Wciąż mam w pamięci lekcję języka polskiego w szkole podstawowej, podczas której nauczycielka zwracała nam uwagę na różnicę pomiędzy pytaniem „po co?” i „dlaczego?”. Na co dzień mnóstwo osób myli to, z pewnością nieświadomie. Błąd ten nie utrudnia z reguły porozumiewania się (chociaż może, zdarzyło mi się spytać „dlaczego?”, a otrzymać odpowiedź na „po co?” i na odwrót), ale w dyskusjach naukowych ma bardzo duże znaczenie. Wyjaśnijmy więc na sam początek, zanim przejdziemy dalej. Po co? – w jakim celu. Dlaczego? – z jakiej przyczyny. W nauce, a przynajmniej jeśli o biologię chodzi, powinniśmy pytać o to drugie.
Pytanie „po co?” zamiast
„dlaczego?” było zmorą biologów przez wiele, wiele lat. Nawet po udowodnieniu
istnienia mechanizmu doboru naturalnego przez Karola Darwina i Alfreda
Wallace’a, wielu naukowców nie potrafiło zrozumieć w czym rzecz. Jeśli
tłumaczono jakieś zjawisko, to celowością. „Ten gatunek robi tak, by
przetrwać”. „Tamta populacja robi to po to, by poprawić swój byt”. „Rośliny,
które to czynią, mają na celu zwiększenie swojego zasięgu występowania”. I tak
dalej, i tak dalej. W rzeczywistości twierdzenie, że jakiś gatunek robi coś dla
swojego dobra, jest niepoprawne i nie ma w ogóle odzwierciedlenia w
rzeczywistości. Oczywiście z wyjątkiem potrafiącego przewidywać przyszłość i
znającego mechanizmy ewolucji biologicznej człowieka.
„dlaczego?” było zmorą biologów przez wiele, wiele lat. Nawet po udowodnieniu
istnienia mechanizmu doboru naturalnego przez Karola Darwina i Alfreda
Wallace’a, wielu naukowców nie potrafiło zrozumieć w czym rzecz. Jeśli
tłumaczono jakieś zjawisko, to celowością. „Ten gatunek robi tak, by
przetrwać”. „Tamta populacja robi to po to, by poprawić swój byt”. „Rośliny,
które to czynią, mają na celu zwiększenie swojego zasięgu występowania”. I tak
dalej, i tak dalej. W rzeczywistości twierdzenie, że jakiś gatunek robi coś dla
swojego dobra, jest niepoprawne i nie ma w ogóle odzwierciedlenia w
rzeczywistości. Oczywiście z wyjątkiem potrafiącego przewidywać przyszłość i
znającego mechanizmy ewolucji biologicznej człowieka.
gatunków, te populacyjne oczywiście, w skali ewolucyjnej (ale przekładające się
na „tu i teraz”), wynikają z wcześniejszego oddziaływania szeroko pojętego
środowiska (w tym także kultury czy czegoś na wzór
kultury u gatunków innych, niż ludzie). Jeśli jakiś gatunek wygląda tak, a nie
inaczej, to nie dlatego, że jego przedstawiciele pomyśleli sobie kiedyś „o
kurczę, korzystniej będzie upodobnić się do kory drzewa i udawać, że nas nie
ma, niż chować się w norach, marnując energię i czas na ich wykopywanie lub
poszukiwanie porzuconych”. Jest tak, ponieważ osobniki, które właśnie takie
cechy miały, przetrwały.
Te, które bardziej przypominały
korę drzewa najwyraźniej lepiej się rozmnażały i wiodło im się dobrze, w
porównaniu z tymi, które kopały nory, o ile w ogóle takie były. A skoro
strategia ta okazywała się skuteczna, to z pokolenia na pokolenie coraz
bardziej wyspecjalizowany aparat w celu ukrywania się, wędrował dalej. Do nowej
generacji. Nie ma w tym żadnej celowości, to prosty mechanizm. Jeżeli jakiś
osobnik wyłamał się z tej zasady, bo na przykład zaszła u niego mutacja czy
takie crossing-over (rekombinacja
przed zapłodnieniem, w trakcie mejozy), które pogorszyły jego
możliwości ukrywania się na korze drzewa, to miał mniejsze szanse na przeżycie,
rozmnożenie się i przekazanie DNA odpowiedzialnego za to słabsze
przystosowanie.
korę drzewa najwyraźniej lepiej się rozmnażały i wiodło im się dobrze, w
porównaniu z tymi, które kopały nory, o ile w ogóle takie były. A skoro
strategia ta okazywała się skuteczna, to z pokolenia na pokolenie coraz
bardziej wyspecjalizowany aparat w celu ukrywania się, wędrował dalej. Do nowej
generacji. Nie ma w tym żadnej celowości, to prosty mechanizm. Jeżeli jakiś
osobnik wyłamał się z tej zasady, bo na przykład zaszła u niego mutacja czy
takie crossing-over (rekombinacja
przed zapłodnieniem, w trakcie mejozy), które pogorszyły jego
możliwości ukrywania się na korze drzewa, to miał mniejsze szanse na przeżycie,
rozmnożenie się i przekazanie DNA odpowiedzialnego za to słabsze
przystosowanie.
W taki właśnie sposób działa
dobór naturalny i jego różne specjalne odmiany, takie jak dobór płciowy czy
krewniaczy oraz nieczęsto wyodrębniany, dobór kulturowy. Argumentacją „po co?”
uzasadniano też istnienie doboru grupowego („pomagamy sobie, ponieważ chcemy
przetrwać”), jednak w XX wieku paru błyskotliwych biologów, takich jak
Hamilton, Wilson, Maynard Smith i Trivers, obaliło to wyjaśnienie, dochodząc do
idei doboru krewniaczego, która okazała się być słuszna. Polega ona w wielkim
skrócie na tym, że zachowania altruistyczne, pozornie sprzeczne z doborem
naturalnym, ewoluują ponieważ wspieranie osobników blisko spokrewnionych,
zwiększa ich szanse na przeżycie. Oni z kolei również mają sekwencje DNA
odpowiedzialne za to, żeby pomagać i tak, w prosty sposób DNA, które warunkuje
altruizm czy empatię, rozsiało się bo wielu populacjach, wielu gatunków.
dobór naturalny i jego różne specjalne odmiany, takie jak dobór płciowy czy
krewniaczy oraz nieczęsto wyodrębniany, dobór kulturowy. Argumentacją „po co?”
uzasadniano też istnienie doboru grupowego („pomagamy sobie, ponieważ chcemy
przetrwać”), jednak w XX wieku paru błyskotliwych biologów, takich jak
Hamilton, Wilson, Maynard Smith i Trivers, obaliło to wyjaśnienie, dochodząc do
idei doboru krewniaczego, która okazała się być słuszna. Polega ona w wielkim
skrócie na tym, że zachowania altruistyczne, pozornie sprzeczne z doborem
naturalnym, ewoluują ponieważ wspieranie osobników blisko spokrewnionych,
zwiększa ich szanse na przeżycie. Oni z kolei również mają sekwencje DNA
odpowiedzialne za to, żeby pomagać i tak, w prosty sposób DNA, które warunkuje
altruizm czy empatię, rozsiało się bo wielu populacjach, wielu gatunków.
Choć debaty nad doborem grupowym
ciągle trwają, to w innym już kontekście, układów czy skutków populacyjnych,
które bez określonej grupy nie mogłyby istnieć. Prosty przykład, który
przytaczam przy tej okazji to działalność antyszczepionkowców w hipotetycznym
miasteczku, przez którą powstaje epidemia i np. 70% osób umiera. Badane są też
związki pomiędzy różnymi bakteriami, które nie mogłyby bez siebie wzajemnie
czerpać z określonych, niezbędnych składników odżywczych czy mikroelementów.
Nie ma to jednak nic wspólnego z działaniem dla dobra grupy czy gatunku, dobór
grupowy w swojej pierwotnej formie jest z pewnością błędnym założeniem.
ciągle trwają, to w innym już kontekście, układów czy skutków populacyjnych,
które bez określonej grupy nie mogłyby istnieć. Prosty przykład, który
przytaczam przy tej okazji to działalność antyszczepionkowców w hipotetycznym
miasteczku, przez którą powstaje epidemia i np. 70% osób umiera. Badane są też
związki pomiędzy różnymi bakteriami, które nie mogłyby bez siebie wzajemnie
czerpać z określonych, niezbędnych składników odżywczych czy mikroelementów.
Nie ma to jednak nic wspólnego z działaniem dla dobra grupy czy gatunku, dobór
grupowy w swojej pierwotnej formie jest z pewnością błędnym założeniem.
Odejdźmy od ewolucji i jej skali
czasu, a zwróćmy uwagę na wspomniane wcześniej „tu i teraz”. Badamy organizm
człowieka, czy innego zwierzęcia albo rośliny, bądź też grzyba czy
jakiegokolwiek organizmu. Widzimy, że ma taką anatomię, a nie inną, że
histologia jest właśnie taka, jaką obserwujemy, tak samo cytologia, zachowania,
wygląd zewnętrzny. Weźmy na przykład ptaki. Mają skrzydła. Jeśli zapytamy
dziecko, czemu mają skrzydła, odpowie zapewne „aby mogły latać”. W czym tkwi
haczyk? Gdy zapytamy niemal dowolnego dorosłego, odpowie nam tak samo, a jest
to odpowiedź nieprawidłowa. Ptak ma skrzydła, bo ich zaczątki, które pojawiły
się w wyniku mutacji, pozwalały takiemu, powiedzmy jeszcze dinozaurowi (ptaki
bezpośrednio wyewoluowały z dinozaurów), na przykład sprawniej
skakać z drzewa na drzewo. Dzięki temu lepiej unikał drapieżników albo jemu
samemu łatwiej było coś upolować i tak oto zaczątki skrzydeł stawały się
większe, aż w końcu pozwoliły na lot ślizgowy, a potem może i na ten aktywny?
Modeli ewolucji skrzydeł jest kilka, ale nie o to, który jest prawidłowy, tutaj
chodzi.
czasu, a zwróćmy uwagę na wspomniane wcześniej „tu i teraz”. Badamy organizm
człowieka, czy innego zwierzęcia albo rośliny, bądź też grzyba czy
jakiegokolwiek organizmu. Widzimy, że ma taką anatomię, a nie inną, że
histologia jest właśnie taka, jaką obserwujemy, tak samo cytologia, zachowania,
wygląd zewnętrzny. Weźmy na przykład ptaki. Mają skrzydła. Jeśli zapytamy
dziecko, czemu mają skrzydła, odpowie zapewne „aby mogły latać”. W czym tkwi
haczyk? Gdy zapytamy niemal dowolnego dorosłego, odpowie nam tak samo, a jest
to odpowiedź nieprawidłowa. Ptak ma skrzydła, bo ich zaczątki, które pojawiły
się w wyniku mutacji, pozwalały takiemu, powiedzmy jeszcze dinozaurowi (ptaki
bezpośrednio wyewoluowały z dinozaurów), na przykład sprawniej
skakać z drzewa na drzewo. Dzięki temu lepiej unikał drapieżników albo jemu
samemu łatwiej było coś upolować i tak oto zaczątki skrzydeł stawały się
większe, aż w końcu pozwoliły na lot ślizgowy, a potem może i na ten aktywny?
Modeli ewolucji skrzydeł jest kilka, ale nie o to, który jest prawidłowy, tutaj
chodzi.
Weźmy przykład innej skali.
Sprawdźmy pod mikroskopem jak wyglądają komórki wątrobowe, a jak komórki
nerwowe. Te pierwsze są bardzo aktywne metabolicznie. Mają poliploidalne jądra
komórkowe, to znaczy, mają więcej, niż jeden pełny zestaw chromosomów (tak, u
człowieka również!). Stykają się z sinusoidami, czyli „nieszczelnymi”
naczynkami krwionośnymi. Ich zadaniem jest detoksykacja. Komórki nerwowe z
kolei (neurony, neurocyty) przekazują impulsy nerwowe, wykorzystując neuroprzekaźniki
(np. dopamina, noradrenalina, kwas gamma-aminomasłowy, acetylocholina),
przekaźniki wtórne (wapń, potas, sód) i impulsy elektryczne. Mają do tego
wyspecjalizowaną budowę – zbierają informację dendrytami, czyli „rozgałęzionym
drzewkiem” i przekazują aksonem („pniem”), którego „korzenie” łączą się z
dendrytami kolejnej komórki nerwowej (a w rzeczywistości z wieloma
neurocytami).
Sprawdźmy pod mikroskopem jak wyglądają komórki wątrobowe, a jak komórki
nerwowe. Te pierwsze są bardzo aktywne metabolicznie. Mają poliploidalne jądra
komórkowe, to znaczy, mają więcej, niż jeden pełny zestaw chromosomów (tak, u
człowieka również!). Stykają się z sinusoidami, czyli „nieszczelnymi”
naczynkami krwionośnymi. Ich zadaniem jest detoksykacja. Komórki nerwowe z
kolei (neurony, neurocyty) przekazują impulsy nerwowe, wykorzystując neuroprzekaźniki
(np. dopamina, noradrenalina, kwas gamma-aminomasłowy, acetylocholina),
przekaźniki wtórne (wapń, potas, sód) i impulsy elektryczne. Mają do tego
wyspecjalizowaną budowę – zbierają informację dendrytami, czyli „rozgałęzionym
drzewkiem” i przekazują aksonem („pniem”), którego „korzenie” łączą się z
dendrytami kolejnej komórki nerwowej (a w rzeczywistości z wieloma
neurocytami).
Zapytajmy, skąd neurony mają te
wypustki? Co z poliploidalnością hepatocytów? Chyba tym razem nie jest już
trudnym odpowiedzenie, że neurony mają wypustki, ponieważ w przeszłości, kiedy
ewoluowały do obecnej formy, wymusił to na nich dobór naturalny. Nie uformowały
się w ten sposób po to, by przekazywać informację, lecz dlatego, że selekcja
wymusiła jej przekazywanie. Hepatocyty metabolizują mnóstwo związków, z jakimi
ma do czynienia nasz organizm. Muszą być bardzo wydolne. Wymusiło to na nich
środowisko poprzez selekcję mutacji – organizm, który poza składnikami odżywczymi, dostarczał także tych
niekorzystnych.
wypustki? Co z poliploidalnością hepatocytów? Chyba tym razem nie jest już
trudnym odpowiedzenie, że neurony mają wypustki, ponieważ w przeszłości, kiedy
ewoluowały do obecnej formy, wymusił to na nich dobór naturalny. Nie uformowały
się w ten sposób po to, by przekazywać informację, lecz dlatego, że selekcja
wymusiła jej przekazywanie. Hepatocyty metabolizują mnóstwo związków, z jakimi
ma do czynienia nasz organizm. Muszą być bardzo wydolne. Wymusiło to na nich
środowisko poprzez selekcję mutacji – organizm, który poza składnikami odżywczymi, dostarczał także tych
niekorzystnych.
Przykłady do rozpatrzenia mnożą
się w nieskończoność i m.in. tym właśnie zajmują się biolodzy ewolucyjni. Na
podstawie dostępnych dowodów wyjaśniają kolejne przypadki. Niedawno czytałem
cały rozdział książki napisanej przez pewnego biochemika, o ewolucji
fotosyntezy. To była mordęga, zwłaszcza, że temat nieszczególnie dla mnie
interesujący. Rozpatrywane tutaj przykłady są stosunkowo proste. Zwykle to badanie
wyjątków od reguł dostarcza informacji bardziej uniwersalnych, odnoszących się
do jakichś „większych” praw natury. W tym sensie wyjątki
jak najbardziej „potwierdzają” regułę (a raczej pozwalają ją znaleźć).
się w nieskończoność i m.in. tym właśnie zajmują się biolodzy ewolucyjni. Na
podstawie dostępnych dowodów wyjaśniają kolejne przypadki. Niedawno czytałem
cały rozdział książki napisanej przez pewnego biochemika, o ewolucji
fotosyntezy. To była mordęga, zwłaszcza, że temat nieszczególnie dla mnie
interesujący. Rozpatrywane tutaj przykłady są stosunkowo proste. Zwykle to badanie
wyjątków od reguł dostarcza informacji bardziej uniwersalnych, odnoszących się
do jakichś „większych” praw natury. W tym sensie wyjątki
jak najbardziej „potwierdzają” regułę (a raczej pozwalają ją znaleźć).
Wracając do pytania „po co?” i
„dlaczego”, napisałem, że jedynie w odniesieniu do człowieka mówienie o celu w
skali wielopokoleniowej ma sens. Jest tak z oczywistego powodu, o którym także
już wspominałem, a na koniec chciałem go tylko rozwinąć. Ludzie rozwikłali
główną zagadkę biologii, jaką była ewolucja (zazdrościmy fizykom, że oni mają
jeszcze tę okazję pobawić się w największych odkrywców). Znamy mechanizmy
ewolucji biologicznej, takie jak dobór naturalny i jego podrodzaje czy dryf
genetyczny, wiemy na jakich zasadach to działa. Z pewnością jest jeszcze wiele
do odkrycia, ale wydaje się dzisiaj, że fundamenty zostały odkryte. Ludzie
wiedząc o tym wszystkim, mogą sterować ewolucją, co widzimy na przykładach
bardzo wielu gatunków zwierząt i roślin, zwłaszcza hodowlanych, a także gdy eksperymentujemy
z mikroorganizmami.
„dlaczego”, napisałem, że jedynie w odniesieniu do człowieka mówienie o celu w
skali wielopokoleniowej ma sens. Jest tak z oczywistego powodu, o którym także
już wspominałem, a na koniec chciałem go tylko rozwinąć. Ludzie rozwikłali
główną zagadkę biologii, jaką była ewolucja (zazdrościmy fizykom, że oni mają
jeszcze tę okazję pobawić się w największych odkrywców). Znamy mechanizmy
ewolucji biologicznej, takie jak dobór naturalny i jego podrodzaje czy dryf
genetyczny, wiemy na jakich zasadach to działa. Z pewnością jest jeszcze wiele
do odkrycia, ale wydaje się dzisiaj, że fundamenty zostały odkryte. Ludzie
wiedząc o tym wszystkim, mogą sterować ewolucją, co widzimy na przykładach
bardzo wielu gatunków zwierząt i roślin, zwłaszcza hodowlanych, a także gdy eksperymentujemy
z mikroorganizmami.
W przyszłości z pewnością
zobaczymy to także w nas samych, bo choć obecnie mało kto potrafi się odważyć i
otwarcie powiedzieć, że modyfikacje genetyczne na ludziach (ludzkich zarodkach)
będą konieczne, tak kwestią czasu jest oswojenie się z tym przez nowe pokolenie
naukowców, a w końcu także ogółu społeczeństwa. Główną przyczyną nie jest tu
wcale, jak się pewnie domyślacie, potrzeba opanowania różnych chorób, zwiększenie
odporności, modyfikacje związane z wpływem naszych potrzeb na środowisko
planety czy z eksploracją kosmosu. Jest nią wysoki standard etyczny. Nie
stworzymy ludzkich stad rozrodczych, nie będziemy bawić się w eugenikę. To, co
byśmy mogli dzięki niej osiągnąć, to nic w porównaniu z manipulacjami
genetycznymi na zarodkach, a historia pokazała nam,
że nawet najwspanialszy rozwój nauki, techniki czy społeczeństwa, jeśli okupiony
jest krzywdą innych, to trudno uczciwie powiedzieć, że było warto.
zobaczymy to także w nas samych, bo choć obecnie mało kto potrafi się odważyć i
otwarcie powiedzieć, że modyfikacje genetyczne na ludziach (ludzkich zarodkach)
będą konieczne, tak kwestią czasu jest oswojenie się z tym przez nowe pokolenie
naukowców, a w końcu także ogółu społeczeństwa. Główną przyczyną nie jest tu
wcale, jak się pewnie domyślacie, potrzeba opanowania różnych chorób, zwiększenie
odporności, modyfikacje związane z wpływem naszych potrzeb na środowisko
planety czy z eksploracją kosmosu. Jest nią wysoki standard etyczny. Nie
stworzymy ludzkich stad rozrodczych, nie będziemy bawić się w eugenikę. To, co
byśmy mogli dzięki niej osiągnąć, to nic w porównaniu z manipulacjami
genetycznymi na zarodkach, a historia pokazała nam,
że nawet najwspanialszy rozwój nauki, techniki czy społeczeństwa, jeśli okupiony
jest krzywdą innych, to trudno uczciwie powiedzieć, że było warto.
Prowadzenie bloga naukowego wymaga ponoszenia kosztów. Merytoryczne przygotowanie do napisania artykułu to często godziny czytania podręczników i publikacji. Zdecydowałem się więc stworzyć profil na Patronite, gdzie w prosty sposób możecie ustawić comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki temu może on funkcjonować i będzie lepiej się rozwijać. Pięć lub dziesięć złotych miesięcznie nie jest dla jednej osoby dużą kwotą, ale przy wsparciu wielu z Was staje się realnym, finansowym patronatem bloga, dzięki któremu mogę poświęcać więcej czasu na pisanie artykułów.
Smutne w tym wszystkim jest to, że wprawdzie byłam na biol-chemie, ale jakby ktoś się mnie zapytał, dlaczego ptaki mają skrzydła, to powiedziałabym to samo.
Super artykuł, naprawdę przyjemnie się czytało 🙂
Nie takie smutne, ja pewnie też już wielu rzeczy nie pamiętam. Jak się czymś nie interesujesz, nie siedzisz w tym, a nie nauczyłaś się tego "od dechy do dechy" by zapamiętać na całe lata, to tak to jest. Ludzka sprawa. 🙂
Niby tak, to czuję się usprawiedliwiona 😀
Teraz nawet żywność modyfikują… ( "więc i na nas przyjdzie pora" ) szczerze powiedziawszy nie jest to zbytnio dobre, a żaden rolnik się nie przyzna do tego np moczą kukurydze w preparaty odporne na działanie oprysków na chwasty i robactwo. Później taką roślinkę zasadzają ona sobie "chemicznie" ładnie rośnie, po czym wszystko pryskają preparatami na chwasty i robaki i co ? Cała roślinność "zdycha" usycha jak by ją kto wypalił a taka kukurydza rośnie sobie dalej "pięknie i zdrowo" Po czym ja sprzedają, przerabiają jako dodatek do innych produktów itd.. i nas faszerują tym więc w sumie siłą woli jesteśmy powoli modyfikowani.. przez co później nasze dzieci będą ( jak to się mówi jesteś tym co jesz ). Robili badania pod tym kątem na szczurach i większość z nich miała po 3 latach podawania takich nasion zmiany rakowe… Więc w sumie nie wiem czy jest to modyfikacja nas samych czy powolna likwidacja? aby człowiek np nie dożył emerytury…
Temat rzeka 😉
Żywność GM wcale nie musi być szkodliwa, przeciwnie, może być nawet korzystna dla zdrowia. Bo ekonomicznie itd. korzystna jest na pewno :-). My jedząc GMO wcale nie stajemy się zmodyfikowani, bo DNA i RNA jest i tak trawione w naszym przewodzie pokarmowym. A nawet jeśli uda się wchłonąć w nim jakąś malutką sekwencję DNA to i tak zostanie rozłożona w komórkach jelit – enterocytach – zanim dotrze do krwi. Jedzenie GMO nie różni się pod tym względem zupełnie niczym od jedzenia nie-GMO, bo przecież zwykły banan, arbuz, kotlet czy filet z ryby też mają DNA. 😉
A to mi nie chodziło o takie całkowite zmiany że np po zjedzeniu banana zmieni się mi DNA :D, tzn powiem tak jeśli coś jest pryskane jakąś chemią, nawet pomdor to moja skóra reaguje alergią… więc jednak wcale to takie dobre nie jest, przynajmniej ja tak uważam 🙂
Jakąś chemią… ta chemia tania nie jest (dla rolnika, nie producenta), zastanów się dlaczego pryska.
Niedaleko mnie były pomidory w pełni naturalne, ale brzydkie, małe i cena po 55 zł/kg, po sezonie właściciel zaczął uprawę już normalną.
PS. warzywa i owoce się myje.
@AneczkaBlog, ale czym innym jest modyfikowanie genetyczne organizmów, a czym innym stosowanie różnych środków chemicznych w celu ochrony roślin itd. Zresztą GMO m.in. właśnie po to się tworzy, by stosować mniej "chemii". A sama "chemia" też niekoniecznie musi być taka straszna.
"powiem tak jeśli coś jest pryskane jakąś chemią, nawet pomdor to moja skóra reaguje alergią.."
Rozumiem że jak coś jest spryskane monotlenkiem diwodoru to rownież reaguejesz alergią? Cóż w takim razie współczuję, ciężkie musisz mieć życie.
A tak serio to mam wrażenie że nie wiesz w ogole o czym piszesz, jak zresztą wiekszość przeciwników GMO czy np. antyszczepionkowców. A na widok używania słowa "chemia" w kontekście jakichś nawozów czy dodatków pokarmowych, to aż mnie mierzi.
Polecam wrócić się do szkoły i douczyć o "chemii" bo tak się składa że cały świat, a już w szczególności życie, składa się z chemii. I co warte zapamiętania, niema też różnicy skąd pochodzi dany związek, czy jest on dostarczony razem z owocem zerwanym z drzewa, czy wyekstrahowany w laboratorium z tego owocu, czy zsyntezowany z całkowicie innych wziazków. Tak wiec rozróżnianie substancji na naturalne i sztuczne jest bez sensu.
Wracając do tematu, jednym z celów GMO jest ograniczenie stosowania nawozów, poprzez np. wprowadzenie do rośliny genów odpowiedzialnych za produkcję związków odstraszających szkodniki. Jednocześnie, neutralnych dla człowieka, np. takich które występują w innych roślinach które zjadamy. To jest ta twoja straszliwa chemia ktora Cie modyfikuje.
GMO nie jest szkodliwe i na stan dzisiejszy wg nauk o żywności i genetyki, GMO nie stwarza żadnych zagrożeń dla człowieka i jak powiedział Łukasz, że warzywa, czy też owoce zawierają DNA i my je na co dzień dostarczamy do organizmu, a badania naukowe, jakie zostały przeprowadzone pod kątem GMO nie były dokładne.
Stosowanie GMO z punktu widzenia nauk o żywności jest korzystne dla osób uprawiających np. warzywa, bo nie musi stosować żadnych środków chemicznych. Dlaczego? A no dlatego, że rośliny genetyczne modyfikowane są bardziej odporne na zmiany klimatyczne, czy też szkodniki.
Mało osób wie, że GMO jest stosowane od wielu lat 😉
Media zamiast edukować społeczeństwo w zakresie żywienia i żywności to wolą straszyć ludzi, że GMO jest szkodliwe, że dodatki chemiczne typu E są szkodliwe, że mięso jest rakotwórcze, że nabiał szkodliwy itd. Pozdrawiam.
Moi drodzy: DNA i RNA są wchłaniane w postaci pojedynczych nukleotydów nieniosących informacji genetycznej.
Dziękuję, do widzenia.
Wszystko ok, a jednak moją wątpliwość budzi zdanie „(ludzie) mogą sterować ewolucją”. Tu chyba przesadziłeś. Ingerować w pewne jej fazy na zasadzie eksperymentu, być może, unicestwić gatunek, na to mamy przykłady, hodować nowe odmiany (czy to jest ewolucja?), ale sterować?! Było nie było, na sterowanie potrzeba zdecydowanie więcej czasu niż kilka pokoleń naukowców. I zasadnicza sprawa, ingerencja człowieka byłaby zaprzeczeniem ewolucji, na tej samej zasadzie jak Inteligentny Projekt.
Dlatego napisałem o inżynierii genetycznej.
Nie do końca wielu, pewien naukowiec całe życie poświęcił na "udomawianie" dzikich krów badając jak wpłynęliśmy na krowy i wilki – przez kilkadziesiąt lat w kilka generacji skróciły im się pyski, zęby, a same zaczęły przypominać dzisiejsze krowy. To samo z poziomkami – oznaczaj sobie krzaki, które dały największe owoce – po 60 latach otrzymasz truskawki ;).
Pamiętam jak i nas polonista uczulała na tę różnicę pomiędzy "po co?", a "dlaczego?". Jak widać to nie tylko zmora polonistów, ale i biologów.
Mnie osobiście przerażają manipulacje genetyczne na zarodkach nawet, gdyby miały przynosić nam hiper-korzystne rozwiązania, ulepszenia. Taka zbytnia ingerencja w naturę – wynaturza.
Pozdrawiam.
Kiedyś tak samo ludzi przerażała transplantacja narządów, transfuzja krwi itp.
W sumie zdałam sobie sprawę teraz, że w wielu artykułach naukowych na pytanie "dlaczego?" odpowiadano celowością i nie podawano przyczyn. Zresztą w codziennym życiu ludzie też robią błędy. Fajnie to pokazałeś chociażby na przykładzie ptaków i ich skrzydeł 😉
Fragment o skrzydłach ptaków naprawdę świetny, odniesienie do języka polskiego i zachowań altruistycznych również ;). W ogóle dobrze jest coś mieć na przykładzie. Z ,,po co" wiąże się u mnie anegdotka ze studiów, a częściej zadaję sobie pytanie ,,dlaczego". Nie wiem czy jest czego zazdrościć fizykom, zdecydowanie wolałam biologię, a co do modyfikacji genetycznych na ludziach to raczej mi się to nie podoba. Nie wiem właściwie co do końca o nich myśleć.
Można na przykład pobrać białe krwinki z Twojego organizmu, zmodyfikować genetycznie tak, by skuteczniej zwalczały nowotwór i podać Ci je z powrotem. To najprostszy przykład, który zresztą już został wprowadzony w życie by uratować pewną dziewczynkę.
póki co, modyfikacje genetyczne trochę przerażają. pozdrawiam!
Jaka jest tego skuteczność? Podałeś pozytywny przykład, ale gdzieś tam nie do końca wierzę, że będzie to wykorzystywane jedynie w dobrych celach.
Czy gdyby to mogło Ci uratować życie to debatowałabyś nad jakąś tam skutecznością? Wszystko można wykorzystać w złych celach. Internet służy też do kradzieży, podrywania dzieci przez pedofilów, wkradania się na czyjeś komputery itd. Czy z tego powodu będziesz protestowała przeciwko dostępowi do Internetu?
Pytanie o skuteczność było z ciekawości…
Z tego co kojarzę, eksperymentalną metodę przeprowadzono u jednej osoby, więc ciężko oszacować skuteczność.
https://www.newscientist.com/article/dn28454-gene-editing-saves-life-of-girl-dying-from-leukaemia-in-world-first/
Dobrze jest wiedzieć, że są w Sieci miejsca, gdzie można znaleźć nową wiedzę do zdobycia lub do ,,odkurzenia" starej. 🙂
Przez te najbliższe lata pan Terlikowski będzie w pewnych kręgach uważany za ,,mędrca", jednak wystarczy rzucić okiem na Twittera czy Facebooka, gdzie odpowiada na komentarze różnych osób. Wtedy dopiero pokazuje swoją indolencję i pozostawanie mentalne w średniowieczu. Smutne jest to, że wcześniej również nikt nie próbował mu zaszkodzić na kanwie zawodowej za to co pisał o wszelakich zjawiskach, o których miał jednostronne pojęcie. Smutne jest także to, że wśród dziesięciu jego wypocin jedna trafia na inne portale, bo budowa czy poruszanie tematyki odbiega już zupełnie od standardów zachodniego świata. A to nagłaśnia jego działalność i popularność.
Pozdrawiam!
Super i ciekawy artykuł 🙂 Oglądałeś kiedyś filmy Pana Davida Attenborougha? Kiedyś oglądałem kilka odcinków 🙂 Ciekawie to wszystko przedstawia 🙂 Pozdrawiam.
Przyjemny artykuł. Niestety, dla mnie biologia to czarna magia.
jako polonistka, przyznam rację Twojej polonistce i powiem, że jestem pod wrażeniem wypowiedzi o biologicznych aspektach życia organizmów 🙂
A na początku dałam się zwieść, że dziś naprawdę chcesz nam zrobić pogadankę z języka polskiego. Tymczasem doskonale Ci się to udało spleść z biologią i w dodatku przemycić kilka ciekawostek. I jak tu nie wracać…?
No proszę jaki wszechstronny jesteś:)
ja byłam na bio-chemie i pamiętam jarałam się kwestię lotu u ptaków. czemu latają a ludzie nie. i dopiero jak poznałam to od "środka" czyli że cialo ptaków jest do tego przystosowane lekkie kości, niska waga, małe wymiary to zrozumiałam gdyby czlowiekowi było potrzebne latanie to by był ptakiem ;p
"gdyby czlowiekowi było potrzebne latanie to by był ptakiem" – bardzo podoba mi się to stwierdzenie ;D
Zaczytałam się – poruszasz bardzo ciekawe kwestie na swoim blogu. Mam nadzieję, że działalność naukowa wciąż będzie kierować się dobrem ogółu a nie korzyściami materialnymi (to tak w kontekście GMO)
Bardzo duża część działalności człowieka bierze się z chciwości i chęci zysku. Czasem ta chciwość przynosi korzyść ogółowi i tego sobie życzmy 😉
Nie dajmy się zwieść, każdy kto nam coś sprzedaje, robi to dla zysku 🙂
Zaciekawiłeś mnie, tego to nie wiedziałam 😉
Akurat mam przest słowa "dlaczego", kilkulatek potrafi wymęczyć ciągłymi pytaniami 🙂
z GMO jest podobnie jak z inżynierią genetyczną – stwarzają ogromne pole do manipulacji również tych, które jednoznacznie wpisują się w naszą świadomość jako złe – a to, jak się zdaje, najważniejsza przyczyna, dla której tak łatwo sterować naszymi nastrojami/poglądami/emocjami w tym temacie.
Ha, jako osoba z klasy humanistycznej akurat odróżniam te pytania, banalnie proste.
Niby zagadkę ewolucji rozwikłali, ale jednak nie do końca. Nauka kłóci się z religią w pewnym sensie, ale to już inny temat.
Dlaczego nie do końca?
Nie mieszałbym tu religii – niech sobie ona funkcjonuje w swoim ogródku. Nauka tym się różni od niej, że stale się weryfikuje i jeśli jakaś teoria zostaje wyczerpana, to jest zastępowana przez bardziej ogólną, lub ogranicza się zakres jej stosowania (np grawitacja niutonowska vs. ogólna teoria względności Einsteina).
Po co ptaki mają skrzydła? Żeby mogły latać. A dlaczego? Tego dowiedziałam się przed chwilą ;))
A ja nie pamiętam tego typu dyskusji. Nie kojarzę, by na różnicę między po co a dlaczego zwracał uwagę ani polonista ani biolog. Ciekawy post i interesujące wnioski
"Wymusiło to na nich środowisko – organizm, który poza składnikami odżywczymi, dostarczał także tych niekorzystnych." – uważaj, jak piszesz takie rzeczy. Gdyby nie istniała w populacji zmienność pozwalająca na taki proces, to by populacja wymarla, środowisko nic by nie wymusilo. Sugerujesz w tym zdaniu, że środowisko indukuje zmiany (mutacje); wiem skądinąd, że nawet dużo studentów biologii tak sądzi i nie powinniśmy wspierać takiego błędnego myślenia.
Dzięki za uwagę, poprawione. 🙂