(http://iamnotthebabysitter.com/) |
Ektogeneza, sztuczna macica i ciąża pozaustrojowa
Embriogeneza oznacza rozwój zarodka, aż do narodzin (lub wyklucia). Mimo nazwy, nie przez cały ten okres mówimy o zarodku. U ssaków od rozpoczęcia organogenezy (czyli rozwoju narządów z wcześniej powstałych, pierwotnych struktur) mówimy o płodzie, najpierw będzie to embrion (zarodek właśnie), natomiast u innych grup zwierząt rosnący organizm do czasu wyklucia nazywamy zarodkiem. Ektogeneza to rozwój zarodka i płodu poza organizmem kobiety/samicy od zapłodnienia do narodzin, czyli embriogeneza w sztucznej macicy, pozaustrojowa. Ektogeneza jest więc zawsze embriogenezą, ale embriogeneza ektogenezą – nie. Przy sztucznej macicy rozmyć się mogą niektóre pojęcia, ponieważ sztuczne elementy mogłyby zastępować te naturalne, np. w celu usuwania produktów przemiany materii stosowano by znaną wielu dializę.
Zastosowanie sztucznej macicy
(Wikipedia) |
Jakie zastosowanie mogłyby mieć sztuczne macice i prowadzenie ciąż pozaustrojowych? Ciekawy jestem ilu z Was w pierwszej chwili do głowy przyszły negatywne skojarzenia, związane z na przykład powieścią wymienioną w pierwszym akapicie czy filmem ,,Seksmisja’’, a kto pomyślał o ratowaniu wcześniaków? To jest właśnie ta siła kulturowej propagandy. Ale to tylko jedno z pozytywnych i potencjalnie potrzebnych zastosowań takiego sztucznego narządu. Bywają sytuacje, kiedy u rozwijającego się, nowego osobnika konieczne jest wykonanie zabiegu chirurgicznego. Dziś nie zawsze można zrobić to od razu. Przeniesienie płodu do sztucznej macicy mogłoby to umożliwić. Ponadto, odnosząc się do leczenia niepłodności – czasem problemem jest nie sama jakość komórek rozrodczych, ale późniejsze problemy z implantacją. Zainicjowanie rozwoju zarodka to następna wymieniana, potencjalna korzyść. Dzięki takiej metodzie można też w poszczególnych sytuacjach wyeliminować wpływ zdrowia matki, na zdrowie płodu, np. przy chorobach zakaźnych. Kobietom z uszkodzoną macicą czy parom jednopłciowym można umożliwić posiadanie biologicznego potomstwa z pominięciem kontrowersyjnego kroku, jakim jest wynajmowanie matek surogatek. Sztuczna macica mogłaby też znaleźć zastosowanie przy ratowaniu wymierających gatunków lub ewentualnym odtwarzaniu już wymarłych.
Wymagania wobec sztucznej macicy
Sztuczna macica musi spełniać pewne warunki, by była funkcjonalna. Jasne jest, że nie będzie to narząd pozostawiony sam sobie, w odpowiednim pomieszczeniu, laboratorium itp. lecz wymagający regularnej ingerencji człowieka. Sztuczna macica powinna móc dostarczać zarodkowi, a dalej (u człowieka) płodowi składniki odżywcze, doprowadzać tlen (np. poprzez płyn do oddychania – ang. liquid breathing czy pozaustrojowe utlenowanie krwi), usuwać produkty przemiany materii (np. za pomocą dializy). Ważna jest też regulacja gospodarki hormonalnej rozwijającego się osobnika, obecność sztucznego płynu owodniowego (obecnie wskazuje się na roztwór Ringera z mleczanem) i podstawa, tj. połączenie z łożyskiem (co udało się już w nauce osiągnąć) lub ,,sztucznym łożyskiem’’ – czyli odpowiednią łączność ze środowiskiem wewnętrznym. Warto dodać, że łożysko powstaje z trofoblastu (części zarodka), nie jest, jak wiele osób myśli, narządem matki.
(http://iamnotthebabysitter.com/) |
Historia badań
O swego rodzaju sztucznych macicach rozmyślano już wieki temu, ale realne badania na ten temat miały miejsce dopiero w drugiej połowie XX wieku. W roku 1969 naukowcom udało się dokonać dwudniowej inkubacji płodu owcy w ,,sztucznej macicy’’. W 1988 roku podjęto próbę implantacji ludzkich blastocyst (czyli wczesnych zarodków) do ludzkiej, pozaustrojowej macicy – z sukcesem. Dalsze trwanie pozaustrojowej ciąży zostało przerwane ze względu na nacisk polityczny i społeczny o podłożu etycznym. Czy słusznie? W tamtych latach – być może tak. Kolejnym osiągnięciem było podtrzymanie pięciu płodów kóz, średnio przez 237 godziny w ,,sztucznej macicy’’ (rok 1998). Po drodze miały miejsce inne doświadczenia, często bardziej ukierunkowanie na poznanie fizjologii macicy oraz zapłodnienia in vitro.
Sztuczna macica i pozaustrojowa ciąża w XXI wieku
(Bulletti, Carlo, et al. „The artificial womb.”) |
Badaczka Helen C. Liu z Cornell University jest często cytowana w różnych popularnonaukowych i naukowych pracach na temat sztucznej macicy. Prowadzi ona badania nad kokulturami (mieszanymi hodowlami komórkowymi) w zakresie komórek błony śluzowej macicy i zarodków. Obecnie metodę tę wykorzystuje się przy zapłodnieniu in vitro, gdzie zarodek inkubowany jest wraz z komórkami błony śluzowej macicy, co służy polepszeniu jego żywotności. Pani Helen powiodło się stworzenie niedosłownie rozumianej sztucznej macicy i co najważniejsze – funkcjonalnej. W jednym z jej badań udało się przeprowadzić implantację ludzkich zarodków do sztucznej macicy wraz z kilkudniową inkubacją, która ze względu na ustawodawstwo w Stanach Zjednoczonych Ameryki, po tym okresie musiała zostać przerwana.
(Orectolobus ornatus, fot. Richard Ling.) |
Konkretne osiągnięcia przypisać można naukowcom zajmującym się kozami. Płody tego gatunku sukcesywnie inkubowano, zależnie od badań: 165 godzin, 237 godzin, 543 godziny. Są to momentami przybliżenia wynikające z uśrednienia wyników – eksperymenty obejmowały zwykle kilka lub kilkanaście płodów. W jednym z nich doszło do narodzin i ponad tygodniowego utrzymania się przy życiu nowego osobnika (śmierć nastąpiła na skutek niedorozwoju płuc, spowodowanego podawaniem w okresie inkubacji środków uspokajających, zapobiegających ruchom, które uszkadzały cewniki). Jak wspominałem, pierwsza poprawna inkubacja dotyczyła owcy i trwała dwa dni. Próby w XXI wieku zaowocowały utrzymaniem płodu owcy w sztucznej macicy przez tydzień. Za osobliwy przykład posłużyć może inkubacja w sztucznej macicy rekinów dywanokształtnych. Badanie trwało do 140 dnia po narodzinach i nie odnotowano istotnych różnic we wzroście i śmiertelności w porównaniu do grupy kontrolnej, tj. rekinów, które rozwijały się i przyszły na świat naturalnie.
Sztuczna macica i pozaustrojowa ciąża, a kwestie bioetyczne
Kogo najbardziej interesował ten punkt w artykule, a nie konkretne doniesienia ze świata? Domyślam się, że wielu z Was. Co wcale nie jest złe, nieprawidłowe, dziwne czy jakkolwiek inaczej negatywne. Naturalnie, przyszłość, w której powszechnie dostępne są sztuczne macice, może budzić różne refleksje. Podstawową kwestią jest, myślę, to, że gdy dojdzie już do pełnych badań na ludzkich zarodkach i płodach, aż do ich narodzin, zadawane będą pytania takie jak: czy uzyskanie eksperymentalnie dzieci jest nieetyczne? Cofnijmy się lata wstecz, kiedy wprowadzano procedurę IVF (zapłodnienie in vitro). Obawy etyczne mogły być podobne. Dzisiaj jest to metoda powszechnie, z zadowoleniem i skutecznością stosowana, dopracowywana i która pomaga zmniejszyć ryzyko różnych chorób wrodzonych czy genetycznych u przyszłego potomka. Prawdopodobnie tak samo będzie w przyszłości ze sztucznymi macicami.
Pixabay |
Najgorętszą kwestią, kontrowersyjną etycznie, omawianą szeroko w naszej kulturze jest aborcja, do której prawo, zwłaszcza ze wskazaniami medycznymi (wykrycie wad wrodzonych u płodu, ciąża zagrażająca zdrowiu kobiety) czy przy ciąży wynikającej z gwałtu, zapewniają w wielu krajach zapisy o prawie do decydowania o sobie i prawie do integralności cielesnej. Aborcje (jeszcze) naturalnie wiążą się często z uśmierceniem płodu. Czasowa granica legalnej aborcji czy takiej bez medycznego uzasadnienia wskazywana jest na okres, kiedy płód mógłby teoretycznie przeżyć poza organizmem matki. Co jednak, jeśli ten, dzięki sztucznej macicy można uratować wcześniej? Czy obowiązującą zasadą powinna stać się procedura inkubacji płodu z aborcji w zastępczej macicy? I jeśli tak, co później, po narodzinach, z prawami do opieki nad dzieckiem? Czy dziecko powinno trafić do adopcji, a może matka powinna mieć ustawowo jakiś czas na zmianę decyzji i przyjęciu dziecka z powrotem, gdy się już urodzi?
Przemyślenia
Nie myślcie proszę, że sztuczna macica czy cokolwiek innego może prowadzić do nadużyć, jako o argumencie ”przeciw”. Internet też prowadzi – do włamań, kradzieży, cyberprzemocy – a jednak właśnie dzięki niemu czytacie teraz ten artykuł. Dzięki niemu możecie uczyć się obcych języków, szukać informacji ze świata, życiowego partnera czy choćby promocji i wyprzedaży. Tak jest prawdopodobnie ze wszystkim lub bardzo wieloma rzeczami. Energia jądrowa może być wykorzystywana do uzyskania bomby atomowej, a może być użyta do badań naukowych czy pozyskiwania ,,zielonej’’ (w porównaniu z węglem) energii. Na koniec rozważcie pytanie: czy dla ratowania życia swojego płodu skorzystalibyście z sztucznej macicy? W badaniu opinii społecznej na ten temat 71,3% Izraelczyków odpowiedziało, że tak, a kolejne 13% zadeklarowało częściową/warunkową zgodę. Odpowiedzcie sobie sami.
Chcesz wesprzeć rozwój mojego bloga? Możesz to zrobić zostając jego patronem tutaj.
Bardzo ciekawy tekst:) Sztuczne macice mogą budzić negatywne emocje ale chyba świat idzie w właśnie w tę stronę, podobnie jak w przypadku in vitro, które stało się powszechną metodą leczenia niepłodności.
Metodą walki z niepłodnością- tak
Metodą leczenia niepłodności- nie, kobieta dalej będzie niepłodna..
Ja jestem jak najbardziej za zastosowaniem sztucznej macicy. Uważam że było by to super rozwiązanie dla kobiet które z różnych przyczyn nie mogą być w ciąży albo zajście w ciążę jest dla nich niewskazane, a chcą mieć dziecko.
Problem sztucznych macic (i podobnych wynalazków) był wielokrotnie opisywany w literaturze SF (bo w jakiej innej by mógł być?) i…
No właśnie trudno znaleźć przykład by pisarz nie wykreował w końcu świata w którym… nie chcieli byśmy żyć.
Trudno jednak pisarzom zwłaszcza fantastyki naukowej zarzucać wszystko to co zarzuca się tym innym z którymi się jaśnie oświecone towarzystwo nie zgadza.
Tymczasem sama sztuczna macica to jedynie narzędzie – ale tak jak środowiska lewicowe nie zgadzają się na swobodny dostęp do broni palnej, tak samo środowiska konserwatywne mają prawo nie zgadzać się by w ręce kogokolwiek trafiło narzędzie którego potencjalne możliwości wykraczają dalece poza "opiekę nad wcześniakami" (powiedz to uśmiercanym dzieciom, które przeżyły próbę dokonania na nich mordu farmakologicznego).
Myślę, że porównywanie swobodnego dostępu do broni do medycznego dostępu do sztucznych macic to zupełnie inna sprawa i nietrafione porównanie.
Sam sprowadziłeś sztuczną macice do obiektu moralnie i etycznie zerującego się – do narzędzia. Narzędzie może być użyte do dobra i do zła. Broń palna także jest narzędziem i tak samo może być użyta.
Narzędzie do umożliwiania ludziom posiadania potomstwa czy ratowania go nie jest narzędziem do zabijania (niezależnie w tym momencie czy w ochronie swojej czy czyjejś czy do nieuzasadnionego ataku na czyjąś wolność). Choćby z tego powodu jest to słabe porównanie.
Jest to także narzędzie do produkcji niewolników, żołnierzy czy "części zamiennych"… nie zapominaj o tym.Zatem wcale nie jest to słabe porównanie, po prostu nie chcesz dopuścić do siebie takiej myśli.
Nie mniej, niż Internet, antybiotyki i inne wynalazki, które przez niektórych były uważane za zwiastun końca tej strasznej, zdegenerowanej moralnie ludzkości.
Mówimy o REALNYCH zagrożeniach a nie o teoriach spiskowych (wymyślanych często po to by… móc potem kogoś "ubrać" w ich wyznawanie – nie wierzysz? przeczytaj Cmentarz w Pradze Eco – świetnie opisuje tam mechanizm prowokacji z użyciem teorii spiskowych. Ale to off top – wracam do sedna.)
Szczerze mówiąc nie znam żadnych głosicieli iż internet będzie końcem ludzkości. Antybiotyki – owszem istnieje takie zagrożenie, iż doprowadzimy do powstania "super bakterii' która zakończy naszą cywilizację (ludzkość to może mniej, statystycznie ktoś by taką pandemię przetrwał, tak jak dziś są ludzie u których AIDS nigdy się nie pojawi mimo iż są zarażeni wirusem HIV.
Podobnie z innymi wynalazkami.
Zatem takze sztuczne macice ludzkości zagłady nie przyniosą – tak jak nie przyniosły jej łagry, komory gazowe, gilotyny, pola śmierci Pol Pota itp wynalazki czynione w imię "postępu ku świetlanej przyszłości całej ludzkości"
Zawsze jest garstka fanatyków, która dopatruje się w nowych wynalazkach końca ludzkości. Porównując je do zbrodni przeciwko ludzkości, holokaustu itd. dałeś wyraz, że jesteś jednym z nich. Nie pierwszy raz, ale tym razem bardzo wyraźnie. Nie chcę by mój blog był miejscem dostępnym do głoszenia takich bzdur (a i sam doskonale wiesz, jak dużo masz czasu na spam, trolling i zaśmiecanie dyskusji w komentarzach), granica mojej tolerancji dla fanatyzmu i głupoty właśnie została przekroczona.
Pozdrawiam :-).
Zawsze znajdzie się garstka fanatyków, która w nowych wynalazkach dopatruje się więcej zagrożenia niż korzyści. Chyba większość XX wiecznych pionierów eugeniki nie spodziewała się, jakie w skutkach będzie jej zastosowanie w praktyce.
Ps. "Cofnijmy się lata wstecz, kiedy wprowadzano procedurę IVF (zapłodnienie in vitro). Obawy etyczne mogły być podobne. Dzisiaj jest to metoda powszechnie, z zadowoleniem i skutecznością stosowana, dopracowywana i która pomaga zmniejszyć ryzyko różnych chorób wrodzonych czy genetycznych u przyszłego potomka." – przecież to nieprawda!
Nie wiem jakie masz doświadczenie, ale ja tkwię w tym temacie od środka i owszem, jest to prawda, chociaż oczywiście zapłodnienie in vitro ma dużo więcej zalet, niż wymieniłem, ale to nie o tym temat, więc go nie rozwijałem.
Aż się uśmiechnąłem na widok Ciebie w … próbówce.
Statystyka mówi co innego – potwornie kosztowna procedura, bardzo niska skuteczność, ilość wad rozwojowych powyżej średniej w populacji – cóż trzeba więcej?
Zależy co kto rozumie przez określenie ''potwornie''. Uogólniając – nie jest tania, ale potwornie droga też nie. Tak określiłbym cenę terapii leczenia nowotworu. Skuteczność też nie jest bardzo niska. Nie jest ona nawet niska, ale faktem jest, że niższa, niż w przypadku zapłodnienia in vivo – dlatego (m.in.) wspomniałem o dopracowywaniu metody. Metoda ta umożliwia też wykluczenie niektórych chorób genetycznych. To, że nie ma 100% skuteczności wcale nie jest argumentem za tym, że jest zła. Pomijając już to, że większość tego co napisałeś, to nieprawda, to to, co się zgadza, nijak nie może wpływać ani na praktyczną ani na etyczną ocenę metody zapłodnienia in vitro. Przynajmniej jeśli ocena ta ma być poważna i jakkolwiek merytoryczna.
100 tysięcy zeta to jest POTWORNIE drogo (http://www.fakt.pl/polityka/za-jedno-dziecko-z-in-vitro-panstwo-placi-srednio-100-tys-,artykuly,556317.html). to koszt żywienia tysiąca dzieci przez miesiąc w stołówkach szkolnych!
Zależy o jakim nowotworze piszesz i w jakim stadium – racz pisać w miarę ścisłe.
"Metoda ta umożliwia też wykluczenie niektórych chorób genetycznych." – przy okazji zwiększając ryzyko innych.
"To, że nie ma 100% skuteczności" – racz nie kpić z poważnego tematu – In Vitro ma zaledwie kilka procent skuteczności!
"Pomijając już to, że większość tego co napisałeś, to nieprawda" – co konkretnie?
"Przynajmniej jeśli ocena ta ma być poważna i jakkolwiek merytoryczna. " – no to czemu sam piszesz z pozycji ideologicznych?
Przeczytałeś zalinkowany artykuł, czy tylko bazowałeś na nagłówku? Wyraźnie jest mowa o podzieleniu kosztów, przez liczbę dzieci. Skomplikowane przypadki wyszły drożej, ale standardowo cena tej metody sięga kilku tysięcy złotych (za kilka prób, zależnie od kliniki). Jeśli twierdzisz, że skuteczność metody zapłodnienia in vitro to kilka procent – podziel się źródłami, z których czerpiesz te informacje. Albo doprecyzuj, zamiast wprowadzać czytelników w błąd, że skuteczność kilku procentowa odnosi się do kobiet po 45 roku życia, gdzie skuteczność naturalnego zajścia w ciążę też jest dużo niższa.
Nie wiem w jakim momencie piszę z ''pozycji ideologicznych'' – odnośnie dyskusji o zapłodnieniu in vitro w komentarzach. Inna sprawa, że nie ma zakazu wypowiada się z ''pozycji ideologicznych''. Zaznaczyłem wyraźnie, że te mogą być nawet ciekawe, pod warunkiem, że poważne i konstruktywne. Nie bełkotliwe i bazujące na nieprawdziwych (lub inaczej – zmanipulowanych) danych.
"Wyraźnie jest mowa o podzieleniu kosztów, przez liczbę dzieci. Skomplikowane przypadki wyszły drożej, ale standardowo cena tej metody sięga kilku tysięcy złotych (za kilka prób, zależnie od kliniki)." – podobno jak sam pisałeś to metoda bardzo skuteczna – a jeśli jeden zabieg to kilka tysięcy a jedno dziecko to tysięcy sto – czaisz implikacje?!
Znasz pojęcie MATACTWO?!
To właśnie jest to co uprawiasz Łukaszu.
Pierwsza sprawa – gdzie pisałem, że skuteczność jest bardzo wysoka? Napisałem, że nie jest niska. Druga – nadal nie rozumiesz czym jest ten koszt kilku tysięcy i za co. Jak wyżej. Trzecia – przyrównałeś skuteczność zapłodnienia in vitro u 45+ latek do skuteczności zajścia w ciążę u młodych, zdrowych kobiet, jako główny Twój argument. Czy to nie jest właśnie mataczenie?
Napiszesz noteczkę o tym czym na prawdę jest placebo i że związek psychika- zdrowie fizyczne jest oszustwem?
Jeśli lepiej zbadam temat. Związek o którym wspominasz jest jednak ewidentny, ale też zależy jako co definiujesz psychikę.
Ciekawy artykuł, bardzo. Osobiście jestem za ich powstaniem 😉
Emocje wzbudza bardzo skrajne – taki eksperyment. Ale jeśli to komuś pomaga i więcej z tego korzyści to jestem za…
Do autora, proszę poprawić sobie 'and.' na 'ang.', bo chyba tak powinno być.
Odnośnie artykułu, interesujący temat, nad którym warto zastanowić się głębiej.
Dzięki :-).
" embrion (zarodek właśnie)"
"dostarczać zarodkowi, a dalej (u człowieka) płodowi składniki odżywcze"
BEŁKOT. BEŁKOT. BEŁKOT. BEŁKOT.
Co masz, Anonimowy, na myśli?
Dehumanizujecie człowieka, czyniąc z niego materiał biologiczny, mogący zostać poddany dowolnym zabiegom. Jeżeli to ma być przyszłość, to jestem szczęśliwy wiedząc, że umrę zanim to się stanie.
Jeśli chcesz, zrezygnuj z wszelkich zabiegów medycznych, skoro uważasz to za dehumanizację. Twoja sprawa.
BArdzo ciekawy temat, uważam że to w kamień milowy, ciekawe jak i czy kościelna instytucja będzie walczyć?
Zakładam, że będzie wspierać, zważywszy, że zmniejszyłoby to liczbę aborcji.
Nie będzie wspierać. Przynajmniej przez pierwsze 100 lat, gdy takie sztuczne macice pojawią się w powszechnym użyciu. Bo to nienaturalne. Kościół ma alergię na niemal wszystko, co nowoczesna nauka nam oferuje.
Bo Kościoły dostrzegają ZAGROŻENIE a ludzie nie dostrzegają.
Nie można dostrzec zagrożenia, które nie istnieje. Fanatycy, którym postęp nauki i techniki oraz rozwój kulturowy nie podoba się, istnieli zawsze, wciąż i wciąż od setek lat głosząc rzekomy koniec ludzkości przez 'utratę' wartości moralnych etc. W rzeczywistości są to ludzie, którzy z różnych powodów nie potrafią zaakceptować tego, że ludzkość ewoluuje, nie tylko w rozumieniu ścisłym, ale też właśnie kulturowym i naukowym.
"Fanatycy którym postęp…". Co to w ogóle za sposób argumentacji? "Jak się ze mną zgadzasz to jesteś spoko oświecony gość, a jak masz wątpliwości to jesteś przedstawicielem garstki fanatyków, ciemnota, czerń i muliste dno". Prezentujesz dokładnie taki poziom fanatyzmu o jaki oskarżasz innych. Czy sztuczne macice będą mogły być wykorzystane w złych celach? Z pewnością. Czy będą wykorzystywane w złych celach? Prawdopodobnie. Czy powinniśmy rozważać etyczną stronę tego zagadnienia? Bez wątpienia. Jako gatunek mamy tendencję do wykorzystywania nauki zarówno w dobrych jak i złych celach. Wystarczy wspomnieć temat broni jądrowej, biologicznej i chemicznej. Kto jest odpowiedzialny za to, że człowiek na drugim końcu świata może ci za naciśnięciem guzika zapalić małe słoneczko nad głową? Fanatycy kościelni, czy ludzie nauki? Postęp nauki jest super dopóki nikt nie używa Cyklonu B do masowej eksterminacji ludzi albo nie przeprowadza na nich wiwisekcji, jak to było w Oświęcimiu (to też robili ludzie nauki). Wydajesz się mieć jednostronną, błędną, wizję świata gdzie naukowe = tylko dobre, cudowne, wspaniałe.
Na początku, jak czytałem ten artykuł miałem wiele wątpliwości, czy taka sztuczna macica mogłaby być chociaż w pewien sposób etyczną rzeczą. Oczywiście zapewne Kościół nigdy czegoś takiego nie uzna, ale argument, że będzie można w ten sposób uratować dziecko z aborcji, przekonał mnie. Pozdrawiam!
indywidualnyobserwator.blogspot.com
Jak widać każdego przekonuje coś innego – jednych ratowanie płodów z aborcji, innych ratowanie wcześniaków, innych danie możliwości rodzicielstwa kobietom z uszkodzoną macicą itd.
Dlaczego miałaby być nieetyczną rzeczą per se? Nieetyczne mogą być zastosowania, np: "Hej, zróbmy sobie fabrykę dzieciaków na części zamienne".
co z rozwojem psychicznym, więź miedzy matką a płodem ma wpływ na rozwój mózgu dziecka
Dla wielu więź między członkami rodziny to coś nienawistnego. Pamiętaj jak do niej podchodzili socjaliści (obojętne czy brunatni czy czerwoni) – Pawlik Morozow miał swoich odpowiedników także w III Rzeszy.
a od kiedy płód posiada świadomość i jest w stanie budować więź?
Jedyne, co może mieć znaczenie na etapie płodowym rozwoju to głos matki, bicie jej serca. Myślę, że z tym można sobie poradzić bez trudu. Cała reszta dzieje się już po narodzinach dziecka, więc sztuczna macica nie jest tu problemem.
Lamperia – ciekawe ze matka czuje wieź ze swoim dzieckiem a on z nią i to od najwcześniejszych dni.
Unda – gratuluję wszechwiedzy – jednak osoby zajmujące się neonatologią sa odmiennego zdania.
Że matka czuje więź z dzieckiem – trudno się nie zgodzić (choć na pewno nie zawsze tak jest). Czy płód czuje więź z matką? Więź fizjologiczną na pewno, czy psychiczną? To chyba niemożliwe, zważywszy, że ogólnie pojęta 'psychika' zaczyna się różnicować dopiero jakiś czas po narodzinach. Ale ściśle rzecz biorąc to pytanie nie do mnie, bo to nie moja działka.
Makroman rozumiem, że nosiłeś dziecko skoro taki obeznany w temacie? Nie? Wiec uświadomię Cię, że nie każda kobieta czuje więź z płodem, ba mało tego sporo kobiet nie czuje więzi jeszcze jakiś czas po narodzinach, więź buduje sie stopniowo z czasem. Co do tematu głównego, sztuczna macica byłaby idealna pod każdym względem, co nie zmienia faktu, że na pewno znajdą sie osoby nie popierające postępu jak zawsze
Droga Anonimko… (Bo "logiką" typowo kobieca)… Nie muszę być w ciąży by bazując na ustaleniach naukowców móc twierdzić to co twierdzę! A w końcu właśnie cały ten post poświęcony jest supremacji nauki nad doświadczeniem życiowym.
@makroman My nigdy nic takiego nie ustaliliśmy.
– Naukowcy
Ciekawy temat, nie miałam pojęcia, że badania są tak zaawansowane. Chyba jestem spaczona (m.in. przez science fiction) i przewraca mi się w dupie od dobrobytu, ale czasami myślę sobie czysto hipotetycznie, że rozmnażanie człowieka odbywa się nadal w paskudnych, czysto biologicznych warunkach (porody itp. – okropność) i że fajnie byłoby dojść do etapu słoików jak w "Nowym wspaniałym świecie". No ale cóż, póki co nie jesteśmy w stanie przeskoczyć swojej zwierzęcej natury 😉
Osobiście jestem za jeśli rzeczywiście ma to nam służyć i pomagać. Rozwijamy się, chcemy wiedzieć więcej i będziemy dalej kombinować niezależnie od tego, co powie kościół czy ktokolwiek. A co do 'Wyspy'- oglądałam na lekcji religii po czym ksiądz kazał przygotować referaty na temat zła jakim są współczesne naukowe kombinacje w genach. No cóż, nasz kraj jest konserwatywny bez dwóch zdań, ale to nie nasz kraj decyduje o sztucznych macicach.
Było napisać na temat zalet 😀
Widać postępy w medycynie. Ciekawe do czego nas zaprowadzą 😉
oczywiscie ze Moszna! jest opcja zeby wlasnie w worku mosznowym mogl mezczyzna dotrzymac srodowiska zaplodnionemu plodowi..ja np nie chce miec czegos w brzuchu to ochydne dosc.. ze wzgledu na spustoszenie w matki ciele.. i nie gadajcie o miosci bo to instynkt wasz.. moze mialyscie ruje ale tzw instynkt macierzynski.. czas upływa… zobaczcie na siebie.. pachy nawet smierdzace i zapuszczone pozdro "mamuśki" 😉
Hymn osoby które nie mogą mieć dzieci mają tutaj największe prawo do decydowania. Szkoda że w naszym kraju to nie oni o wszystkim mogą decydować.
Słusznie osoby niewidzące powinny decydować o kolorach znaków drogowych.. bardzo logiczne!
A jak Twoje porównanie z osobami niewidomymi ma się do komentarza wyżej? Autorka komentarza wskazuje na to, że decydować powinni ci, których to dotyczy, a Ty porównujesz to do sytuacji gdzie decydować powinni ci, których dana sprawa nie dotyczy. Bez sensu.
O sprawach seksu i posiadania potomstwa najlepiej by decydowali księża.
nie koniecznie chciałam się dowiedzieć w tym temacie czegoś więcej… brrr….
Nie rozumiem, dlaczego nauka musi na tym świecie zawsze budzić kontrowersje. Według niektórych powinniśmy chyba wciąż mieszkać w jaskiniach i polować na zwierzęta, zamiast wciąż rozwijać się cywilizacyjnie. Moim zdaniem taki sztuczny poród byłby ogromnym osiągnięciem, a dla niektórych kobiet wybawieniem od bólu czy ratunkiem przed utratą dziecka. Poza tym, czy w odległej przyszłości każdy poród nie mógłby być sztucznie donoszony, zamiast tych wszystkich obrzydliwych konsekwencji, które czekają na kobietę, która zdecyduje się na potomstwo, jak na przykład rozcięcie pochwy. A to, co przedstawia literatura science fiction to już inna sprawa. Porównanie z komputerami jak najbardziej trafne.
A co z mikrobiomem?
Pierwsze zasiedlenia odbywają się przez przenikanie organizmów z organizmu matki. Kolejne – przy porodzie. Kolejne pochodzą z mleka.
A co z mikrobiotą?
Pierwsze zasiedlenia pochodzą z organizmu matki. Następne – przy porodzie. Kolejne mikroorganizmy pochodzą z mleka matki.
W przypadku braku matki… no właśnie. Co wtedy? Sztuczne szczepy? Na jakim etapie?
Słuszna uwaga. Wydaje mi się, że mleko można wywołać hormonoalnie u matki ale co z innymi zależnościami wynikającymi faktycznie z przebytej ciązy to nie wiem.
U mnie sztuczna macica budzi inne emocje niż u większości. Nazwana też 'bioworkiem', bardzo pomogłaby mi w strachu przed widocznymi skutkami ciąży, których bardzo się obawiam. Liczę na to, że doczekam czasów, kiedy będzie można decydować. Pozdrawiam 😉
Ja się jedynie martwię, że będzie wykorzystana do przemysłowej pordukcji żywności. Wyselekcjonujemy jedną smaczną krówkę i będziemy ją klonować w takich macicach na całym świecie. A ja uważam, że to pogorszy jakość takiego mięsa. Już teraz wiadomo, że zwierzątka które hasają sobie w nautarnym środowisko i potem odławiane, są zdrowsze, silniejsze, smaczniejsze no i szcześliwsze bo całe życie żyja na wolności zanim trafia na talerz 😛 Wynika to właśnie z przemysłowego podejścia do hodowli zwierząt. Karmnione sa papką oodrzywczą, hormonami i antybiotykami.
Naiwno sentyumentalne bajania.
Te "zwierzątka co sobie hasają w naturalnym środowisku" są zazwyczaj nosicielami całej armii patogenów, parazytów i roztoczy. Ich męso nie nadaje się do konsumpcji ze względu na twardość i łykowatość (stąd nagminna praktyka myśliwych "skruszania" mięsa), wymagają też większej ilości przypraw by pozbyć się swoistego zapachu popularnie określanego że zwierze "cuchnie wiatrem".
Ja bym sobie skorzytala z tej macicy bo moja jest mocno po chlastana po operacjach miesniaki i mam 1 porod przedwczesny w 5mies za soba wiec dla osoby takiej jak ja zbawienie
Dlaczego "Nowy wspaniały świat" miałby być taki kontrowersyjny? Co do opisanych kontrowersji w artykule:
– czy uzyskanie eksperymentalnie dzieci jest złe? – Oczywiście, że nie. Tak samo mogłoby być z invitro i innymi rzeczami (modyfikowanie genetyczne zarodka), które są oczywiste (invitro) lub bardzo by pomagały w walce z chorobami genetycznymi (modyfikacje gen.), więc czemu nie?
Aborcja – z gwałtu i z zagrożenia życia matki do sztucznej macicy, w przypadku zagrożenia życia matka ma pierwszeństwo przy adopcji, przy gwałcie zwykła adopcja (tak samo tam, gdzie dostępna jest aborcja na życzenie). Natomiast przy uszkodzeniu płodu nie – usuwaliśmy płód, bo coś z nim jest nie tak
– picie alkoholu/palenie papierosów w ciąży – oczywiście, że mając dobrą, działającą macicę pozaustrojową należy ją wykorzystać, bo matka świadomie działa na niekorzyść dziecka. I później taka kobieta nie ma żadnych praw do tego dziecka – idzie do zwykłej adopcji przy czym proces adopcji można załatwiać jeszcze przed urodzeniem (?) dziecka.
Mam też pytanie dlaczego surogatka ma być kontrowersyjna? Dostaje pieniądze i pracę do wykonania, czyli taka sama robota jak i inne