej możliwe jak na razie nie jest , gdyż do czynienia mamy ze zbyt dużą ilością zmiennych, nie możliwych do kontrolowania.
Niestety, nawet pomijając czasopisma drapieżne, dzisiejszy system oceny czasopism i autorów jest zabójczy dla przyszłości nauki. Problem z replikacjami nie polega na tym, że się uczonym nie chce, on polega na tym, że replikacja nie jest badaniem oryginalnym. Ani nie przyniesie grantu badawczego (więc za co ją przeprowadzić) anie nie da się jej dobrze opublikować. Nie da się, bo nikt jej nie będzie cytował (cytuje się zawsze tych co opublikowali coś po raz pierwszy). Na cytowaniach zaś opiera się ocena czasopism i uczonych. To samo, w nieco mniejszym stopniu, dotyczy tzw. wyników negatywnych. Stawiamy jakąś hipotezę i potem okazuje się, że jednak tak nie jest. Znów, często są to wyniki ważne dla środowiska, ale słabo się cytuję, więc dobre czasopisma ich nie przyjmą. Punktoza zabija.
Akurat z tym genderem to było inaczej.
Przede wszystkim nie były to wbrew twierdzeniom autorów "czołowe" czasopisma, wręcz przeciwnie, poza Sex Roles większość szura po dnie nawet w kategorii gender. Z kolei z siedmiu artykułów, które przeszły jeden to była poezja w czasopiśmie z gender poezją, trzy eseje w tym jeden na temat etyki hoaxów (tak! i wcale nie jakiś absurdalny) oraz trzy artykuły o badaniach empirycznych. Można się zastanawiać jaki ma sens wpatrywanie się godzinami w psie kutasy, ale skoro już ktoś to zrobił i ma ciekawe wyniki to dlaczego nie opublikować, może ktoś zreplikuje albo przynajmniej IgNobel będzie.
Tylko że te niby badania zostały w stu procentach zmyślone. I dlatego teraz Boghossian oprócz wymarzonej mołojeckiej sławy ma postępowanie dyscyplinarne, a i ta sława głównie na breitbartach. Zresztą jakby ktokolwiek miał wątpliwości co do intencji tego hoaxu to można sobie przypomnieć, że rok wcześniej Boghossian właśnie z Lindsayem opublikowali artykuł o "konceptualnym penisie", ale tym ośmieszyli przede wszystkim siebie, bo wysłali go do drapieżnego czasopisma.
Krótko mówiąc wybrali sobie łatwy cel (bo gender to jest ideologiczna pseudonauka) ale i tak trafili kulą w płot.
Autora proszę o wyjaśnieniem na czym polega naukowość pojęcia choroby? Czym choroba różni się od stanu faktycznego, który jest niepożądany?
CHAKRAVANT piszesz "skoro badania nad rakiem są "ściemnione", to dlaczego dzisiaj udaje się wyleczyć nowotwory na które ludzie kiedyś umierali?"
Kiedyś liczba zgonów na raka w porównaniu z aktualną liczbą takich zgonów była dużo niższa. Teraz mamy ogromny wzrost zachorowalności na raka i prognozy pokazują, że będzie coraz gorzej. A że niektórzy wychodzą z tego? tak, część wychodzi. A dlaczego wychodzi? hmmm? dzięki wspaniałym lekarstwom, które funduje nam medycyna?Nie ma żadnych skutecznych medycznych leków na raka.
Zresztą, świat się zmienia i ludzie coraz częściej dostrzegają, że nauka nie jest w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania. Bo nie jest. I dopóki trwa ewolucja dopóty nie będzie w stanie odpowiedzieć. I to jest ok. Dlaczego robimy z nauki boga? Dlaczego trudno jest nam przyjąć do wiadomości, że nauka jest w stanie wyjaśnić pewne rzeczy, a niektórych jeszcze nie jest w stanie wyjaśnić. Kiedyś na pewno odpowie ale wiadomo, wszystko jest procesem i człowiek najwidoczniej jeszcze nie osiągnął takiego poziomu ewolucji, żeby pojąć pewne rzeczy. Nauka jest tylko NARZĘDZIEM w rękach człowieka. Nie jest BOGIEM. Jeżeli czegoś nie da się wyjaśnić naukowo to nie znaczy, że tego nie ma, czy że takie zjawisko nie zachodzi. Znaczy to tylko tyle, że "naukowe" dowody jeszcze nie są wystarczające aby potwierdzić, czy zaprzeczyć danej hipotezie. A większość ludzi krzyczy jak w amoku: "NIE MA DOWODU TO NIE ISTNIEJE" "NIE DA SIĘ NAUKOWO POTWIERDZIĆ TO ZNACZY, ŻE TAKIE ZJAWISKO NIE ZACHODZI". I później mamy takich pseudo naukowców, którzy przerażeni wizją, że ich tezy zostaną obalone (no bo skoro kierując się powyższym przykładem, nie da się potwierdzić, to znaczy że tego nie ma) naciągają wyniki badań bo są przekonani co do słuszności swojej tezy. I może nawet ich tezy są słuszne, może tak jest, że przyjmując pozycję ciała jak Wonder Woman kobiety zyskują na pewności siebie itd. Kto powiedział, że to nie jest prawda? jedyne co wiemy, że nie udało się tego naukowo potwierdzić albo, że badania nie były rzetelnie przeprowadzone. I już. Tyle.
Może nie jest wcale tak źle.
https://www.nytimes.com/2015/09/01/opinion/psychology-is-not-in-crisis.html
https://www.psychologytoday.com/gb/blog/why-religion-is-natural-and-science-is-not/201606/is-there-replication-crisis-in-experimental
Kontekst, emergencja, holizm itd.
https://how-emotions-are-made.com/notes/Holism
Pragnę zauważyć, że psychologia jest nauką probabilną – opartą na rachunku prawdopodobieństwa, zatem wyniki badań psychologicznych nie są prawdą! Patologia objawia się w tym, że często przedstawia się je jako pewniki, a nie jako tylko (zazwyczaj mało… ) prawdopodobne tendencje. Pozdrawiam