Kiedy byłem młodszy, wierzyłem że
środki ochrony roślin, w tym np. insektycydy czy herbicydy są czymś bardzo
złym. Pogląd ten podzielałem jeszcze jakieś trzy lata temu. Problem polegał na
tym, że patrzyłem na stosowanie środków ochrony roślin przez pryzmat fałszywych
argumentów. Po pierwsze, panowało i panuje nadal powszechne przekonanie, że
pryskane = niezdrowe, rakotwórcze i bez wartości odżywczych. W końcu kiedyś te owoce
takie smaczne były, nie to co teraz. Do tego opryskiwanie pól chemikaliami musi
być złe dla środowiska. Okazuje się, że taki tok myślenia z całkiem prostych
przyczyn zawodzi, zwłaszcza dzisiaj, we współczesnym świecie.

pestycydy

Czym są pestycydy?

Pestycydy to szerokie pojęcie. Obejmuje
wszelkie środki służące do zwalczania niechcianych organizmów, przede wszystkim
w odniesieniu do upraw, ale nie tylko – stosuje się je także przy drogach, w
basenach wodnych, w budynkach mieszkalnych, magazynach czy w publicznych
parkach. Zatem pestycydy to nie tylko substancje wykorzystywane w rolnictwie
czy zieleni miejskiej (środki ochrony roślin), ale też produkty do zwalczania
komarów czy karaluchów. Najczęściej stosowane pestycydy to herbicydy
(chwastobójcze), insektycydy (owadobójcze), fungicydy (grzybobójcze). Oprócz
tego wyróżniamy też m.in. algicydy (glonobójcze), bakteriocydy
(bakteriobójcze), nematocydy (nicieniobójcze).

Pestycydy na rynku

W Unii  Europejskiej istnieją duże obostrzenia co do
m.in. produkowania, sprzedawania i stosowania pestycydów. Wprowadzenie ich na
rynek UE trwa
przeciętnie mniej więcej 10 lat i kosztuje około 200 milionów euro. Większość
tego czasu jest poświęcana na liczne eksperymenty, podczas których sprawdza się nie
tylko podstawowe właściwości fizyczne i chemiczne. Prowadzi się m.in. badania
toksykologiczne, ustala najniższą skuteczną dawkę, maksymalne poziomy
pozostałości w żywności czy czas potrzebny na biodegradację. Dla środków
ochrony roślin są ustalane na minimalnym poziomie pozwalającym na skuteczne
zwalczenie choroby czy szkodnika. Po drugie, środki ochrony roślin dostępne na
rynku ulegają biodegradacji. Jej tempo jest brane pod uwagę podczas zbiorów,
tak aby żywność trafiająca do konsumentów nie zawierała pozostałości lub miała
je w ilościach niewpływających na ludzkie zdrowie.  
 

Pestycydy, a środowisko

Czy pestycydy są szkodliwe dla
środowiska? Współczesne insektycydy i herbicydy działają wybiórczo, nie
zabijając wszystkiego „jak leci” (mamy tradycyjnie takie skojarzenia ze starymi
środkami ochrony roślin, ale sporo się zmieniło). Co najważniejsze, zwiększają
plony nawet dwukrotnie (a dokładnie rzecz biorąc ograniczają
straty
), więc zmniejsza się zapotrzebowanie na nowe tereny uprawne, zapobiegając
intensywniejszej wycince lasów. Przekłada się to pośrednio na ochronę
bioróżnorodności. Trzeba jednak dodać, że rozkład pestycydów przez bakterie,
grzyby i bezkręgowce w glebie jest pewnym obciążeniem dla destruentów
(reducentów), które „czyszczą” środowisko, rozkładając bardziej skomplikowane
związki, do prostszych.

Pestycydy przyczyną wymierania pszczół?

Powszechnie powielaną, a
nieprawdziwą plotką jest twierdzenie, że pszczoły masowo giną i że dzieje się
tak przez pestycydy. W rzeczywistości „masowe
wymieranie
” pszczół miało miejsce jedynie w USA, a winowajców znaleziono co
najmniej kilku. Zanim to wyjaśnię, chcę jeszcze dodać, że w skali globalnej
pszczół przybywa (dane
FAO
). Raporty w odniesieniu do Polski znajdują się tutaj.
Wracając do przyczyn ginięcia pszczół: wymienia się przede wszystkim obniżenie
ich odporności i pasożyty (wirus Israeli
Acute Paralysis Virus,
pierwotniaki Nosema
caranae
i Nosema apis oraz
pajęczak Varroa destructor), a także zmiany
klimatyczne. Tuż obok są też faktycznie pestycydy, ale w odróżnieniu od
pozostałych wymienionych czynników, są one powodem ginięcia pszczół jedynie
przy niewłaściwym stosowaniu przez rolnika. Ocenia się, że obecnie środki
ochrony roślin stanowią
około 1% przyczyn upadków rodzin pszczelich.
pestycydy pszczoły

 

Czy pestycydy psują smak owoców i warzyw?

Jeśli zaś chodzi o smak, rzekomo
inny przez pestycydy („nie taki, jak kiedyś”), to rzecz tkwi w transporcie –
masowa produkcja wymaga odpowiedniego przechowywania i przewożenia, zanim owoc
dojrzeje, nabierając pożądanych cech kulinarnych. Poza tym smak zależy w
największym stopniu od odmiany, a te się przeradzają się prawie z roku na rok,
bo zmieniają się m.in preferencje konsumentów.

Pestycydy i polityka

Warto jest zauważyć jeszcze jedną
ciekawą kwestię: środkom ochrony roślin (wchodzącym w skład „worka” z
pestycydami) w znacznej mierze sprzeciwiają się środowiska „lewicowe”
(zachodnioeuropejscy Zieloni), podczas gdy dzięki insektycydom czy herbicydom
owoce i warzywa stały się tanie i powszechnie dostępne dla wszystkich grup
społecznych, a przecież walka o równość to jeden z czołowych postulatów
lewicowych. Podobnie z ochroną przyrody i środowiska, do czego w oczywisty
sposób przyczyniają się środki ochrony roślin, a czemu też najbardziej
sprzeciwiają się wspomniane ruchy. Jest to dobry przykład tego do jakich
paradoksów doprowadziła propaganda „antypestycydowa”.

Wpływ pestycydów na zdrowie

Zwróćmy uwagę na kolejne,
fundamentalne zagadnienie – wpływ pestycydów na zdrowie. Jak stosowanie ich
przekłada się na żywieniowo-zdrowotną jakość produktów? Mit o ich szkodliwości
rozwiewają fakty. Dzięki fungicydom produkty roślinne mają znacznie mniejszą
ilość silnie trujących
mikotoksyn produkowanych przez grzyby bytujące np. na zbożach. W przeszłości
zdarzały się sytuacje, że spore grupy ludzi w skali lokalnej umierały od takich
zatruć. Sytuacja w pewnym
sensie przypomina problem z antyszczepionkowcami – doszukują się na siłę marginalnych
wad szczepionek, ignorując ogromne zalety. Podobnie jest z środkami ochrony
roślin i ich przeciwnikami.

Czy pestycydy konwencjonalne są gorsze od wykorzystywanych w rolnictwie organicznym?

W kontekście zdrowia trzeba
poruszyć jeszcze jeden ważny temat. Istnieje (mniej lub bardziej powszechne)
przekonanie, że ekologiczne (organiczne) pestycydy są dla ludzi, zwierząt i
środowiska lepsze i „mniej szkodliwe” od tych syntetycznych. Podobnie jak w
przypadku farmaceutyków i parafarmaceutyków nie jest to prawda, gdyż o
toksyczności i jakiejkolwiek szkodliwości decydują właściwości chemiczne,
niezależnie od pochodzenia substancji. W rzeczywistości nie trzeba daleko
szukać, by znaleźć ekologiczne pestycydy, które są (mogą być) dla fizjologii
organizmów gorsze, od tych konwencjonalnych. Aktualnie „walka” w UE toczy
się
np. o siarczan miedzi.

Naturalne pestycydy

Niewielu wie, że spora część
spożywanych przez nas pestycydów jest
produkowana
przez rośliny. Przykładem jest znana wszystkim
kofeina, której jednak ze względu na zbyt wysoką toksyczność nikt nawet nie
próbuje wprowadzić na rynek jako komercyjnego insektycydu (pokazuje to, jak
bezpieczne muszą być pestycydy, by używać je w UE komercyjnie, skoro spożywana
powszechnie kofeina, ze względu na szkodliwość, jest niewykorzystywana).
Jak widzicie pestycydy, czy
uszczegóławiając – środki ochrony roślin – są specyficznymi produktami. Nie
zostałyby dopuszczone do użycia jeżeli producent nie udowodniłby, że przy
prawidłowym stosowaniu (tzn. zgodnym z prawem, dobrą praktyką rolniczą i
załączoną do nich instrukcją) są  bezpieczne.
Wiele zależy od sposobu stosowania (dawki, terminu, pory dnia, roku, klimatu
itp.), zachowania środków bezpieczeństwa i standardów produkcji. Ale jak wynika
z ostatniego raportu
Ministerstwa
Rolnictwa
, nieprawidłowe stosowanie środków ochrony roślin przez rolników  zdarza się sporadycznie. Dlatego niezmiernie
mnie irytuje bezrefleksyjne powtarzanie opisanych plotek, które nie mają wiele
wspólnego z rzeczywistością.Ponieważ prowadzenie bloga wymaga ponoszenia kosztów (nie tylko finansowych, ale także czasowych), zdecydowałem się stworzyć profil na Patronite, gdzie możecie ustawić w prosty sposób comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki temu może on funkcjonować i będzie lepiej się rozwijać (pojawia się dzięki temu więcej artykułów na blogu). 5 czy 10 złotych nie jest dla jednej osoby dużą kwotą, ale przy wsparciu wielu z Was staje się realnym, finansowym patronatem bloga.

Artykuł napisałem w ramach współpracy z PSOR (Polskim
Stowarzyszeniem Ochrony Roślin).

 

Najnowsze wpisy

`

19 komentarzy do “Fakty i mity o pestycydach

  1. Ja w kwestii "nie tak, jak kiedyś" – jako fanka wymarłej niemal koszteli chcę przypomnieć, że obecnie hodowane są inne odmiany roślin. I one – szok, niedowierzanie, tysiące pytań bez odpowiedzi – inaczej smakują…

  2. Dobre ujecie jak rolnik przestrzega. Tylko ktory rolnik faktycznie przestrzega? Sama niestety mieszkam obok rolnika który prudukuje salate, rzodkiewke, brokuły. Sam podczas oprysku stosuje maseczke ale juz nie ostrzega, sąsiadów za plotem zeby poszli do domu w czasie oprysku bo sa to substancje szkodliwe. Sam stosuje oprysk wieczorem a następnego dnia rano produkty sa zbierane, a z wlasnego ogrodkowego doswiadczenie wiem ze min 3 4 dni po oprysku taka salatka niepowinna być zbierana. Raz w pobranej probce gleby zza plota wyszły normy grzybobojcze przekroczone 500 krotnie. Wiec póki wszystko postawione jest na zysk to śmiem twkerdzic ze pestycydy sa dla nas szkodliwe bo każdy w duszy ma normy.

  3. Napisałeś, że masowe wymieranie pszczół miało miejsce wyłącznie w Ameryce, ale w samym artykule na Wikipedii, który linkujesz jest podane, że w 2007 populacja pszczół w Wielkiej Brytanii spadła o 30%, Niemczech 40%, Włoszech 40-50%, a w Szwajcarii w 2012 blisko 50%.

    Do tego cytowany jest raport USDA, w którym jest napisane o potencjalnym wpływie pestycydów na odporność pszczół i podawane są artykuły opublikowane w Science, które pokazują, że pestycydy z grupy neonikotynoidów są odpowiedzialne za mniejszy wzrost kolonii i gubienie drogi przez pszczoły.

    http://science.sciencemag.org/content/early/2012/03/28/science.1215025
    http://science.sciencemag.org/content/336/6079/348

  4. Myślę że ludzie protestują przeciw pestycydom (co za wściekle stygmatyzujaca nazwa) nie ze względu na smak, zdrowotność czy troskę o pszczoły – to po prostu takie sobie powiedzonka, na tej samej zasadzie na jakiej funkcjonuje "kiedys to ludzie mieli zdrowie, my tyle nie dożyjemy"…
    Ludzie po prostu są wyobcowani z procesu pozyskiwania i przygotowania żywności. Ktoś coś dodał, ktoś czymś opryskał, nije wiedzą kto, czym, muszą ufać nadzorom, sanepidom itp. To szalenie frustrujące.
    Tymczasem może poza Rożkiem "popularyzatorzy" unoszą się na swojej wyzszosci mentalno-umyslowo-wykształcenjowej. Wyraźnie dajac do zrozumienia że oni pod kazdym względem przewyzszają ten motloch "antypestycydowy"…

  5. Ja się nie znam, natomiast weterynarze w moim domu zrobili wielkie oczy i zaczęła się dyskusja mniej więcej o takim przebiegu:
    Gdyby tak było, to np na chorobach pszczół nie uczylibyśmy się o wpływie całej chemii rolniczej na pszczoły (a niestety chemia rolna jest głównym powodem zatruć pszczół), nie uczylibyśmy się leczenia zatruć chemią rolniczą na toksykologii (polecam poczytać składy wszystkich pestycydów itd, jest mnóstwo śmiertelnych zatruć zwierząt tymi środkami), porażeń najgorszymi mikotoksynami żadne środki bójcze nie zapobiegły, a w składzie pestycydów są najcięższe substancje, śmiertelne dla ludzi i zwierząt, jedyne co to mają karencję więc odpowiednią ilość czasu po oprysku można np owoce spożywać. Gość pisze post-prawdę, poczytał w necie portale dla tych co na siłę chcą być inni i najmądrzejsi i wypisuje bzdury, nie sięgnął nawet do tak lakonicznego źródła jak Wikipedia. (cytuję) "Chętnie udostępnimy temu idiocie wszystkie książki np z toksykologii czy z zootechniki, niech się dokształci."
    Dalej była już bardziej emocjonalna dyskusja. Niemniej otworzyłem Wikipedię, gdzie można znaleźć takie informacje:
    "Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) wydał oświadczenie informujące, iż ostatnie badania wskazują na nierozerwalny związek pomiędzy pestycydami z grupy neonikotynoidów, najczęściej używanymi w rolnictwie pestycydami, a ginięciem rodzin pszczelich[51]. Ponadto sponsorowane przez przemysł agrochemiczny badania, na których opierają się regulacje prawne i normy dotyczące bezpieczeństwa użytkowania pestycydów, są błędne i prawdopodobnie celowo zwodnicze[52]."

    Niby nic, a jednak podważa to co najmniej połowę tego co napisał autor.

    1. Ja tylko w temacie wymierania pszczół. Rzeczywiście, autor popełnił błąd, prawdopodobnie wynikający z niedoczytania (jak widać, da się to powiedzieć i nie nazwać przy okazji dyskutanta idiotą).

      "Wymieranie pszczół" nie jest prostym tematem, ponieważ technicznie rzecz biorąc, nie ma czegoś takiego. Obserwuje się zmniejszanie populacji tych błonkówek, ale ma ono różną dynamikę i prawdopodobnie różne przyczyny w zależności od tego, o jakim regionie świata mówimy, ale również czy mamy na myśli rzeczywiście Apis Melifera czy może "pszczoły" rozumiane jako różne mniej lub bardziej spokrewnione gatunki błonkówek – zapylaczy, pośród których "gospodarcze" pszczoły stanowią mniejszość.

      Neonikotynoidy są potencjalnie (nie ma twardych dowodów, ale są mocne poszlaki) przyczyną "wymierania pszczół" opisanego w USA, zjawiska o najbardziej dramatycznej dynamice. Przyczyną miałoby być neurotoksyczne działanie insektycydu, które nie zabija owadów, lecz je "ogłupia" uniemożliwiając im powrót do kolonii, co dla owada i kolonii oznacza na ogół śmierć. Jak już wspomniałom, twardych dowodów brak, ale są eksperymenty które wskazują na to, że ta hipoteza może być prawdziwa.

      Z tego tytułu UE, lubiące dmuchać na zimne, zakazało neonikotynoidów. Mimo to w Europie populacja pszczół też się kurczy, ale dynamika jest inna, no i nie ma głównego winnego, chyba że założymy, że diaboliczny spisek rolników przemyca zakazane pestycydy (co na ten przykład w Polsce by mnie w ogóle nie zdziwiło).

      W UE mamy natomiast inne czynniki. Zanik naturalnych siedlisk "dzikich pszczół" może być główną przyczyną zaniku gatunków takich jak trzmiele czy rozmaite "pszczoły-samotnice". Epidemia roztocza Varroa która raz po raz wybucha na terenie Europy i nie zdołaliśmy się z nią rozprawić od dekad (przyczyną jest cykl życiowy tego "kleszcza", żeby go wytruć należałoby zniszczyć zainfekowane gniazdo a i to mogłoby nie wystarczyć) jest natomiast jednym z potencjalnych winowajców zmniejszania się liczby pszczół miodnych, innym jest — ponownie — industrializacja. Z resztą, patrząc znów na Polskę i jej normy jakości powietrza — skoro to czym oddychamy zabija (powoli, ale jednak) ludzi, to czemu miałoby być obojętne dla delikatnych owadów z ich specyficznym układem oddechowym?

      Co do samej pszczoły miodnej, z moich własnych anecdata wynika jeszcze jedno — czynnik ekonomiczny. Miód to niby towar ekskluzywny, ale popyt na niego nie jest wcale taki duży, zwłaszcza że tylko naprawdę niedoinformowani wierzą, że "naturalny" cukier w miodzie jest mniej szkodliwy od tego w cukierniczce (nie jest). Spożycie cukrów prostych spada, więc nawet (a może "tym bardziej") miód się gorzej sprzedaje. Znam osobiście pszczelarzy, którzy "zwinęli biznes" bo się nie opłacało, zwłaszcza że dochodzi ponownie temat warrozy z którą walka kosztuje.

      Poza tym, to jedyne (aczkolwiek dość ciężkie) przekłamanie w tekście.

  6. A ja myślałem, że 80% populacji to kretyni i trzeba ich wytruć za pomocą chemtrails, pestycydów i szczepionek.
    Tyle tego poszło a to cholerstwo dalej żyje i o płaskiej ziemii opowiada.

  7. słaby tekst, wiele uproszczeń i przekłamań. Pestycydy są szkodliwe dla przyrody i dla ludzi, na to wskazują badania i m.in. zakaz importu polskich jabłek do szwecji

  8. Ja tylko wiem z własnego doświadczenia, że w przyszłym roku już nie będę mógł kupić miodu od kurpiowskiego pszczelarza ze względu na małą ilość pszczół. Wytworzonego miodu jest tak mało, że nie ma sensu dla niego dalej w to brnąć. Oczywiście to tylko pewien wycinek rzeczywistości – może w jego regionie stosowane są środki chemiczną na niedozwoloną skalę, a może jednak coś jest w tym ginięciu pszczół. Natomiast same pestycydy to też wycinek rzeczywistości w rolnictwie, dochodzą do tego roundapy, nawozy sztuczne, erozja gleby, no to trzeba jeszcze więcej nawozów sztucznych i ciekawe jak ta kombinacja i ingerencja w naturalne procesy i ekosystemy wpływa na zdrowie.

    1. Po pierwsze primo Liczba mnoga od "anegdota" to nie "dane".
      Po drugie, "roundapy" to właśnie pestycyd, glifosat (herbicyd, środek chwastobójczy). Jeden z mniej szkodliwych dla ludzi, ale także dla środowiska nawiasem mówiąc.
      Nawozy sztuczne są takie same jak nawozy naturalne. Problemem nie jest ich istnienie, lecz nadużywanie. To na ogół proste nieorganiczne sole, które są bardziej biodostępne niż np. rozkładające się resztki organiczne, co z jednej strony pozwala na lepsze plony, ale z drugiej powoduje takie efekty jak przenawożenie czy zaburzenia ekosystemów zbiorników wodnych.

      Erozja gleby to problem osobny i raczej wynika z głupoty i rabunkowej gospodarki, a nie "sztuczności" czy "randapów". "Rolnictwo naturalne" prowadzone w ten sposób (a proszę mi uwierzyć, częsty to przypadek) jest równie szkodliwe dla środowiska jeśli nie bardziej.

    2. Czy tu można umieszczać tylko dane? Nie przesadzajmy. Opisałem doświadczenie, wycinek rzeczywistości, tak jak napisałem. Jestem pełen szacunku dla nauki, czasem jednak doświadczenia pokazują co innego. Kiedyś stosowanie jakichś tam tabletek było w pełni uzasadnione naukowo (nie mam czasu szukać artykułów, każdy zna przykłady), potem się okazało, że ludzie przez nie ucierpieli. Dlatego mam zdrowy dystans do tego, że udało się powielić naturę w postaci nawozów. Tak, pewnie badania to udowadniają, na ten moment…Tymczasem ja pójdę tworzyć domki dla pożytecznych owadów, aby natura sama się uregulowała 🙂
      Zgadzam się oczywiście z kwestią używania oraz nadużywania nawozów.

  9. Przepraszam ale ja już wiem co tam jeszcze się do nich nie będzie miał na pewno jest tak bardzo nudno potrzebuje więcej czasu.

  10. Pragnę zauważyć, że wskazany przez pana link do danych FAO mówi nie o pszczołach, ale o ulach (czy pasiekach). Nie jest to wiarygodna informacja. Wiele twierdzeń w pańskim tekście nie jest popartych żadnymi odnośnikami do danych źródłówych (publikacji naukowych, artykułów we wiarygodnej prasie itp)
    Co do szkodliwości pestycydów "z założenia" to jest sporo historycznych przykładów, że środki ochrony roślin i inna chemia uważana czy reklamowana jako nieszkodliwa po wielu latach okazywała się bardzo szkodliwa. Pomimo stosowania pewnych środków w małych i nieszkodliwych dawkach po wielu latach okazywało się, że następowała ich kumulacja w poszczególnych ogniwach łańcucha pokarmowego do stężeń szkodliwych. Doskonałym przykładem jest DDT, który stosowano jakieś 40 lat zanim na jaw wyszła jego pełna szkodliwość. Innym jest czteroetylek ołowiu dodawany do paliwa przez dziesiątki lat, a w czasach jego wprowadzania na rynek, argumenty o szkodliwości zawartego w nim ołowiu w prasie piętnowano jako histeryczne.
    Ogólnie podsumowując ten artykuł jest słaby merytorycznie i robi wrażenie jakby był pisany na zamówienie producentów chemii rolniczej. Życzę Panu dokładnej lektury publikacji naukowych i wyciągania obiektywnych wniosków.

  11. Co za bzdury! Pestycydy nieszkodliwe?? Ludzie, poczytajcie badania o glifosacie, czyli Roundupie! Firma Monsanto za to ścierwo wylądowała przed Trybunałem Praw Człowieka w Hadze. Fałszowali badania, żeby wprowadzić ten środek na rynek. Pozwali jedno z państw, które zakazało sprzedaży ich środka w kraju. Za co? Za straty jakich jeśli nie ponieśli, ale poniosą przez owy zakaz.
    Wszystkie Badania juz mówią oficjalnie że jest to środek rakotwórczy!
    Proszę. Poniżej ledwie fragment z rozprawy. A cały program przyprawia o gęsią skórkę, włos się jeży.
    https://www.youtube.com/watch?v=dXWpc8gSkZ0

    A tutaj wyniki badań uniwersyeckich.
    http://www.imp.lodz.pl/upload/oficyna/artykuly/pdf/full/MP_5-2013_M_Kwiatkowska.pdf

    Takie "artykuły" jak ten są po prostu niebezpieczne!

  12. Chciałam się odnieść do kwestii szkodliwości pestycydów dla pszczół. Możliwe, że ludzie przypisują opryskom zbyt duży udział w wymieraniu tych owadów, zapominając o innych przyczynach, jednakże nie chce mi się wierzyć w ten marginalny 1%. Link do źródła tej informacji nie działa, ale wyszukując nazwisko Pruszyński i ochrona zapylaczy trafiłam na pracę, w której podano, że zatruciom pestycydami ulega rocznie 5-20% rodzin pszczelich. To już zupełnie inne liczby.
    http://www.up.poznan.pl/pta/pdf/Fragm.%20Agron.%20vol.%2024%20(2007)/15-%20FA%2024(4)%202007%20-Pruszynski%20G.pdf

  13. A nie zastanawiacie się, czemu teraz coraz więcej okazów zdrowia choruje na raka? Przecież nie jedzą fastfoodów, tylko świeże warzywa i owoce. I w tym tkwi problem. Otóż pestycydy, są bardziej rakotwórcze niż akrylamid i cukry proste (których w fastfoodach jest pełno)

  14. Dziwne, ze nasi dziadkowie nie stosowali chemicznych pestycydow. Robili naturalne czyli gnojowke z pokrzyw, dokladali writycz, krwawnik, czosnek i papryke ostra i mieli warzwa i owoce. Cel zastosowania pestycydow sztucznych byl prosty…..po takich warzywach i owocach ludzie wcześniej czy pozniej beda chorowali a za tym beda koncerny farmacetyczne, ktore robia kase na leczeniu ludzi z raka…Wmawia sie ludziom, ze gdyby nie pestycydy to ziemia by nie nakarmila ludzi. Na dzien dzisiejszy duzo ziem w Polsce stoi odlogiem. Na dzien dzisiejszy mamy niz demograficzny…i jesli ci starsi odejda to dzieci wcale nie jest duzo. Zaznaczam, ze juz pola po zbyt duzej ilosci stosowania pestycydow i srodkow nawozow roslin obumieraja. Msm tu przyklad nuedakeko, a na to sby sie odrodzily trzeba 40lat. Jest juz kilka panstw, ktore zaluja ze weszly w pestycydy chemiczne z prostej przyczyny ….mają zniszczone ziemie i rzeki i teraz zaczynaja prace nad tym aby te ziemie oczyscic….a to nie jest latwe i szybkie….. Z tego co zaobserwowakam to duzo ludzi szuka juz nowej generacji pestycydow, ktore sa bio i coraz więcej sie takich ludzi znajduje…swiadomych, ze stosowanie sztucznych pestycydow i srodkow nawozow roslin nie jest oplacalna….poniewaz niestety ale pojdzie to kosztem zniszczenia ziemi. Na koniec powiem tyle ..jestem po zatruciu truskawkami z pestycydami, to jest koszmar. To nie jest zwykle zatrucie a uderza wcorganizm mocno miedzy innymi w serce.. Ludzie coraz czesciej kupuja mala ilosc owocow i oddaja do badan i jak co rezygnuja z kupna. Jest literatura pt ZDROWE PESTYCYDY tylko niestety w raz z tym, ze koncerny narzucily klamstwa ze ziemia nie urodzi i nie wyzywi takiej ilosci ludzi …gospodarze kupuja syf i pryskaja ile sie da …zapominahac, ze to ich tez dotyczy poniewaz pestycydy itp przrchodza na ich uprawy, ktore sa dla ich rodzin. Mysle ze jest coraz wiecej ludzi, ktorzy szukaja nowoczesnych metod a jednoczsnie starych technogii uprawy roslin gdzie nasi dziadkowie takze zyli i mieli wiecej dzieci i rodziny i nie stosowali tego swinstwa. Pochpdze ze wsi gdzie moi rodzice prowadzili gospodartwo i wcale nie stosowali chemii i bylo nas w domu 10 osobbw sumie. Gdzie uprawiano z jakimis zasadami, ze ziemie zostawia sie odlogiem na 2 lata aby odpoczela i zbiera sie z niej siano. Mam nadzieje ze wrocimy do tych czasow…z prostych przyczyn…nie mamy wyjscia. Coraz wiecej ludzi kupuje ziemie nie po to aby miec trawniki a wlasne warzywa i owoce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *